Recenzja filmu

Mecz ostatniej szansy (2001)
Barry Skolnick
Vinnie Jones
David Kelly

Wolność i chwała

"Mecz ostatniej szansy" to prawdziwa perełka. Świetny remake, który zaczerpnął (ale tylko w mojej opinii) co nieco z "Ucieczki do zwycięstwa". Ten film ma wszystko, co tylko możemy sobie
Mieszkańcy naszego ogromnego kontynentu ubóstwiają piłkę nożną. Ojczyzną tej wspaniałej dyscypliny jest nie kto inny jak Wielka Brytania. Futbol tam się narodził i tam też dojrzewał. A gdy osiągnął już wiek emerytalny rozprzestrzenił się na cały kontynent. Anglicy to specyficzny naród. Jego przedstawiciele z dumą zasiadają na trybunach rozświetlonych stadionów, uparcie śledząc wyniki swoich ulubieńców, jak i również nie szczędzą gardeł dopingując swe drużyny w walce o mistrzostwo kraju. Hołdem złożonym piłce nożnej jest "Mecz ostatniej szansy" w reżyserii Barry'ego Skolnicka



Film opowiada historię Danny'ego Meehana - słynnego zawodnika, grającego we wspaniałej reprezentacji Anglii. Oskarżony o sprzedawanie meczów - popadł w alkoholizm. Pewnego dnia wybiera się na przejażdżkę swoim sportowym wozem, uprzednio wypijając co nieco. W barze dochodzi do awantury. Danny wdaje się w bójkę z dwójką funkcjonariuszy, co skutkuje jego aresztowaniem, a wkrótce - procesem sądowym. Sąd skazuje Danny'ego na trzy lata pozbawienia wolności z możliwością warunkowego zwolnienia po roku spędzonym w zakładzie. Naczelnik chce, aby "Maszyna" został trenerem jego amatorskiej drużyny strażników. Danny jednak odmawia. Za namową swego przyjaciela składa naczelnikowi propozycję nie do odrzucenia. Zamierza przygotować drużynę złożoną ze współwięźniów do meczu ze strażnikami. Wkrótce rozpoczyna treningi, zdobywając szacunek swoich kolegów. 



"Mecz ostatniej szansy" to remake legendarnego "Najdłuższego jardu" w reżyserii Roberta Aldricha. Fabularnie film jest wierną kopią oryginału, lecz zmianie uległa dyscyplina sportu w jaką grają tutejsi strażnicy. Futbol amerykański zamieniono na piłkę nożną ku uciesze widzów jak i również zagorzałych kibiców, doskonale znających zasady tej wspaniałej gry. Oglądając "Najdłuższy jard" nie można było mówić o bardzo przyjemnym seansie. Zasady futbolu amerykańskiego znam bowiem jedynie powierzchownie, przez co ciężko mi było ganić, jak i również pochwalać graczy za ich ciekawe bądź fatalne zagrania. Tym razem spotkanie towarzyskie pomiędzy zwaśnionymi stronami oglądałem jak prawdziwy mecz piłkarski - z dużym zaciekawieniem, kibicując swoim faworytom. 



Fabularnie film to prawdziwy majstersztyk. Twórcy zaserwowali nam klasyczną, bardzo interesującą opowieść o staczającym się zawodniku, który jednego dnia był obecny na międzynarodowych arenach, a drugiego - w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Produkcja został podzielona nie na dwie, lecz aż trzy części, umiejętnie i sprawnie się ze sobą łączące. Pierwsza to wątek próby przystosowania się do tego, co nieuniknione - warunków panujących w zakładzie. Obserwujemy ciągłą walkę z samym sobą, jak i również z okrutnymi strażnikami. Druga to kompletowanie swej drużyny. Próba znalezienia jej członków oraz rozpoczęcia treningów. Ta część to bez wątpienia najciekawszy element "Meczu...". Całość dopełniają sztuczki, które prezentuje Vinnie Jones, mający doświadczenie piłkarskie. Obserwujemy również olbrzymią przemianę więźniów. Z mało rozgarniętych amatorów zamieniają się w prawdziwych zawodowców, grających na światowym poziomie. I wreszcie trzecia część, czyli wyczekiwany przez wszystkich z niecierpliwością mecz. Spotkanie to nie zajmuje całego filmu, co z pewnością przyciągnie przed ekran także tych, nie mających dużo wspólnego z rozgrywaną przez aktorów dyscypliną. Mecz został bardzo dobrze nakręcony z wykorzystaniem kilku perspektyw, niczym prawdziwe spotkanie transmitowane przez stację sportową. Zadbano także o komentarz, który jest przecież nieodłącznym elementem każdych rozgrywek. 



Mecz pomiędzy "klawiszami" oraz więźniami to emocjonujące widowisko, gdzie zdarzyć może się dosłownie wszystko. Skazańcy wytaczają ciężkie działa, mszcząc się za krzywdy wyrządzone przez pracowników zakładu karnego. W ruch idą nogi, pięści, łamanie kończyn, pospolite ciosy w twarz, łokcie czy też... piłka. Tutaj nie chodzi wyłącznie o wynik, lecz i dobrą zabawę, płynącą z krwawej zemsty. Mecz jest za to bardzo wyrównany i jak to w tego typu produkcjach bywa - zwycięstwo następuje w dramatycznej końcówce, gdzie do końcowego gwizdka arbitra pozostaje dosłownie kilka sekund. Prowadzenie więźniów z czasem się zmniejsza, aż w końcu jeden ze strażników doprowadza do remisu. Ale nie martwcie się. Na boisku jest przecież Danny Meehan, który chce zrehabilitować się za sprzedany mecz Anglia-Niemcy, w którym to zapewnił swoim rywalom decydujący rzut karny. 



W produkcji nie brakuje także kilku niespodziewanych zwrotów akcji, takich jak śmierć jednego z więźniów, pusta bramka stojąca otworem przed Dannym, który po raz pierwszy w karierze waha się czy oddać strzał,  czy też ultimatum stawiane przez naczelnika chcącego wygrać mecz. Danny od tej pory gra coraz słabiej. Nie może jednak zawieść swoich kolegów i przystępuje do walki ze strachem i swoją niezbyt chwalebną przeszłością. Danny przypomina sobie jak reprezentował kraj. Chce po prostu grać. I robi to w wielkim stylu.

Film oprócz wspaniałego więziennego klimatu oferuje także świetną ścieżkę dźwiękową, na której gości wiele niezapomnianych utworów. Za równo komicznych (gdyż film jest również komedią), jak i również nieco bardziej poważnych. W pamięć zapada niewielki utwór towarzyszący schodzącemu z boiska Meehanowi, który spokojnie patrzy na stadion. Jak to powiedział jeden z komentatorów: "Przez tę godzinę swojego dożywocia byłem wolny". 



Na bardzo wysokim poziomie stoi także obsada aktorska. Fenomenalny Vinnie Jones pokazał na co go stać, idealnie odgrywając postać zmęczonego życiem, ale i utalentowanego piłkarza, który nadzieję na lepsze życie odnajduje dopiero w zakładzie karnym. Jason Statham zadebiutował bardzo mocnym uderzeniem jako okrutny mnich, którego boją się wszyscy. Zarówno skazańcy, jak i strażnicy. Sceny z jego udziałem są niekiedy bardzo komiczne, a zwłaszcza jego wyobrażenia. Choć "spacerki" po boisku także robią wrażenie. Pozostali aktorze na czele Hemmingsem również zaliczyli udany występ. Wszystkie postaci są wyraziste i bardzo dobrze odegrane. 


"Mecz ostatniej szansy" to prawdziwa perełka. Świetny remake, który zaczerpnął (ale tylko w mojej opinii) co nieco z "Ucieczki do zwycięstwa". Ten film ma wszystko, co tylko możemy sobie wyobrazić. Doborową obsadę na czele z Jonesem - byłym piłkarzem, szczyptę humoru, niezapomniany klimat, rewelacyjną ścieżkę dźwiękową, oraz mecz piłki nożnej. 
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones