Jak wrażenia po odcinku? Czy niepotrzebnie przeciągali czas przed bitwą, czy jednak dobrze było spojrzeć na spotkania bohaterów?
Trochę mi śmierdzi to co mówi Bran - wystawcie mnie, Nocny Król chce mnie zabić bardziej niż innych. No ok, ale czy NK jest jak wygłodniałe zwierzę co się rzuci na Brana jak na mięso? Przecież jak pokona innych w Winterfell to i tak dorwie Brana i nie musi ryzykować wpadania w jakąś pułapkę. Wydaje mi się, że może być tak, że NK bardzo bardzo chce dopaść Brana - ale powód podany przez samego Brana jest bezsensu "no bo ja dużo wiem i jak skończy się wojna to mógłbym opowiadać co się działo i takie tam". Ok, to jest jakiś powód ale, ale przecież NK nie musi się z tym śpieszyć. Jeżeli NK chce dopaść Brana jak najszybciej to musi być inny powód.
Albo scenarzyści są do bani.
Odczucia mam... mieszane. Czułam się lekko jakbym oglądała rom-com, i z jednej strony to doceniam (fangirl krzyczy z radości, bo Gendry i Aria, Jamie i Brienne, Theon i Sansa, Dance wytrącają z rąk wszystkie karty), ale z drugiej... To jest GoT. I jeżeli faktycznie ten odcinek miał służyć wskazaniu fanom "PATRZ! TA POSTAĆ ZGINIE ZA TYDZIEŃ" to jest to zwyczajnie smutne. Lazy writing., cringe-worthy.
Sezon 7 był absolutnie najgorszy, teraz 2 odcinki były właściwie wstępem, zostały jeszcze 4. Naprawdę nie mam pojęcia jak oni rozwiążą fabułę w ciągu 4 odcinków, jeżeli wstęp zajął im 2. Obawiam się, że będą teraz lecieć tak szybko, że będzie wiele dziur fabularnych, kretynizmów i uproszczeń. Pokonanie Białych Wędrowców nie jest celem. Celem jest Żelazny Tron, więc ta bitwa to dopiero początek, nie koniec.
Myślę, że nie ma co liczyć, że serial wyjaśni i zamknie wszystkie wątki jak książka. Niestety, scenarzystom daleko do GRR Martina, ale trzeba też pamietać, że większośc widzów nie czytała książek i i tak ledwo ogarnia o co w tym wszystkim chodzi. Trzeba chyba nastawić się na fajne widowisko i rozrywkę i tyle. Dzięki serialowi poznamy w końcu dalsze losy postaci, bo w ukazanie się kolejnych książek przestałam już wierzyć.
Odcinek dość spokojny, ale jednak czuć było napięcie zbliżającej się nieuchronnie śmierci. Takie przygotowanie nas na śmierć bohaterów, bo nikt nie będzie bezpieczny w nadchodzącym odcinku. Tak jak sądziłam Brienne wstawiła się za Jaime i ocaliła mu tym skórę. Ponadto świetnie przedstawiona relacja tej dwójki i późniejsze pasowanie na pierwszą kobietę rycerza :P
Tormund jak zwykle rozwalał system, nikt go nie ogarnia ale on dalej śmieszkuje.
Wszystkie spotkania na plus, szczególnie Jona, Sama i Edda oraz Sansy z Theonem. Nie wiem jak Sophie to robi, ale zawsze jak gra takie momenty, to mam łzy w oczach, potrafi przekonać swoją grą.
Ciekawi mnie scena Dany z Sansą. Można z niej wywnioskować, że Jon zmanipulował Daenerys, co chyba Sansa zrozumiała i dlatego tak zagadkowo się uśmiechnęła. W dodatku w poprzednim odcinku pytał się siostry, czy mu nadal ufa, a na pytanie czy kocha Smoczą Królową nic nie odpowiedział. Coś mi podpowiada, że Jon jednak nie myśli k***sem, tylko głową i ma jakiś plan.
Fajna scena Aryi z Ogarem, wyglądają trochę jak kamraci, którzy dobrze się rozumieją.
Gendry i Arya, z jednej strony spodziewałam się, że twórcy mogą ich spiknąć ze sobą, ale nie sądziłam, że tak szybko :D. Trochę to wyszło na zasadzie: dziewczynka ma chcicę.
Podrick bardzo ładnie śpiewa. Do tej pory mieliśmy mało takich scen, może trzy czy cztery. Sam utwór jest bardzo symboliczny i nawiązuje do LoTRa co mi się podoba :P
Oczekiwałam więcej Ducha, ale dobrze, że w ogóle go pokazali. Teraz tylko przetrwać tydzień czekania i będą większe emocje :P
Dla mnie scena Daenerys z Sansą miała nawiązać do tego że Danka po ślubie z Jonem (który pewnie we wcześniejszej scenie miał zasugerować jej Jorah) planuje oddać północ pod jej władanie, no bo po co to gadanie o silnych kobietach przywódcach i śmichy hihy, ale Sansa chce niepodległości co już Dance sie nie podoba. Jon danki nie zmanipulował, po prostu sie w nim zabujała, a on w niej, wątpię żeby miał jakiś plan, on chyba nigdy nie miał planu, chodzi mu tylko o pokonanie NK.
Hmm no ciekawe, ale dlaczego Dany nie powiedziała w prost o co jej chodzi? Davos wspominał o ślubie Jona z Dany w poprzednim odcinku, ale zrobił to otwarcie. Jorah mógł po prostu chcieć, żeby obie kobiety się pogodziły.
Czytałam teorie, że Jon udaje wielką miłość do Daenerys i jest na to trochę dowodów. Oczywiście twórcy , nie muszą wszystkiego podawać widzowi jak na tacy, tylko robić akcje offscreen. Sama reakcja Sansy i te ucięte sceny mnie nurtują. Może nic nie znaczą, albo mają ukryte dno, ale to dowiemy się dopiero za jakiś czas :D
Wątpię, serial zrobił się banalny, najprostrze rozwiązania są najbardziej prawdopodobne w tym momencie, niestety. Jon to też prosty chłop, wątpię żeby jego zachowanie miało jakieś 2gie dno.
Davos wspomniał o ślubie ale nie Dance i swierdzili że Danka ich nie posłucha, ale że szanuje rady starszych. Ale dopiero spojrzałam że przy tej scenie nie było Joraha, tylko Tyrion Davos i Varys.
Ale i tak najbardziej wydaje mi sie prawdopodobne że to to jej Jorah zasugerował. Danka jej nie mówiła wprost bo za wcześnie, może chciała ją wybadać albo pogadać z Jonem. Tak strzelam. Ale bez różnicy bo to i tak teraz raczej bez znaczenia.
Jon ma pierwszeństwo do tronu, ale gdyby zginął to Danka znowu jest pierwsza na liście. Więc wszyscy myślą że [SPOILER] Jon przebije serce Danki, a to może się okazać że Danka Jonowi spenetruje klatę [/SPOILER].
uważam, że taki odcinek był jak najbardziej potrzebny, taka ostatnia chwila wytchnienia w tym serialu, a potem to już będziemy tylko liczyć zgony bohaterów. Bardzo pięknie wkomponowana piosenka ,,Jenny of Oldstones'' (polecam zobaczyć teledysk do niej na yt). Już myślałam, że dawno mnie ten serial nie jara i oglądam ,,GOT'', bo jak już tyle obejrzałam no to wypada wiedzieć jak się skończy. A jednak podczas oglądania tego odcinka znowu coś drgnęło w moim serduszku, niestety obawiam się, że za tydzień pożegnam na zawsze Ser Joraha, ale zyskałam nową parę do shipowania - nigdy nie sądziłam, że polubię Sansę czy Theona, a proszę - teraz życzę im, żeby jednak przeżyli tę jatkę i w przyszłości wspólnie zadbali o Winterfell (ale pewnie Theon prędzej czy później zginie)
Theon chroni Brana na którego poluje NK. Jeśli pojawi się osobiście ta istota magiczna i przyleci na smoku to nie ma możliwości, by Theon to przeżył. 100% zgon.
Ja tam nie narzekałem, było dość spokojnie jak na ten serial. Momentami się nawet trochę pośmiałem. Ale największe zdziwienie miałem wtedy kiedy Aria w końcu... eee nvrmd... wiecie...... Cholera, jak te dzieci szybko rosną.
Podoba mi się sposób budowania napięcia przed bitwą, niemal czułem, jak gdybym zaraz sam miał stanąć naprzeciw nocnemu królowi i jego legionom nieumarłych.
Wyraźny nacisk na więzi pomiędzy bohaterami, te wszystkie ckliwe, pełne emocji i uczucia sceny jasno wskazują, że większość bohaterów pożegna się z życiem. A to wszystko jest po to, by było nam ich bardziej szkoda, kiedy już stracą życie.
Trochę martwi mnie fakt, iż zostało tak niewiele odcinków, będzie ciężko się w nich zmieścić z fabułą. Z drugiej strony, jeśli większość bohaterów polegnie w bitwie o Winterfell, to później będzie już z górki. A Kto polegnie? Po drugim odcinku to już pewne. W Bitwie o Winterfell
na 100% polegną
Arya Stark
Davos Seaworth
Beric Dondarrion
Jaime Lannister
Theon Greyjoy
Nocny Król a wraz z nim wszyscy nieumarli
na 40- 60 % Polegną
Brandon Stark
Samwell Tarlly
Tormund Zabójca Olbrzyma
Lyanna Mormont
W Bitwie o Czerwoną Przystań
Szary Robak lub Missandei
Cersei Lannister
Euron Greyjoy
Jon lub Dany, ale raczej Jon.
Bronn
Góra
Qyburn
O kimś zapomniałem? (o kimś z pewniaków) hmm chyba nie :-). No to czekamy, 7 dni :-).
A więc zobaczymy Melissandre w następnym odcinku, co oznacza, że i Varys powinien obawiać się o życie.
Za to szanse Dondarriona na przeżycie wzrosną.
Varysowi Melissandre też coś przepowiedziała :)
Poza tym oboje mają związki z dobrym bogiem Rulorem, ciekawe, czy to zostanie w jakiś sposób poruszone.
Dlatego go wspominam :-). Możliwe, a nawet całkiem prawdopodobne, iż ktoś przybędzie im z pomocą, a Melissandre będzie wśród nich. A Kto? Daario Naharis z małą armią, Górskie Klany które już raz dogadały się z Tyrionem, Armia Dorne, Yara Greyjoy a może nawet szalony i przewrotny Euron Greyjoy. Dlaczego ktoś z nich miałby to robi? Czerwona kapłanka różne rzeczy widzi w płomieniach i zwyczajnie wie, kto, kiedy i gdzie potrzebuje takiej pomocy. Wtedy cała trójka może się spotkać i zginąć. Możliwe, że Czerwona Wiedźma już tam jest, pod inną postacią np małej dziewczynki z poparzoną twarzą, możliwe, że jej magia będzie niezbędna w walce.
Poza tym, Azor Ahai żeby zdobyć światłonośce, potrzebuje poświęcić kogoś, kogo kocha. AJon Azorem Ahai jest dopiero od momentu swojego odrodzenia. Jako iż na śmierć Danki się nie zanosi to kto nam został?
Cóż, od biedy może to być w czwartym, ale z pewnością będzie to bitwa o Helmowy Winterfell.
Po tym, co zrobili mi bracia Russo w End Game, wolałbym się mylić. Kto wie, może Gandalf po podszeptach R'hllora, zdąży z odsieczą o świcie i doczekamy się happy endu.
Trzymam kciuki za swoją pomyłkę.
0% Szans? ;-).
No ale Arya miała farta, obstawiałem, że zginie przy próbie zabicia nocnego króla i pomści ją Jon.
Kto wie, czy zabicie nocnego króla nie podziała na nią jak zabicie Króla Nazguli i koniec końców też umrze.
To jest największe rozczarowanie w historii wszystkich seriali.
Porównywalne z finałem Dextera.
Nigdy nie przypuszczałby, że DDki są, aż takimi nieudacznikami mimo hejtu na nich za sezony 5-8.
AD 1 Brak jakichkolwiek scen bitewnych z białymi wędrowcami i chwalenie się, ze nakręcili najlepszą bitwę w historii tv, a nawet kina :) LOL
Ad 2) Zamazany i niewyraźny obraz, by ukryć budżet
Ad3) Za szybko wywalenie do kosza wątku Białych wędrowców. Liczyłem, że będzie druga bitwa pod królewską przystanią rozstrzygająca w 5 lub 6 odcinku
Ad4) W tak banalny sposób pozbycie się NK. Brak Azora Ahai, nie potrzebna Światłonośca na niego.
Ad5) Brak żadnego poświęcenia, by wygrać. Wszyscy głowni bohaterowie przeżyli
Ad6) Pewni bohaterowie są nieśmiertelni. Dookoła kilkaset trupów, przyparci bez drogi ucieczki i przez 30 minut nie zostają zabicie
1. To już w Dragon Age, bitwa pod Ostagarem lepiej się prezentowała.
2. Oszczędzali na animację ducha, który okazał się lepszy od Dothraków :F
3. Zanim nie obejrzałem pierwszego odcinka, też tak myślałem. W końcu "Winter is Coming", w zwiastunie widzieliśmy śnieg w czerwonej przystani i zamarzający oddech Cersei.
4. Do tego, co wyliczyłeś, dodałbym jeszcze bezużytecznego Jona Snow.
5. Ja zwłaszcza liczyłem na śmierć Jaimiego, Davosa i Aryi. Z naciskiem na Arye.
Przecież wystarczy wysłać ją solo do Królewskiej przystani i już ona tam pozamiata każdego.
Przecież wysolowała ród Freyów, Nocnego Króla i była w drodze po królową, teraz pora by dokończyła dzieła.
6. Tylko Jorahowi ktoś w pewnym momencie wyłączył kody na nieśmiertelność.
Sądziłem, że choć poziomem technicznym, epickością oraz długą iciężką wojną z NK odkupią winy. A Cesei będzie tłem, a w ostatecznej bitwie pod królewską przystanią przyłączy się do ludzi, ale głównym antagonistą finałowego sezonu będzie NK skoro przez 7 sezonów tak straszyli nas Innymi i prolog serialu zaczynał się od nich.
A tu wszystko budują pod Cersei.
Skoro Arya zabiła NK to Góra to pikuś dla niej.
A Cersei oraz Euron jak mrugnięcie okiem.
No i to jest największy problem, Arya.
Najpierw niewyjaśniony progres, szkolenie szło jej średnio, w sumie była trochę olewana, traktowana w srialu gorzej niż Jon, Danka czy nawet Sansa i Bran. Myślałem ok, nie chcą się na niej skupiać, bo pewnie już spisana jest na straty. Teraz z jej poziomem i kodami nikt nie ma z nią szans, w końcu wysolowoała NK, który zabijał smoki.
Przyznam, że z początku, kiedy dała Gendremu plany jakiejś broni, byłem pewny, że będzie próbowała użyć jej do zgładzenia NK. Zakładałem że nie uda jej się to i zginie, a pod wpływem jej krwi broń zamieni się w światłonośce, której Jon użyje do pomszczenia siostry.
Kiedy dostała te „dzidę” od Gendrego byłem nieco zawiedziony ;-).
Ale cały czas liczyłem na jakieś ofiary, epickie poświęcenia i zwroty akcji, liczyłem że śmierć kogoś takiego jak NK będzie okupione śmiercią ważnych postaci. A tu taka lipa.
Być może ten wątek nie jest zakończony na amen i okaże się, że jesteśmy w błędzie, że zło przegrało na amen. Coś z Branem może być na rzeczy. A co jeśli...to miał być hołd dla niego lub on zostanie nowym NK, bo wszystko powraca cyklicznie w tym świecie i zatacza krąg, a on został naznaczony. Nie mam pojęcia. Bran zawsze był dla mnie zagadką największą jak się zakończy jego wątek. Fani mają tyle pomysłów i teorii, a potem wychodzą jakieś proste rozwiązania i oczywiste. Na marne całe kombinowanie.
Za jakieś pół godziny przekonamy się, w jakim kierunku to pójdzie, Może twórcy tylko tak się z nami bawią? Może to, co mówili przed premierą ósmego sezonu, to było kłamstwo? Byśmy mieli potem większe WOW, „nie spodziewałem się, to bitwa o Winterfell miała być tą naj, pozytywnie mnie zaskoczyli”
Tak sobie gdybam, łudząc się, że wcale nie zepsuli tego serialu doszczętnie na sam koniec.
Danka, jak to Danka, jest nudna i drażniąca. Pewnie się będzie teraz fochała, bo przecież cała ta jej marszruta, zbieranie armii, czy ogólnie wszystko co robi miało tylko jeden cel. Posadzenie dupy na Żelaznym Tronie. A swoją chęć do zrobienia tego opierała tylko i wyłącznie na tym, że "ja mam do tego prawo". A tu kicha, bo okazało się, że nie ma wcale takiego prawa jak się jej zdawało. Oczywiście jak o nią chodziło, to wszędzie opowiadała, że mają ją traktować jako królową, bo ma do tego prawo, ale jak będzie chodziło o kogoś innego, to już ten argument taki ważny nie będzie..
Przyznam się też, że Arya jakoś mnie męczy w tym sezonie. Straciła cały swój urok. Uwielbiałem ją do tej pory a teraz jest jakaś taka nijaka, mdła, sztuczna.. Albo przynajmniej mi się tak wydaje. Mam nadzieję, że się rozkręci.
Co do odcinka, to teoretycznie był o niczym. Żadnej akcji, niczego większego. I bardzo mi się to podobało. Taka cisza przed burzą, przyjemny przerywnik, melancholia. Wiele w sumie pięknych scen.
Zwróciliście uwagę na to ilu było tych Białych Wędrowców w ostatniej scenie? Dotąd, w poprzednich sezonach widzieliśmy armię zombiaków, a wśród nich około 5 Białych Wędrowców. A tu było ich kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset, na koniach.
Zombiak w walce 1vs1 nie jest żadnym przeciwnikiem, bo nie umie walczyć. Ich siłę stanowi ich liczebność, bo jeden żołnierz, mimo różnicy umiejętności, nie poradzi sobie z kilkunastoma zombiakami atakującymi go jednocześnie. Mimo to uważałem, że do pokonania tych zombiaków wystarczy kilkutysięczna, dobrze wyszkolona i uzbrojona w obsydian armia.
Jednak Biały Wędrowiec to co innego. Uzbrojony, potrafi walczyć i jest silniejszy od człowieka. Kilkuset takich może zrobić znaczną różnicę.
Taka liczebność BB oznacza, że to nie będzie kolejna walka z bezmózgimi zombiakami, ale coś... znacznie lepszego. :)
Należy jeszcze dodać że każdy Biały jest strażakiem i samoczynnie gasi ogień w okolicy, co jest istotne jeżeli ludzie mają w planach jakieś zapory ogniowe. A jeżeli rzuca dzidą tak celnie jak Nocny, to już jest po smokach.
Ciekawe co w ogóle z tymi smokami będzie, bo nie było ich widać na froncie. Wykorzystanie ich w bitwie jest ryzykowne, ponieważ mogą zostać trafione dzidą, wtedy wkracza NK, wskrzesza ich i szach mat, jest już po bitwie. Jednak niewykorzystanie ich to też pewna porażka, bo tylko smoki Daenerys mogą przeciwstawić się zombie-smokowi Nocnego Króla. I tak źle, i tak nie dobrze.
Ale jak już o tych dzidach mowa, to naszła mnie pewna myśl, że to może Arya zabije smoka NK. Ma dzidę, dodatkowo ta scena, w której rzucała smoczym szkłem w słup i trafiała w to samo miejsce pokazała, że ma świetnego cela. Z takimi umiejętnościami mogłaby tego dokonać. Co o tym myślisz?
Z tego co mówił Jon to chcą smoki wykorzystać do obrony Brana zamiast angażować do walki na froncie. Pomysł, który gdzieś powyżej wyśmiałem z racji tego, smoki produkują ogień, a Bran będzie sobie siedział w lesie (który jest raczej łatwopalny).
Aria zabijająca smoka dzidą to byłby ciekawy widok, chociaż mając na uwadze jakiej broni użył Bronn przeciwko Drogonowi (i go nie zabił), obawiam się że Aria może mieć trudności z uszkodzeniem smoka. Chyba ze ze smokiem będzie podobnie jak z Białymi, dźgnie się go byle jak smoczym szkłem i się rozpryśnie jak bańka mydlana.
Bronnowi nie udało się zabić smoka, ponieważ nie trafił w żaden narząd, który spowodowałby jego śmierć. Podejrzewam, że gdyby trafił w głowę lub w serce, to by było po Drogonie, a dostał tylko w skrzydło.
Z zombie-smokiem jest inaczej, ponieważ zombiaków nie zabija cios w najwrażliwsze części ciała, tylko sama magia smoczego szkła. Wystarczy przebić jego ciało obsydianem, obojętnie które miejsce i jest już po nim.
Dość intensywnie promowano celne oko Aryi w tym odcinku (rzucanie nożami, strzelanie z łuku), więc pewnie masz rację z tym rzucaniem oszczepem :)
To jednak trochę inne umiejętności. O ile strzelać z łuku uczyła się w Winterfell, to o włóczni nigdy nie wspominano. A to wymaga nie tylko zdolnego oka, ale i doświadczenia, oraz opanowania tzw pamięci kinetycznej, że o sile mięśni i ścięgien nie wspomnę. Powtórzenie wyczynu NK nie wchodzi w grę.
Ona raczej nie kipnie musi sie pewnie jeszcze spotkać z tym o wielu twarzach zapomniałem teraz jak miał na imię
Nie wiem raczej chyba nie Winterfel upadnie oni sie wycofają na Żelazne wyspy tam gdzie ta Jara popłynęła . Arya też raczej nie może zginąć bo obok Sansy są ulubionymi postaciami żony Martinia z tego co kiedys czytałem to raczej nie może ich uśmiercić , chociaż co do Sansy to nie miał bym nic przeciwko :) . Melisandre chyba sie pojawi ale nie wydaje mi się , że w tym 3 odc w bitwie o Winterfell , może coś namiesza z tą Złotą kompanią aby stanęli po stronie Danki w końcu to potomkowie Tangarierów . Może ona też się potem poświęcić jako jakiś magiczny płonący miecz Pana światła cholercia wie :)
Dla scenarzystów takie pierdoły nie mają żadnego znaczenia :) Absolutnie mnie nie zdziwi fakt, że Arya jest również mistrzem olimpijskim w rzucie oszczepem.
Nie żartowałabym z tego! Brydża na poziomie mistrzowskim mógł jej nauczyć Tywin, a curlingu mateczka, bo czajnik, Północ, zamarznięte jeziorka...
Tywin raczej uczyłby gry w go, to szkoła opanowywania terenu i zdobywania fortec.
A z miotełką lata Hodor...
Wszyscy znamy Aryę: głęboka wiedza, bezinteresowność oraz humanitaryzm do granic ludzkich możliwości. Wielka córa wielkiego rodu, patriotka i wojowniczka. Doskonała w walce na miecze oraz kije, w łuku, oszczepie i skrytobójstwach. Znakomita tancerka i czuła kochanka! :)
Niekoniecznie musi powtórzyć kropka w kropkę wyczyn Nocnego Króla. NK musiał zabić żywego smoka, przebić się przez jego twardą skórę i zadać tak potężne obrażenia, żeby go uśmiercić.
Arya miałaby trochę łatwiej ponieważ, tak jak pisałem wyżej, nie musi go trafić w serce czy coś innego żeby zadać śmiertelne obrażenia, a jedynie go przebić włócznią, zabije go moc smoczego szkła.
Oczywiście teraz można napisać, że skóra smoka jest twarda i ciężka do przebicia, potrzeba dużej siły mięśni żeby tego dokonać. Tylko przypominam, że NK zabijając Viseriona pozostawił ogromną dziurę w jego brzuchu, a raczej nie sądzę żeby ją zaszył. Wystarczy w nią trafić, a co to dla Aryi i jej celnego oka.
"O ile strzelać z łuku uczyła się w Winterfell, to o włóczni nigdy nie wspominano"
O rzucaniu nożami do celu też dotąd nigdy nie wspominano, a jednak potrafi to robić.
Poza tym Arya zawsze walczyła mieczem, więc skąd nagle u niej ten pomysł z dzidą? To coś musi znaczyć. Zobaczymy za tydzień. :)
Rzucania nożem można nauczyć się w pomieszczeniu, włócznią nie. To jest ogromna różnica. Ponadto przy rzucie nożem nie ma znaczenia wiatr, a cel zdąży się jedynie nieznacznie przemieścić. Nie trzeba przewidzieć wyprzedzenia, a wierzchołkowa toru lotu jest niewielka. Rzut włócznią to balistyka.