Nowe oblicze Michaela Myersa

Niezbyt entuzjastycznie przyjęta "Zemsta Michaela Myersa" sprawiła, że Moustapha Akkad wstrzymał prace nad jej kontynuacją, chcąc dokładnie przemyśleć strategię rozwoju serii. Do momentu
Niezbyt entuzjastycznie przyjęta "Zemsta Michaela Myersa" sprawiła, że Moustapha Akkad wstrzymał prace nad jej kontynuacją, chcąc dokładnie przemyśleć strategię rozwoju serii. Do momentu akceptacji scenariusza Daniela Farrandsa, odrzucono kilka innych pomysłów poprowadzenia historii, a realizację dodatkowo opóźniały spory prawne. Ostatecznie "Przekleństwo Michaela Myersa", po licznych poprawkach, zawitało na ekrany kin w 1995 roku. Akcja rozgrywa się sześć lat po wydarzeniach, do jakich doszło w części piątej. Michael Myers od tamtej pory nie pojawił się w Haddonfield, dlatego burmistrz wydał pozwolenie na obchodzenie Halloween. W noc poprzedzającą święto duchów, do rozgłośni radiowej dzwoni Jamie Lloyd. Ostrzega mieszkańców przed powrotem Myersa, ale nikt nie chce jej uwierzyć. Tej samej nocy dziewczyna zostaje bestialsko zamordowana przez psychopatycznego wuja. Przedtem jednak udaje jej się schować swoje nowo narodzone dziecko, którego poszukuje Michael. Niemowlę jest jego ostatnim żyjącym krewnym. Wkrótce odnajduje je znany z oryginału Tommy Doyle, po czym kontaktuje się z doktorem Loomisem, prosząc go o pomoc w ochronie malucha. Tymczasem Myers wraca do rodzinnego domu, który obecnie zamieszkiwany jest przez rodzinę Strode'ów. Szósta część "Halloween" rozwija wątki, jakie pojawiły się w poprzedniej odsłonie. Tym razem zdecydowano podjąć ryzyko, wprowadzając powiew świeżości do skostniałej formuły, bo film przenosi historię Michaela na nowy grunt. Wszystko odbywa się oczywiście z myślą rozwijania wątków w kolejnych sequelach, toteż po raz kolejny zakończenie jest otwarte. Wraz z dopisywaniem kolejnych numerków do tytułu, postacie muszą ulegać przemianom bądź rozwija się ich historię, żeby uniknąć wtórności. Nie inaczej jest w przypadku Myersa, ale na tak radykalne podejście do tematu raczej nikt nie był gotowy. Pomysł z sektą druidów mocno wchodzi w konflikt z wcześniej nakreślonym wizerunkiem psychopaty i rzuca zupełnie nowe światło na jego postać. W "Halloween" Michael został przedstawiony jako zło w najczystszej postaci, pierwotna siła nie do zatrzymania, która eliminuje niewinnych nastolatków z tylko sobie znanych powodów. Próba wyjaśnienia jego motywów, dodatkowo czyniona w sposób tak pretensjonalny, całkowicie odziera jego postać z aury tajemnicy i niweczy wysiłki wcześniejszych filmów. Aktorstwo na tle serii wypada przeciętnie. Mimo że na krótko powraca postać Jamie Lloyd, serię kontynuowano już bez udziału Danielle Harris, która nie dogadała się z producentami w kwestii wynagrodzenia. Nawet Donald Pleasence, dla którego był to ostatni występ przed śmiercią, choć wciąż trzyma fason, momentami sprawia wrażenie zmęczonego rolą. Najsłabiej zdecydowanie jednak wypada początkujący wówczas Paul Rudd. Jako Tommy Doyle jest po prostu bezbarwny i przez cały czas gra jedną miną.  Mocnymi punktami filmu, w przypadku horrorów często decydującymi o końcowym powodzeniu, są za to atmosfera grozy i odczuwalne napięcie. Te jeszcze bardziej piętnuje kreacja Georga P. Wilbura, który wcielał się w Michaela również w czwartej części. Postać mordercy w tej odsłonie budzi jeszcze większą grozę, a on sam jest bardziej upiorny, rosły i niebezpieczny. Pod względem brutalności także nastąpił progres, bo choć nie ma tu obrazów rodem z filmów gore, Myers nie bawi się ze swoimi ofiarami, a kamera nieco więcej pokazuje podczas scen przemocy. Dobry poziom wciąż prezentuje muzyka, podkreślając nieprzyjemną atmosferę filmu. Cały czas jednak słyszalne są głównie znane już motywy, poddane lekkim modyfikacjom. "Halloween 6: Przekleństwo Michaela Myersa" to z jednej strony okraszony mrocznym klimatem dreszczowiec z wzorowo kreowanym czarnym charakterem, ale z drugiej strony zbyt nowatorska koncepcja rozwoju serii. Niedorzeczność scenariusza wystawia film na śmieszność, dlatego też trudno zachęcać do zapoznania się z nim kogokolwiek, z wyjątkiem największych fanów. I to takich, którzy będą w stanie przetrawić naprawdę wiele, chcąc obejrzeć kolejne losy boogeymana z Haddonfield. Przed sięgnięciem po film wypadałoby dodać, że dzieli się on na wersję reżyserską i producencką, która jest rzadziej spotykana. Obie różnią się od siebie na tyle znacząco, że mogą wpłynąć na finalny odbiór całości. Warto zatem mieć na uwadze, że różnice nie kończą się tylko na dodaniu kilkuminutowego materiału, ale obie wersje posiadają także odmienne zakończenia.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jednym ze zmartwień wszystkich rodziców jest możliwość, że ich pociecha wpadnie w złe towarzystwo. Z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones