Recenzja filmu

Spódnice w górę! (2014)
Audrey Dana
Isabelle Adjani
Vanessa Paradis

Baby są jakieś głupie

Dana pokazała kobiece postaci tak, jakby tworzyły osobny gatunek i były zdolne dogadać się tylko wśród swoich. Żadna z nich nawet nie próbuje nawiązać normalnej, ludzkiej, szczerej relacji z
Bohaterki filmu "Spódnice w górę" to niezrównoważone emocjonalnie wariatki, histeryczki i nimfomanki. Nawet jeśli prowadzą w miarę satysfakcjonujące życie zawodowe, jedyne, o czym myślą i mówią, to seks, romanse i mężczyźni. Aż dziw, że taki obraz płci pięknej jest dziełem nie jakiegoś mizogina, ale kobiety. Co gorsze, debiutująca w roli reżyserki Audrey Dana traktuje perypetie swoich postaci na poważnie, a na koniec przekonuje, że wszystkie dziewczyny są wspaniałe.



Od różnorodności kobiecych typów postaci w "Spódnice w górę" aż boli głowa. Jest tu uzależniona od atencji mężczyzn, perwersyjna Jo (Audrey Dana); inteligentna, ale zblokowana emocjonalnie Agathe (Laetitia Casta); niezależna i silna, ale przy tym zadufana w sobie Rose (Vanessa Paradis); stłamszona przez domowe obowiązki Ysis (Géraldine Nakache); całkowicie podporządkowana mężowi i dzieciom szara myszka Inès (Marina Hands); odczuwająca paniczny lęk przed samotnością Sam (Sylvie Testud); przeżywająca wkraczanie swojej córki w dorosłość Lily (Isabelle Adjani). A to wciąż nie wszystkie kobiety w tym filmie! Mężczyzn jest czterech: jeden mąż – niby do bani, a jednak ideał; jeden książę bez wad; jeden frajer i jeden gwiazdor, który wybiera oczywiście tę najmniej atrakcyjną z pań. Wraz z rozwojem wydarzeń drogi bohaterek zaczynają się krzyżować i okazuje się, że wszystkie żyją w małym towarzyskim kociołku. 



Dana pokazała kobiece postaci tak, jakby tworzyły osobny gatunek i były zdolne dogadać się tylko wśród swoich. Żadna z nich nawet nie próbuje nawiązać normalnej, ludzkiej, szczerej relacji z mężczyzną – wszystkie kontakty z płcią przeciwną opierają się w ich przypadku na szalonym, perwersyjnym seksie. Gdybym nie była kobietą, pomyślałabym po seansie "Spódnice w górę", że wszystkie dziewczyny to emocjonalnie pokręcone wariatki, a gdybym była mężczyzną, podjęłabym natychmiastową decyzję, by trzymać się od nich jak najdalej – ewentualnie z drobnymi ustępstwami na seks, bo nic innego – jak pokazuje Dana – robić się z nimi nie da. Jeśli komuś wydaje się, że brzmi to trochę jak opis "Seksu w wielkim mieście" – jest w dużym błędzie. Paryżankom Dany daleko do Carrie, Mirandy, Samanthy i Charlotte, które oglądało się z przyjemnością choćby z tego względu, że ich sercowe rozterki rysowane były z przymrużeniem oka, a w samym serialu nie brakowało zabawnych scen. W "Spódnice w górę" nie ma ani jednej bohaterki, którą  dałoby się polubić i dopingować w jej rozterkach – wszystkie są zaledwie kukłami wypełnionymi stereotypowymi cechami, tak by każdy widz odkrył w nich coś dla siebie. Trudno jednak znaleźć tu cokolwiek godnego uwagi – może oprócz urody bohaterek. Ale o to w kinie nietrudno.
1 10
Moja ocena:
2
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones