Recenzja wyd. DVD filmu

Terminator: Ocalenie (2009)
McG
Christian Bale
Sam Worthington

One Man's Show

Nie brakuje powodów, dla których film McG jest niezłym "Terminatorem". Ot, choćby szacunek dla tradycji: kilka taktów "You Could Be Mine" grupy Guns'n'Roses, odmłodzony, cyfrowy Schwarzenegger,
Nie brakuje powodów, dla których film McG jest niezłym "Terminatorem". Ot, choćby szacunek dla tradycji: kilka taktów "You Could Be Mine" grupy Guns'n'Roses, odmłodzony, cyfrowy Schwarzenegger, nawiązania do filmów Camerona w sposobie kadrowania oraz inscenizacji, celne jak zawsze "I'll be back". Paradoksalnie, o wartości "Ocalenia" jako odrębnego utworu decyduje jednak aktorstwo. I tutaj dopiero mamy pojedynek człowieka z maszyną. Australijczyk Sam Worthington, który za sprawą "Avatara" czai się teraz w każdej lodówce, przypomina bezimiennego bożka rodzimych cosmo-felietonistek. Jest stanowczy, ale uległy; męski, lecz kobiecy; dowcipny, choć poważny; spokojny, jednak zapalczywy; silny, ale słaby. Ma też coś, czego brakuje dziesiątkom napakowanych książąt kina akcji – twarz. Jego oblicze jest przystojne, skupione i inteligentne. Bez emocjonalnej szarpaniny i teatralnych gestów, Worthington jest w stanie przekonać nas do trzech rzeczy: samotności swojego bohatera, determinacji napędzanej przez poczucie winy oraz bezwarunkowej gotowości do poświęcenia. Niestety, w pakiecie z Worthingtonem dostajemy znękanego, "ekumenicznego" Christiana Bale'a, który drogę po aktorskiej równi pochyłej znaczy kolejnymi wariacjami na temat udręczonego herosa-wygnańca. Jego John Connor to człowiek czynu, ale przede wszystkim człowiek wiary, na którym ciążą przepowiednie z przyszłości i przeszłości. Jest kuszony "łatwiejszymi rozwiązaniami", sugerowanymi mu przez przełożonych i poddawany nieustannym próbom. W jego górnolotnych przemowach brakuje jednak żaru, zaś w heroicznych gestach – przekonania. Hasła o lepszym jutrze, nowym świecie i tego typu farmazonach, wypowiada rutyniarz. Bale stał już na tej mównicy w "Mrocznym rycerzu", "Władcach ognia", "Equilibrium". Efekt rzeczonej konfrontacji jest łatwy do przewidzenia: jeden z aktorów ciągnie swoją postać w kierunku psychologicznego weryzmu, drugi w stronę mesjanistycznego symbolu. Między bohaterami z tak różnych porządków nie istnieje chemia, a fabuła filmu, oparta w znacznej mierze na spięciach między protagonistami, rozłazi się w szwach. Techniczna maestria, choć bezdyskusyjna, pozostaje nagrodą pocieszenia, gdyż film dotyczy być może najważniejszego wydarzenia w całym uniwersum "Terminatora" – narodzin Johna Connora, którego znamy z opowieści jego matki. Gdzie więc się podział ten bezczelny gnojek, za którym ludzkość gotowa była pójść do piekła i z powrotem? Posiadacze odtwarzaczy Blu-ray będą w siódmym niebie. Z powodu kolorystycznej spójności i wysoko skontrastowanego obrazu, to jeden z najlepiej dostosowanych do HD utworów ("ziarno" zredukowane do minimum, krosty na nosie Bale'a jak najbardziej widoczne). Poza dokumentami z planu, które obejrzymy również na dwupłytowym wydaniu DVD, na "niebieskich" płytkach znajdziemy storyboardy, fotosy i mini-reportaże, ukryte w interaktywnej opcji Picture-in-Picture. Dystrybutor przygotował dwie wersje filmu – kinową oraz reżyserską, dłuższą o całe, tłuste… trzy minuty. Smacznego!
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powstały w 1984 roku ''Terminator''stał się niespodziewanym sukcesem kasowym, który nie dość, że... czytaj więcej
Fani tej, jednej z najsłynniejszych historii w dziejach kina science fiction, czekali długo, bo ponad... czytaj więcej
W 1984 r. mało znany reżyser James Cameron wyreżyserował film, który na stałe zapisał się w historii... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones