Recenzja filmu

Opowieści na dobranoc (2008)
Adam Shankman
Waldemar Modestowicz
Adam Sandler
Courteney Cox

Opowieści dziwnej treści

Bajki mają to do siebie, że muszą być przede wszystkim ciekawe i umiejętnie opowiedziane, żeby zainteresowały coraz bardziej wybredne dzieciaki wychowywane w dużej mierze przez komputer i
Bajki mają to do siebie, że muszą być przede wszystkim ciekawe i umiejętnie opowiedziane, żeby zainteresowały coraz bardziej wybredne dzieciaki wychowywane w dużej mierze przez komputer i telewizję. Zwykłe historie o Kopciuszku, Calineczce czy Królewnie Śnieżce już nie wystarczą, czego dowodem są "Opowieści na dobranoc", całkiem znośna komedia familijna.

Skeeter Bronson (Adam Sandler) pracuje jako elektryk w dużym, nowoczesnym hotelu, który przed laty stanął na miejscu małego moteliku prowadzonego przez jego ojca. Obecny szef obiecał rodzicowi mężczyzny, że Skeeter kiedyś zostanie dyrektorem całego dobytku, ale najwyraźniej o tym zapomniał. Tymczasem sam zainteresowany to sympatyczny nieudacznik, który podkochuje się w córce chlebodawcy, pięknej celebrytce w stylu Paris Hilton, Violet (Teresa Palmer), źle życzy jej obecnemu chłopakowi, złośliwemu lizusowi, Kendallowi (Guy Pearce) i przyjaźni się z kelnerem-dziwakiem, Mickeyem (Russell Brand). Jego rutynę dnia powszedniego burzy prośba siostry o opiekę nad dwójką jej małoletnich pociech. Skeeter początkowo kompletnie sobie z nieletnimi nie radzi, ale wreszcie odnajduje się w nowej sytuacji, opowiadając dzieciakom bajki na dobranoc. Te są pełne rycerzy, kowbojów, kosmitów i cyborgów, nieco schematyczne, ale z jajem. Tylko albo Skeeter popada w obłęd, albo jego wymyślane na poczekaniu dla siostrzeńców historie zaczynają dziać się naprawdę?...

"Opowieści na dobranoc" to film mocno średni, ale zdecydowanie dający się oglądać. Mamy tu garstkę bohaterów, których bez problemu można podzielić na dobrych i złych (jak to w bajkach bywa). Mamy nieskomplikowaną fabułę, udane lub mniej gagi i dowcipy, a wreszcie nieco wymuszony wątek miłosny. Boli schematyczność całości (czy rozwiedzeni rodzice to element obowiązkowy amerykańskiego kina familijnego? Chyba tak, bo dzięki temu scenariusz można zapchać wzruszającymi banałkami w stylu "kiedy wróci do nas tatuś?" albo "mamusia chyba już nas nie kocha"). Przynajmniej Adam Sandler nie jest równie koszmarny co w "Nie zadzieraj z fryzjerem". Denerwuje za to motyw z Wyłupkiem, świnką morską z wytrzeszczem, który uważam za kompletnie niepotrzebny, wręcz wołający o pomstę do nieba (ale obowiązkowe słodkie zwierzątko dla dzieciaków musi być tak, jak romantyczne uniesienia dla nieco starszych widzów).

Podsumowując, "Opowieści na dobranoc" to jeden z tych filmów, które można obejrzeć, ale jeśli się tego nie zrobi, świat istnieć będzie nadal. To rozrywkowe kino dla małych i dużych, niezbyt wymagające, ale przynajmniej śmieszne, optymistyczne i z morałem (dobro zawsze wygrywa, oczywiście).
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones