Recenzja filmu

Życie Pi (2012)
Ang Lee
Jerzy Dominik
Suraj Sharma
Irrfan Khan

Przygoda życia

"Życie Pi" w reżyserii Anga Lee (laureata Oscara za film "Tajemnica Brokeback Mountain" oraz twórcy takich produkcji jak: "Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Ostrożnie, pożądanie" oraz "Rozważna
"Życie Pi" w reżyserii Anga Lee (laureata Oscara za film "Tajemnica Brokeback Mountain" oraz twórcy takich produkcji jak: "Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Ostrożnie, pożądanie" oraz "Rozważna i romantyczna") to jeden z najciekawszych obrazów, jakie ostatnio miałem okazję oglądać. Chociaż otrzymałem dzieło inne, niż się spodziewałem, trailery zapowiadały wspaniały film przygodowy, coś na podobieństwo "Opowieści z Narnii", to wcale nie byłem rozczarowany. Nowy obraz Anga Lee to piękna produkcja z niebanalnym przekazem, spowita baśniową otoczką.

"Życie Pi" to ekranizacja powieści Yanna Martela, pod tym samym tytułem. Niestety nigdy nie miałem w rękach książki wspomnianego autora, przez co nie mogę powiedzieć, jak film wypada na tle oryginału. Jednak  omawiana produkcja wciągnęła mnie bez reszty i oczarowała na całe dwie godziny. Skusiła również do sięgnięcia po powieść. Chyba trudno o lepszą rekomendację. Wracając do samego filmu... Najnowsze dzieło Anga Lee posiada formę wywiadu (przypomina baśń opowiadaną na dobranoc). Na początku produkcji poznajemy głównego bohatera obrazu, Pi Patela, który jest narratorem przedstawianej historii, czyli de facto przygody swojego życia, oraz prowadzącego z nim wywiad pisarza, syna Mamaji (Mamaji to stary przyjaciel Santosha Patela - ojca głównego protagonisty). Wraz z mistrzem pióra wcielamy się w odbiorców fantastycznej i pouczającej historii.

Konwencja wywiadu bardzo przypadła mi do gustu. Służyła przede wszystkim uwiarygodnieniu przedstawianej opowieści, pozwalała lepiej "wczuć się" w fabułę oraz dodawała produkcji uroku i niepowtarzalnego klimatu (pod tym względem obraz Anga Lee przypomina "Wywiad z wampirem" - podobny sposób prowadzenia historii). Przysłuchując się opowiadanej przygodzie czułem się jak dziecko, które powoli odkrywa kolejne kartki baśni. To coś niesamowitego. Jednak niech to Was nie zmyli, "Życie Pi", pomimo że przypomina jedno z podań ze zbioru baśni zawartych w "Księdze tysiąca i jednej nocy", nie jest obrazem familijnym dla najmłodszych. To historia pełna symboli oraz z pouczającą wymową zarówno dla starszych, jak i młodszych kinomanów.

Scenariusz filmu to dobra robota. Co prawda jest lekki i miejscami schematyczny, jednak przyciąga uwagę i nie pozwala się nudzić. Pełny jest ciekawych przemyśleń oraz spostrzeżeń. Znajdziemy tutaj refleksję na temat istoty wiary, Boga, życia, a nawet zwierząt. Zebrane razem, tworzą urzekającą oraz feeryczną całość, która kusi i mami widza swoim pięknem. Scenarzyści nie spieszą się z opowiadaniem swojej historii. Powoli przedstawiają nam kolejne etapy fantastycznej przygody Pi, chwilami przerywając snutą opowieść na krótki dialog pomiędzy bohaterami. Taki sposób prowadzenia historii wzmagał moją ciekawość i nie pozwalał się nudzić, pomimo że film ma całe dwie godziny. Oczywiście znajdą się widzowie, którzy będą narzekać na ślamazarne tempo akcji, szczególnie w początkowej części obrazu, które akurat w tym przypadku ma swoje uzasadnienie. Twórcy chcą, jak najlepiej przedstawić nam głównego bohatera, jego relacje z rodziną oraz sposób myślenia. Chcą, abyśmy utożsamili się z protagonistą, dobrze go zrozumieli, dzięki czemu nie będzie nam obojętny. Powolne tempo akcji dodaje też filmowi specyficznego klimatu.

"Życie Pi" to po prostu wizualny majstersztyk. Efekty specjalne, w tym animacja zwierząt, robią ogromne wrażenie i zachwycają starannością wykonania. Nieziemska scenografia oraz bajeczna kolorystyka zwalają z nóg. Obraz Anga Lee pod względem realizatorskim przywodzi na myśl "Avatara". Oba filmy mogą poszczycić się niesamowitymi i zapadającymi w pamięć efektami specjalnymi oraz ciekawie przedstawionymi światami. Twórcy wykazali się dużą pomysłowością przy tworzeniu podwodnych organizmów bądź wyspy, na którą natrafia podczas swojej przygody Pi. Nawet użycie technologii 3D znalazło tutaj swoje uzasadnienie i stanowiło dobre uzupełnienie całości.

Od strony aktorskiej "Życie Pi" wypadło ponadprzeciętnie. Główną rolę powierzono osobie nie mającej w swoim dorobku jeszcze żadnego filmu, Surajowi Sharma. Jednak bez obaw, chłopak spisał rewelacyjnie. W roli Pi Patela był przekonujący oraz prawdziwy. Jako debiutant wypadł lepiej, niż można było się spodziewać. Na szczególną uwagę zasługuje Irrfan Khan, który wcielił się w dorosłego Pi Patela. Chociaż rzadko pojawia się na ekranie, to potrafi w ciekawy i zachęcający sposób opowiadać o swoim życiu.

"Życie Pi" to z pewnością  interesujący oraz intrygujący film, z niebanalnym przekazem, na który warto poświęcić swój czas. Polecam wszystkim kinomanom spragnionym przeżyć, ponieważ obraz Anga Lee to wspaniałe widowisko z niegłupią historią.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Oscarowe nominacje niejednokrotnie pokazywały, że Akademia docenia filmy z pogranicza komercji i kina... czytaj więcej
Jeżeli istnieje jakiś konkretny punkt zaznaczający moment wkroczenia w dorosłość, to z całą pewnością... czytaj więcej
W pewnym sensie "Życie Pi" Anga Lee przypomina skrajnie oceniany "Atlas chmur" rodzeństwa Wachowskich.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones