"Avatar 4" ma trafić do kin w grudniu 2029 roku. "Avatar 5" ma debiutować w 2031 roku. Czy jednak tak się stanie? Czytając ostatni wywiad z Jamesem Cameronem można nabrać wątpliwości. Czy "Avatary" są zbyt drogie?
James Cameron rozpoczął już promowanie widowiska "
Avatar: Ogień i popiół". Trzecia część jego ambitnego cyklu SF trafi do kin w grudniu tego roku. Oczywiście dziennikarze już pytają go o dwa kolejne filmy. Cameron odmawia jednoznacznych odpowiedzi.
W rozmowie z portalem Variety
Cameron powiedział wprost, że los czwartej i piątej części zależy od finansowych wyników trójki.
Na pewno na filmie zarobimy – mówi
Cameron. –
Pytanie jednak brzmi: jak wiele zarobimy i czy będzie to wystarczająca motywacja do rozbudowywania uniwersum. A może warto wstrzymać się z pracą i zastanowić nad tym, jak obniżyć koszty. Cameron zauważa bowiem, że w ostatnich latach produkcja takich filmów, jakie lubi robić, mocno podrożała. Dlatego też
za wart rozważenia uważa argument, by wcisnąć pauzę, zastanowić się na logistycznymi rozwiązaniami, a w między czasie on sam zająłby się kręceniem jakiegoś mniejszego filmu.
Jeśli rzeczywiście prace nad "
Avatarem 4" i "
Avatarem 5" zostaną wstrzymane, to fani cyklu mimo wszystko mogą spać spokojnie.
Cameron nie zamierza zostawiać ich z opowieścią przerwaną w połowie. Przeciwnie, reżyser twierdzi, że drugi i trzeci film stanowią jedną fabularną całość. Podobnie czwarta i piąta część mają opowiadać jedną dużą historię. Co więcej, obie historie będzie dzielić narracyjna przerwa czasowa. Jak długa? Tego
Cameron jednak nie ujawnił.
Wygląda więc na to, że los uniwersum spoczywa w rękach widzów, którzy pójdą (lub nie) do kin na trzeciego "
Avatara".
Zwiastun filmu "Avatar: Ogień i popiół"