Jeżeli widzieliście oryginalne "Popioły czasu" z 1994 roku nie ma większego sensu by wybierać się do kina. Twórca "2046" dokonał lekkiego liftingu swojego filmu, zapowiadającego dopiero
Jarosław Leszcz
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Jeżeli widzieliście oryginalne "Popioły czasu" z 1994 roku nie ma większego sensu by wybierać się do kina. Twórca "2046" dokonał lekkiego liftingu swojego filmu, zapowiadającego dopiero późniejszą wielkość chińskiego mistrza. Wong Kar – wai sięgnął po swój stary film i postanowił go trochę podrasować, co przy produkcji już u źródeł tak rozbuchanej niestety nie było najlepszym pomysłem . "Popioły czasu: Powrót" są bowiem równie pretensjonalne jak ich tytuł. Rodzaj rycerskiego eposu z życia płatnych zabójców rozgrywający się w wizualnie atrakcyjnym pejzażu podrasowanej komputerowo pustyni. Porzucony przez ukochaną Feng zostaje najemcą płatnych szermierzy, czas upływ mu na ćwiczeniach, wspominaniu, przyjmowaniu i realizowaniu "zamówień" a także słuchaniu historii podobnych mu assasinów. Opowieści rozgrywają się w rytmie czterech pór roku (w nowej wersji ta periodyzacja została uwypuklona), i wszystko w nich jest z Bardzo Dużej Litery. Mamy tu więc Tragedię, Ból, Rozpacz, Niespełnienie, Śmierć i Miłość jak na prawdziwy epos przystało, niestety skupiając się na najwyższych tonach Kar – wai gubi to co stało się później wyróżnikiem jego kina - stonowana opowieść o tłumionych namiętnościach. Ten największy we współczesnym kinie kronikarz wielkomiejskiej samotności, w "Popiołach czasu" zwyczajnie się popisuje. Od strony wizualnej film jest piękny , reżyser podrasował kolory a także sceny walk. Zmienił też montaż i układ scen, a także podłożył nową, irytująco – ilustracyjną muzykę. Ogląda się to z przyjemnością acz z umiarkowanym zaangażowaniem. Wszyscy tu wszystko strasznie przeżywają, niestety nie jestem w stanie wykrzesać w sobie nic więc nad chłodny podziw dla technicznej i warsztatowej sprawności. Odrobiwszy tę lekko podrasowaną lekcję z historii kina warto sięgnąć jednak po późniejsze dokonania Kar – waia, gdy już na nas nie krzyczał, porzucił stylizację i efekciarstwo (jego debiut "Kiedy łzy przeminą" wzorowany jest z kolei na filmach Scorsese) i o uczuciach opowiadał zimno acz przejmująco.