Recenzja filmu

Psychoza III (1986)
Anthony Perkins
Anthony Perkins
Diana Scarwid

There is no God!

Tymi słowami zaczyna się trzecia część jednego z najlepszych thrillerów w historii. Niestety Anthony Perkins sprawdza się dużo gorzej jako reżyser niż jako aktor.
Tymi słowami zaczyna się trzecia część jednego z najlepszych thrillerów w historii. Niestety Anthony Perkins sprawdza się dużo gorzej jako reżyser niż jako aktor, więc kontynuacja ta okazała się być kompletnie zbędna.


Wątpiąca w istnienie Boga zakonnica ucieka z zakonu. Szukając swojego miejsca na świecie trafia do Motelu Normana Batesa. Relacja pomiędzy nią a właścicielem powoli zaczyna się przeradzać w romans. Wtedy Norman ujawnia swoją mroczną stronę...

Twórcy nie mogli się chyba zdecydować, czy zamierzają kręcić przeciętny slasher czy lipne love story. Widać tu ewidentnie naciąganą fabułę zrobioną tylko po to, by zarobić więcej pieniędzy na znanej serii.

Aktorstwo w "Psychozie III" jest wręcz katastrofalne. Główna postać kobieca (Diana Scarwid) jest kompletnie nieprzekonująca. Jeszcze gorzej poradził sobie Jeff Fahey. To co on pokazał było czystą parodią gry aktorskiej. Jedynym naprawdę dobrym aktorem jest znany z poprzednich części Anthony Perkins, aczkolwiek i tak brakowało mu charyzmy i pewności siebie, którą pokazał w "jedynce" i "dwójce".


Reżyser nieudolnie próbował opowiedzieć historię podobną do tej z "Psychozy", aczkolwiek przenieść ją do realiów lat osiemdziesiątych - brutalniejszych, pełnych alkoholu i seksu. Było to jednak absolutnie niepotrzebne i zamiast budować napięcie, psuło je. Można więc rzec, że ta część jest wyprana z klimatu.

Gdyby zorganizowano konkurs na film z najbardziej przewidywalnym zakończeniem, to "Psychoza III" z pewnością znalazła by się w pierwszej piątce. Od początku wiadomo tu kto zabija, a finał zaskoczy tylko nielicznych. Zaletą obrazu są za to nawiązania do dzieł Alfreda Hitchcocka takie jak zabójstwo w budce telefonicznej ("Ptaki"), scena na wieży kościelnej ("Zawrót głowy") czy upadek ze schodów (pierwsza "Psychoza").


Kolejnym niewybaczalnym błędem była próba dodania filmowi elementów humorystycznych. Pojawiające się w filmie żarty były raczej niewybredne i mało zabawne (wypychanie półnagiej dziewczyny z domu czy ten dowcip o "pałeczce" naprawdę można było sobie  podarować). Twórcy litości! Ale o ile humor dało się jeszcze przeboleć, o tyle wątki religijne czy tym bardziej romantyczne już nie. Zupełnie niepotrzebne były także elementy erotyczne.

Oglądając film cały czas chciałem powiedzieć "ale to już było...". Nie dodano tu żadnych ciekawych wątków tylko próbowano miejscami wręcz przekalkować historię z poprzednich filmów. Historia jest nieciekawa i nie trzyma w napięciu, postacie są nieciekawe, a sam obraz jest wręcz nudny.


Niestety debiut reżyserski znanego aktora się nie udał. To, co pokazał w "Psychozie III", woła o pomstę do nieba. Produkcja ta jest profanacją prawdziwej "Psychozy". To, co Alfred Hitchcock zbudował, a Richard Franklin kontynuował, to Anthony Perkins zburzył. Polecam go jedynie najwytrwalszym fanom serii o Motelu Batesów.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones