Zaginiona (czy raczej: zatrzymana przez rodzime władze) chińska aktorka
Fan Bingbing wróciła do życia publicznego. Ale jej kłopoty dopiero się zaczynają: jeśli chce uniknąć procesu karnego, musi zapłacić astronomiczną kwotę - niektóre źródła mówią nawet o 880 milionach yuanów (128 milionów dolarów).
Getty Images © Emma McIntyre To pokłosie skandalu podatkowego z jej udziałem, który wstrząsnął chińskim przemysłem filmowym. Kłopoty Fan zaczęły się w czerwcu, gdy ujawniono dokumenty dowodzące nielegalnej praktyki związanej z podwójnym kontraktem aktorki przy jednym z filmów. Sprawa miała się w przeszłości wielokrotnie powtarzać, a od tamtej pory chińska gwiazda oraz cały biznes filmowy znajdowali się pod lupą rządu - jego reprezentanci zapowiedzieli serię śledztw.
Po artykule magazynu Xinhua, który ujawnił kulisy zniknięcia aktorki, zainteresowana przeprosiła 61 milionów fanów na Twitterze i zapowiedziała, że zapłaci karę oraz zaległe podatki:
zawiodłam kraj, który mnie wyżywił, społeczeństwo, które mi zaufało i fanów, którzy mnie pokochali. Bez miłość tych wszystkich ludzi nie byłabym tym, kim jestem. Bingbing, najlepiej opłacana gwiazda chińskiego kina, nie była widziana publicznie od 1 lipca. Z kolei od 23 lipca przestała udzielać się w mediach społecznościowych, co wzbudziło żywe zainteresowanie zarówno fanów, jak i mediów. Jej nagłe zniknięcie wywołało lawinę domysłów, podejrzeń oraz szalonych teorii. Najpopularniejsza z nich rzekomego zatargu z chińskimi władzami, który zakończył się a) ucieczką i poszukiwaniem azylu w USA, b) aresztowaniem przez rodzimy rząd i postawieniem w stan oskarżenia.