Recenzja filmu

Johnny poszedł na wojnę (1971)
Dalton Trumbo
Timothy Bottoms
Kathy Fields

Amerykanin poszedł na wojnę

Czy warto być szlachetnym? Takie pytanie nasuwa się po obejrzeniu wstrząsającego filmu Daltona Trumbo, co ciekawe zrealizowanego na podstawie powieści napisanej przez samego reżysera. Dzieło to
Czy warto być szlachetnym? Takie pytanie nasuwa się po obejrzeniu wstrząsającego filmu Daltona Trumbo, co ciekawe zrealizowanego na podstawie powieści napisanej przez samego reżysera. Dzieło to prostymi środkami opowiada historię przystojnego młodzieńca z perspektywami, który w poczuciu odpowiedzialności za dobro swojego narodu zaciąga się do armii i wyrusza na wojnę. Pewnej nocy na polu bitwy zawodzi go intuicja. Szukając schronienia przed ostrzałem nieprzyjaciela, Joe wybiera pozornie bezpieczne zagłębienie w ziemi. Niestety, zrządzeniem losu, to samo miejsce okazuje się być punktem docelowym silnego pocisku. Chłopiec przeżywa, traci jednak słuch, węch, wzrok i wszystkie kończyny. Uznany za istotę nieposiadającą świadomości, trafia do szpitala wojskowego i staje się obiektem eksperymentów. Diagnoza militarnych fachowców okazuje się jednak nie do końca trafna, chłopiec wbrew przekonaniu nadal aktywnie myśli i odczuwa. „Johnny poszedł na wojnę” tuż po swojej premierze wzbudził wielkie kontrowersje. Nie dość, że jest to kino silnie antywojenne serwowane z nieposkromioną brutalnością, to jeszcze porusza wciąż aktualną i drażliwą kwestię – problem eutanazji, indywidualnego wyboru człowieka dotyczącego kontynuowania własnej egzystencji. Stawia pytanie – czy człowiek niewidzący dalszego sensu życia, ma prawo zdecydować o jego zakończeniu? A może raczej – dlaczego owo prawo jest hamowane przez inne jednostki? W filmie mocno zarysowana jest także kwestia dualizmu duszy i ciała. W jednej ze scen pada niezmiernie istotne zdanie, wypowiedziane przez duchownego, który deklaruje, iż „człowiek stworzony został na podobieństwo Boga, który przekazał mu duchowy pierwiastek, podług czego nie jest on materią, ale duszą”. Joe pozbawiony zmysłów może polegać jedynie na swoim rozumie i sercu. Świat, który widzi, to świat wyobrażeń i sennych mar, ulatujących wspomnień i domysłów. Ciężko rozgraniczyć mu, co tak naprawdę jest jawą, a co snem. Przez większość traktowany jak „kawałek mięsa”, w rzeczywistości bardziej niż ktokolwiek zasługuje na miano człowieka, wykazując się niebywałą wręcz wrażliwością. W końcu – nawiązując do postawionego wyżej pytania – istnieje oczywiście antywojenny aspekt dzieła. Film potępia zakorzenianie w młodzieży destrukcyjnych przekonań o konieczności walki za kraj. Joe wychowany surową ręką ojca, który już w dzieciństwie dawał mu do zrozumienia, że „o demokrację należy walczyć”, rezygnuje z własnego szczęścia z kobietą, którą kocha, na rzecz boju w imię idei, których sam do końca nie rozumie. Robi to, co należy robić, to co jest od niego wymagane. Podjęcie innej decyzji ubodłoby jego godności, poczuciu szlachetności. Seans tego pięknego i jednocześnie bardzo smutnego filmu może wywołać gamę różnych, często kontrastujących wręcz ze sobą uczuć. Jakiekolwiek by jednak one nie były, jedno jest pewne - trwale zapisują ów obraz w pamięci, czyniąc go jedną z tych produkcji obok których nie sposób przejść obojętnie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po bardzo wielu entuzjastycznych recenzjach i opiniach innych postanowiłem zmierzyć się z tym obrazem.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones