Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera
W sumie przypomniało mi się, jak Mattis i Borka w powieści (i w filmie) "RONJA, CÓRKA ZBÓJNIKA" walczącą z jakimiś żołdakami. W sumie ja już wiem, kto był ich wrogiem. Szeryf Jurek, wróg wszystkich banitów xD
He he he. Ja zasługuję na twój gniew? A niby za co? I co mi zrobisz? <przerażony> Nie! NIE! Odłóż tę łyżkę!
Mattis i Borka nie byli banitami, gwoli ścisłości. :) Ale twój pomysł na ich wroga jest świetny. :D
Tak, zasługujesz na mój gniew, bo źle się wyrażasz o mojej mamusi. :) <odkłada łyżkę> Nie lękaj się, nie jestem taka jak Szeryf Jurek. Zresztą ja tylko się przeglądałam w tej łyżce. :D
No, w sumie to nie byli oni banitami, ale za to byli bandytami, co rabowali bogatym i dawali biednym. Problem w tym, że sami byli biedni, więc cóż... Dawali sobie bardzo dużo, choć za to często (czytaj RAZ NA DZIESIĘĆ LAT) dawali coś sympatycznym staruszkom xD
He he he. Uff... <ociera sobie pot z czoła> Nie ukrywam, że bardzo mnie uspokoiłaś, nie gniewaj się więc na mnie, moja droga :)
No to ludzie Roooo... <zlatuje w przepaść> byli znacznie hojniejsi, bo dawali łupy codziennie kilka razy na dzień. :D
W każdym razie masz ostrzeżenie. :)
Dokładnie tak, ale cóż... Ostatecznie Mattis i Borka sami byli biedni, więc co się mieli bawić w pomaganie biednym, skoro sami też musieli co do gęby włożyć. Choć później pewien łysy zbójnik (sama wiesz, kogo mam na myśli) wyjawił Ronji, gdzie znajdują się wielkie pokłady srebra. Ronja ma więc posag, gdy wyjdzie za Birka, nie mówiąc już o tym, że ona i jej przyszły mąż są ustawieni do końca życia :) Ale cóż... Niektórzy mają za dobrze. Robek na emeryturę musiał sobie trochę popracować xD
He he he. Spokojnie. Takie ostrzeżenie to jak ostrzeżenie od samego Szeryfa Jurka :) Zapamiętam je sobie dla swego własnego dobra xD
Niektórzy to mają za dobrze. Taki Birk przykładowo. Nawiał z domu na kilka miesięcy i zobacz, co zyskał: ukochaną, pogodzenie się dwóch zwaśnionych rodzin i ustawienie się do końca życia :) Robin Hood już niestety nie miał tyle szczęścia i musiał sobie na swoje życie nieźle zapracować. Złodziejstwem, ale... W sumie politycy też kradną zawodowo i jakoś nikt ich za to do paki nie wsadza xD
He he he. Nie bój się. Zapisałem sobie w mojej głowie, aby nigdy tego nie zapomnieć. I będę o tym zawsze pamiętał, masz na to moje słowo :)
Wiadomo, że życie nie jest fair. Więc w sumie wcale się nie dziwię, iż Henryk Kwinto w słynnym polskim filmie "VABANK" powiedział, że lepiej jest kraść jako złodziej niż jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, że tak jest chyba uczciwiej. Całkowicie się z nim w tej sprawie zgadzam, moja droga.
Pewnie, że bardzo dobrze, choć muszę powiedzieć, że zapamiętałem sobie wiele cytatów, które od ciebie usłyszałem, bo są one tego warte :)
Oj tak, zdecydowanie lepiej. Choćby z tego powodu, że Robin Hooda wszyscy kochają, a Szeryfa Jurka nikt xD Poza paniami lubiącymi naprawdę niegrzecznych chłopców, ale wszak to są wyjątki xD
Naprawdę niekiedy rzucasz tak zabawne cytaty, że po prostu można popłakać się ze śmiechu xD
No tak. :D Heh, pod warunkiem, że ci niegrzeczni chlopcy mają oblicze naszego Maestro, co? :D
Myślę, że powinnam pisać teksty skeczów do kabaretu albo scenariusze do komedii. :D
Oj tak, dokładnie tak, moja droga. Trafiłaś po prostu w samo sedno. Nie ukrywam, masz absolutną rację xD Niegrzeczny chłopiec musi mieć odpowiednią buźkę, aby się spodobać żeńskiej części widowni xD
He he he. A ja tak nie uważam. Ja uważam, że OBOJE powinniśmy pisać teksty skeczów do kabaretów oraz scenariusze do komedii :)
Oj tak, dokładnie tak, moja droga. Trafiłaś po prostu w samo sedno. Nie ukrywam, masz absolutną rację xD Niegrzeczny chłopiec musi mieć odpowiednią buźkę, aby się spodobać żeńskiej części widowni xD
He he he. A ja tak nie uważam. Ja uważam, że OBOJE powinniśmy pisać teksty skeczów do kabaretów oraz scenariusze do komedii :)
Jakby nie patrzeć, niegrzeczna dziewczynka również musi mieć ładną buzię i... Nie tylko buzię, inne części ciała też powinna mieć na swoim miejscu xD Ale tak czy siak powinna być w miarę urodziwa, bo wszak Emmanuel nie byłaby symbolem kobiecego wyuzdania, gdyby grała ją jakaś brzydula :)
A to niby czemu mnie w tych planach nie uwzględniasz? Wszak jestem naprawdę pomysłowy :)
No i sama widzisz. Nic więc dziwnego, że Szeryf Jurek czy Rasputin mają tyle fanek. Gdyby te postacie zagrał w tych filmach inny aktor, już by tych fanek tyle nie było, jestem tego pewien xD
Doprawdy? Nie będę ukrywać, że ja też jestem raczej osobą lubiącą działać samodzielnie, ale z tobą bym chciał pracować i zadbałbym o to, aby twórcy cię przekonali do współpracy ze mną xD
No właśnie. Dlatego też czasami fakt, iż jedna książka ma kilka ekranizacji jest pożyteczny, bo w każdym filmie inny aktor gra pewną postać i można ocenić, kto lepiej zagrał :)
He he he. No widzisz, więc reasumując, musiałabyś ze mną współpracować czy tego chcesz, czy nie. Już ja bym ich przekonał, aby cię do tego przekonali :)
No widzisz. Ciekawi mnie, nawiasem mówiąc, jakby Alan Rickman się sprawdził w roli np. hrabiego de Rocheforta. Moim zdaniem byłby doskonały :)
He he he. A kiedyś wolałaś do mnie coś zupełnie innego. Ładnie to tak zmieniać zdanie? :)
No widzisz. Tylko moim zdaniem Alan powinien zagrać tego Rocheforta, który byłby wierny wersji z książki. Bo w większości wersji filmowych widzimy hrabiego jako typowy czarny charakter, nędznika i prześladowcę muszkieterów, a tak wcale nie było.
Wiem o tym doskonale, ale żeby do mnie taki cytat kierować? Nieładnie xD
Jestem dokładnie tego samego zdania. Rocheforta typowego łajdaka umie zagrać byle kto. A Rocheforta takiego jak z powieści to już mistrz jedynie umie zagrać i moim zdaniem właśnie Alan byłby takim mistrzem. Dałby sobie doskonale radę w tej roli i pewnie bardziej Rochefort z książki bardziej by mu odpowiadał niż taki schematyczny hrabia z filmów :)
Trzeba? Do mnie trzeba? No proszę xD
A żebyś wiedział. Też tak myślę. Jakby zobaczył, że Rochefort był dynamiczną postacią, czyli że zmienił się w złego w dobrego, to by zgodził się go zagrać. :) Jemu raczej nie odpowiadały schematyczne postacie, zwłaszcza te złe. :)
No cóż, jak to powiedział nie tak dawno temu jeden z jurorów "Tańca z Gwiazdami": "Żeby życie miało smaczek, raz pochwała, raz kopniaczek". ;)
No cóż, ja tak samo uważam i moim zdaniem jego kreacja hrabiego de Rochefort byłaby po prostu fenomenalna, a on sam na pewno doskonale by się bawił podczas grania tej postaci. Niestety to już pozostanie w sferze naszych domysłów, bo już się tego nigdy nie dowiemy.
He he he. Niezłe... No, ale niestety życie takie jest właśnie, jak w tym powiedzonku.
O, tak. I znowu miałby okazję do pokazania, jakim jest wybornym szermierzem. Ktoś napisał na Facebooku pod zdjęciem scen z naszym Maestro jako Tybaltem, że gdyby nie scenariusz, to by w filmie Szeryf Jurek zrobił siekane kotlety z Robka, takim był mistrzem fechtunku. :)
Nie wiem, skąd ten juror wytrzasnął to powiedzonko, ale tak jest. Zresztą powiedzenia nie biorą się znikąd.
Poważnie? No, to mamy kolejną ciekawostkę na temat naszego Maestro. Nie ukrywam, że jestem zaintrygowany w pozytywny sposób tym wszystkim. Alan był doskonałym szermierzem? Nieźle. Więc wobec tego tym chętniej bym go zobaczył w "NIEBEZPIECZNYCH ZWIĄZKACH", gdzie jego bohater pod koniec historii ginie w pojedynku na szpady. Pewnie tutaj też, gdyby scenariusz był inny, posiekałby swego przeciwnika na kawałki xD
No. :) Mógłby być znakomitym sportowcem, gdyby nie był aktorem. Pływał podobno równie dobrze, jak operował bronią białą. :)
Widać wyraźnie, że to było inne pokolenie aktorów. Naprawdę kiedyś oni bardziej się przykładali do swojego fachu, a nie pozwalali, aby wszystko robili za nich kaskaderzy, tak jak dzisiaj.
A tu się z tobą nie zgodzę. Kaskaderzy (zwani też dublerami) wykonują za aktorów takie numery, które aktorom zagrażałyby utratą zdrowia lub nawet życia. Więc nawet jeśli nie wszyscy aktorzy z nich korzystali, to jednak i tak kaskaderzy byli, są i będą im potrzebni, jak długo istnieć będzie kino.
Tu masz rację, ale mnie się podobają tacy, którzy nie biorą dla pierwszej lepszej trudnej sceny dublera. Niektórzy nawet do sceny jazdy konnej czy innej biorą dublera, co moim zdaniem jest nieco głupie. Takie gwiazdy jak Alan Rickman czy Jeremy Irons nauczą się szermierki do filmu, a inni idą na łatwiznę i w takich scenach muszą ich zastępować.
Wiesz, może ktoś sam nie uczył się jazdy konnej, bo na przykład boi się koni albo co. Nam łatwo oceniać takich aktorów, ale w gruncie rzeczy nie mamy pojęcia, czemu korzystają z dublerów.
Wiesz, ja tam nie oceniam aktorów, których musi zastąpić dubler, ale za to oceniam takich leniuchów, którym się nic nie chce i ciągle idą na łatwiznę. Bo np. można dać z siebie do roli wszystko jak np. Michał Żebrowski, który trenował wschodnie sztuki walki mieczem, aby dobrze zagrać wiedźmina. Moim zdaniem w pewnych sprawach aktorzy nie powinni iść na łatwiznę.
Tu ci przyznam rację. Jednak i tak nie zawsze łatwo jest wychwycić, kto uczył się różnych rzeczy do swych ról, a z pomocy kaskadera korzystał tylko w wyjątkowych sytuacjach, a kto - cytując ciebie - szedł na łatwiznę.
Rozumiem. Całkowicie się z Tobą w tej sprawie zgadzam. Trudno naprawdę wychwycić podczas oglądania filmu takie coś. To się można dowiedzieć tylko z ciekawostek na temat kręcenia filmu :)
Nawiasem mówiąc coś mi przyszło do głowy. Mianowicie to, jak Szeryf z Nottingham zakłada szkołę dla dzieci, aby je wychować na swoich sojuszników. I cóż... Dzieciaki dają mu się we znaki, a on woła "O wy małe...!" i chce im zrobić krzywdę, a Mortianna go łapie i woła "Nie daj im się sprowokować!", a on "Nie pomagasz mi! Puszczaj mnie!" xD A potem Guy z Gisborne sprowadza nauczyciela dyscypliny, którym jest ten wódz Celtów, który mówi za pomocą pierdzenie i buczenia. Więc cóż... Kiedy wali im w swoim języku tekst "Zachowujcie się dumnie i rozważnie", a uczniowie ryczą śmiechem. Wówczas Wódz pyta w swoim języku "Co ja takiego powiedziałem?", a Guy z Gisborne zostaje zarżnięty nożem za niekompetencję xD
No, dokładnie. :)
Weź przestań, bo przez ciebie wyląduję na chirurgii z rozwaloną głową. :D
Ale skoro już o szkole mowa, to gdybym była razem z Harrym, Ronem i Hermioną na jednym roku w Gryffindorze i gdybym się dowiedziała, że nowym nauczycielem obrony przed czarną magią jest Gilderoy Lockhart, to bym powiedziała na głos, żeby wszyscy mnie słyszeli, także nauczyciele: "Składam podanie o odwołanie Walentynek w tym roku szkolnym. Kto jest za?" I co ty na to Igor? Wrrrróć, Hubert? :D
Aż tak cię rozbawiłem? To posłuchaj, co wymyśliłem dzisiaj. Mianowicie Szeryf z Nottingham bawi się marionetkami i mówi "Jestem Robin Hood. Dowodzą bandą zielonych ludzików i mieszkam w lesie ze swoimi 98 kumplami i jedną babką. I nie ma w tym nic dziwnego, nie ma. Normalna sprawa", a za chwilę "A ja jestem Lady Marion! Och, jaka ja jestem piękna! I porzuciłam Szeryfa z Nottingham i mam to gdzieś. A do tego czekam na powrót króla Ryszarda. Wszystko pięknie mi się układa". Po czym "Ale niestety, to się niebawem bardzo zmieni". Patrzy na swego leżącego na ziemi tygrysa. "Mówię, że to się niebawem bardzo zmieni. Shaki! Teraz ty! Po tej kwestii rzucasz się na tych przeklętych banitów jakby opętany jakąś straszliwą kocią żądzą krwi!". Tygrys znudzony nieco macha łapą, a ten "Dawaj! Więcej żądzy!". Tygrys macha łapą i marionetki rozlatują się pod wpływem siły jego pazurów, a Szeryf "Hej! Bez przegięcia, co? To jest delikatny sprzęt". Tygrys mruczy coś, a Szeryf "Nie, nie mam obsesji na punkcie Robin Hooda. Po prostu myślę o tym perfidnym banicie od pierwszej chwili, gdy tylko tu przybył". No i co ty na to? :) Na pewno załapałaś, do czego tu nawiązuję? xD
He he he! To też jest dobre! Nawet bardzo dobre! Teraz zamiast Bożego Narodzenia odwołujesz Walentynki. Nieźle xD
Błagam, muszę teraz przez ciebie wycierać komputer i siebie, tak się i swój "delikatny sprzęt" oplułam ze śmiechu. :D Pewnie, że wiem, skąd skopiowałeś ten pomysł - ze "Smerfów 2". :)
No wiesz, to dlatego, żeby zapobiec dostawie hurtowej ilości kartek walentynkowych do pewnego czarodzieja. Chyba nie tak trudno zgadnąć, którego, co? :D
Proszę cię! Nie mów mi, że na serio tak cię rozbawiłem? Chociaż w sumie to nie jest chyba takie niemożliwe :) Mała pomyłka - to jest skopiowanie pomysłu z filmu "SMERFY", a nie "SMERFY 2". Ale tak czy siak uznaję twoją odpowiedź. Wpadłem na niego po tym, jak powiedziałaś, że Szeryf mógłby mieć tygrysa, a mój kotek to trochę taki tygrysek, tylko mały i szary i zobaczyłem, jak rzuca się na małą maskotkę, którą mu dałem do zabawy xD I przyznasz, że przeróbka wyszła mi super, co nie? :)
Rozumiem. W sumie to ja doskonale wiem, o jakiego czarodzieja chodzi :) Tego, który zdobył na chwilę nawet serce Hermiony :)
No, na serio tak mnie rozbawiłeś. :) Aha. Ale w każdym razie któraś część "Smerfów". ;) Ja mówiłam, że Szeryf BYŁ tygrysem - przynajmniej w pewnych momentach (włochate myśli ;) ) - a nie, że mógłby mieć tygrysa. Nie wykręcaj kota ogonem. :D To tak a propos kotów. ;) A ja, nawet bardziej niż gut. :)
Le bingo. :) Dziewczyna przy okazji postradała swój słynny rozumek. :)
Nie, no... Jak widzę, jestem naprawdę bardzo zwariowany, skoro umiem cię tak dobrze rozbawić. Ale w sumie czemu nie? To chyba dobrze, bo dzięki temu przecież jesteśmy oboje bardziej weseli, a śmiech to zdrowie, a prócz tego jeszcze jestem niezłym wariatem, jak i ty, a tylko wariaci są coś warci :) Ups, sorki... Jędza skleroza! Coś pokręciłem. Ale tak czy siak żart jest wart więcej niż tylko tynfa, nie sądzisz? :)
He he he. Właśnie, ale cóż... Nawet mędrzec może zgłupieć, gdy się zakocha. W jednej bajce był mądry kot filozof Pan Hubert, który niestety zgłupiał raz, gdy się zakochał w pewnej syjamskiej kotce. Na szczęście potem był znowu mądry, choć też nieco zarozumiały, ale cóż... Taka cena mądrości :)
A teraz mam nowy super zabawny pomysł. Posłuchaj, jak on idzie. Otóż Guy z Gisborne na polecenie Szeryfa z Nottingham uczy więźniów i złapanych banitów Robin Hooda hymnu pochwalnego na cześć ich wielkiego dobroczyńcy,
"szlachetnego" Szeryfa z Nottingham. Nie idzie im to, więc on ich wyzywa tak:
- Ludzie! No, przecież mnie diabli wezmą przy was! Dlaczego ryczycie jak te barany przed zarżnięciem?! Gdzie wy się tak wyrywacie?! Dokąd wam tak pilno? Słyszeliście rozkaz pana Szeryfa. Mam was nauczyć hymnu, ludzie. Więc uczę... Hymn bezwzględnie musicie umieć, choćbyście wymyślali nie wiem jakie przeszkody. I będziecie umieli ten hymn, choćbyście ogłuchli i oniemieli!" xD
No?! I co na to powiesz, Igor? WRÓÓÓĆ! Joanno?! :)
He he he. Widzisz, taki los. Nawet mądrego pana Huberta może czasem jakaś lasencja uwieść xD
Rzeczywiście jest zabawny. Aż się oplułam ze śmiechu. :D Pomysł ściągnąłeś z "C.K. Dezerterów", jak mniemam. Janusz Bukowski uczył w tej scenie żołnierzy hymnu Austro-Węgier. Pamiętam to, bo kiedyś oglądałam cały film. Rewelka. :D
Dokładnie. :D
Poważnie? Aż tak śmieszny jest ten mój pomysł, który ci tutaj zaprezentowałem? Nieźle! Jestem więc niesamowicie śmieszny, jak widzę :) Doskonale poznałaś cytat z filmu i nawet aktora, który to mówił. Gratuluję dobrej pamięci :) A teraz posłuchaj takiego pomysłu: Guy z Gisborne dostaje od Szeryfa zadanie złapania Robin Hooda w ciągu dwóch dni. Chcąc ukryć swój strach, że może mu się to nie udać, mówi "Ależ oczywiście, że mi się uda! Co tam dwa dni! Zobacz, ile Bóg zrobił w siedem dni", na co Szeryf mu odpowiada "Zawiedź mnie, a następną robotę dostaniesz u niego" xD
Ciekawe, czy poznasz ten cytat i co powiesz o tym moim pomyśle :)
Bardzo śmieszny. Gratuluję ci pomysłów. :) No ba, oglądałam kiedyś cały film, a ta scena utkwiła mi w pamięci. No i do dziś dźwięczy mi w uszach głos pana Bukowskiego, a już wówczas pan Janusz mówił jak Tatuś Muminka. :) Genialne. Ale naprawdę Guy zawiódł Szeryfa i następną robotę dostał u Boga. :D
"Smerfy" i szefowa Patricka z głosem pani Agaty Gawrońskiej-Bauman do Patricka. :) Ekstra pomysł, słowo. :)
Cieszę się, że tak właśnie uważasz. Naprawdę starałem się, aby cię rozbawić i żeby mój pomysł był naprawdę dobry. Jak widzę, dobrze mi poszło. Pan Janusz Bukowski już zawsze dla mnie będzie Tatusiem Muminka oraz rewelacyjnie podłym kapitanem Hakiem. Nawiasem mówiąc pamiętam, jak raz Wandzia do niego mówi "Słyszałam, że ma pan brzydką opinię starego okrutnika", a Hak "Jakże mi miło, że to zauważyłaś" xD I w sumie Marion mogłaby powiedzieć coś podobnego do Szeryfa, a on się jej odgryzłby właśnie w taki sposób :)
Brawo! Masz rację! Poznałaś doskonale ten cytat. No i właśnie, moja droga! Teraz już wiesz, dlaczego Guy z Gisborne znalazł następną robotę u Pana Boga xD