Recenzja filmu

Testosteron (2007)
Andrzej Saramonowicz
Tomasz Konecki
Piotr Adamczyk
Borys Szyc

Siedmiu wspaniałych

Andrzej Saramonowicz, autor i pomysłodawca sztuki, która urzekła warszawską publiczność Teatru Montownia, brawurowo przeniósł ją na ekran, odnosząc przy tym wielki sukces. "Testosteron", mimo że
Andrzej Saramonowicz, autor i pomysłodawca sztuki, która urzekła warszawską publiczność Teatru Montownia, brawurowo przeniósł ją na ekran, odnosząc przy tym wielki sukces. "Testosteron", mimo że w dużej mierze oparty na dialogach i grze aktorskiej, ogląda się wyśmienicie. Autor pamiętnych "Pół serio" i "Ciała", wraz z Tomaszem Koneckim podpisuje tą "zabawną i inteligentną komedię, która powstała z chęci dokopania się do prawdy o relacjach między płciami". Gdy więc wesele Kornela (w tej roli Piotr Adamczyk) nie dochodzi do skutku, wraz z szóstką mężczyzn trafia do domu weselnego, aby odnaleźć przyczynę nieudanej ceremonii zaślubin. Ojciec pana młodego (powtarzający rolę ze spektaklu Krzysztof Stelmaszyk) podejrzewa, że za wspomnianym fiaskiem stoi niejaki Tretyn (Maciej Stuhr), którego niedoszła panna młoda w zamian za powiedzenie sakramentalnego "tak" namiętnie pocałowała. Zestaw "weselnych gości" uzupełniają świadek (Tomasz Kot), muzyk (Tomasz Karolak), brat pana młodego (Cezary Kosiński) i kelner (Borys Szyc). Każdy z bohaterów filmu jest inny, różnią się podejściem do życia i kobiet, ale też systemem wartości. Łączy ich natomiast to, że mimo pozornej brawury każdy z nich był zakochany, jednak wymarzone związki z różnych powodów nie powiodły się. Mają więc o czym rozmawiać. Największym walorem filmu są cięte i celne dialogi. Wypadają realistycznie, między innymi dlatego, że naszpikowane zostały przekleństwami, które jednak nie rażą, a śmieszą. Nie mogło jednak być inaczej - w męskim towarzystwie wulgaryzmy padają często. Ale wypowiadane przez bohaterów słowa składają się w niezwykle spójne i zajmujące opowieści. I to właśnie postaci robią - opowiadają.. Gdy pierwsze lody zostają przełamane, okazuje się, że każdy z nich ma coś ciekawego do powiedzenia. Reżyserowi udało się też, jakby mimochodem, zawrzeć dyskretną, ale ostrą satyrę na dzisiejszy showbiznes, który karmi się głównie głośnymi skandalami. Na "Testosteronie" do pewnego stopnia ciąży jednak teatralność fabuły. Mimo iż akcja została przeniesiona z pomieszczeń w plener, opowiadania zostają uzupełnione wizualnymi wstawkami a czasem obserwujemy równolegle dziejące się zdarzenia, doskwiera pewna statyczność scen. Jeśli nie przeszkadza tak bardzo, to głównie ze względu na znakomitą obsadę. Wszyscy aktorzy zostali trafnie dobrani, każdy z nich tworzy zajmującą kreację i przyczynia się do wysokiego poziomu filmu. Bodaj najlepiej wypada nieśmiały i zastraszony Tomasz Kot, a jego straszenie psa w jednej ze scen to autentyczny majstersztyk. Zresztą takich popisów jest więcej - początkowy monolog Szyca czy większość scen Stelmaszyka. "Testosteron" jako komedia na sobotni wieczór sprawdza się wyśmienicie. Film pozwala zapomnieć o szarej rzeczywistości i oferuje dwie godziny pierwszorzędnej zabawy. Autorom filmu udało się również sprawić, że za każdym razem, gdy któryś z aktorów wymawia słowo "masakra", cała sala zgodnie wybucha szczerym śmiechem. Po lekturze "Testosteronu" śmiało można o konkurencyjnych komediach powiedzieć: "masakra".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na ten film z utęsknieniem czekało wielu widzów, którzy zetknęli się wcześniej z teatralną sztuką... czytaj więcej
Ach, cóż za miła i satysfakcjonująca niespodzianka, będąca antidotum na wszystkie niedające się oglądać... czytaj więcej
Niedawno na własnym blogu zostałem zbesztany, zmieszany z błotem, odmówiono mi prawa do własnych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones