Will Smith będzie producentem i najprawdopodobniej zagra główną rolę w filmie opartym na historii życia milionera, Christophera Gardnera. Nad scenariuszem filmu pracuje Steve Conrad.
Historia Gardnera to najlepszy przykład na to, że w Ameryce można osiągnąć wszystko. Dziś 49-letni Gardner jest właścicielem świetnie prosperującej firmy brokerskiej w Chicago. Ale 20 lat temu był bezdomnym, błąkającym się po ulicach ojcem, pragnącym zapewnić byt swojemu małemu synowi. Gdy zaczynał dorosłe życie 4 lata spędził w marynarce wojennej, potem był handlowcem w firmie medycznej. Pewnego dnia spotkał bogatego maklera giełdowego, od którego dowiedział się o możliwości podjęcia praktyki w biurze maklerskim. Rzucił więc dotychczasowe zajęcie i rozpoczął praktyki. Wkrótce jego dobroczyńca został jednak zwolniony. To samo stało się z Gardnerem. Został pozbawiony pracy, a wkrótce odeszła od niego żona, zostawiając mu pod opieką ich syna. W niedługim czasie znalazł inną praktykę, ale marna pensja uplasowała go wśród biedoty. Stracił dom, a gdy już nie stać go było na tanie hotele, nocował z synem w kościelnych przytułkach. Był jednak na tyle uparty, że zdał egzamin maklerski. Po kilku latach pracy, w 1987 roku otworzył własną firmę. Jego 22-letni syn kończy obecnie renomowany uniwersytet.
"Nie wazne jak nisko upadniesz, jeśli mocno chcesz, możesz się zawsze podnieść" - mówi Gardner. Sam zabiegał o to, by zrobić film oparty na własnej historii. Ma on udowodnić ludziom, że warto walczyć, nawet gdy wydaje się, że już nie ma nadziei.
Historia Gardnera to najlepszy przykład na to, że w Ameryce można osiągnąć wszystko. Dziś 49-letni Gardner jest właścicielem świetnie prosperującej firmy brokerskiej w Chicago. Ale 20 lat temu był bezdomnym, błąkającym się po ulicach ojcem, pragnącym zapewnić byt swojemu małemu synowi. Gdy zaczynał dorosłe życie 4 lata spędził w marynarce wojennej, potem był handlowcem w firmie medycznej. Pewnego dnia spotkał bogatego maklera giełdowego, od którego dowiedział się o możliwości podjęcia praktyki w biurze maklerskim. Rzucił więc dotychczasowe zajęcie i rozpoczął praktyki. Wkrótce jego dobroczyńca został jednak zwolniony. To samo stało się z Gardnerem. Został pozbawiony pracy, a wkrótce odeszła od niego żona, zostawiając mu pod opieką ich syna. W niedługim czasie znalazł inną praktykę, ale marna pensja uplasowała go wśród biedoty. Stracił dom, a gdy już nie stać go było na tanie hotele, nocował z synem w kościelnych przytułkach. Był jednak na tyle uparty, że zdał egzamin maklerski. Po kilku latach pracy, w 1987 roku otworzył własną firmę. Jego 22-letni syn kończy obecnie renomowany uniwersytet.
"Nie wazne jak nisko upadniesz, jeśli mocno chcesz, możesz się zawsze podnieść" - mówi Gardner. Sam zabiegał o to, by zrobić film oparty na własnej historii. Ma on udowodnić ludziom, że warto walczyć, nawet gdy wydaje się, że już nie ma nadziei.