Jak wrażenia po odcinku? Czy niepotrzebnie przeciągali czas przed bitwą, czy jednak dobrze było spojrzeć na spotkania bohaterów?
A Aria jest zdolniejsza. I umie się wtopić w tłum zmieniając twarz czego ten parotysięcznoletni kolo nie potrafi. Tyle czasu miał i się nie nauczył!
A skoro to potrafi to mogła też przejść Wakacyjny Korespondencyjny Kurs Rzucania Dzidą. Ha!
Ale NK znika na tle śniegu, jak zdejmie kubraczek.
Kurs, to Arya robiła fryzjerski. Dlatego udawała w Essos księżniczkę Leię.
Ja bym powiedział że raczej kurs gotowania, przyda się w Winterfell jeżeli Nocny zdecyduje się na oblężenie.
Trzeba było się zakraść do NK i czekać na czas treningu, bo pewnie wtedy wyłącza poddanych, żeby nie oglądali jak ćwiczy - no bo trochę głupio, a po co ma gdzieś łazić i się chować przed nimi.
A kto powiedział, że ona ma rzucać tą dzidą? Jej miecz nie jest wykonany ze stali valiriańskiej, a walkę kijem trenowała u ludzików bez twarzy (zresztą dzida jest jedną z najprostszych broni do opanowania dla początkującego). Miecza z tego czarnego badziewia raczej nie zrobią ze względu na kruchość i trudność w obróbce, więc wybrała dzidę.
Nie wiem, czy zauważyłeś, ale obsydian topili i odlewali groty w formach. Pomijam bezsens techniczny, bo traci się strukturę krystaliczną.
Włócznia Aryi ma ostrza z obu stron.
Ale nadal nie jest to metal, wystarczy popatrzeć na prawdziwą broń wykonaną z kamienia - topory, ostrza strzał i włóczni, dokładnie tak jak pokazane w serialu. Każdy proporcjonalnie długi element wykonany z podobnego materiału byłby bardzo podatny na pęknięcia. Co do topienia, to obsydian w rzeczywistości można obrabiać podobnie do szkła, więc wytapianie ostrzy do strzał i włóczni nie jest nieprawdopodobne. Natomiast samo wykonanie i wygląd obsydianowych ostrzy przypomina obróbkę na "zimno" po przez odłupywanie nadmiaru materiału, a nie jego topienie.
Takie wzornictwo, kamień łupany. Topić obsydian można, ale po zastygnięciu nie wróci do pierwotnej struktury, tylko będzie właśnie jak szkło - przechłodzoną cieczą,
Będzie po prostu trudniej, przecież jedyną rolą żołnierzy jest robienie za mięso armatnie, by kupić czas grupie, która będzie miała za zadanie zabicie nocnego króla. Było jasno powiedziane, że pokonać nieumarłej armii w konwencjonalnej walce się nie da i już, trzeba ubić ich Króla. Bran będzie robił za wabik, pułapka na nocnego króla będzie zastawiona, wszystko będzie idealnie przygotowane, do czasu aż trupy pojawia się „nieoczekiwanie” w kryptach Winterwell. Kolejne trupy rzucą na kolana obrońców Północy i całych siedmiu królestw a wtedy będzie miał miejsce jakiś „niespodziewany” zwrot akcji.
Przybędzie Gandalf z odsieczą albo odsieczą Nocnego króla w ostatnim momencie, tak jak rozbrajają bombę z wielkim czerwonym zegarem w ostatniej sekundzie ;-).
Jak zobaczyłem ilość Białych wędrowców w pierwszej linii to się przeraziłem. Bo ile musi być ich razem.
Ożywione trupy czyli mięso armatnie to jedno, ale z Białymi wędrowcami nie pójdzie tak łatwo i ogień smoczy chyba ich nie spali.
Arya nie ma tyle siły, by przebić smoczym szkłem lodowego smoka.
Samych potomków Crastera jest ponad 100. A przez te lata, to podobnych "dostawców" mogło być więcej. A nic nie wskazuje na limitowana długość życia WW.
Ale jak to jest z brodami ? Młodszy Biały wędrowiec nie ma brody, a starszy już ma ? :)
A najstarszy chodzi w jeansowej kurtce z pacyfką. Nowe pokolenie, nowa moda. Może właśnie ten z brodą jest młodszy, a starszy się goli i naciera Przemysławką.
Wyobraź sobie nad łóżeczkiem małego Sama grupę WW z grzechotkami (z głów ozywieńców oczywiście), mruczących kołysankę. Bezcenne! Może jeszcze przyprowadzą następnego niedźwiedzia-zombie, no bo "każdy chłopiec powinien mieć misia".
Widze tez malego Sama targajacego White Walkersow za te ich biale ufryzowane pukle.
Gozdzik to w sumie tez dla nich rodzina - siostra albo, eee ciocia? Co za patologiczna rodzina ;)
Brody też są podatne na złodziejskie łapki gnojków.
Albo taka scena: WW jak Diego w "Epoce lodowcowej" - "Gdzie jest bobas? Tu jest!"
A co będzie, jak WW spotkają Daenerys. Też ma białe włosy i żeberkowane futerko. Przemknie się przez ich szyki.
Najlepiej, jakby zrobili klip w stylu Benny'ego Hilla, ze sceną gonitwy w trybie przyspieszonym, jaka zamykała odcinki. Pierwszy biegnie NK, za nim Jon, Ogar i Jamie, potem WW, a peleton zamykają kolebiące się i przewracające umarlaki, ścigane z kolei przez resztę oddychających.
"Arya nie ma tyle siły, by przebić smoczym szkłem lodowego smoka."
Nie musi go przebijać. Viserion ma ogromną dziurę w brzuchu po przebiciu go lodową włócznią przez Nocnego Króla. Wystarczy go tam trafić. No chyba, że NK przywiązał do niego jakąś metalową osłonę. :)
Ciekawe czy ktoś to wykorzysta, bo dziura po tej lodowej magicznej broni była rozległa.
Tylko w chwili upadku Viseriona wydostawał się z niej ogień. Gdy smok-zombie niszczył Mur niczego takiego nie było widać. Skoro NK miał łańcuchy, to pewnie też polowy zestaw medyczny.
Wrażenia spoko, podobał mi się dużo bardziej, niż pierwszy odcinek. Udało się tym razem zbudować trochę nastroju - schyłek, zmierzch, pożegnanie. Istniejący świat bohaterów może zostać nieodwracalnie zniszczony. Sami bohaterowie - choć też postarzali, okaleczeni, zmęczeni - są jednak najlepszymi, których tamten świat może wystawić do walki. Ich elitarność przejawia się nie tylko w zdolnościach bojowych (smoki, itp.), ale przede wszystkim w wysokich standardach moralnych. W tym sensie, uzasadnione jest całkowite pominięcie w tym odcinku Cersei, bo ona się do tej elity nie zalicza. Najlepszy moment, to chyba był śpiew Podricka. Ja bardzo lubię takie schyłkowe nastroje - Tolkien był mistrzem w ich budowaniu i moim zdaniem nieprzypadkowo wielu ludzi ma po tym odcinku skojarzenia z LOTR.
Oczywiście, były też słabsze momenty, jak np. seks Aryi :)
po co w ogóle bronić tej północy, wielka kupa gruzów. co tam takiego jest wartościowego? lepiej byłoby spieprzać gdzie pieprz rośnie, wycofać się na tereny lepsze do obrony.
inna nielogiczność - dlaczego ci ludzie dają się zapędzić w ewidentną pułapkę. przecież zgodnie ze sztuką wojenną zostaną okrążeni i jeśli atakujący ma czas i zasoby, to może czekać aż padną z głodu i chorób. a przecież król zimy ma i czas a zasobów nie potrzebuje... Czekał tysiąc czy ile tam lat, nie poczeka roku, dwóch? Twórcy robią z nas głupków.
Te głupoty zapewne wynikają z tego żeby zrobić jak największe szoł. Pewnie będzie dobre szoł, ale z łyżką dziegciu. Poza tym 7 sezonów przegadali o zimie, zagrożeniu, a tu co, jeden dwa, trzy odcinki i będzie po sprawie? To już co najmniej dziwaczne.
Ja sie zastanawiam, dlaczego ludzie nie zbudują statków i wypłyną na wschód i zostawią westeros umarłym. Przecież wątpię, żeby zombiaki zbudowali sobie statki, albo przeszli po wodzie, chyba że z nimi nadejdą mrozy, które zamrożą morze.
Jedynym problemem by był nocny król na smoku, ale nie wiem czy chciałoby mu się latać na samotne wyprawy na wschód, żeby ubić trochę ludzi. W końcu ktoś by go capnął.
Wystarczyłoby Brana wywieźć na wschód, skoro NK się za nim ugania jak absztyfikant za białogłową to pewnie by się zawiesił stojąc gdzieś nad morzem nucąc smutno "Everytime you go away"...
NK nie ma zasięgu w wodzie, z resztą jakby mogli to z przekonaniem ludzi do budowy muru mieliby ciężej niż Trump.
Postępowanie NK na południe oznacza wzrost liczebności jego armii, bo ożywia kolejnych nieboszczyków. Wzrasta też gęstość zaludnienia i co za tym idzie straty żywych, co przekłada się na następnych rekrutów. Ostatnim miejscem nadającym się do obrony jest Fosa Cailin, ale jej umocnienie skierowano przeciwko południu i w dodatku popadły w ruinę.
Żywi ("dzięki" Branowi) wybrali miejsce walki, gdzie mogli się przygotować. To NK dąży do bitwy. Gdyby rozproszył swoje siły po całej Północy, nikt by go nie zatrzymał.
Fosa Cailin to słaba opcja, jeśliby pojawia się wraz z Białymi wędrowcami silny mróz. Nie byłoby dla nich problemem przejść na południe. Poza tym tak jak zauważyłeś twierdza nadaje się do obrony przed wrogiem z południa. Ciekawe jak armia Doliny przedostała się niezauważenie :)
Moim zdaniem najlepszą opcją do obrony jest Orle Gniazdo.
Fosę odbił dla Boltonów Ramsay przy pomocy Theona i jednak nawet od strony Północy nie było to takie łatwe, bo przypuściłby szturm. Można się domyślać, że potem obsadził swoją załogą. Nawet jeżeli ściągnął część sił na bitwę bękartów, to ktoś tam był. Konni przez bagna nie przeszliby, nawet z pomocą Błotniaków Reeda. Jedyną opcją cichego przejęcia był podstęp lub przekupstwo, a to LF już umiał zrobić.
Nigdy tego nie wytłumaczyli. Musiało to się odbyć poza kadrem. Powiedział Sansie wcześniej na spotkaniu, gdy go spławiła, że armia czeka na sygnał, gdzieś w lesie.
Poza tym ten sezon był słynny z teleportacji. Mogli przelecieć górą jako chmura atomów. Tylko wtedy groziłoby, ze Royce ma kopyta...
A tak serio, załoga Fosy musiała zostać wyrżnięta, albo wzięta do niewoli. i to w sposób uniemożliwiający przesłanie informacji. Wojska Boltonów bały się bardziej swego wodza, niż śmierci w walce. To zupełnie jak z reputacją Vlada Tepesa.
Co mógł zrobić LF - sfałszować list od Ramsaya (o śmierci Roose'a powiadamiał Volkan, mieli wzór pisma maestera), że idą na pomoc Boltonom. Po wpuszczeniu rycerzy Doliny do fortecy na nocleg jej załoga zostaje pojmana. W jej miejsce LF zostawia swoich ludzi.
Bardzo słuszne uwagi. Wydaje mi się że tu pokutuje lenistwo scenarzystów z 7sezonu.
Az się prosiło aby w sezonie 7 nastąpiła rozprawa Dany i Cersei, zakończona wielką bitwą na Południu. Dany powinna zająć Dorne, skumac się z Olenna, zająć KP, pokonać Cersei przy udziale Tyriona.
Natomiast Jon powinien stać na Murze, walczyć do upadłego, ewentualnie wysłać Sama lub Davos z poselstwem już do zwycieskiej Dany.
I sezon 8 powinien być poświęcony wojnie z Nocnym Królem. Dopiero wówczas Dany powinna poznać Jona. Dopiero wówczas to całe klekanie Jona przed Dany miałoby sens, wtedy nawet ich romans jakoś by wyszedł naturalnie. 8sezon powinna kończyć wielka bitwa z Nocnym królem.
On już za długo czekał, bo sobie narobili broni. A gdyby się bronili na cieplejszym południu to smród powiększonej o wielu nowych rekrutów armii NK pewnie byłby nie do zniesienia.
Nie zapominajmy ,że Nocny Król nie jest głupi i ma bardzo dobre zarządzanie zasobami. Posiada np. na północy wielkoogniwowe długie łańcuchy pośród gór zasypanych śniegiem i skutych lodem. Teraz posiada smoczka rzygającego lodem. Co prawda nie jest pewnie tak szybki jak biegający Gendry (bo nikt nie jest tak szybki jak biegający Gendry) ale ja na jego miejscu poleciałbym zniszczyć Królewską Przystań co pewnie niespodziewanie wydarzy sie na koncu 3 epizodu.
Jedno jest pewne.NK nie zalezy na żelaznym Tronie.
Drugie jest pewnie: kiedy Jon Snow kazal się Gendremu przelecieć znad lodowego jeziora na pewno mu nie chodzilo zeby bekart Roberta przeleciał też jego przybraną siostrę.
Viserion nie pluje lodem tylko gorętszym ogniem. Gdyby rzygał lodem to ten mur burzyłby z pół roku.