Recenzja filmu

Uwierz w ducha (1990)
Jerry Zucker
Patrick Swayze
Demi Moore

Duchem być

Lipiec 1990 roku. Do kin, na miesiąc przed premierą "Linii życia", wchodzi "Uwierz w ducha". To nie miał być kinowy przebój. Bruce Willis, brany pod uwagę przy obsadzaniu postaci głównego
Lipiec 1990 roku. Do kin, na miesiąc przed premierą "Linii życia", wchodzi "Uwierz w ducha". To nie miał być kinowy przebój. Bruce Willis, brany pod uwagę przy obsadzaniu postaci głównego bohatera, odrzucił rolę, stwierdziwszy, że film nie ma szans na sukces kasowy. A jednak, kiedy nowy film Jerry'ego Zuckera został pokazany publiczności, pojawiło się w kinie coś nowego. Coś, czego niewielu spodziewało się po romansie z gwiazdą "Dirty Dancing" w roli głównej.

Dobry film można ponoć poznać po dobrze napisanym scenariuszu. Tak też jest w przypadku "Uwierz w ducha". Bruce Joel Rubin stworzył historię, która na początku lat dziewięćdziesiątych była nowatorska i poniekąd szokująca. "Ghost"opowiada nam nietypową historię miłosną Sama Wheata (bożyszcze nastolatek Patrick Swayze) i Molly Jensen (subtelna i jeszcze wtedy nieodkryta Demi Moore). Zakochani zostają rozdzieleni przez tragiczną śmierć mężczyzny. Jednak z chwilą śmierci Sama, widz nie staje się żałobnikiem, gdyż duch Wheata pozostaje na ziemi, jakby "zawieszony" pomiędzy światami. Jest niewidzialny, niesłyszalny, nie jest w stanie skontaktować się z ludźmi ani przejść "na drugą stronę". 

Do "Uwierz w ducha" nie godzi się przyklejać łatki melodramatu. Jest to zdecydowanie film o sile miłości, lecz w miarę upływu czasu przeradza się raczej w thriller niźli w romans. Film Zuckera nie jest również pozbawiony humoru, dzięki udziale Whoopi Goldberg, która została nagrodzona za tę rolę, jedynym jak dotychczas w swojej karierze, Oscarem. Aktorka wciela się w ekscentryczną spirytystkę Odę Mae Brown, która wyłudza pieniądze od ludzi, pragnących skontaktować się ze zmarłymi. Przypadkowo trafia do niej Sam. I ku zaskoczeniu obojga pojawia się między nimi kanał przekazu. Do Ody dociera głos Sama.
Z początku nieskora do pomocy oszustka zgadza się pośredniczyć w kontakcie Wheata z ukochaną.

Dwadzieścia parę lat temu pomysł na "zawieszenie" duszy zmarłego pomiędzy światami był czymś doprawdy przełomowym. Rubin jednak na tym nie poprzestaje. Kreuje również pewne archetypy duchów, takie jak np. duch-włóczęga (Vincent Schiavelli). Dodatkowo scenarzysta pokusił się o przedstawienie "przejścia" duszy do piekła oraz nieba. Całość pozostaje spójna i pozwala widzowi przez chwilę naprawdę uwierzyć w metafizykę świata przedstawionego. Być może właśnie dlatego Rubin otrzymał w 1991 roku Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny.

"Uwierz w ducha" wypełnione jest naprawdę przemyślaną muzyką. Ścieżki zaproponowane przez Alexa Northa i Maurice JarreMaurice'a Jarre'a okalają historię, upiększają ją, ale w żaden sposób nie rozpraszają uwagi widza. Dodatkowo w filmie pojawia się piosenka Righteous Brothers, której brzmienie zawsze będzie mi się kojarzyć ze sceną lepienia naczyń z gliny.

Podczas oglądania "Uwierz w ducha" nie raz i nie dwa na twarzy widza zagości uśmiech, lecz nie jest to ten rodzaj uśmiechu, którego czasem się wstydzimy na przeciętnej komedii romantycznej. Historia kochanków, świat metafizyczny i naprawdę niezła intryga zapewniły filmowi Zuckera w latach 90. status kultowego. Obecnie efekty specjalne mogą raczej śmieszyć niźli imponować, ale mimo tego "Ghost" jest filmem, do którego chętnie się wraca. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones