Rupert Murdoch krytykuje darmowe DVD w gazetach

Gazeta Wyborcza /
https://www.filmweb.pl/news/Rupert+Murdoch+krytykuje+darmowe+DVD+w+gazetach-25402
Rupert Murdoch krytykuje "szaleństwo" darmowych DVD dołączanych do gazet. I uważa, że ceny gazet w Wielkiej Brytanii są za wysokie

Wyznał to w wywiadzie dla branżowego pisma "Press Gazette". Wywiad obszernie omówił dziennik "The Guardian" na swojej stronie internetowej. - Osobiście nienawidzę tego szaleństwa z DVD. Nieważne, kto to zaczął. "Mail on Sunday" czy ktoś inny. Prawda jest taka, że sprzedaż idzie w górę przez jeden dzień - powiedział magnat mediowy w wywiadzie dla tytułu, którego większościowym udziałowcem jest jego pasierb Matthew Freud.

Gazety koncernu Murdocha dołączają płyty, ale robią to rzadziej. - Ludzie biorą gazetę, odrywają DVD, a resztę wyrzucają. To musi się skończyć - narzeka Murdoch. - Uważam, że ceny wszystkich dzienników są zbyt wysokie. Zakup codziennej gazety powinien być dla czytelnika nieistotnym wydatkiem - dodaje.

Siebie samego Murdoch określił jako "agenta zmian". Kontrolowany przez niego koncern News Corp. wydaje na Wyspach Brytyjskich m.in. brukowe "Sun", "News of the World" oraz prestiżowy "The Times". Według Murdocha jego wejście na brytyjski rynek przyniosło konkurencję wśród brukowców, obniżkę kosztów związanych z drukiem, zmianę formatu dziennika "The Times" oraz start płatnej telewizji satelitarnej Sky. Swoich krytyków magnat medialny nazywa "paranoikami". - Oni wszyscy nienawidzą mnie z powody Sky - mówi.

Z uznaniem wyraża się o rywalach, a w szczególności o grupie Associated Newspapers wydającej takie tytuły, jak "Daily Mail", "Evening Standard" czy "Metro". - Zawsze ich doceniam - przyznał.

Właściciel piątego co do wielkości koncernu medialnego na świecie zapowiedział, że w najbliższych wyborach może wesprzeć zarówno konserwatystów, jak i laburzystów. - Na razie jest zbyt wcześnie, żeby o tym mówić - uciął Murdoch.

Jak podkreśla dziennik "The Guardian", żaden wywiad z Rupertem Murdochem nie byłby kompletny bez krytyki pod adresem telewizji publicznej, czyli BBC. - Oni mieli 240 osób w swoim dziale spraw publicznych, który nie robił nic poza lobbowaniem na rzecz ustawy ograniczającej działalność Sky. A dziś wielu z nich pracuje w urzędach zajmujących się regulowaniem rynku, co w żadnej mierze nie ułatwia życia - grzmiał magnat.