Recenzja filmu

Cyrano (2021)
Joe Wright
Peter Dinklage
Haley Bennett

Miłość w obrazach i dźwiękach zaklęta

Największym atutem "Cyrano" są piosenki. To kolejny po "West Side Story" Spielberga musical garściami czerpiący z tradycji, któremu udaje się jednocześnie zachować świeżość i energię.
Miłość w obrazach i dźwiękach zaklęta
O największych aktorach mówi się, że wypadliby zachwycająco, deklamując nawet książkę telefoniczną. Idąc tym tropem, powiedziałbym, że wielkość reżysera można poznać po tym, jak radzi sobie ze znanymi filmowymi tematami. W tak ustanowionej skali, nie mam wątpliwości, że za sprawą "CyranoJoe Wright potwierdził swój talent. Po kilku mniej udanych dziełach reżyser powraca do tego, co wychodziło mu dotąd najlepiej – czyli kostiumowych romansów i melodramatów.



Postać Cyrano de Bergeraca już wielokrotnie pojawiał się w kinie. Siedemnastowieczny poeta był dotąd bohaterem zarówno opowieści komediowych, jak i tragicznych, kostiumowych i uwspółcześnionych. Wydawać by się więc mogło, że temat został wyczerpany (może poza sięgnięciem po biografię prawdziwego Cyrano de Bergeraca, wszak większość – jeśli nie wszystkie – filmy o nim są inspirowane sztuką Edmonda Rostanda). Wright udowodnił jednak, że mając smykałkę do opowiadania historii, losy Cyrano, Roxanne i Christiana wciąż mogą wciągać bez reszty.

"Cyrano" Wrighta pomogły na pewno korekty dokonane względem oryginalnej sztuki Roslanda. W wersji twórcy "Pokuty" na przykład tytułowy bohater nie ma wydatnego nosa, tylko wyróżnia się niskim wzrostem. Większość zmian to jednak drobnostki. W wielu punktach musical jest zbieżny ze scenicznym oryginałem, ale nie wtórny – a to za sprawą filmowego mistrzostwa narracyjnego Wrighta.

Ci, którzy zachwycali się jego "Anną Kareniną", będą w siódmym niebie. "Cyrano" został zrealizowany bowiem w podobny sposób. Film olśniewa więc zarówno kostiumami, jak i scenografiami. Fani reżysera zauważą również, że kamera pracuje tu podobnie jak w "Dumie i uprzedzeniu", czego efektem są cudowne mastershoty przemieszane z delikatnymi, intymnymi portretami bohaterów.

   

O wyjątkowych gawędziarskich umiejętnościach Wrighta świadczy również to, że "Cyrano" jest historią poruszającą, pełną namiętności, radości i bólu, choć przecież bohaterowie nie są postaciami szczególnie rozbudowanymi. Cyrano, Roxanne, Christiana i De Guiche'a można opisać w zaledwie kilku słowach. Wright zadbał jednak o ich wyrazistość. Udało mu się też nadać ich relacjom duży ładunek emocjonalny, dzięki czemu ta znana historia miłosna porywa jak żadna dotychczasowa adaptacja Rostanda. Oczywiście duża w tym zasługa doskonale dobranej obsady. Haley Bennett promienieje jako Roxanne, Peter Dinklage triumfuje jako mężczyzna zbyt inteligentny i dumny, by pozwolić sobie na publiczne ujawnienie swoich słabości, a Kelvinowi Harrisonowi Jr. udaje się zagrać klasycznego romantycznego amanta. Ben Mendelsohn natomiast po raz kolejny udowadnia, że w roli czarnych charakterów mało kto może się z nim równać.

Największym atutem "Cyrano" są jednak piosenki. To kolejny po "West Side Story" Spielberga musical garściami czerpiący z tradycji, któremu udaje się jednocześnie zachować świeżość i energię. Muzyka autorstwa Aarona i Bryce'a Dessnerów zachwyca swoją różnorodnością, tworząc zarazem spójną narrację, wzmacniającą snutą przez Wrighta opowieść. Wśród musicalowych numerów znalazły się takie klasyki, jak na przykład "Someone To Say", któremu towarzyszy świetnie sfilmowana sekwencja taneczna, czy melancholijne ballady, w który Peter Dinklage odnalazł się doskonale. Są tu też pełne werwy utwory idealne w scenach akcji (np. "Ten Men Fight") oraz takie ze sporą dawką romantycznego wdzięku ("Your Name"). Wykonywane przez Bena Mendelsohna "What I Deserve" przypomina o rockowych korzeniach autorów muzyki. A kiedy Haley Bennett śpiewa "Every Letter" czy "I Need More", słychać echa twórczości Loreeny McKennitt i Kate Bush.

Utwory z "Cyrano" zachwycają same w sobie i nie mam wątpliwości, że fani musicali będą słuchać muzyki z filmu jeszcze długo po obejrzeniu go w kinie. Jednak wiele z nich uderza z pełną mocą dopiero w połączeniu z obrazami. Tak jest chociażby w scenie z szykującymi się do ataku żołnierzami, której towarzyszy cudowne "Wherever I Fall". W obliczu trwającej w Ukrainie wojny trudno nie ulec wzruszeniu. Filmowa magia uderza w "Cyrano" z pełną mocą.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones