Recenzja filmu

Absolutnie fantastyczne: Film (2016)
Mandie Fletcher
Jennifer Saunders
Joanna Lumley

"Tylko" fantastyczne

O tym, że "Absolutnie fantastyczne: Film" warto obejrzeć, ostatecznie decyduje to, co zawsze było największą siłą serialu: żywioł aktorski, jaki prezentują Saunders w roli Ediny i Joanna Lumley w
Wielka Brytania jest ojczyzną wielu spośród najzabawniejszych seriali komediowych. W każdej dekadzie Anglicy wypuszczali co najmniej kilka kultowych tytułów. Jednym z symboli lat 90. był sitcom "Absolutnie fantastyczne". Opowiadał on o perypetiach dwóch kobiet po czterdziestce (Edina i Patsy), które jakimś cudem uniknęły procesu psychicznego dojrzewania. Są fankami myśli epikurejskiej, którą doprowadziły do skrajności. Ich egzystencja to ciągłe poszukiwanie przyjemności, o co w świecie konsumpcjonizmu i obsesji na punkcie celebrytów jest zaskakująco łatwo. 



Kolejne sezony serialu pojawiły się co kilka lat, a fani nigdy nie przestali domagać się więcej. Nic więc dziwnego, że gwiazda i współtwórczyni serialu Jennifer Saunders w końcu uległa pokusie opowiedzenia o dalszych przygodach Ediny i Patsy na dużym ekranie. I choć postępując tak, Saunders zachowała się zgodnie z filozofią swojej bohaterki - "niczego sobie nie odmawiaj" - to jednak postawiła widzów w pozycji, w której naturalną reakcją jest westchnięcie rezygnacji. Z niektórych rzeczy warto bowiem zrezygnować, zaś "Absolutnie fantastyczne: Film" jest tego dowodem.



Całość nie stanowi przedłużenia serialu. Ostry jak brzytwa pazur satyry, który był jednym z wielu elementów sukcesu telewizyjnej produkcji, tutaj został stępiony. Saunders zamiast niepokornego ducha wykazała się sporą dozą koniunkturalizmu i stworzyła bardzo typową bazę fabularną. "Absolutnie fantastyczne: Film" na swoim najbardziej podstawowym poziomie jest przypowieścią z morałem o tym, że epikureizm ma swoje granice, że kiedyś trzeba spojrzeć na świat "dojrzalszym" okiem, a cena intencjonalnej ignorancji może być wysoka. Na pocieszenie pozostaje widzom fakt, że morał został tu potraktowany dość powierzchownie, a bohaterki wydają się być w dużej mierze na niego odporne. 



Rozczarowanie wynikające z tego, że zamiast niekonwencjonalnej fabuły dostaliśmy typową, staromodną komedię brytyjską, na szczęście osładza sama Saunders (będąca też autorką scenariusza), która nie straciła poczucia humoru. Zaś wspomniany wyżej pazur satyry na świat mody i show biznesu wciąż jest obecny (nawet jeśli został stępiony). Mamy więc doskonały epizod z Jonem Hammem i jego spotkanie po latach z Patsy. Przezabawna jest Gwendoline Christie i jej reakcja na komentarz reporterki "jesteś taka wysoka". Zresztą przedstawicieli świata kina, estrady i mody, którzy śmieją się z siebie i rzeczywistości, w której na co dzień funkcjonują, jest tutaj cała masa. Autorki filmu jednak nie poprzestają tylko na śmianiu się z celebrytów. Znalazło się tu miejsce na różne formy dowcipu od absurdu (wszystkie goszczące w pięciogwiazdkowym hotelu panie mają twarz Joan Collins, a autobiografia Ediny została zapisana w bardzo specyficzny sposób) po komizm sytuacyjny (pościg ulicami Cannes). 



O tym, że "Absolutnie fantastyczne: Film" warto obejrzeć, ostatecznie decyduje to, co zawsze było największą siłą serialu: żywioł aktorski, jaki prezentują Saunders w roli Ediny i Joanna Lumley w roli Patsy. Kiedy się na nie patrzy, to przestaje być istotne, co grają, liczy się tylko to, jak to robią. A w tym wciąż są fantastyczne.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones