Recenzja serialu

Anioły w Ameryce (2003)
Mike Nichols
Al Pacino
Justin Kirk

Serial, który zmienił oblicze telewizji

W historii kina było wielu twórców, którzy swoimi dziełami przekraczali społeczno-polityczne bariery, przełamywali tabu, szukali nowych dróg rozwoju, nadając tym samym sztuce filmowej nowy
W historii kina było wielu twórców, którzy swoimi dziełami przekraczali społeczno-polityczne bariery, przełamywali tabu, szukali nowych dróg rozwoju, nadając tym samym sztuce filmowej nowy charakter. Można się spierać, czyj udział w tym zacnym procederze był większy, a czyj mniejszy, jednak takich twórców wybitnych było co najmniej kilkunastu. W historii telewizji natomiast (gdzie notabene rzadko która produkcja była brana na poważnie) jest jeden serial, który dobitnie udowodnił, że można stworzyć arcydzieło przeznaczone dla "szklanego ekranu". Arcydzieło pod względem aktorskim (każda kreacja jest wybitna, wręcz zachwycająca), reżyserskim (perfekcyjna współpraca Mike'a Nicholsa z Tonym Kushnerem) i formalnym (cudowna muzyka Thomasa Newmana i świetne zdjęcia Stephena Goldblatta). "Anioły w Ameryce" dzielą wspomnianą historię telewizji przed ich emisją i po niej; są kamieniem milowym, dowodem na ujęcie w sztywnych, serialowych ramach, uniwersalnych treści. Pewnego dnia Prior (Justin Kirk) zauważa na swoim ciele dziwne plamy. Postanawia się zbadać i dowiaduje się, że umrze na AIDS. Jego partner Louis (Ben Shenkman) nie jest w stanie poradzić sobie z ciężarem jego choroby i odchodzi od niego. Kolejnej nocy w domu Priora pojawia się anielica ogłaszająca mu jego posłannictwo i mesjanistyczną misję, do jakiej został wybrany. W tym samym okresie o swojej śmiertelnej chorobie dowiaduje się bezwzględny prawnik Roy Cohn (Al Pacino), prawdziwa szycha, nadczłowiek, który wszelkiego rodzaju choroby przypisuje "szary ludziom", nieodgrywającym w świecie żadnej roli. Wspólnym tematem tych i kilku innych wątków tej mozaikowej konstrukcji jest zmaganie się z otaczającą rzeczywistością. "Anioły w Ameryce" przełamały wszystkie telewizyjne schematy. Większość bohaterów jest orientacji homoseksualnej, scenariusz wypełniony jest dywagacjami nad współczesną i ówczesną polityką, kwestiami wiary i religii oraz śmierci (która swą aurą spowija całą opowieść). Nie przypadkowo akcja serialu toczy się na przełomie lat 80-tych ubiegłego wieku, gdzie takie grupy społeczne jak homoseksualiści pokątnie egzystowali pośród ogółu społeczeństwa. Takich postaci jak Joseph Porter (Patrick Wilson), mormon, który pod powłoką religii i jej nakazów względem budowania rodziny, głęboko ukrywa swoje uczucia, wyrzeka się ich, byle tylko dostosować się do utworzonych norm. W ten sposób świadomie skazuje się na życie w wiecznym nieszczęściu. Pragnienia i uczucia tłumione przez całe życie w końcu muszą wybuchnąć, skrzętnie budowana autoiluzja musi pęknąć. Miłość, przyjaźń i nienawiść w gronie homoseksualistów pokazane są bez rezerwy do hetero. Nie jest to także ukłon w stronę gawiedzi czy tania manifestacja wyznawanych poglądów. Celem jest pokazanie, w gruncie rzeczy banalnej, ale jakże aktualnej sprawy uświadomienia (nieuświadomionym) odbiorcom, że geje to także ludzie i ich odmienna orientacja seksualna nie jest ani chorobą, ani zboczeniem. "Anioły w Ameryce" to nie tylko kwestie równości, lecz także ważne i ważkie pytania egzystencjalne. Anielica objawiająca się jednemu z bohaterów jest połączeniem tradycjonalistycznych ludowych wyobrażeń (biała szata, skrzydła oraz bijącej od niej światłość) z czystą, dość odważną, fantazją (sześć wagin). Jej pojawienie się zapoczątkowuje rozważania na temat duchowości (w jakiejkolwiek formie) będącej w ubiegłym (jak i obecnym) wieku czystą abstrakcją. Wybitny teoretyk literatury Thomas Stearns Eliot w swoim artykule "Literatura a religia" pisał o znaczeniu religii w życiu człowieka na przełomie dziejów. Od przyjmowania jej jako coś oczywistego dla ludzi w starożytności, aż po całkowite zapomnienie w czasach obecnych. Nasza epoka, w której duchowość przyjmowana jest albo z uśmiechem politowania, albo jako anachronizm, prowadzi do zatracenia podstawowych wartości etycznych. Myśli te unaoczniają się w osobie Roya Cohna - zblazowanego rekina prawniczego, dla którego władza absolutna jest jedynym celem w życiu. Zderzenie tego "człowieka ze stali" ze sprawami ostatecznymi jest (poza tłumionym strachem i zaskoczeniem) upokorzeniem i poniżeniem zamieniającym się w agresję skierowaną do wszystkich wokół. Umiejscowienie akcji sztuki Tony'ego Kushnera (którą serial adaptuje) podczas konserwatywnych rządów Ronalda Reagana - nakładających na społeczeństwo barierę nieświadomości na tematy takie, jak: AIDS, homoseksualizm czy mniejszości etniczne - daje kolejny, niezwykle trafny, wydźwięk dla całości. Stworzone w ten sposób sterylne społeczeństwo pozbawione jest jakiejkolwiek tożsamości. Dlatego złamanie tej słynnej mentalności amerykańskiej tak bardzo uderza w ich poczucie wyższej godności. Jeden z bohaterów otwarcie mówi: "Nienawidzę Ameryki. Nic tylko wiązka wielkich idei i historii. Biały kłamca, który napisał hymn i wcisnął tam słowo wolność tyle razy, że nikt nic nie zrozumiał. Nic na Ziemi nie brzmi dla mnie mniej niż wolność". Tematy poruszane w "Aniołach..." nie odnoszą się tylko do Ameryki i jej historii, są uniwersalne i niezwykle ważne szczególnie dla... Polski, która w dalszym ciągu tonie w prowincjonalizmie, przestarzałych formach myślenia, homofobii i obłudnym chrześcijaństwie. Lecz do tej chwili żadna polska telewizja nieodpłatna nie odważyła się zakupić prawa do emisji serialu. Nawet nasz rodzimy oddział komercyjnej stacji HBO pospiesznie wyemitował wszystkie odcinki jednego dnia, nie przewidując powtórek. Jak mawiał Norwid: "Oto społeczność polska! (...) narodu, który nie zaprzeczam, iż o tyle jako patriotyzm wielki jest, o ile jako społeczeństwo jest żaden".
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Anioły w Ameryce" to jeden z tych obrazów, których nie zapomina się zaraz po obejrzeniu. A jeśli zacznie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones