Recenzja filmu

Świat w płomieniach (2013)
Roland Emmerich
Channing Tatum
Jamie Foxx

Chaos w filmie

Ach, ten biedny Emmerich, pewnie zesłał na ziemię już wszystkie najgorsze zarazy, jakie tylko można było. Co mu pozostaje? Kręcić filmy historyczne, które skupiają się na fabule? Tylko takich
Ach, ten biedny Emmerich, pewnie zesłał na ziemię już wszystkie najgorsze zarazy, jakie tylko można było. Co mu pozostaje? Kręcić filmy historyczne, które skupiają się na fabule? Tylko takich produkcji nie chcą nawet do kinowej dystrybucji dopuścić. Błędny Roland pozostaje w sytuacji bez wyjścia i musi nakręcić kolejny obraz o totalnej rozwałce.

Wbrew polskiemu tytułowi film nie opowiada o globalnym pożarze, a jedynie o drobnej redekoracji Białego Domu. Jakaś kopuła gdzieś wyleci w powietrze, kilka helikopterów i samochodów zostanie zniszczonych, a na każdej ścianie przybędzie dziur po kulach – standard. Może i by było się czym zachwycać, gdyby kilka miesięcy wcześniej nie pojawił się film o stosunkowo identycznej tematyce.

O dziwo dla chyba absolutnie wszystkich – "Olimp w ogniu" oferuje większą rozpierduchę. Wystarczy porównać sam moment przejęcia siedziby władz USA, u Emmericha zamiast skoordynowanej akcji w wykonaniu kilkudziesięciu osób otrzymujemy grupę facetów od kina domowego, którzy ośmieszają całe Secret Service. System obronny Białego Domu praktycznie nie istnieje, nie ma procedur, jest tylko chaos. Pal licho jak w rzeczywistości wyglądają w tego typu sytuacji protokoły i działania, w "Świecie..." nie widać oporu obrońców ani zorganizowania przeciwnika, jak to ma miejsce w "Olimpie...".

A dalej też nie jest lepiej, bo gdy opadnie kurz po pierwszym uderzeniu, a przypadkowy bohater Channing Tatum spotka prezydenta Jamiego Foxxa, wtedy rozpoczyna się dziwne połączenie męskiego akcyjniaka z komedią kumpelską i filmem familijnym. To nie jest sensacja w stylu "Szklanej pułapki", tylko kino, które próbuje być dla całej rodziny, przez co każdy znajdzie w nim jakiś wątek, który go zirytuje (kciuki w górę dla dzieci w opałach).

Tak samo można zapomnieć o brutalnych walkach wręcz oraz krwi. Tatum może i wygląda jak McClane, ale na tym podobieństwa do bohatera kina akcji się kończą. Żarty Foxxa są mniej lub bardziej udane, a James Woods zirytowany, że przez całą swoją karierę nie zagrał głównej roli w wielkim blockbusterze, odwala kombinacje, które nikogo nie interesują. Na koniec jeszcze reżyser nie byłby sobą, gdyby nie wyśrubował patosu do granic możliwości. Chyba nawet najbardziej tolerancyjny człowiek nie zniesie finałowego punktu kulminacyjnego i jego rozwiązania, o myśleniu, że Ameryka jest pępkiem świata już nie wspomnę.

Ale żeby nie było, w filmie w sumie wszystko... jest niezłe. Irytujące, bez charakteru, ułagodzone, ale za to przyzwoicie zrobione. To wciąż lepszy film akcji niż najnowsza "Szklana pułapka", podczas seansu popcorn się świetnie wcina. Gdyby nie świeże wspomnienie po "Olimpie w ogniu", pewnie dałoby się "Świat w płomieniach" lubić, a tak pozostaje gorzki smak po niewyraźnym klonie, który wiele próbuje, ale nic do końca mu nie wychodzi.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Roland Emmerich przez lata wyrobił sobie markę króla kina katastroficznego. W swoich filmach rozwalił już... czytaj więcej
Muszę zacząć od poruszenia pewnej kwestii. Jest nią polskie przetłumaczenie oryginalnego tytułu "White... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones