Aniołki 007

<b>"<a href="fbinfo.xml?aa=33971" class="text">Zawrotna szybkość</a>"</b> - taki podtytuł nosi nowy film opowiadający o przygodach Aniołków Charliego i trzeba przyznać, że doskonale oddaje on
"Zawrotna szybkość" - taki podtytuł nosi nowy film opowiadający o przygodach Aniołków Charliego i trzeba przyznać, że doskonale oddaje on atmosferę panującą na ekranie. Szybkie samochody, szybkie dziewczyny, masa pojedynków z użyciem czterech kończyn, a to wszystko okraszone fabułą, której nie sposób zrozumieć - tak najkrócej można scharakteryzować najnowsze dzieło reżysera ukrywającego się pod pseudonimem McG. Tym razem Aniołki mają za zadanie odzyskać 2 platynowe obrączki skradzione wysokim urzędnikom państwowym, w których znajdują się zakodowane informacje na temat tożsamości osób objętych Programem Ochrony Świadków. Aby tego dokonać nasze dziewczęta będą musiały stawić czoła pięknej Madison Lee - niegdyś pracownicy Charliego, jak również złowrogiemu Seamusowi O'Grady - byłemu ukochanemu Dylan... Fabuła "Aniołków Charliego" jest bez sensu. O ile jeszcze jej zawiązanie można jakoś przełknąć, o tyle dalsze postępowanie pięknych agentek i sposób w jaki pracują nad sprawą pozbawione są zupełnie logiki. Nasze bohaterki co chwila zmieniają stroje, biegają z miejsca na miejsce, a (prawie) wszędzie gdzie się pojawią wplątują się w bójkę. Totalna zadyma :) Ale może w tym szaleństwie jest metoda, bowiem przy całym chaosie panującym na ekranie "Aniołki Charliego 2" pozostają filmem śmiesznym, a to w przypadku komedii, jest najważniejsze. Duża w tym zasługa samych aniołków, czyli Lucy Liu (moja faworytka), Drew Barrymore i Cameron Diaz. Dziewczęta, nie dość, że nieźle radzą sobie w rolach agentek to jeszcze w skąpych ciuszkach prezentują się niezwykle ponętnie. Aby męska część widowni nie wyszła z kina zawiedzona McG zafundował nam scenę z gołymi aniołkami (tak sfilmowanymi, że nic nie widać), taniec erotyczny w barze dla mężczyzn (Cameron Diaz w kieliszku martini z oliwką) oraz częste poklepywanie dziewcząt po pośladkach (kiedy brakuje facetów, aniołki klepią się same:)). "Zawrotna szybkość" została zrealizowana zgodnie ze wszystkimi regułami rządzącymi obecnie produkcjami tego typu. Film pełen jest zwolnionych zdjęć, ujęć typu 'bullet time', walk kungu fu i pościgów samochodowych. Szkoda tylko, że nagromadzono ich tyle, iż pod koniec projekcji zaczynają być zwyczajnie męczące i nużące. Co za dużo, to nie zdrowo. Natomiast zupełnie nie przypadł mi do gustu sposób sfilmowania walk. Za choreografię pojedynków odpowiedzialny był Yuen Cheung-yan (brat Yuen Woo-pinga), który pracował m.in. przy realizacji "Daredevila" i "Aniołków Charliego". Niestety, na ekranie zupełnie nie widać opracowanych przez niego układów. Szybki montaż oraz zdjęcia sprawiają, że walki są co prawda dynamiczne, ale niestety zupełnie pozbawione finezji. Mam nadzieję, że w Hollywood nauczą się w końcu, że do scen walk nie wystarczy tylko zatrudnić choreografa azjaty, ale również należy je w odpowiedni sposób sfilmować. Do gustu przypadły mi natomiast autoironiczne żarty, których w "Aniołkach" nie brakuje. Część scen zrealizowanych jest w konwencji telewizyjnych seriali z lat 70. (podzielony ekran z podpisami pod każdą z postaci, narastająca muzyka w punkcie kulminacyjnym), a dialogi niekiedy odnoszą się do wydarzeń pozaekranowych ("nie jestem aniołkiem" - mówi o sobie Drew Barrymore, a ci którzy znają biografię aktorki wiedzą doskonale, o co chodzi). "Aniołki Charliego: Zawrotna Szybkość" to typowe letnie kino - wypełnione efektami specjalnymi, pościgami i niekiedy ciężkimi dowcipami widowisko, które nieźle się ogląda, ale o którym zapominamy zaraz po projekcji. Można obejrzeć, choć prędzej na wideo niż w kinie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<b>"<a href="fbinfo.xml?aa=33971" class="text">Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość</a>"</b> - kinowy... czytaj więcej
Agnieszka Majewska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones