Spalony potencjał

To, co było największą szansą na sukces kontynuacji zeszłorocznego hitu, który zarobił ponad 340 mln USD przy budżecie nie przekraczającym 35 mln, był gęsty, mroczny klimat, rzadko spotykany
Podobnie jak wiele innych podobnych produkcji, opartych na książkach skierowanych do czytelników w przedziale wiekowym 13 – 17, takich jak "Siódmy syn" czy też "Dawca pamięci" tak i w przypadku "Prób ognia" producentom wyraźnie nie zależy ani na wiernym przeniesieniu klimatu literackiego pierwowzoru na ekran, ani na doścignięciu sukcesu kasowego odniesionego przez cykl Harry’ego Pottera lub Igrzysk Śmierci. Wydaje się, że 20th Century Fox potraktowało adaptację drugiej części trylogii "Więźnia Labiryntu" wyłącznie jako łatwy i pewny zysk, zapewniony przez młodszą widownię, której wymagania nie są zbyt wygórowane.

To, co było największą szansą na sukces kontynuacji zeszłorocznego hitu, który zarobił ponad 340 mln USD przy budżecie nie przekraczającym 35 mln, był gęsty, mroczny klimat, rzadko spotykany wśród ekranizacji powieści młodzieżowych. Akcja przeniesiona z tytułowego Labiryntu, do postapokaliptycznego świata, w którym zasady dyktuje brutalna wola przetrwania? Brzmi nieźle, a gdy dodamy do tego, że na stołku reżysera zasiadł Wes Ball,odpowiedzialny za pierwszego "Więźnia", powinniśmy być pewni miłego seansu, może i nie zanadto angażującego, ale zapewniającego podstawową rozrywkę której wymaga przeciętny widz od filmu tego rodzaju.



I rzeczywiście – "Próby ognia" zawierają w sobie liczne elementy charakterystyczne dla kina akcji i przygody. Główny wątek fabularny może i nie odznacza się dużą oryginalnością, ale jest wystarczająco dynamiczny i interesujący, aby można było go uznać za dostatecznie dobry by przykuć uwagę odbiorcy na sali kinowej. Jednak podejście do przedstawienia bohaterów i wzajemnych relacji między nimi, okazuje się być gwoździem do trumny dla całości. Wybitnie denne i banalne dialogi, które ujawniają ignorancję z jaką Ball podchodzi do widza, są najdotkliwszą wadą produkcji, uderzając swą mizernością prosto w serca zawiedzionych fanów.

Nic jednak nie przebije sposobu, w jaki potraktowani zostali bohaterowie, zarówno główni, jak i im towarzyszący. Aktorstwo stojące na poziomie dalece niższym niż można by oczekiwać po głośnej i promowanej od wielu miesięcy produkcji jest często znakiem rozpoznawczym ekranizacji „kultowych bestsellerów młodzieżowych”, jednak "Więzień Labiryntu: Próby ognia" wyznacza nową jakość aktorskiego beztalencia w podobnych obrazach. Dylan O’Brien, który stał się już twarzą całego cyklu, wydaje się być bardziej zajęty rozważaniami na temat swojego jakże niezasłużonego sukcesu w branży, niż nadanie swojej postaci jakichkolwiek cech, podobnie jak jego ekranowa partnerka – Kaya Scodelario. I chociaż przynajmniej część obsady stara się opanować zgubną sytuację, okazuje się to zbyt trudne, zwłaszcza dla tak młodych i niedoświadczonych aktorów.



Drugi "Więzień Labiryntu" dowodzi, że wkraczamy powoli w okres, w którym ekranizacje stają się wyłącznie żałosnymi próbami wyłudzenia pieniędzy od młodzieży, oczekującej ciekawego, choć może niezbyt wiernego filmowego odwzorowania lubianej lektury. Jak się jednak okazuje, próbami udanymi tylko pod względami finansowymi (na koncie filmu znajduje się bowiem już prawie 130 mln USD), gwarantującymi nam kolejne podobne obrazy, którymi będziemy zmuszeni się "raczyć" przez najbliższe lata.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W recenzji "Więźnia labiryntu" napisałem, że końcówka pierwszej części daje nadzieję na lepszą... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones