Podczas spisywania swoich wrażeń wielokrotnie uciekałem się do słów typu "przeciętny" czy "niezły", co sugerowałoby średniaka. Sęk w tym, że "przeciętny" w przypadku "KCD 2" oznacza mniej więcej
"Kingdom Come Deliverance 2" jest jak na razie najlepszą grą tego roku i niewiele wskazuje na to, by cokolwiek miało się jeszcze zmienić. Z "podstawką" spędziłem 115 godzin, zaliczając wszystkie dostępne zadania i ani przez moment nie doskwierała mi nuda.
Warhorse Studios
Deep Silver
Naturalnie tu i ówdzie trafiają się drobne zgrzyty. Starcia z większymi grupami wrogów unaoczniały na przykład niedostatki sztucznej inteligencji. Można też zapomnieć, że koń pomoże jeźdźcowi w walce poprzez korygowanie ustawienia własnego ciała, jak uczyniłoby to żywe zwierzę. Podobne szczegóły w żadnym razie nie zdołały jednak zepsuć mi radości z zabawy. Z tym większą ochotą skorzystałem więc z okazji, by powrócić do średniowiecznych Czech za sprawą pierwszego fabularnego dodatku.
Warhorse Studios
Deep Silver
"Komu śmierć malowana" (oryg. "Brushes with Death" ) składa się z kilku zadań podzielonych mniej więcej po równo pomiędzy oba dostępne w grze regiony. W przypadku rozwiniętej, dobrze wyposażonej postaci, dysponującej rozbudowaną siecią punktów szybkiej podróży, ukończenie całości powinno zająć jakieś 4 godziny spokojnej rozgrywki.
Warhorse Studios
Deep Silver
Główny wątek opowiada o perypetiach osobliwego artysty. Zamiast raczyć się winem, uganiać za dziewkami oraz narzekać na świat i jego nieczułych mieszkańców, bohater woli maczać palce w znacznie mroczniejszych sztukach. Dość rzec, że przejawia niezdrową fascynację okultyzmem i chętnie gawędzi z pomalowaną w wesołe wzorki ludzką czaszką. Henryk postanawia pomóc mu w realizacji "dzieła życia", krok po kroku odkrywając przy okazji szemraną przeszłość swego kompana.
Warhorse Studios
Deep Silver
Jeśli powyższy opis sugeruje przygodę o ponurym, lekko makabrycznym wydźwięku, to nic bardziej mylnego. DLC podchodzi do tematu pogańskich wierzeń z lekkością i humorem, zatem na symboliczny choćby strach nie ma nawet co liczyć. Początkowo dodatek sprawia zresztą dość letnie wrażenie. Zadania są przyzwoite, lecz zachowawcze i więcej niż odrobinę odtwórcze. Ot, kolejne miniśledztwo, łażenie po krzakach za zaginionymi przedmiotami, polowanie na bandytów i tak dalej.
Warhorse Studios
Deep Silver
Sytuacja ulega poprawie po przeprowadzce w okolice Kuttenberga. Daruję sobie szczegóły, by nie odbierać Wam frajdy, zdradzę tylko, że jedna ze scen jest niemal równie komiczna, co słynna popijawa z Kumanami w "podstawce". Samo zakończenie również wypada zresztą godnie. Pojedyncze przebłyski świetności nie zmieniają jednak faktu, że jako całość fabuła DLC wypada co najwyżej zadowalająco i gdybym miał porównać ją do zadań z bazowej wersji gry, ulokowałbym ją gdzieś w środku stawki. I tak nieźle jak na wyśrubowany poziom, jaki zafundowali nam wówczas Czesi.
Warhorse Studios
Deep Silver
Rozszerzenie cechuje się jeszcze jedną sympatyczną nowością. Tuż po zaliczeniu pierwszej misji bohater zyskuje możliwość pomalowania tarczy. Twórcy przygotowali dziesiątki rozmaitych opcji w przeróżnych wersjach kolorystycznych. Ktoś mógłby rzec, że to bzdurka i w sumie miałby rację, jednak ja jestem bardzo zadowolony. Wierzcie lub nie, ale w "podstawce" okrutnie gryzło mnie, że mimo usilnych prób za nic nie mogłem znaleźć tarczy, która pasowałaby estetycznie do stroju mojego Heńka. Nawet idealny koński kropierz sobie wypatrzyłem, a na plecach i tak musiałem targać szpetny kawał drewna. Wielu graczy najpewniej nie zwróci na tę drobnostkę uwagi, jednak jestem pewien, że znajdą się i tacy, którzy na jej widok zacmokają z zadowoleniem.
Warhorse Studios
Deep Silver
Jeśli ktoś z Was zdążył już spojrzeć na ocenę i westchnął na widok "ukochanej" przez wszystkich "siódemki", to doskonale rozumiem. Poważnie. W takich chwilach czytelnik musi sobie zapewne myśleć coś w stylu "no i co mi to niby daje – ani kupować, ani odpuścić". Może i prawda, ale z drugiej strony nic nie poradzę, że takie właśnie jest to DLC: wystarczająco dobre, by zagrać, nie dość, by się zachwycać.
Warhorse Studios
Deep Silver
Przyznam, że przez chwilę myślałem nad wystawieniem "szóstki", zwłaszcza że podczas spisywania swoich wrażeń wielokrotnie uciekałem się do słów typu "przeciętny" czy "niezły", co sugerowałoby średniaka. Sęk w tym, że "przeciętny" w przypadku "KCD 2" oznacza mniej więcej tyle, co "całkiem dobry" w grach konkurencji. Sam rdzeń rozgrywki przecież się nie zmienił, więc nadal sprawia niemałą radość. Po prostu nie ma tu nic, czego do tej pory byście nie widzieli w i tak przecież bardzo długiej grze.
Warhorse Studios
Deep Silver
O wyższej nocie ostatecznie przesądziła… cena. Owszem, DLC trwa zaledwie 4 godziny, jednakże twórcy żądają za nie (przynajmniej na Steamie) około 25 zł, co jak na dzisiejsze warunki wydaje się rozsądną propozycją. Rozgrywka daje radę i nie poskąpiono wydatków na filmiki oraz aktorów głosowych, więc zasadniczo nie ma się czego czepiać. Moim zdaniem zastany stan rzeczy wypada docenić tym bardziej, że niejednokrotnie drożej sprzedaje skórki do broni, zbroje dla konia i inne duperele. Mam oczywiście świadomość, iż kwestia pieniędzy oraz tego, co się opłaca, a co nie, jest wielce indywidualna, niemniej skoro i tak się wahałem między "szóstką" a "siódemką" uznałem, że wypada "nagrodzić" rozsądne postępowanie wobec klienta.
Warhorse Studios
Deep Silver
PS: Jeśli nie graliście w "KCD 2" od premiery, powinniście wiedzieć, że po drodze do gry trafiło wiele darmowych nowości w tym opcjonalne "utrudniacze" rozgrywki, wyścigi konne oraz możliwość zmiany fryzury głównego bohatera.