Recenzja filmu

Zakochani w Rzymie (2012)
Woody Allen
Woody Allen
Alec Baldwin

Życie przeciętnego celebryty

Najnowszy film Woody'ego Allena opowiada kilka zabawnych, odrębnych historyjek. Mamy przyjemność śledzić poczynania Jacka, młodego studenta architektury, który zaczyna niebezpiecznie fascynować
Najnowszy film Woody'ego Allena opowiada kilka zabawnych, odrębnych historyjek. Mamy przyjemność śledzić poczynania Jacka, młodego studenta architektury, który zaczyna niebezpiecznie fascynować się Monicą, najlepszą przyjaciółką swojej narzeczonej. Poza tym poznajemy pana Leopoldo, przeciętniaka, który z dnia na dzień staje się celebrytą; luksusową prostytutkę Annę, która przypadkowo wplątuje się w pewną miłosną intrygę; jesteśmy też świadkami spotkania dwóch skrajnie różnych rodzin, które się niedługo połączą poprzez ślub dwojga zakochanych młodych ludzi. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych historii jest główny bohater filmu, czyli Rzym.

"Zakochani w Rzymie" śmiało można nazwać typowym allenowskim filmem. Jest to satyra w oparach absurdu i humoru sytuacyjnego. Tym razem reżyser wziął na celownik między innymi różne aspekty bycia sławną osobą. Kwestia ta została najbardziej uwypuklona w przypadku Leopoldo (znakomity Roberto Benigni). Bez podania żadnej przyczyny (co w sumie ma sens) media kolorowe zaczynają za nim szaleć, paparazzi zadają mu idiotyczne pytania, kobiety go uwielbiają. Allen po mistrzowsku wskazał i wykpił dzisiejszy kult celebrytów. Innym, już trochę mniej udanym wątkiem jest historia przedsiębiorcy pogrzebowego Giancarlo, w którym pewien neurotyk z Nowego Jorku (zgadnijcie przez kogo zagrany) widzi wielki operowy potencjał.

Poza tym bardzo przyjemnym elementem filmu było przemycenie do niego kilku małych manifestów reżysera. Największy z nich pojawia się wtedy, gdy grana przez niego postać wdaje się z filmową żoną w dyskusję dotyczącą przechodzenia na emeryturę (z której fani Allena będą mogli wyciągnąć optymistyczne wnioski). Również co jakiś czas różni bohaterowie mówią też o rzeczach, które można bezpośrednio odnieść do różnych aspektów życia reżysera. "Zakochani w Rzymie" to zdecydowanie jeden z najbardziej osobistych jego dzieł.

Od strony aktorskiej film prezentuje się bardzo dobrze. Jak już wspomniałem najbardziej błyszczy Roberto Benigni, jeden z najlepszych włoskich aktorów (któż nie pamięta jego "Życie jest piękne"?). Miło się patrzy również na powrót na ekran samego Woody'ego Allena, który wrócił do aktorstwa po sześcioletniej przerwie. Jedną z najciekawszych ról w swojej karierze zaprezentowała Ellen Page. To, że w każdej scenie przyćmiewa (również dobrze grającego) Jessego Eisenberga może niespecjalnie zaskakuje, ale zabieranie uwagi widza Alecowi Baldwinowi to już prawdziwy wyczyn. Kolejnym jasnym punktem filmu jest Penélope Cruz. Tym razem może nie jest już tak wyrazista jak w "Vicky Cristina Barcelona", ale Allen nie zapomniał jak wykorzystać jej potencjał.

Po seansie można mieć wrażenie, że humor Allena trochę się przytępił. Reżyser zawsze szybko kręcił filmy (średnio jeden rocznie), więc raczej nie można mu zarzucić zbytniego pośpiechu odbijającego się na ich jakości. Po prostu najlepsze lata ma najwidoczniej za sobą. Ale na szczęście wciąż nie schodzi poniżej pewnego poziomu i mimo iż "Zakochani w Rzymie" nie jest jego najlepszym filmem, to wciąż jest to solidna, nienachalna komedia.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Hojność europejskich inwestorów zawiodła już Woody'ego Allena do Londynu, Barcelony i Paryżu. Kolejnym... czytaj więcej
Najnowsza komedia Woody'ego Allena, wbrew obawom, nie ustępuje oscarowemu "O północy w Paryżu".... czytaj więcej
Allenowskie poczucie humoru jest już dobrze znane w świecie sztuki. Przecież ten reżyser tworzy od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones