Russel Crowe promuje właśnie swój debiut reżyserski
"Źródło nadziei". W wywiadzie udzielonym magazynowi "Australian Women's Weekly" mówił jednak nie tylko o tym, jak to jest stać po drugiej stronie kamery. Podzielił się również swoją opinią na temat aktorek, które narzekają na to, że powyżej pewnego wieku w Hollywood nie ma dla nich ról.
Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że kobieta twierdząca, że w wieku 40, 45, 48 lat nie ma ofert, prawdopodobnie wciąż chce grać naiwną pannę i nie rozumie, że nie obsadzą jej jako 21-latki, powiedział aktor.
Meryl Streep da dziesięć tysięcy dowodów na to, że to nieprawda. Podobnie Helen Mirren czy kto tam jeszcze. Jeśli potrafisz żyć we własnej skórze, możesz pracować jako aktor. Ale jeśli w moim wieku udajesz, że wciąż jesteś młodzieniaszkiem, to się nie sprawdza, dodał
Crowe, który skończy w tym roku 51 lat.
Trzeba być przygotowanym na to, że życie ma różne etapy. Nie mogę zawsze być gladiatorem. Słyszałem o aktorce, która negocjując swój kontrakt, wymagała, by zmniejszono liczbę dzieci, jakie ma jej bohaterka. Uwierzycie w to? To była postać matki czworga dzieci i miała ona dobre powody dla ich posiadania. Mieszkała w zimnym klimacie i nie miała do roboty nic innego poza rozmnażaniem się. Swoją wypowiedź aktor zakończył rodzajem apelu do hipotetycznej aktorki, która nie chce uznać swojego wieku:
Skończ się kłócić i po prostu zagraj tę rolę! Zgadzacie się z gwiazdorem?