Recenzja wyd. DVD filmu

Kimyō na Sākasu (2005)
Sion Sono
Issei Ishida
Masumi Miyazaki

Cyrk groteski

Shion Sono to twórca, który zapisał się w pamięci widzów przede wszystkimfilmem"Suicide Club" z 2001 roku, zyskując sobie nim grono zwolenników. "Kimyô na sâkasu" to jego kolejny sukces, który
Shion Sono to twórca, który zapisał się w pamięci widzów przede wszystkimfilmem"Suicide Club" z 2001 roku, zyskując sobie nim grono zwolenników. "Kimyô na sâkasu" to jego kolejny sukces, który tylko ugruntował jego wysoką pozycję wśród nowego pokolenia japońskich reżyserów kina grozy.

Streszczenie fabuły tej pozycji to nie lada zadanie, gdyż składa się na nią kilka równoległych płaszczyzn. Jedną z nich jest opowieść o dziewczynce imieniem Mitsuko, która jest molestowana przez swego ojca, dyrektora szkoły. Gozo, bo tak nazywa się mężczyzna zmusza matkę dziecka, Sayuri, aby ta przyglądała się jak uprawia seks z jej córką. W efekcie Sayuri wyładowuje całą swoją frustrację i agresjęna dziewczynce. Podczas jednej z ich kłótni dochodzi do wypadku wwyniku którego matka ginie, zaś Mitsuko zostaje kaleką...
Zaraz potem my jako widzowie dowiadujemy się o tym, iżcała ta smutna historiajest częścią książki pisanej przez poczytną autorkę powieści o erotycznym zabarwieniu imieniem Taeko. Istnieją podejrzenia, że najnowsza powieść poruszającej się na wózku inwalidzkim Taeko jest w dużej mierze autobiograficzna. Wścibski wydawca pragnie zgłębić tajemnice życia prywatnego pisarki i zleca jej śledzenie jej nowemu asystentowi, obdarzonemu delikatną urodą Yujiemu. Ten zgadza się chętnie, ale tak naprawdę ma w całym tym prywatnym śledztwie własny interes...

Jak już na wstępie nadmieniłem, akcja w obrazie Shiona Sonorozgrywa się na kilku różnych planach, które płynnie się ze sobą przeplatają. Fikcja ciągle miesza się tu z rzeczywistością, jawa ze snem, postacie zmieniają swoją tożsamość, niczego w zasadzie nie można być w pełni pewnym. Ten swoisty chaos jest oczywiście jak najbardziej zamierzony, a pod koniec wszystkie elementy układanki znajdują wreszcie swe miejsce. Niemniej to nie rozwiązanie zagadki jest tu najważniejsze, lecz sama gra, pomieszanie konwencji. Reżyser bawi się widzem, zwodzi go, choć już w zasadzie na wstępie ostrzega, że seans nie będzie łatwą przeprawą. Symbolika cyrku, który u Sonojest niemalże metaforą ludzkiej egzystencji, powraca tu wiele razy i zarazemspina cały obraz klamrą. Świetnie wpisuje się to wszystko w stylistykę ero-guro, do której twórca się odwołuje. "Strange Circus" to dzieło pełne makabry, groteski, przesiąknięte czarnym humorem. W wielu miejscach nasuwały mi się także skojarzenia w stosunku do twórczości Davida Lyncha, choć na szczęście nie ma tu mowy o żadnym kopiowaniu czy nieudolnych próbach podrobienia stylu. Sonoposiada swój własny filmowyjęzyk i świetnie nim operuje, że użyję takiego wyrażenia.

Bardzo istotną rolę w "Strange Circus" odgrywa również strona wizualna. Film został pięknie sfotografowany, pełen jest nasyconych, soczystych barw, co tylko pogłębia przyjemność płynącą z seansu. Dodaje to również charakteru scenom gore, których w tej produkcji nie brakuje, a które zarazem - co warto zaznaczyć -pozostają tu jedynie istotną częścią całości, a nie treścią samą w sobie.

Znajdą się niewątpliwie tacy, dla których film Shiona Sono okaże się zbyt szokujący czy niesmaczny. Nie im jednak przeznaczony jest seans, a tym, co z japońskim kinem nieco już obcowali. Mam tuprzede wszystkimna myśli szeroko pojęte kino grozy z Kraju Kwitnącej Wiśni (choć też nie wymęczone bajki w stylu "The Ring"). Dobrze odnajdą się w tym świecie z pewnością zwłaszcza ci, którzy są na ty z dorobkiem Takashiego Miike, bo toz grubsza rzecz biorącbardzo podobna wrażliwość filmowa.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones