Recenzja filmu

Moja miłość (2015)
Maïwenn
Vincent Cassel
Emmanuelle Bercot

Piękna i bestia

Maiwenn miała szansę przełamać bierność Tony i zrobić z "Mon Roi" film nie tyle o wychodzeniu z depresji, co o wchodzeniu w dojrzałą kobiecość. Zboczyła jednak w stronę klasycznej – i niestety
Obok Natalie Portman adaptującej prozę Amosa Oza w Cannes swój nowy film zaprezentowała inna była aktorka, Maiwenn – znana choćby z epizodu w "Piątym Elemencie" Bessona oraz głównej roli w "Odwadze miłości" Leloucha. Francuzka nie stawia jednak pierwszych kroków w reżyserskim fachu, wcześniej zrobiła m.in. dobrze przyjęte "Poliss" o paryskiej specgrupie walczącej z pedofilią. Raz na wozie, raz pod wozem: "Mon Roi", nadawane w wysokich rejestrach psychologicznego komediodramatu, to kino miałkie i przeszarżowane.

Emmanuelle Bercot gra Tony, kobietę w średnim wieku – już nie tak pewną swojej fizycznej atrakcyjności – która nawiązuje relację z dawnym znajomym, bogatym playboyem. Z jednej strony mamy niemiłosiernie rozwlekłą opowieść o wychodzeniu z depresji i fizycznego poniżenia, z drugiej – pełen humoru pamflet na paryską burżuazję z jej emocjonalną niestabilnością i pretensjonalnym stylem życia; namiętne, destrukcyjne uczucie i tło społeczne w odcieniach glamour. Całość grzęźnie niestety w miałkiej poppsychologii: mimo że w filmie znajdziemy sporo "paryskiego" uroku, finalne konkluzje o uzależniającej, nieracjonalnej miłości są po prostu banalne.

Film ratuje dojrzała zmysłowość Bercot i nadpobudliwa ekspresja Vincenta Cassela – jego Georgio to kwintesencja niedojrzałości, trochę trefniś, czasami wyrachowany, zimny egoista, zmieniający maski z szybkością zbuntowanego piętnastolatka. Razem z Tony kreują szalony, trochę surrealistyczny tandem – każdy dzień to kolejny powód do celebrowania świeżego uczucia, w rytmie popkulturowych klisz "wolnego" związku. Trochę w tym wariactwie Allena, trochę komedii romantycznej, trochę disnejowskiej bajki o pięknej i bestii. Od początku spodziewamy się katastrofy, bo nadmiar wolności połączony z deklarowanym pragnieniem stabilizacji to kolos na glinianych nogach. W ultraszybkim świecie konsumpcji towarów i doznań trwała relacja pozostaje abstrakcyjnym marzeniem.

Maiwenn nie zadowala się jednak samą krytyką nowych mieszczan. W równoległej narracji przedstawia powolny proces gojenia rozdrapanych ran – odbudowę dobrostanu fizycznego i psychicznego bohaterki. Pretekstem staje się wypadek narciarski (próba samobójcza?) – Tony w trakcie rehabilitacji musi skonfrontować się z postarzałym, okaleczonym ciałem, bólem fizycznym i utratą złudzeń. Ta część filmu utrzymana jest w minorowej tonacji snuja i pasuje do całości jak pięść do nosa. W pierwszej chwili mamy nawet wrażenie, że Maiwenn scenami szpitalnymi stworzy kontrapunkt dla opowieści paryskiej i uderzy w tony feministyczne, co zapewne wyszłoby całości na dobre. W relacji z dominującym Georgio Tony jest jak figura histeryczki z XIX-wiecznej mizoginicznej powiastki obyczajowej – totalnie pogubiona, w rozkroku między osobistą wolnością a nieracjonalnym oczekiwaniem na zmiany. Jej motywacje ciężko pojąć – czy na takie poniżenie może sobie pozwolić wyemancypowana prawniczka z wielkiej europejskiej metropolii? Ktoś powie, że ten rodzaj emocjonalnego rozedrgania to kwintesencja kobiecości – tylko czy zawsze musi kłaść się na niej cieniem nieracjonalna ofiarność i ufność małego dziecka?

Maiwenn miała szansę przełamać bierność Tony i zrobić z "Mon Roi" film nie tyle o wychodzeniu z depresji, co o wchodzeniu w dojrzałą kobiecość. Zboczyła jednak w stronę klasycznej – i niestety mocno zachowawczej – literatury: to mężczyźni pomagają bohaterce odzyskać nadszarpniętą pewność siebie. Ciężko przejść nad taką konkluzją do porządku dziennego. Kino kobiece – a może raczej kino robione przez kobiety – po raz kolejny ujawniło swoją największą słabość.
1 10
Moja ocena:
5
Publicysta, eseista, krytyk filmowy. Stały współpracownik Filmwebu, o kinie, sztuce i społeczeństwie pisze dla "Dwutygodnika", "Czasu Kultury", "Krytyki Politycznej", "Szumu" i innych. Z wykształcenia... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones