Ciekawe, czy w tych czasach robiłby te same świetne filmy, czy kręciłby Rodzinkę,pl jak myślicie?
Sądzę, że trzymałby poziom - pracował prawie 30 lat - najpierw robił świetne dokumenty potem niebywałe fabuły - nigdy nie zdarzyło mu się zrobić filmu przeciętnego pomimo nałożenia sobie dużego tempa pracy. Kieślowski miał dużo do powiedzenia, był bogaty duchowo - taki człowiek ma zawsze wiele do przekazania, poza tym nigdy nie liczył na poklask i popularność - robił swoje, uroki komercji nie zwiodłyby go na manowce tego jestem pewna.
Uznam to za żart-sarkazm.No chyba,ze nie znasz twórczosci reżysera bądż jego postrzegania świata,filmu itd.
Zarzucasz mi już coś, zrobiłem ten temat, aby dowiedzieć się, jaki są wasze opinie.
PS: Znam całą twórczość pana Kieślowskiego.
No, ale z Rodzinką to przesadziłem. Chciałem się tylko dowiedzieć, czy uważacie, że filmy Kieślowskiego, wyewoluowałyby w inną stronę.
Nie sądzę. Myślę że bardzo rzadko pojawiałaby się jego filmy, zresztą dwa lata przed śmiercią sam mówił ze rezygnuje z kręcenia filmów ponieważ uważał ze film, ogólnie kultura zmierza w złym kierunku i chce się od tego odciąć. Jak wiemy słowa te okazały się prorocze i dobrych filmów się po prostu nie robi tylko typową komerchę. Polecam obejrzeć "100 pytań do.." program publicystyczny z 1994 roku tam bardzo ładnie się wypowiada na ten temat. Notabene takich programów też się już w tv nie robi.
W 1994 roku dziennikarze byli o wiele lepiej przygotowani, aniżeli w 1989. Wówczas to była totalna porażka (takiej szopki dawno nie oglądałam)! Naprawdę podziwiam Kieślowskiego za to, że zachował zimną krew od pierwszej do ostatniej minuty nagrania.
Ok.Jesli to temat "na poważnie' to z przyjemnoscią się dołączę do dyskusji.
Uwazam,że Mistrz Kieślowski szedłby ta samą ściezką i mam dziwne przeczucie,ze któryś film dostałby nie tylko nominacje,ale w końcu upragnionego oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny.
Pozdrawiam..
Nie kręciłby. W ostatnich wywiadach często podkreślał, że stracił już cierpliwość, która zdaje się być niezbędna w zawodzie reżysera oraz obawia się tego, że widzowie powoli przestaną rozumieć to, co chce im przekazać; że zacznie mówić niezrozumiałym dla nich językiem. Poza tym, Krzysztof Kieślowski sprawiał wrażenie człowieka niezwykle skromnego, któremu nie zależało ani na wielkiej kasie, ani na tym, aby komukolwiek się przypodobać - tak władzy, jak i opozycji czy kościołowi. Jeśli jakiś temat wydał się Mu istotny, to po prostu kręcił film (a potem... zbierał baty od ww. środowisk).
Gdyby żył, pewnie zaszyłby się w chacie na Mazurach i opowiadał wnukom bajki ;)