Recenzja filmu

Klub Włóczykijów (2015)
Tomasz Szafrański
Bogdan Kalus
Tomasz Karolak

Włóczykijem być

Kto z nas nie chciałby powrócić do beztroskich chwil dzieciństwa i cudownych wakacji, gdzie zamiast grać na komputerze - budowało się forty, domek na drzewie był największym szpanem, a my
Kto z nas nie chciałby powrócić do beztroskich chwil dzieciństwa i cudownych wakacji, gdzie zamiast grać na komputerze - budowało się forty, domek na drzewie był największym szpanem, a my zazdrościłyśmy chłopakom tych wszystkich "męskich" spraw? I proszę! Nadarzyła się okazja, żeby odświeżyć wspomnienia i choć na 98 minut poczuć się znowu dzieckiem! Dzieckiem z siniakami na łokciach, obdrapanymi kolanami, ale ze szczęściem w oczach i szerokim uśmiechem. A to wszystko za sprawą filmu "Klub Włóczykijów".

"Klub Włóczykijów" to wielka podróż do najfajniejszych i ekscytujących momentów dzieciństwa, do szczerej przyjaźni, do małych wielkich skarbów i do najlepszych książek na świecie. Film od pierwszej sekundy zabiera nas w podróż niesamowitą czołówką łączącą motywy Indiany Jonesa, Gwiezdnych Wojen i Narnii. Fabułą zaś przypomina historie rodem z "Szatana z siódmej klasy", "Sposobu na Alcybiadesa" czy kultowego "Pana Samochodzika". Całość uzupełnia prawdziwa muzyka filmowa - nie jakieś tam utwory artystów polskiej estrady, tylko skrojona dokładnie pod każdą scenę, zawierająca w sobie dramatyzm i radość, budząca strach i ciekawość ścieżka dźwiękowa - i tu ciekawostka, bo okazuje się, że za muzyką stoją Amerykanie Fred Emory Smith ("Transformers 3") oraz Carl Lydlund, którzy przy Hansie Zimmerze tworzył muzykę do takich filmów, jak "Incepcja" czy "Interstellar".

Film, jak określają go twórcy "debiutantów", prócz reżysera i scenarzysty Tomasza Szafrańskiego oraz kilku aktorów z obsady, jak Tomasz Karolak, Wojciech Mecwaldowski, czy w roli epizodycznej genialny Mikołaj Grabowski - faktycznie opiera się w większej mierze na nowych nazwiskach, zarówno aktorów, jak i całego zaplecza. I choć młodzi aktorzy nie zawsze dają radę, to należy im wybaczyć, bo ci dopiero zaczynają karierę i powoli szlifują swój talent aktorski. Ewentualne braki nadrabiają zdecydowanie twórcy, którzy również debiutują, a zaskakują dojrzałością - na uwagę zasługują zdjęcia i montaż, który jest imponujący i wzorowany na dobrym amerykańskim kinie (jak choćby scena na grani, która przypomina kadr z "Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia").

Na koniec wielkie uznanie dla Szafrańskiego, który kierując się zasadą "cudze chwalicie, swego nie znacie" odgrzebał polską kultową literaturę i oddał hołd niezwykłemu Edmundowi Niziurskiemu.

No to w górę serca i marsz do kina na chwilę oddechu od codziennego biegu, życia przed komputerem i korporacyjnych zasad. Pozwólcie sobie na te 98 minut zapomnienia i dajcie się porwać niesamowitej przygodzie ze sobą w roli głównej.

Twórcom "Klub Włóczykijów" dzięki za dobre polskie kino i za tę podróż do dzieciństwa. Czekam na więcej!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wydaje się, że proza dwóch najciekawszych polskich pisarzy książek dla młodzieży – Zbigniewa Nienackiego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones