Recenzja filmu

Podpalaczka (2022)
Keith Thomas
Zac Efron
Ryan Kiera Armstrong

Widowisko bez ognia

Jedyne, co może się w filmie podobać, to muzyka skomponowana przez trioJohn Carpenter (kompozytor i reżyser odpowiedzialny za takie klasyki, jak pierwszy "Halloween"), Cody Carpenter i Daniel
Blumhouse Production, niezależna wytwórnia kierowana przez Jasona Bluma, ma wielkie zasługi dla odrodzenia współczesnego filmu grozy, który w ciągu ostatniej dekady z kawałkiem stał się jednym z najciekawszych, najodważniejszych i najbogatszych artystycznie filmowych gatunków. Niestety, "Podpalaczkę"Keitha Thomas, adaptację powieści Stephena Kinga z 1980 roku, trzeba zaliczyć do słabszych produkcji studia. Sama wytwórnia najpewniej szybko będzie chciała o niej zapomnieć, podobnie jak większość widzów.



To już druga próba zmierzenia się z literackim oryginałem w kinie; pierwszą był filmMarka L. Lestera z 1984 roku pod tym samym tytułem. Wielu krytyków uznało go za klęskę. Roger Ebert na przykład pisał po premierze, że najbardziej zdumiewającą rzeczą w całym filmie jest to, jak jest on nudny. Tę samą opinię można powtórzyć w odniesieniu do nowej wersji. 

W centrum fabuły "Podpalaczki" znajduje się rodzina obdarzona (czy raczej przeklęta) nadprzyrodzonymi zdolnościami. Vicky i Andy jako studenci brali udział w tajemniczym medycznym eksperymencie. W efekcie zyskali telepatyczne i telekinetyczne zdolności. Ich dziecko, Charlie, wydaje się dysponować jeszcze potężniejszą mocą, której nie jest jednak w stanie w pełni kontrolować. Co objawia się przede wszystkim pożarami i wybuchami, jakie dziewczyna spontanicznie wywołuje w sytuacjach stresu i zagrożenia.

Małżeństwo musi nie tylko chronić zbliżającą się do lat nastych Charlie przed skutkami jej własnych, niekontrolowanych mocy, ale także ukrywać się przed agentami tajnej, rządowej agencji, która chce im odebrać dziecko i wykorzystać jego niezwykłe talenty dla swoich własnych celów. Akcja zawiązuje się, gdy wywołana przypadkowo przez Charlie eksplozja w szkole umieszcza rodzinę na celowniku służb i zmusza ją do ucieczki, walki o wolność, a najpewniej też życie.

W ostatnich latach widzieliśmy na dużym i małym ekranie podobne historie w znacznie lepszym wykonaniu. Charlie przypomina "Jedenastkę" ze "Stranger Things" czy bohaterów "Nowych mutantów". Jest młodą, niedojrzałą osobą z darem, którego nie rozumie, skrzywdzoną i manipulowaną w dodatku przez dorosłych. Niestety, jej postać jest kiepsko napisana, a odtwarzająca ją Ryan Kiera Armstrong nie jest w stanie stworzyć na ekranie przekonującej kreacji. "Podpalaczka" w ogóle pełna jest obsadowych błędów, źle ustawionych, trafiających emocjonalnie w pustkę ról. Przeszkadza to zwłaszcza w przypadku postaci ojca dziewczyny, Andy’ego. Odtwarzający go na ekranie Zac Efron to aktor potrafiący doskonale radzić sobie w komediach – co pokazał choćby w "Sąsiadach" – ale do tego, by unieść rolę obdarzonego supermocą ojca, zmuszonego do walki o przetrwanie swojej rodziny, brakuje mu warsztatu, charyzmy i emocjonalnej głębi.



Film Thomasa pozbawiony jest zarówno uporządkowanej, dramaturgicznej struktury, jak i ożywiającego ją "ognia", kuleje w nim scenariusz i reżyseria. Ta druga robiona jest zupełnie bez wyobraźni. Nie ma żadnego pomysłu, jak ograć konwencję, wydobyć z historii jej spektakularny potencjał, użyć właściwych dla gatunku środków wyrazu do budowania atmosfery niesamowitości i grozy. Sceny zawierające kluczowe momenty zwrotne są słabo przygotowane, nieumotywowane. W efekcie, choć oglądamy potencjalnie dramatyczną historię, nie czujemy zupełnie jej stawki, obojętnie patrzymy na kolejne sceny i obrazy, cierpienia spadające na rodzinę Charlie i jej ostateczną zemstę.

Jedyne, co może się w filmie podobać, to muzyka skomponowana przez trio John Carpenter (kompozytor i reżyser odpowiedzialny za takie klasyki, jak pierwszy
"Halloween"), Cody Carpenter i Daniel Davis. Syntetyzatorowe dźwięki odsyłają do klimatów rodem z lat 80. i współczesnej fali nostalgii za tamtym okresem, gdy ukazała się powieść i jej pierwsza filmowa adaptacja.

Muzyki można jednak wysłuchać w domu, nie trzeba iść do kina. Wyprawę na
"Podpalaczkę" odradzałbym nawet najwierniejszym fanom Stephena Kinga, filmów od Jasona Bluma i kina grozy.
1 10
Moja ocena:
3
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones