Recenzja serialu

Zagubieni (2004)
Daniel Attias
Jack Bender
Matthew Fox
Evangeline Lilly

Chwała czy Przegrana

"Lost", po słowacku "Nezvestni", po czesku "Ztraceni", po chorwacku i bułgarsku "Izgubljeni", a w Polsce "Zagubieni". Prawie wszyscy Słowianie (poza Chorwatami) poznali ten serial tego samego
"Lost", po słowacku "Nezvestni", po czesku "Ztraceni", po chorwacku i bułgarsku "Izgubljeni", a w Polsce "Zagubieni". Prawie wszyscy Słowianie (poza Chorwatami) poznali ten serial tego samego dnia i jak łatwo zauważyć podobnie nazwali, tylko Rosjanie stworzyli "Pozostać wśród żywych". Gdy zobaczyłam pierwszy odcinek, ciekawiło mnie, czy twórcy specjalnie pokazują jedną z najbardziej charakterystycznych dolin na świecie - Ka'a'awa (Hawaje) w serialu o grupie ludzi, którzy nie wiedzą gdzie są... Potem zobaczyłam Charliego (Dr. Jack Shepard), którego pamiętam jeszcze z "Ich Pięcioro", Hobbita z "Władcy Pierścieni" (Charlie) i Admirała Thomasa Boone'a z "JAG" (Locke). Szczerze mówiąc obejrzałam ten odcinek tylko dlatego, że nie mogłam się napatrzeć, jak się chłopiska zmieniły, zwłaszcza Hobbit. Dopiero potem zainteresowała mnie historia 48 osób z dala od domu, bez wody, rodziny. Tysiące problemów ludzi, którzy w kilka chwil przenieśli się z cywilizacji XXI wiecznej do epoki kamienia łupanego lekko urozmaiconej w zestaw noży myśliwskich. Można by pomyśleć, że są jak Robinson Crusoe, a tu figa z makiem. Po pewnym czasie poznajemy równikowe grizzly i Innych, czyli wredne plemię tubylców o dosyć zaskakującej dla tego regionu kulturze: amerykańskiej. Każda seria jest schematyczna. Pierwszy odcinek jest wprowadzeniem, którym mniej więcej określa charakter serii. Potem akcja rozwija się, raz przyspiesza, raz zwalnia, ciągle poznajemy nowe bunkry, grupa bohaterów odłącza się na pewien czas, by potem znów przyłączyć. Problemy narastają, aż jeden z nich nagle przybiera na wadze i staje się jednym z kluczowych w ostatnich odcinkach. Zmusza on bohaterów, wszystkich lub mniejszą grupę do przemieszczenia się. Zwykle przewodniczy im Jack, chyba że jest jeszcze jedna grupa, wtedy dowódcą staje się Sawyer. Ostatecznie docierają do pewnego punktu, w którym rozpoczynaj się kolejna seria. I od nowa: pierwszy odcinek jest wprowadzeniem... Pierwsza seria (nazwijmy ją "ognisko na plaży"), chyba najmniej zagadkowa zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Co prawda było kilka niejasności, ale wiedziałam, że prędzej czy później wydostaną się z wyspy i wszystko się wyjaśni. Początek drugiej serii ("wyścig z czasem w bunkrze") był jeszcze bardziej intrygujący, lecz im dalej, tym gorzej. Ostatnio modny jest wyraz "masakra", idealnie oddaje serię trzecią ("na kawce u Innych"). Skończyły się emocje, wolałam oglądać "Skazanego na śmierć". Aż tu nagle w serii czwartej ("wróg przyjacielem, przyjaciel wrogiem") jakby cud, lekkie polepszenie. Chyba dlatego, że widzimy jak blisko do domu. Należy jednak nadmienić, powrót do domu nie oznacza "koniec" lecz "inaczej". Nie wiem, czy podołam kolejnym seriom. Jest to jeden z najbardziej niestabilnych klimatycznie seriali (wynika to z marszu do punktu, który zmienia oblicze kolejnej serii, o czym wspomniałam wcześniej) i nie ma to na niego dobrego wpływu. Z przykrością stwierdzam, że nie są to tylko moje odczucia. Oglądalność spadła we wszystkich krajach, większość moich znajomych skończyła na drugim sezonie. Do tego okazało się, że nawet gdy nie ma Juliet i Sawyera, Kate raczej nie zejdzie się z Jackiem, bo zaczęło mu odbijać. Ostatni żywi bohaterowie, tak zwani "Oceanic 6" zmienili się i swoje życie nie do poznania. Sayid staje się seryjnym zabójcą. Sun wysiudała ojca i zbratała się z wrogiem. Jack, jak już wspomniałam, chyba chce dołączyć do siedzącego w psychiatryku Hurleya. Tylko Kate i Aaron nie zmienili się tak bardzo. Jest to już kolejne moje podejście do recenzji "Zagubienych". Zwykle staram się zwracać uwagę na fabułę, muzykę, problemy postaci, pospolitość, wizerunek na tle innych filmów czy seriali. Szło mi ciężko, bo wcześniej wszyscy zachwalali, a teraz przydałoby się zauważyć, że nic nie jest wieczne. Muzyki, całkiem niezłej, było dużo w pierwszej serii. Fabuła inna, bo niby się rozbili, ale ostatecznie figle, jakie im wykręca wyspa, nie są popularne w serialach. Gdyby nie to, problemy byłyby te same. Jak zwykle rozchodzi się o kobiety, rasizm, żarcie i władzę, tylko że na swój sposób. Poznajemy każdego bohatera "na wskroś" (jakby to powiedział Osioł ze "Shreka"). W rzeczywistości wiemy lepiej o tym, co działo się w przeszłości niż aktualnie na wyspie, bo z wyspą jak z giełdą - nigdy nic nie wiadomo. Ale okazuje się, że ich wcześniejsze życie było równie intrygujące. Zestaw postaci jest typowy: trójkąt, stare dobre małżeństwo, Azjata, Murzyn, homoseksualista, lekarz, samotna dziewczyna z dzieckiem, facet bez podejścia do kobiet, outsider, itp. Miejmy nadzieję, że twórcy zaskoczą nas i ostatnie dwie serie będzie można porównać do zupełnie innych, ale równie dobrych pierwszych dwóch. Lepiej odejść w chwale niż w cieniu przegranej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jeśli wyspa będzie cię potrzebować, znajdzie cię! Być może będziesz mógł nawet się z nią komunikować. Nie... czytaj więcej
Początek przyciągający – samolot pasażerski rozbija się na (z pozoru) bezludnej wyspie. Wszyscy... czytaj więcej
...48 osób ocalałych z tragicznego lotu samolotu Oceanic 815 jest zmuszonych "zamieszkać" na bezludnej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones