Recenzja filmu

Twarz (2004)
Sang-Gon Yoo
Hyeon-jun Shin
Yun-ah Song

Twarzą w twarz z mordercą...

Kino azjatyckie zawsze było niedostrzegane i spychane w Europie (i nie tylko) na dalszy plan. Można się jedynie domyślać, dlaczego tak się właśnie działo. Odmienność kulturowa, brak
Kino azjatyckie zawsze było niedostrzegane i spychane w Europie (i nie tylko) na dalszy plan. Można się jedynie domyślać, dlaczego tak się właśnie działo. Odmienność kulturowa, brak rozpowszechnienia przez kompetentnych ludzi, strach przed inwestycją w coś niepewnego. To tylko kilka czynników, które wpłynęły na to, że japońskie, chińskie czy koreańskie produkcje tak rzadko docierają do innych krajów prócz ich własnych. Jednym z ciekawszych filmów ostatniego roku jest "Face" w reżyserii Sang-Gon Yoo. Film ten, można by powiedzieć, jest jednym z wyjątków z tego gatunku kina koreańskiego. W przypadku takich filmów dominuje utarty schemat. Przez ponad połowę filmu nic takiego się nie dzieje, a gdy przychodzi czas na końcówkę, to widz uświadamia sobie, że w większości przypadków warto było na nią czekać. W tym filmie jest odrobinę inaczej. Od pierwszej minuty widzimy mocniejszą scenę, jaką jest morderstwo. Potem sytuacja się stabilizuje. Pan Yoo nieźle to sobie wykombinował, ponieważ od tego czasu zaczyna się „zabawa” z widzami i samymi bohaterami filmu. Pojawia się wszechobecny wizerunek kobiety w długiej, białej, brudnawej sukni z czarnymi włosami zakrywającymi jej twarz... Motyw stosowany w wielu filmach azjatyckich. Acz według mnie udany i ciągle efektowny. Ludzie nieprzepadający za tym rodzajem kina pewnie twierdzą zupełnie inaczej, (bo jak można oglądać w każdym filmie tą samą tajemniczą postać kobiety?). Koniec już nie różni się za bardzo od pozostałych dość efektownych produkcji. Prawie do końca nie domyślamy się, kto jest winny popełnienia tych wszystkich zbrodni. Samo zakończenie zaskakuje totalnie. Dla niewprawnego widza fabuła może być troszkę zagmatwana, (ale przecież jak zrozumieliśmy "Mulholland Drive", to już nam nic nie stanie na przeszkodzie). Film jest zaklasyfikowany jako horror. Sam w sobie nie jest horrorem, a raczej thrillerem zręcznie skompilowanym z kryminałem. Chociaż z drugiej strony muzyka, która towarzyszy poszczególnym sekwencjom (autorstwa Han-na Lee) mocno potęguje wrażenie grozy. Jest trafnie dobrana do sytuacji plus do tego ładnie brzmi i współgra w obrazem widzianym przez obserwatora. Sama obsada jest dość ciekawa. Hyeon-jun Shin występuje jako Lee Hyeon-min (innym jego filmem był np. "Blue" z 2003 roku), który gra owego specjalistę od rekonstrukcji twarzy. Rola grana bardzo swobodnie i z głową. Z kolei Yun-ha Song jako Jeong Seon-yeong debiutuje na dużym ekranie (wcześniej miała okazje grać tylko w "Sarang" – serial z 1998 roku). I jeśli tak dalej pójdzie, to będzie ona bardzo barwną postacią w kinach azjatyckich. Takie produkcje, jak "The Ring" czy chociażby "A Tale of two sisters" bronią się same. Jeśli chodzi o "Face" nie można być o tym tak do końca przekonanym. Niestety Amerykanie już "dopadli" i "Ring" i "Dark Water", a prawa do produkcji "A Tale of two sisters" zostały już zakupione, więc mam nadzieje, że chociaż "Lost Face" się przed tym ustrzeże. Oby tak było...
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones