Recenzja filmu

Na gigancie (2011)
Bouli Lanners
Zacharie Chasseriaud
Martin Nissen

Ta trudna wolność

Film charakteryzuje wielka czułość wobec chłopięcych postaci. Twórca ich nie idealizuje, ale podchodzi do takich "błędów młodości" wyrozumiale.
Obowiązkowa pozycja dla wszystkich rodziców, którym wydaje się: a) że ich dorastające dzieci nie potrzebują już jakichkolwiek drogowskazów, bo świetnie sobie radzą w praktycznych aspektach życia; b) są tak grzeczne i niewinne, na jakie wyglądają.

Trzej sympatyczni nastoletni bohaterowie tej belgijskiej produkcji wyprowadzą ich z błędu. Bowiem chłopaki piją, palą trawę i się onanizują. A wyglądają przy tym na dwanaście lat, choć przyznają się do piętnastu. Ich dorosłość jest bardzo pozorna: mimo przyjmowania min twardych facetów wcale nie są dojrzali i samodzielni. Emocjonalnie nie tak łatwo im przychodzi poradzić sobie bez rodziców, którzy nie wiadomo, gdzie się podziali.

Poznajemy dwóch braci mieszkających w dużym domu na wsi oraz ich kolegę, nad którym znęca się starszy brat. Zabijają wakacyjny czas, jeżdżąc samochodem przez pola, paląc skręty w rozwalonych szopach. Jednak w ich życiu pojawi się w końcu rzeczywisty problem: skończą się pieniądze. Wówczas bracia wpadną na pomysł wynajęcia domu "znajomemu" hodowcy konopi, który podobno dobrze za taką transakcję zapłaci. Potem ruszą w wyprawę łódką. Włamią się do czyjegoś domu, by wyjeść ze słoików masło orzechowe.

Właściwie wszystko obraca się tu wokół kilku podobnych, pozornie nieistotnych wydarzeń. Ale wciąga nas ta opowieść, czujemy się blisko związani z jej bohaterami. To dlatego, że  film charakteryzuje wielka czułość wobec chłopięcych postaci: mimo swoich wybryków, niesubordynacji, pozostają dziećmi, które wymagają opieki. Twórca ich nie idealizuje, ale podchodzi do takich "błędów młodości" wyrozumiale. Unika prawienia kazań i surowych ocen, tworzy za to przyjemny, dowcipny i bardzo ładnie sfotografowany portret. Jest tu coś z ducha wakacyjnej swobody i buntu – tylko nie takiego z deklaracjami na sztandarach, ale buntu dla samego buntu, podbarwionego chęcią, by ktoś jednak powstrzymał, przytulił. Prócz bezbłędnego poprowadzenia młodych aktorów, opowiedzenie tak zniuansowanej historii wymagało dużo subtelności twórcy. 
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones