Recenzja filmu

Wygrany (2011)
Wiesław Saniewski
Paweł Szajda
Janusz Gajos

Musiał stracić, by zyskać

Artysta to zwykle osoba o niezwykłej wrażliwości. Niebieski ptak, oderwany od rzeczywistości, najczęściej nie przywiązujący wagi do spraw materialnych. Taki jest też bohater najnowszego filmu
Artysta to zwykle osoba o niezwykłej wrażliwości. Niebieski ptak, oderwany od rzeczywistości, najczęściej nie przywiązujący wagi do spraw materialnych. Taki jest też bohater najnowszego filmu Wiesława Saniewskiego pt. "Wygrany".

Oliver (w tej roli Paweł Szajda, znany też z filmu "Tatarak") w jednej chwili traci wszystko: ukochaną żonę, sławę i pieniądze. Z pozoru dość banalny pomysł na scenariusz. Następnie główny bohater będzie miał za zadanie odbić się od dna, a pomogą mu w tym przyjaciele i zapewne nowa miłość. Rzeczywiście, można by tak poprowadzić fabułę, ale Saniewski stara się w tym filmie połączyć bliski jemu świat wyścigów konnych (na konferencji po pokazie we Wrocławiu reżyser przyznał, że sam grywał na wyścigach, a od niedawna też hoduje konie) ze światem artystycznym. Te dwa jakże różne światy Wiesław Saniewski osadził w swoim rodzinnym mieście, we Wrocławiu. Mogłabym pokusić się nawet o stwierdzenie, że jest to jeden z tych filmów, które najpiękniej przedstawiają scenerię tego miasta. Nie zabrakło nawet postaci, kojarzonych dzisiaj już nie tylko z Wrocławiem - w filmie pojawił się Gienek Loska, znany także z programu "Mam Talent".

Akcja filmu koncentruje się właściwie tylko na dwóch postaciach: Franku Góreckim i Oliverze. Reszta stanowi tylko tło, a mimo to widz skupia swoją uwagę na fabule i trzeba przyznać, że film nie nuży.

Janusz Gajos nie rozczarowuje. Podobnie jak w poprzednich filmach z jego udziałem, nie możemy się zawieść. Doskonale wciela się w rolę Franka Góreckiego, zapaleńca wyścigów konnych - przeżywa każdy wyścig, a emocje, jakie odzwierciedlają się w jego wyrazie twarzy, gestach i mimice wcale nie wydają się być udawane, jak zresztą i choroba, z którą się zmaga. Razem z Pawłem Szajdą tworzy świetny duet. Szajda z kolei bierze na siebie całą wrażliwość, jaką musi charakteryzować się pianista. Szkoda tylko, że w większości scen, w których Oliver gra na fortepianie, pojawia się podstawiony pianista, a kamera pokazuje jedynie jego ręce.

Bez rewelacji zagrała natomiast Marta Żmuda-Trzebiatowska, która wcieliła się w rolę nowej miłości Olivera. Po prostu nijak - czasem tak wtapiała się w całość fabuły, że równie dobrze postaci Kornelii mogłoby nie być. Z ról kobiecych na pewno na uwagę zasługuje Grażyna Barszczewska - właśnie tak wyobrażamy sobie matkę, która stawia przed swoim synem wymagania i wywiera na nim presję tylko po to, żeby ten, zgodnie z jej wyobrażeniami, osiągnął sukces.

Film Saniewskiego obroni się prawdopodobnie nie tylko fabułą i zdjęciami. Nie można przecież stworzyć filmu o pianiście bez odpowiedniego doboru muzyki. Strzałem w dziesiątkę była współpraca z Libedinskym, a także konsultacje z Januszem Olejniczakiem. Wreszcie ktoś odważył się odejść od konwencjonalnych już jazzowych aranżacji i przerobić utwór Chopina tym razem na tango. Jeden z głównych motywów muzycznych to właśnie fragment "Koncertu e-moll" Fryderyka Chopina z elementami tanga argentyńskiego.

"Wygrany" nie pozostawia widza obojętnego. Opowieść o pianiście, Oliverze i jego przyjacielu, Franku Góreckim to tylko wzór, który jest przekładalny na historię każdego człowieka. Nasz bohater traci wszystko, ale z pomocą otoczenia potrafi się podnieść. Czasem, żeby coś zyskać i odnaleźć siebie, trzeba bowiem najpierw dużo stracić.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początek, sprostowanie. Drogi widzu, jesteś robiony w konia przez osoby odpowiedzialne za promocję... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones