Recenzja filmu

Captain America: Pierwsze starcie (2011)
Artur Tyszkiewicz
Joe Johnston
Chris Evans
Tommy Lee Jones

Wodewil heroiczny

Druga część filmu to już ukłon w stronę małych i dużych chłopców. Składa się w zasadzie wyłącznie ze scen akcji we wszystkich możliwych odmianach. Istotne jest, by się dużo działo, co chwilę coś
Jedno trzeba przyznać szefom Marvel Studios: mają spójną wizję swoich produkcji i konsekwentnie się jej trzymają. Nie czują ambicji tworzenia kinowych arcydzieł. Nie idą śladami Nolanowych "Batmanów" czy "X-Menów: Pierwszej klasy" Foxa. Stawiają raczej na bardzo solidną rozrywkę, mocno osadzoną w komiksowej tradycji, a przy tym są otwarci na nowe rozwiązania. Przy tak zakreślonych celach "Captain America: Pierwsze starcie" okazuje się dziełem skończonym, być może najlepszą lub ewentualnie drugą najlepszą (po "Iron Manie") produkcją Marvela.

Szczególnie dobre wrażenie robi pierwsza połowa filmu (mniej więcej do pierwszej akcji Kapitana Ameryki na froncie II wojny światowej). Jest to chyba szczyt możliwości w obranej konwencji i naprawdę wątpię, by komuś udało się to przebić. Reżyser idealnie wyważył camp ze współczesnym kinem przygodowym. W ten sposób zachował campowy humor, ironię i dystans, bez zrażania mainstreamowej publiczności, która mogłaby z niechęcią patrzeć na przerysowane postaci i dialogi. Doskonale ilustruje to pierwsza scena filmu. Johann Schmidt objawia się widzom jako cień na jasnym tle przy towarzyszeniu monumentalnej muzyki. Bliżej tej scenie do filmów Jamesa Whale'a niż do jakże ostatnio modnych "mrocznych" adaptacji komiksów.

Druga część filmu to już ukłon w stronę małych i dużych chłopców. Składa się w zasadzie wyłącznie ze scen akcji we wszystkich możliwych odmianach. Istotne jest, by się dużo działo, co chwilę coś eksplodowało, a Kapitan Ameryka popisywał się swoją tężyzną fizyczną i umiejętnością rzucania tarczą. Twórcy także pod tym względem wykazali się pomysłowością (np.: montaż serii udanych ataków drużyny Kapitana), ale w sumie część ta jest zbyt jednostajna w porównaniu z wodewilowską różnorodnością oferowaną na początku.

"Captain America: Pierwsze starcie" jest rzecz jasna inspirowany komiksami wydawanymi przez Marvela i jego poprzedników, jednak film można spokojnie oglądać bez znajomości papierowych publikacji. Nie jest także konieczna znajomość wcześniejszych produkcji. Mimo to dla tych, którzy znają komiksy i wcześniejsze filmy, przygotowano sporo łatwiejszych i trudniejszych do zauważenia szczegółów. Mnie osobiście szczególnie przypadło do gustu wprowadzenie postaci Union Jacka i innych członków Invaders i Howling Commandos. Choć z drugiej strony wykorzystanie ich w scenach sprzed 70 lat w zasadzie uniemożliwia ich pojawienie się w kolejnych współcześnie rozgrywających się produkcjach (no może poza Zimowym Żołnierzem). Warto też zwrócić uwagę na to, jak wykorzystany został w filmie tradycyjny kostium Kapitana Ameryki. Twórcy naprawdę bardzo sprytnie rozwiązali tę sprawę i sądzę, że nawet najwięksi puryści komiksowi przyznają, że Marvel postąpił słusznie.

Film nie powtórzył błędu "Thora" w kreacji postaci kobiecych. Peggy Carter jest o wiele ciekawszą bohaterką niż Jane Foster. Zaskakująco dobrze spisał się też Chris Evans, który przecież był już marvelowskim superbohaterem, choć dla innej wytwórni filmowej. Wydaje się, że Kapitan Ameryka lepiej do niego pasuje. Evans bawił się graną przez siebie postacią, a jednocześnie potrafił się w nią wczuć i uczynić wiarygodną. Wrażenie robi także Hugo Weaving, który przypomina rolą Schmidta, że zanim pojawił się Christoph Waltz, on zjadał herosów na śniadanie.

"Captain America: Pierwsze starcie" okazał się kolejną udaną rozrywkową produkcją Marvela. Fani poprzednich dokonań studia na pewno nie wyjdą z kina zawiedzeni.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po serii ekranizacji opartych na komiksowych pierwowzorach ze stajni Marvela, przedstawiających nam... czytaj więcej
Do kin wszedł właśnie kolejny film idealnie wpisujący się w panującą obecnie modę na ekranizacje komiksów... czytaj więcej
Hollywood lubi komiksy. Potwierdza to nawałnica komiksowych ekranizacji, która zalała nasze kina w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones