Recenzja filmu

Frost/Nixon (2008)
Ron Howard
Michael Sheen
Frank Langella

Pojedynek na słowa

Z pewnością "Frost/Nixon" nie będzie w Polsce uznany za film wyjątkowo ważny czy też przełomowy, w przeciwieństwie do widzów w USA. Jednak nawet jeśli fabuła filmu związana jest nie z tzw.
Z pewnością "Frost/Nixon" nie będzie w Polsce uznany za film wyjątkowo ważny czy też przełomowy, w przeciwieństwie do widzów w USA. Jednak nawet jeśli fabuła filmu związana jest nie z tzw. Rywingate, a tylko z Watergate, to i tak wart jest zainteresowania wszystkich szanujących się nadwiślańskich kinomanów. Głównym bohaterem obrazu Howarda jest David Frost (grany przez Martina Sheena), który nie ma nic wspólnego z klasycznym wzorcem walczącego o prawdę za wszelką cenę sprawiedliwego dziennikarza. Frostowi, popularnemu brytyjskiemu gospodarzowi talk show, chodzi tylko i wyłącznie o sławę, pieniądze i podtrzymanie zasłużonej opinii playboya i imprezowicza. W tym celu decyduje się na szaleńczy z pozoru krok, proponując wywiad okrytemu niesławą byłemu prezydentowi Richardowi Nixonowi (świetny Frank Langella), który (akcja filmu, oparta oczywiście na faktach, dzieje się w 1977 roku) od czasu dymisji, spowodowanej udziałem w aferze Watergate, prowadzi ciche i spokojne życie w nadmorskiej rezydencji w Kalifornii. Marzy jednak o tryumfalnym powrocie do polityki i - jakżeby inaczej - świata wielkich pieniędzy. Dlatego też decyduje się przyjąć wyzwanie, szczególnie że nie uważa młodego i niedoświadczonego "dziennikarzyny" za godnego siebie przeciwnika. Tak więc, ma to być dla niego doskonała okazja do przekonania milionów Amerykanów o swojej niewinności. Wydawałoby się, że film, będący jedynie historią wywiadu - nawet jeśli jest to prawdopodobnie najsłynniejszy wywiad w historii telewizji - nie może wywołać większych emocji u widzów spoza Ameryki, dla których jest to problem całkowicie abstrakcyjny i dawno nieaktualny. Okazuje się, że jest dokładnie odwrotnie. Film wciąga, trzyma w niesamowitym napięciu, a sceny bezpośrednich konfrontacji bohaterów przed kamerami to prawdziwe majstersztyki tak aktorskie, jak i realizacyjne. Oglądając ten obraz, po prostu się angażujesz. Przyłapujesz się na tym, że - zdając sobie sprawę z jego niezbyt szlachetnych motywów - kibicujesz Frostowi w starciu z cynicznym i wyrachowanym mistrzem słownych potyczek, jakim jest Richard Nixon, który w tym filmie staje się momentami wręcz demoniczny. Jasne, konstrukcja scenariusza nie jest ani trochę oryginalna - bohater dąży do wyznaczonego celu za wszelką cenę, nie poddaje się po pierwszych porażkach i w końcu udaje mu się odnieść upragniony sukces. Jednak jest to tak naprawdę chyba jedyna widoczna wada tego filmu, obfitującego poza tym w masę doskonałych scen (jak choćby wspominana chyba przez każdego recenzenta scena rozmowy przez telefon, która, choć przewidywalna, pasuje tak dobrze, że nie mogłoby jej tu nie być). Do tego inne ciekawe patenty, jak choćby komentarze wygłaszane wprost do kamery przez aktorów wcielających się w postacie drugoplanowe. Co prawda nie są to prawdziwi uczestnicy prezentowanych wydarzeń, ale to tym lepiej, gdyż dzięki temu wstawki nie zaburzają ciągłości filmu. "Frost/Nixon" ma raczej małe szanse w oscarowym wyścigu, wydaje się, że statuetki zgarną inni. A szkoda, bo film, który potrafi wciągnąć i utrzymać w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty, przekazując przy tym - zupełnie nienachalnie - pewne uniwersalne prawdy, to już bardzo dużo. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wielkim fanem kina politycznego na pewno nie jestem. Nie dlatego, że w ogóle nie interesuje się... czytaj więcej
"Frost/Nixon" to jeden z najlepszych filmów zeszłego roku i być może najlepszy w całej karierze Rona... czytaj więcej
"Frost/Nixon" może mieć dwa różne życia. Jedno - amerykańskie, drugie - ogólnoświatowe. W Stanach już... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones