Przesunięty cykl filmów o Jamesie Bondzie w Jedynce nie wpływa na oglądalność programu Tomasza Lisa. Korekta programowa poprawiła jednak wyniki TVP1, zwiększając łączny udział publicznych anten w rynku. Czy jednak program zniknie z TVP2?
Filmy o agencie 007 nachodzą na program dziennikarza począwszy od 1 grudnia. Średnia widownia wydań talk-show Tomasza Lisa od tego momentu wyniosła 3,3 mln osób, wobec 3,2 mln widzów w poprzednich trzech tygodniach. Udział w rynku programu kształtuje się na stałym poziomie około 24 proc. - wynika z danych AGB Nielsen Media Research przygotowanych na zlecenie portalu Wirtualnemedia.pl.
Korekta programowa pomogła jednak TVP1. Widownia stacji w paśmie emisji programu Lisa między 1 a 15 grudnia wyniosła 1,76 mln osób, zaś w poprzednich tygodniach kształtowała się na poziomie 1 mln widzów (wzrost z 7 proc. udziału do około 13 proc.).
Wyniki obalają tezę stawioną przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i "Dziennika", którzy twierdzili, że cykl filmów o Bondzie ma być tajną bronią na Tomasza Lisa. Redakcje sugerowały, że TVP chce celowo obniżyć widownię jego programu, aby mieć pretekst do zwolnienia dziennikarza.
Nadawca od początku utrzymywał, że korekta programowa została przemyślana i nie będzie miała wpływu na widownię talk-show. Dziś triumfuje. - Przypisywanie tego rodzaju intencji zarządowi, dyrekcji anten czy programistom Telewizji Polskiej było absurdem świadczącym albo o złej woli, albo o jaskrawej nieznajomości specyfiki nowoczesnego medium elektronicznego, jakim jest telewizja publiczna - napisała wczoraj Aneta Wrona, rzeczniczka TVP, w specjalnym oświadczeniu prasowym.
Głos w dyskusji zabrał też dyrektor TVP2 Wojciech Pawlak. - Audycja Tomasza Lisa znajduje się na liście priorytetowych pozycji programowych TVP2 - zapewnił. Dodał, że program spełnia oczekiwania zarówno kierownictwa anteny, jak i przede wszystkim widzów. - Z 80 zakontraktowanych odcinków "Tomasz Lis na żywo" do tej pory zrealizowano 33 odcinki. TVP2 wypełni warunki kontraktu bez względu na pojawiające się w prasie kłamliwe doniesienia na ten temat - dodał szef Dwójki.