Recenzja filmu

Orzeł. Ostatni patrol (2022)
Jacek Bławut
Tomasz Ziętek
Mateusz Kościukiewicz

Między mitem a ciszą okrętu

Gdy zobaczyłem zapowiedzi "Orzeł. Ostatni patrol", wiedziałem, że mam przed sobą coś więcej niż zwykły film wojenny - historia ORP "Orzeł" od dawna pobudza wyobraźnię, budzi dumę, a zarazem
Gdy zobaczyłem zapowiedzi "Orzeł. Ostatni patrol", wiedziałem, że mam przed sobą coś więcej niż zwykły film wojenny - historia ORP "Orzeł" od dawna pobudza wyobraźnię, budzi dumę, a zarazem pozostaje owiana mgłą tajemnicy. Reżyser Jacek Bławut zdecydował się na ambitną próbę - nie tyle rekonstrukcji znanych zdarzeń, ile wejścia w przestrzeń domniemań, uczuć, atmosfery i psychiki ludzi, odciętych od świata, zamkniętych w stalowym kadłubie, pogrążonych w ciemnościach i wilgoci. Czy ta próba się udała? Oto moje refleksje.

Akcja filmu osadzona jest na początku lata 1940 roku. Po dramatycznych perypetiach, m.in. po ucieczce z Tallinna, załoga ORP Orzeł wyrusza na swój ostatni patrol na Morzu Północnym. To misja nie tylko niebezpieczna z zewnątrz - miny, ataki powietrzne, wrogie okręty - ale i nieustannie rosnące napięcie wewnątrz jednostki. Klaustrofobia, zmęczenie fizyczne, psychiczne, niepewność co do losu, który może się okazać tragicznym - te elementy budują solidny fundament dramaturgiczny.


Obraz Bławuta stara się zanurzyć widza w tej ciszy, tej ciemności, tym potencjalnym chaosie. Okręt jest prawie bohaterem samym w sobie - jego metal, jego mechanizmy, jego stłumione odgłosy, kapanie, skrzypienie - wszystko to składa się na mówiącą przestrzeń, w której milczenie bywa głośniejsze niż salwy.

Scenografia, zdjęcia, dbałość o detale - to bezsprzecznie atuty filmu. Dzięki konsultacjom historycznym, współpracy z marynarzami, rekonstrukcji wnętrz okrętu i zastosowaniu specjalnych platform hydraulicznych udało się uchwycić, jak zmienia się ciało, jak zmienia się psychika, gdy jednostka zanurza się i wypływa, gdy każde drżenie kadłuba oznacza potencjalne niebezpieczeństwo.


Jedną z najmocniejszych warstw "Orła" jest atmosfera - duszność, ograniczona przestrzeń, poczucie upływu czasu, narastającej presji. Dźwięk odgrywa tu rolę kluczową: cisza staje się ciężka, oddechy słyszalne, każdy metalowy stuk czy odgłos bomb głębinowych budzą napięcie. To daje widzowi poczucie, że sam jest w tej łodzi, że sam słyszy echo dochodzące z kadłuba.

Ponieważ ostateczny los ORP Orzeł pozostaje niewyjaśniony, film nie stara się podać jednej, prawdziwej wersji. Wykorzystuje fakty historyczne, ale wprowadza elementy spekulacji, by skłonić do refleksji. Nie ma tu łatwych odpowiedzi, nie ma heroicznego patosu w stylu: tak było i tak trzeba o tym pamiętać - jest raczej pytanie, jak radzić sobie z niewiedzą, z czymś, co nie ma rozwiązania.

"Orzeł. Ostatni patrol" to film ważny - zarówno jako dzieło pamięci narodowej, jak i jako przykład kina ambitnego, które nie boi się pytań. Nie daje prostych odpowiedzi, nie szuka tanich wzruszeń, ale stara się pokazać, co dzieje się wewnętrznie, gdy człowiek znajduje się w sytuacji ekstremalnej, fizycznie odcięty od świata, psychicznie postawiony wobec niepewności, bólu, strachu.


Dla kogoś, kto lubi kino historyczne z gęstym klimatem, kto ceni realizm, napięcie, wątpliwości - "Orzeł" przyniesie satysfakcję. Dla widza oczekującego widowiskowych bitew, klarownego konfliktu dobra ze złem, może wydać się zbyt posępny, zbyt skupiony na wnętrzu - fizycznym i psychicznym - a nie na wielkich gestach.

Podsumowując: to produkcja potrzebna. Nie tylko jako lekcja historii, ale też jako przypomnienie, że bohaterstwo nie zawsze wygląda efektownie. Czasem po prostu polega na tym, by wytrwać - do końca.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Orzeł. Ostatni patrol
Ten film powinien się udać. Ma pasjonujący temat – w końcu przedstawia losy polskiego okrętu podwodnego,... czytaj więcej