Recenzja filmu

Nie oddam zamku (2003)
Tim Fywell
Bill Nighy
Henry Thomas

Proza życia w wymarzonym zamku

Ekranizacja ta to wspaniała opowieść o niespełnionych marzeniach, które potrafią uzależniać i być jak narkotyk, do którego jednak się nieustannie powraca.
Film "Nie oddam zamku" jest ekranizacją książki "Zdobywam zamek" napisanej przez angielską autorkę Dorothy Gladys Smith, podpisującą się również jako Dodie Smith. Pisarka w czasie II wojny światowej pracowała w Hollywood. Książka "Zdobywam zamek" była jej debiutem literackim. Powieść została przeniesiona na scenę już w 1954 roku, ale dopiero w 2003 roku doczekała się adaptacji filmowej, zrealizowanej przez brytyjskie studio BBC. Rolę głównej bohaterki, siedemnastoletniej Cassandry Mortmain, powierzono obiecującej, młodej aktorce – Romoli Garai. Cassandra mieszka z rodziną w pięknym, zabytkowym, lecz rozpadającym się zamku. Zaniedbanie to wynika z faktu, że Mortmainowie znajdują się na skraju bankructwa. Niemoc twórcza ojca pisarza, autora jednej całkiem popularnej książki, doprowadziła rodzinę do ubóstwa, a dom do ruiny. Wątek notorycznego braku pieniędzy i krępującej biedy wielokrotnie przewija się w tym filmie. Cassandra doskonale zdaje sobie sprawę z przyczyny nieszczęść spotykających jej rodzinę i skrupulatnie spisuje wszystko to, co się dookoła dzieje, w swoim dzienniku. 

Malownicze scenerie i tajemnicze zakątki, ciekawie skonstruowane postacie, a przede wszystkim przekonująca interpretacja roli wchodzącej w dorosłość Cassandry, stanowią mocny punkt tego filmu. Romola Garai, wcielając się w główną bohaterkę, jawi się jako pełna uroku, bystra i ciekawa świata dziewczyna. Czasem może i bywa infantylna, ale jej refleksje są trafne, a rozterki zostały odegrane wiarygodnie. Dobrze skonstruowana została relacja między Cassandrą a jej starszą siostrą Rose (Rose Byrne). Postanowienie, by w przyszłości zabezpieczyć się finansowo, stanowi główny powód desperackich działań pięknej, lecz bardzo kapryśnej Rose. Wyraźnie ukazano różnicę zachowań i odmienność osobowości obu bohaterek, co czyni te postaci autentycznymi. Sytuacja materialna rodziny sprawia, że obie bohaterki są przyparte do muru i nie mają zbyt wielkiego pola manewru jak tylko usidlić jednego z zamożnych Amerykanów, braci Cotton, którzy niedawno pojawili się w sąsiedztwie. Jak na przyzwoitą romantyczną historię przystało, nie brakuje tu więc również intrygujących, przystojnych i bogatych bohaterów płci męskiej. Rodzina Cottonów wprowadzi niemałe zamieszanie u Mortmainów, zwłaszcza w życiu obu sióstr. Wraz z rozwojem wydarzeń pojawiają się pytania o decyzje podejmowane przez spragnione dostatku i miłości dziewczęta. Jak daleko posuną się dla zrealizowania wizji bezpiecznego, wygodnego życia i stabilnej egzystencji?

Historia urzeka, wyraźnie odczuwamy czar i klimat lat trzydziestych XX wieku w Anglii. Jednak zachowanie głównych bohaterek straciło już na aktualności. Prozaiczne pragnienie, by dobrze i bogato wyjść za mąż, dawniej przecież tak bardzo powszechne, obecnie zdaje się już trącić myszką. Także mężczyźni, zabiegając o względy kobiet, z marszu się obecnie nie oświadczają. Mimo to przedstawiona historia jest nawet urocza i całkiem zajmująca. Głównie dzięki doskonale obsadzonym postaciom drugoplanowym. Bill Nighy świetnie sprawdza się jako nieobecny duchem ojciec, człowiek poszukujący weny, ale i zmagający się z narastającymi szalonymi koncepcjami, mającymi stanowić jego inspirację. Także Henry Thomas i  Marc Blucas, w roli braci Cottonów, stworzyli przekonujące kreacje, prowokujące miłosny zamęt w sercach Cassandry i Rose. 

W filmie tym warta uwagi jest także piękna muzyka autorstwa Dario Marianelliego. Stanowi ona doskonałe tło dla opowiadanej nam historii. Historii o miłości oraz jej braku. Ekranizacja ta to wspaniała opowieść o niespełnionych marzeniach, które potrafią uzależniać i być jak narkotyk, do którego jednak się nieustannie powraca. To opowieść o pragnieniach i obawach młodych dziewcząt, ale i nie tylko. Obserwujemy przeistaczanie się głównej bohaterki z podlotka w kobietę, która ostatecznie żegna się z dzieciństwem, stając się wreszcie świadomą swoich uczuć i tego, czego rzeczywiście pożąda w życiu. Film ten stanowczo przemówi do serca każdego romantyka, do każdego, kto kiedyś kochał lub pragnął kochać. Zakończenie jest zdecydowanie otwarte, niebanalne, pozostawione do własnej interpretacji. Nasuwa wiele pytań o dalsze losy głównej bohaterki. Jednak nie da się ukryć, że pewien rozdział życia Cassandry Mortmain stanowczo zostaje zamknięty wraz z ostatnią stroną jej dziennika.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones