Recenzja filmu

Rozdzieleni (2014)
Michel Hazanavicius
Bérénice Bejo
Annette Bening

Do prostego człowieka

Obraz Hazanaviciusa wbija kij w niejedno mrowisko. Prezentowany przez francuskiego twórcę konflikt rosyjsko-czeczeński jest nie tylko oczywistą aluzją do obecnej sytuacji na Ukrainie, otwarcie
Obraz Hazanaviciusa wbija kij w niejedno mrowisko. Prezentowany przez francuskiego twórcę konflikt rosyjsko-czeczeński jest nie tylko oczywistą aluzją do obecnej sytuacji na Ukrainie, otwarcie potępiającą politykę Kremla, ale też serią wyrzutów kierowanych w stronę Zachodu, głównie w kwestii pomocy humanitarnej, polityki migracyjnej i innych form interwencjonizmu. Krótko rzecz biorąc, winna wszelkiego rodzaju nieszczęściom społeczeństwa jest ogólnie pojęta władza. To właśnie jej motywowane różnymi celami, odgórne decyzje wpływają bezpośrednio, zazwyczaj negatywnie, na życie zwykłego, prostego człowieka. To właśnie takiemu systemowi wytacza Francuz wojnę i to właśnie nim jest on głęboko zażenowany. A gdzież lepiej niż na festiwalu w Cannes można ową frustrację wygłosić?

Rozdzieleni” to kilkuwątkowa opowieść o ludziach, których życie diametralnie zmienia swój bieg wraz z nadejściem wojny. Jej głównym bohaterem jest Hadji (Abdul Khalim Mamutsiev), 9-letni chłopiec, świadek bestialskiej egzekucji swoich rodziców, zmuszony do opuszczenia rodzinnego domu. Hazanavicius robi z niego swoistego petenta próbującego załatwić sprawę w „zbiurokratyzowanym” systemie politycznym, jaki oferuje Czerwony Krzyż i Bruksela. W jego barwną i poruszającą historię reżyser wplata postać Carole (Bérénice Bejo), ambitnej pracownicy komisji praw człowieka UE, próbującej mu pomóc. Równolegle obserwujemy losy jego starszej siostry, Raissy (Zukhra Duishvili), głęboko wierzącej w odnalezienie brata, a także wchodzącego w dorosłość Rosjanina (Maksim Emelyanov), który przeżywa brutalne zderzenie z żołnierskim środowiskiem. 


Część fabularna wypada naprawdę przekonująco. Olbrzymia w tym zasługa jej pierwszoplanowego rzemieślnika, który mimo młodego wieku udźwignął ciężar poprowadzenia filmu i wywiązał się ze swojej roli znakomicie. Postać Hadji’ego kupujemy bez chwili wahania, kibicujemy jej od pierwszego spojrzenia w przepełnione smutkiem oczy chłopca. I choć wątek Raissy jest momentami pozbawiony pomysłu na rozwinięcie i zadowala się nędznymi szablonowymi rozwiązaniami, to otrzymujemy za niego sowite wynagrodzenie po drugiej stronie barykady. Studium psychologiczne Kolii, bo tak ma na imię młody rekrut rosyjskiej armii, który przechodzi przerażającą przemianę wewnętrzną, obserwuje się z olbrzymim zainteresowaniem i czysto artystycznym podziwem.

Od strony technicznej jest równie dobrze. Uwagę przykuwa przede wszystkim ręczne prowadzenie kamery, której trzęsący efekt nadaje obrazowi cechy reportażu, a tym samym urealnia go. Na uwagę zasługuje też bardzo dobry montaż, nie tylko zgrabnie lawirujący między kolejnymi obserwowanymi przez nas postaciami, ale też świetnie spajający kolejne ujęcia przy pojedynczych scenach. Również elementy dźwiękowe idealnie wpasowują się w konwencję filmu i zgrabnie uzupełniają jego odbiór.


Reżyser „Artysty” postawił przed swoją widownią bardzo refleksyjny i trudny w odbiorze obraz. Obraz, w którym głęboko argumentuje krytykę świata „odgórnego” i dobitnie eksponuje piękno małego świata szarej jednostki. Hazanavicius każe nam się zatrzymać, zmienić swoje rozpędzone myślenie o sposobach rozwiązywania problemów, spojrzeć na nie oczami tych, których dotyczą one bezpośrednio. I właśnie w tym tkwi wielkość tego filmu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Michel Hazanavicius ("Artysta") otwiera swój nowy film paradokumentalną sceną egzekucji muzułmańskiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones