zasiadajac wczoraj do seansu spodziewalem sie, ze pierwszy odcinek wgniecie mnie w fotel. Ubralem najwygodniejsze kapcie, otworzylem najlepsze smieciowe zarcie jakie mialem w domu i chcialem delektowac sie chwila, a tutaj... klops.
Po pierwszych 15 minutach zaczynam sie nudzic, nerwowo wcinam chipsy, ale to nie z narastajacego napiecia, wynikajacego z serialu, a ze zwyklego podirytowania. Ten odcinek jest zwyczajnie okrutnie NUDNY.
Uwielbiam The Walking Dead, dlatego podchodzilem do tego spin-offu jako do pewniaka. O aktorach i calej reszcie wszystko napisali juz w pierwszych komentach, dlatego daruje sobie analize. Mam tylko nadzieje, ze kolejne odcinki rozkreca calosc.
Jak ty oceniasz serial po obejrzeniu 4 odcinków, to ci współczuję. Pierwsze odcinki zawsze są wprowadzeniem do historii, przedstawieniem postaci, sytuacji, akcja dopiero rozkręca się później. Nudne, bo nie ma od razu masowego ataku zombie? Taki wstęp jest bardzo konieczny żeby poznać dokładnie wszystkich bohaterów, których będziemy oglądać przez parę sezonów. Fajnie, że twórcy pokazują trochę z ich życia, zanim się zaczęła apokalipsa, a nie tylko dali poznać z imienia i nazwiska.
Poza tym cały pierwszy sezon ma jedną ogromną zaletę, coś czego zabrakło w TWD. Ukazuje apokalipsę od samego jej początku, jak zachowałoby się wojsko, gwardia narodowa, policja, czy masowa ludność. Pokazuje jak powoli upadają miasta i próbę poradzenia sobie w tej sytuacji przez przeciętną rodzinę. Jak to dla ciebie jest nudne, to lepiej nie oglądaj seriali o apokalipsach.
TWD jest serialem na wskroś przeciętnym i mega nierównym, u którego cięcia budżetowe i oszczędzanie na hajsie widać praktycznie co krok. Poza sezonami 1 i 2, reszta tak de facto nie pokazywała niczego szczególnego poza niekończącymi się lasami, drogami i fabrykami. Fabularnie ten tytuł tak często osadzał na mieliźnie i miernocie, że ciężko zliczyć ile razy szło odczuć zażenowanie niektórymi decyzjami. A sezony 6-7-8 to już totalne dno i idealny przykład braku perspektywicznego myślenia ekipy, które doprowadziło do tego że nawet główna twarz marki postanowiła opuścić ten tonący wrak.
Zaś Fear....Fear było po prostu inne. I dzięki Bogu! Do czasów 4 sezonu czyli do momentu, kiedy łapy na tym serialu położyli ludzie o TWD, tytuł żył swoim własnym życiem. Życiem odmiennym i jakże świeżym w porównaniu z miernotą swojego poprzednika. Jasne, FTWD nie było idealne i zdarzały się momenty kiedy fabuła naginała granice rozsądku (między innymi w sezonie 1 i 2A), natomiast nie rzucało się to jakoś wybitnie na ogólny odbiór tytułu. Erickson mimo pewnych ograniczeń starał się co sezon pokazać coś nowego, dzięki czemu w ciągu pierwszych 3 lat Fear dostaliśmy znacznie więcej niż przez 9 lat TWD. Pomimo niezbyt powalającego jak na standardy obecnej TV budżetu, Fear pokazało się jak projekt o znacznie większej skali. I to naprawdę było czuć. Nawet CGI było milion razy lepsze niż w TWD- takie sekwencje jak LA goes dark czy otwarcie sezonu 2 z bombardowaniem miasta to jedne fajniejszych momentów całego serialowego uniwersum. Dodatkowo historia Fear była rozplanowana z wyprzedzeniem i z odcinka na odcinek (zwłaszcza w S3) dostawaliśmy coraz to nowe informacje, które wyjaśniały dlaczego bohaterowie postępują w taki a nie inny sposób. Obraz dysfunkcyjnej rodziny pod przewodnictwem socjopatycznej i manipulującej matki okazał się strzałem w 10, co pokazał fantastyczny sezon 3 który spotkał się z ogromnym uznaniem krytyków jak i widzów. Już teraz jest uznawany za jeden z najlepszych sezonów tej franczyzy.
Błogosławieństwem jak i przekleństwem Fear było to, że wystartował jako serial na wskroś odmienny od swojego poprzednika. Ludzie oczekiwali kalki TWD, dostali czegoś innego i tytuł nie okazał się aż tak dużym marketingowym sukcesem (choć na porażkę tą składa się również mega słaba kondycja samego TWD za czasów sezonów 6-7-8 i zwyczajny przesyt). Z drugiej jednak strony, ta odmienność umożliwiła Ericksonowi osiągnąć sukces czysto artystyczny ponieważ finalnie dostarczył świetny sezon 3 ze spójną, ciekawą i dynamiczną historią.
Na koniec warto dodać jeszcze jedną rzecz. Po tym kiedy podjęto próby upodobnienia Fear to TWD (co miało miejsce od początku sezonu 4) serial poleciał całkowicie na dno, notując najgorsze wyniki w historii całej franczyzy. Dodatkowo, nawet prasa i krytycy nie są przychylni ekipie serialu, co rusz kwestionując i krytykując podejmowane przez nich decyzje. To jedynie dowodzi, że wspomniana powyżej odmienność spin-offu działała na jego korzyść.
Sezon 5 FTWD jest za to według mnie najgorszym ze wszystkich TWD i FTWD. Dokąd zmierzamy z tymi serialami?
Sezony 4 i 5 zostały określone najgorszymi przez zdecydowaną większość widzów jak i krytyków (recenzenci Forbsa mają używanie już od dłuższego czasu). Co najśmieszniejsze, ten serial poleciał na łeb w momencie kiedy łapska na nim położył Gimple, który poprzez swój "soft reboot" wywrócił Fear do góry nogami i odarł go z całej unikatowości, odmienności i niezależności. O tym, że zrobił z tego serialu wysypisko dla odpadów z TWD nie wspominając. Szkoda bo Fear miało ogromny potencjał do tego by wnieść do świata Kirkmana coś nowego i prześcignąć macierzysty serial. Może nie pod względem popularności, ale jakościowo jak najbardziej.
Szkoda. Zniszczono oba seriale. Pytanie czy będzie jakaś alternatywa jeśli chodzi o seriale o zombie. Załóżmy Fear się skończy, TWD się skończy i co w zamian? Pewnie powstanie kolejny spin-off? Filmy pójdą swoją drogą.
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Teraz Fear przoduje a Walking Dead to dno.
Tesknie za TWD i zaczelam ogladac ten powyzszy serial. Co oni zrobili z tym serialem... Nudny jak flaki z olejem, ciagnie sie w nieskonczonosc ta nuda. I te zombiaki... Co z nimi jest nie tak?! Gołym okiem widać, że zombiaki mają nałożony na siebie makijaż zamiast charakteryzacji, i te ruchy? Boże patrzeć na to się nie da. Wytrzymałam do 2 sezonu i na tym koniec.
PS twórcy TWD wypuścili właśnie spin off z Maggie i Neganem, mozna w internecie juz znalezc pierwszy odcinek - polecam!
Serial spoko. Zaczynałem oglądać jak były tylko dwa sezony i już wtedy mnie denerwowała A teraz kończę trzeci sezon i stwierdzam że Madison powinien ktoś odstrzelić i byłby spokój. Osoba która wciąż powtarza "decyzje podejmowane w nerwach mogą sprowadzić śmierć" A potem odwala coraz gorsze głupoty z odcinku na odcinek wkurza jeszcze bardziej. Gdyby nie to że w jednym odcinku pokazywane są dzieje nie tylko jednego bohatera pomijałbym odcinki z tą głup** cip*. Bo potem nie wiadomo o co chodzi