Recenzja wyd. DVD filmu

Les Mémés cannibales (1988)
Emmanuel Kervyn
Johan Vandewoestijne
Le Pepe

Ustąp babci miejsca

Możliwe, że w latach 80. nie powstał w Europie lepszy film gore niż "Rabid Grannies". Mimo że nie jest to produkcja bez wad, dostarcza rozrywki na najwyższym (choć może właściwiej byłoby napisać
"Rabid Grannies" jest jednym z tych filmów w katalogu Tromy, które właściwie są kilkoma filmami jednocześnie. W internecie można napotkać debaty, z których wynika, że spierające się strony oglądały odmienne wersje i najwięcej kontrowersji wzbudza to, czego dla jednych zabrakło, a inni otrzymali w nadmiarze. Faktycznie historia krwiożerczych babć krąży w odsłonie ocenzurowanej, pełnej, ponownie zmontowanej w 2012 oraz w wydaniach różniących się w zależności od tolerancji lokalnych rynków. Warto jednak zadać sobie trud i sięgnąć dalej, niż po film udostępniony przez Tromę na kanale YouTube, który jest najbardziej ugrzecznioną edycją belgijskiego gore. W tego typu produkcjach wycinanie brutalnych scen oznacza usuwanie sensu sięgania po film, bo co zostałoby z np. "Martwicy mózgu", gdyby ograbić ją z hektolitrów krwi i walających się pod nogami flaków? Wyraźnie widać podział widzów "Rabid Grannies" na tych, którzy w jeden ze scen widzieli tylko uciętą rękę bohatera (niezadowolonych) i na tych którzy widzieli także ucięte nogi oraz nabicie na topór w kroczu i zrzucenie ze schodów (w pełni usatysfakcjonowanych).

Pierwszych cięć dokonała ekipa Troma Entertainment, ale jak nie trudno się domyślić, nie było to dobrowolne zmniejszenie dawki gore, lecz wymóg konieczny narzucony przez MPAA. Esencja historii pozostała jednak niezmienna - dwie babcie (co odnosi się raczej do ich wieku, formalnie są ciotkami) obchodzą wspólne urodziny i zapraszają do swojej posiadłości rodzinę z różnych zakątków kraju. Zgromadzenie okazuje się nie być nastawione na celebrację, każdemu zależy przede wszystkim na przejęciu majątku starszych pań. Sprawy przybierają krwawy obrót, gdy dziwna kobieta dostarcza tajemnicze pudełko, którego otwarcie przemienia emerytki w zabójcze zmory. Zmienia się przede wszystkim stopień wypaczenia staruszek - w amerykańskiej wersji są na tyle przyzwoite, by oszczędzić dzieci; w belgijskiej nie mają skrupułów i rozrywają nieletnich na strzępy. Kraje Beneluksu nie pierwszy raz zaskakują bezgranicznym liberalizmem w zakresie praw dziecka... Najbardziej boli jednak usunięcie sceny z efektownie rozrywaną sempiterną zaklinowanego w szczelinie perkatego mężczyzny - najlepsza śmierć w całym filmie.

Efekty specjalne wyglądają znakomicie jak na film klasy Z. Prezentują się lepiej niż w horrorwym klasyku Petera Jacksona, choć ich rozmach jest znacznie mniejszy. Film Emmanuela Kervyna szybciej odnajdzie zwolenników właśnie pośród wielbicieli "Martwicy mózgu" niż wśród miłośników typowych obrazów autorstwa Tromy. Niewiele tu nagości, zero charakterystycznego, czerstwego humoru, brak tandetnych efektów dźwiękowych i parodiowego nastroju. Chociaż plansza na początku filmu i logo na opakowaniu zelektryzują fanów Kaufmana i spółki, ich rola ogranicza się właściwie wyłącznie do dystrybucji filmu w Stanach Zjednoczonych. Pomimo zagmatwania z różnymi wydaniami, "Rabid Grannies" szybko dorobiło się statusu kultowego filmu. W zbiorach Tromy jest nie tylko jednym z najbardziej krwawych obrazów, ale także jednym z najlepiej sprzedających się. Nic więc dziwnego, że niespełna dwadzieścia lat później Lloyd Kaufman zaufał tej samej ekipie i w ciemno przyznał budżet na kolejną produkcję. Niestety tym razem Belgowie zawiedli i stworzyli marne "Parts of the family".

"Wściekłe babcie" dostarczają solidnej rozrywki przede wszystkim przez ostatnie pół godziny, wcześniej zdarzają się momenty przydługich, czasami nudnawych dialogów. Jeżeli pocięcie tego filmu było konieczne, w moim odczuciu lepsze byłoby usunięcie np. przeciągającego się w nieskończoność ukrywania w pokoju, bo przecież bohaterowie i tak od początku są skazani na konfrontacje z wcieleniem zła. Jak na splatter twór Kervyna jest zbyt ślamazarny. Babcie zabijają z klasą i świetnie się prezentują, ale oczekiwanie na ich wyczyny potrafi zmęczyć.

"Rabid Grannies" jest świetną rozrywką dla zwolenników niskobudżetowych produkcji. Zdecydowanie bardziej usatysfakcjonowani będą jednak miłośnicy wczesnej twórczości Jacksona i Sama Raimi niż "Toksycznego mściciela" lub "Napromieniowanej klasy".
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones