Jak wrażenia po odcinku? Czy niepotrzebnie przeciągali czas przed bitwą, czy jednak dobrze było spojrzeć na spotkania bohaterów?
W sytuacji zagrożenia życia ludzie też robią w gacie, ale jakoś tej sceny nie zobaczyliśmy, chociaż pięknie by to pokazało strach przed WW. Ergo, to nie realizm jest tu celem. Sama scena też nic nie wnosi do fabuły, jest po prostu z czapy, no chyba że Aria zajdzie w ciążę, w co wątpię.
Poza tym - nie przemawia do mnie to, że Aria, niby taka przeszkolona, niby taka opanowana, która przeżyła już kilka razy sytuacje zagrożenia życia, która ma się za najlepszego wojownika na świecie, nagle, ni stąd, ni zowąd, jest podatna na taką samą presję jak normalni ludzie.
Scena jest powieleniem schematu: dwie powiązane ze sobą osoby załatwiają wszystkie sprawy przed bitwą i jedna z nich zginie.
Nie oglądamy zwyczajnych ludzi, tylko elitę. A elita chleje przy kominku i pasuje się na rycerzy.
Arya zawsze okazaywała, że pod tą skorupą nieufnego mordercy bije spragnione bliskości serduszko, oraz że na życiu jej jednak zależy.
Nikt w Winterfell nie okazuje strachu przed NK. Przed zimnem i śmiercią. NIKT. (oprócz nołnejmów pokazanych chyba dla kontrastu do super cool bohaterów)
CERSEI okazała większy strach przed STANNISEM atakującym KL, była gotowa zabić siebie i syna! Kochom Stacha, ale ziomuś jest chyba ciut mniej straszny, niż NK, co nie? :D
Sama Arya jest wręcz podekscytowana, pieczołowicie się przygotowuje, raczej widzi siebie, jak przeżywa starcie! Gdzie tu desperacki seks ludzi przekonanych, że umrą?
"Aria, niby taka przeszkolona, niby taka opanowana, która przeżyła już kilka razy sytuacje zagrożenia życia, która ma się za najlepszego wojownika na świecie, nagle, ni stąd, ni zowąd, jest podatna na taką samą presję jak normalni ludzie."
NO DOKŁADNIE.
Może jeszcze knedle lubi, i szybki internet jak my, plebs? :D
Można na to tak spojrzeć, że samo to, że do tego doszło jest okazaniem strachu. To że ludzie nie drżą jak osika nie oznacza, że się nie boją. Vide: ten oficer niemiecki z Ingloriuos Basterds którego zatłukli bejsbolem. Po prostu są ludzie panujący nad tym co okazują, to że Arya do nich należy mnie nie dziwi, dziwiłoby mnie gdyby nią telepało i głos drżał.
W Wenecji polskim filmie jest taka scena jak chyba 12 latki pija , pala i gadają .
To się dzieje w czasie drugiej wojny i jedna mówi teraz trzeba wszystko robić szybciej i wcześniej pić, palić i kochać się w chłopakach mamy wojnę.
Nie popadaj w skrajności i nie porównuj sytuacji Aryi i Gendry'go do Twojej oraz Twojej partnerki (z którą - zakładam- że się dobrze znacie, kochacie i rozumiecie :D ), czy sytuacji z wojen, gdzie ludzie się nie znają i czekają na śmierć, czy choćby z bardzo dobrze pokazanej sceny z filmu Wróg u bram.
Nawet biorąc pod uwagę sytuację wojenną: powiedz, w którym momencie serial pokazuje bohaterów przekonanych, że jutro umrą, gdzie normalne w takich sytuacjach uczucia rozpaczy, frustracji, determinacji, czy też poddania się fatum? Gdzie w takim przypadku zrozumiałe rozpaczliwe czepianie się życia i jego najbardziej "żywotnych" przejawów, czyli zabawy, picia, seksu? Widziałeś coś takiego w ostatnim odcinku? Bo ja nie. Dlatego to porównanie, sorry, ale jest z dupy :P
Dobrze to pokazał Wróg u bram, tam się Rosjanie bawią, grają, tańcują i ruchają.
Dobrze to opisał Sapkowski, kiedy łuczniczka Milva opowiada Geraltowi jak zaszła w ciążę podczas przypadkowego seksu z elfem, na który się zgodziła, bo wszyscy byli przekonani, że nie dożyją rana. "Malutko miłości" czy jakoś tak to ona opisała. Dawali sobie odrobinę miłości i było to CAŁKOWICIE zrozumiałe. A i tak ona wtedy nie była gotowa, była przerażona, postać Rachel Weisz we Wrogu u bram też nie wyglądała jakby do końca wiedziała, co się dzieje.
Tl:dr seks ze strachu, w poszukiwaniu zapomnienia, seks przedbitewny, czy przed pewną śmiercią - tak. Arya i Gendry: nic z tego tu nie było, głupia, pusta, żenująca scena dorosłego faceta z bardzo młodziutko wyglądajacą dziewczyną, która na dodatek w głowach widzów jest wciąż dzieckiem. Widziałam już wpis jakiejś kobity na necie, która pisała, że strasznie chciała zobaczyć Aryę i Gendry'go razem, ale jak ich wreszcie razem zobaczyła, to jej się zrobiło niedobrze :D
"Młodziutki osobnik płci jakiejkolwiek - zabijający innych - w 100% naturalny i realny. Vide: powstanie warszawskie."
Ale taki młodziutki osobnik z powstania warszawskiego raczej nie podrzynał ludziom gardeł i nie robił placków z palców zabitego człowieka.
"I co z tego że "Aria ma 18-20-50 lat". Wygląda bardziej jak dziecko (i to płci męskiej) niż jak dojrzała kobieta."
Chyba tylko z twarzy i wzrostu. Gdy się rozebrała to widać było, że piersi miała chyba nawet większe od Ygritte i Myrandy (tej dziewczyny Ramsaya).
Chyba wszystko już zostało powiedziane w temacie tej sceny, jednak chciałabym wyjaśnić o co mi chodziło.
Arya jest specyficznym rodzajem bohatera, przez praktycznie wszystkie sezony serialu była pokazywana zdecydowanie jednoznacznie - jako dziewczynka zafascynowana walką, pragnąca doskonalić się w tej sztuce, jako osoba potrafiąca bez skrupułów zamordować drugiego człowieka, fakt faktem, byli zawsze złoczyńcy. Niemniej jednak, zanim stała się człowiekiem bez twarzy nie miała większego problemu, żeby z zimną krwią i bez mrugnięcia okiem zadźgać jakiegoś łobuza. Dziewczynka z jajami z betonu i nerwami ze stali.
Obserwujemy a właściwie towarzyszymy Aryi w jej dorastaniu...tylko z czym ono się wiąże? Czy Arya dorasta do bycia młodą kobietą czy dorasta do bycia młodym, doskonale wytrenowanym zabójcą?
Pisząc o tym, że ta akcja była niewiarygodna i okrutnie mi tu nie pasowała nie miałam na myśli, że jej nie wolno kochac się z kimkolwiek. Scena była dla mnie ogromnym zaskoczeniem a jednocześnie była tak jakoś nierealna, bo przez całą historię Arya ani razu nie westchnęła do jakiegoś dziarskiego chłopa, ani razu nie okazała tej swojej strony która pozwoliłaby choć na cień wątpliwości, że kiedyś ktoś mógłby skraść o ile nie jej serce to wianek:) Prędzej odgryzła by mu głowę niż zrzuciła fatałaszki. Arya serialowa jest bezwzględna, zdecydowana, nie p*** się w tańcu, ma uczucia ale są one lata świetlne od spraw takich jak pożądanie. Dlatego nie kupuję tego.
Dobór aktorki tez nie jest tu bez znaczenia, nie znam pierwowzoru książkowej Aryi i nie umniejszając Maisie, ale wygląda tu jak mały Russel Crowe bez zarostu. Serialowa Arya jest okrutnie aseksualna. Wygląda jakby lata płynęły, a ona nadal była 12latką, albo 12latkiem. Za to Gendry jest takim chłopakiem z krwi i kości.
I rozumiem seks w obliczu zagrożenia, jakby jutra miało nie być:) ale ...no właśnie. Oni wszyscy zachowują się, jakby nic nie miało się wydarzyć. Skąd więc te skrajne zachowania?
nie kupuję tego.
To się robi jeszcze bardziej niesmaczne, kiedy przyjrzysz się Gendry'mu i uzmysłowisz sobie, że to NIE jest chłopak i facet ma około trzydziestki :)
Po prostu wszędzie pedofilia. w Kościołach, teraz już do szkół wchodzi oficjalnym trybem, będzie 'progress' uczył dzieci jak się kondomy zakłada, a teraz także w grze o tron. Nie wiem co za typy ludzi lubią pornograficzne mięso w serialu który aspiruje(aspiruje) do bycia dobrym. Przecież to robione pod prostaków.
Wystarczyłaby scena która karmi umysł, np Gentry przytula tę dziewczynkę o twarzy małego(i brzydkiego) dziecka i po co i komu pokazywać więcej...
Ale scena, w której Gendry przytula zupełnie nie pasowałaby do ich interakcji i charakteru. Nie chodzi o goliznę, ale o to, jakie są charaktery bohaterów i to, że jakiś charakter się pokazuje, nie znaczy że się gloryfikuje, inaczej zostalibyśmy ze Skazą z Króla Lwa jako granicą tego co wolno pokazać złego. To jest 18+ i nie chodzi o cycki. Zgadzam się z waleczny kurczak - tu jest min. strach Gendryego i to się bardziej rzuca w oczy niż dupa Aryi, tak samo jak bardziej rzuca się w oczy jej odmienność. To ty widzisz golizne.
"Po prostu wszędzie pedofilia."
Z medycznego punktu widzenia, pedofilia dotyczy pociągu do dzieci przed okresem dojrzewania, czyli do max. 12 roku życia. Z prawnego punktu widzenia rozciągnięto to do 15 roku życia, choć wtedy występuje hebefilia. Aktorka grająca Aryę ma obecnie 22 lata, zatem w chwili kręcenia tej sceny miała nie mniej niż 20 lat.
Jako rzekł cześnik Raptusiewicz "znaj proporcjum mociumpanie".
odniosłam też wrażenie, że on się tej Aryi trochę boi. Gdyby kazała mu zrobić 10 pompek i odśpiewać hymn pochwalny na cześć Lanisterów to zrobiłby to bez zająknięcia.
Za dużo jest tu wątków wciśniętych na siłę.
I ta dziewczynka z blizną na twarzy.... akurat musiała podejść do Davosa. No taki zbieg okoliczności, no!
Wypatrzył ktoś już Pawła Sakowskiego w serialu , tego Polaka co ma zagrać ponoć w ósmym sezonie ?
Wyobrażacie sobie scenę gdy Nocny Król dopada Brana a konający Bran okazuje się przemienioną w brata Aryą? Wiemy, że Arya ma moc przemiany w innych ale czy taka scena ma sens i może się wydarzyć?
Szorowania GoT-u rzycią po dnie ciąg dalszy. Niby na pierwszy rzut oka debilizmów było mniej niż zazwyczaj, bo ino siedzieli i gadali, ale jak dla mnie to kolejny odcinek spaprany przez nawijanie makaronu na uszy i brak pomysłu jak ciekawie wypełnić czas przed hajpowaną bitwą. Sam koncept odcinka - takie przygotowywanie się do nieuchronnego, pogawędki przed decydującym starciem, ukazanie różnych reakcji różnych postaci na nadchodzące ostateczne rozstrzygnięcie - nie byłby w sumie jeszcze zły, ale standardowo wyszły z tego nędzne bździny, którym daleko do dialogów przez duże 'D' jakimi ten serial onegdaj stał. Zamiast tego mamy nakręcanie się przez tfurców kolejnymi drętwymi reunionami i mnożeniem postaci w kadrze podczas wspólnych scen, żeby tylko były i se stały/siedziały i żeby się fanbase jarał.
Rozmowy toczą się wokół tego jak to każdy chce walczyć i dość bezproblemowo podchodzi do faktu, że prawdopodobnie umrze plus jakieś wymuszone wtręty do poprzednich sezonów, żeby niektóre postacie w ogóle miały o czym ze sobą gadać. O niemocy w napisaniu jakiegokolwiek sensownego dialogu najlepiej świadczy fakt, że gdy tylko któraś z rozmów schodziła na tory potencjalnego tarcia czy konfliktu, który aż się prosił o rozwinięcie w jakiejś soczystej wymianie argumentów czy konfrontacji postaw, to Fabuła magicznie ratowała bohaterów zsyłając jakiegoś odwracacza uwagi, albo ucinając scenę. Później zapewne nie będzie sobie nikt zaprzątał głowy tym, by wątek powrócił, bo nastąpi odsiew bohaterów, z których garść zemrze już w następnym odcinku, a ci co zostaną zapadną na pomroczność i już nie będą mieli żadnych problemów do obgadania.
Co tam jeszcze? Aha - seksy Aryi, która po osiągnięciu pełnoletności również musiała zrzucił łaszki ku chwale dedeków, bo ktoś musiał wyrobić cyckową normę. A że nie było pod ręką sceny w burdelu, a Emilia Clarke się zbiesiła i orzekła, że więcej cyca nie pokaże, to padło na Aryę. Scena seksu żenująca, tak btw.
Bran z tą swoją nadprzyrodzonością jest coraz bardziej groteskowy, a najlepsze jak wszystkie Starki gładko przyjęły fakt, że ich brat wrócił zza Muru jako niemrugająca kukła o głosie cyborga, która wszystko wie. Nikt z rodzeństwa z nim nie gada - poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale od powrotu nie miał chyba żadnej sceny z Jonem, Aryą i Sansą dłuższej niż wymiana dwóch zdań. Pewnie dla twórców tak wygodniej, bo nie muszą się silić żeby napisać jakąś sensowną rozmowę, w której rodzeństwo starałoby się dowiedzieć coś więcej i zrozumieć, co mu się przytrafiło, co przeżył, co widział, albo Bran próbowałby im to jakoś wytłumaczyć. Arya wypytuje Gendry’ego o dead walkersów, mając pod ręką najlepsze źródło wiedzy o nich w osobie własnego brata, dla którego nie znalazła dotąd nawet pięciu minut, ale kij z tym - niech se Bran siedzi dalej na wózku przy kominku i powtarza, że jest wroną, ważne żeby się jeszcze zdążyć ruchnąć przed bitwą...
Szczerze mam nadzieję, że nadchodząca bitwa mocno przetrzebi tą całą zgraję siedzącą na Północy, bo większość z nich nie ma już w tym serialu absolutnie niczego ciekawego do zaprezentowania, od jakiegoś czasu robią tylko za statystów albo fanserwis.
''(...)a najlepsze jak wszystkie Starki gładko przyjęły fakt, że ich brat wrócił zza Muru jako niemrugająca kukła o głosie cyborga, która wszystko wie.''
Bardzo mi się spodobało Twoje zobrazowanie Brana :)
''Szczerze mam nadzieję, że nadchodząca bitwa mocno przetrzebi tą całą zgraję siedzącą na Północy, bo większość z nich nie ma już w tym serialu absolutnie niczego ciekawego do zaprezentowania, od jakiegoś czasu robią tylko za statystów albo fanserwis.''
Też czekam. Ja serio mam nadzieję, że wszyscy, ale to wszyscy zginą i zapanuje wieczna zima. Tylko to może uratować ten serial w moich oczach. Fajnie by było gdyby choć jeden wilkor przeżył, jeden smok i zero człowieka. Niestety obawiam się, że mając na uwadze słowa Martina o tym, iż zakończenie ma się pokrywać z ksiażkowym, to pewnie tak miło nie będzie. Przetrwa ktoś, do kogo są mieszane uczucia wśród ''publicznosci'', żeby pozostało poczucie niesprawiedliwości lub coś takiego.
Miło Cię widzieć Tree, moja lepsza e-połówko ;)
"Bardzo mi się spodobało Twoje zobrazowanie Brana :)"
Wiesz, powiem Ci, że jakkolwiek serialowy Bran jest groteskowy i zasługuje na obśmianie, to jednak jest to w moim przypadku taki śmiech przez łzy. Już chyba kiedyś wspominałem o tym, że Bran to moje ulubione POV-y w powieści. I strasznie mi szkoda tego, jak okropnie pociachali i odarli z całej magii jego wątek. Nawet teraz jak wrócił i jest już tą Wroną i - jak wynika z jego własnych słów - najważniejszym typkiem tam, bo to głównie o niego chodzi Nocnemu, to ja kompletnie tego nie czuję i nie kupuję. Cała jego niby-nadnaturalna otoczka sprowadza się do jakiegoś autystycznego zachowania i zapewniania innych o tym, jakim jest przekozakiem, ale nie ma to odbicia w scenariuszu, który traktuje go po macoszemu, podobnie jak wszyscy pozostali bohaterowie, skupieni bardziej na pierdołach niż na rozkminianiu faktu, jaką mają pod bokiem ważną figurę. Nawet jak w ostatnim odcinku Tyrion jako jedyny zainteresował się słowami Brana i jego historią na tyle, że chciał jej posłuchać, to dedeki nie znalazły czasu na choćby jej skróconą wersję, a scenę później Tyrion jak gdyby nigdy nic siedział już z Jaimem i chlał wino i nie wyglądał, by opowieść Brana zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie.
"Ja serio mam nadzieję, że wszyscy, ale to wszyscy zginą i zapanuje wieczna zima. Tylko to może uratować ten serial w moich oczach. Fajnie by było gdyby choć jeden wilkor przeżył, jeden smok i zero człowieka".
Piękna wizja, nie powiem i w pełni zgadzam się, że to by jeszcze mogło uratować ten serial, ale obawiam się, że to tylko nasze pobożne życzenia. Takie zakończenie jest za mało disnejowe, a wszak disnej zapanowal tam teraz niepodzielnie. Zakończenie będzie zapewne patetyczno-heroiczne z niewielką nutą goryczy, coby podtrzymać iluzję, że to wciąż jest serial dla dorosłych.
"Niestety obawiam się, że mając na uwadze słowa Martina o tym, iż zakończenie ma się pokrywać z ksiażkowym, to pewnie tak miło nie będzie. Przetrwa ktoś, do kogo są mieszane uczucia wśród ''publicznosci'', żeby pozostało poczucie niesprawiedliwości lub coś takiego".
Wiesz, ja jednak mam cichą nadzieję, że George tak gada o tym zakończeniu, by gadać, a jak dożyje i skończy powieść, to będzie to jednak coś innego. W końcu co mu wtedy ktokolwiek będzie mógł zrobić, jak już będzie po ptokach? Zawsze będzie mógł powiedzieć, że wówczas taki miał rzeczywiście plan na zakończenie, ale w międzyczasie mu się koncepcja zmieniła. Ma przecież prawo się rozmyślić. Tyle razy przerabiał już napisane rozdziały, że nikogo to nie powinno dziwić. Ale aktualnie moja wiara w to, że w ogóle ujrzymy jakiekolwiek książkowe zakończenie sagi, jest bliska zeru :(
Tyrion skoro sie wszystkiego dowiedział o trójokiej wronie to zostanie nowa trójoka wrona :).
Dla mnie jednak to jest dziwne ,ze Martiin tyle pisze , tak długo.
Jego powiedzmy znajomy po fachu Bernard Cornwell od 2011 roku wydał 6 ksiązek cyklu wikińskiego na podstawie , którego robia serial Ostatnie królestwo a Martin od 2011 roku ani jednej ksiazki a Cornwell podobno ma wydac w tym czy nastepnym roku kolejny tom i te jego ksiazki sa dobrze napisane , wiec nie rozumiem czemu u Martina to tak długo trwa. Nawet jak ma niemoc twórcza i przepisuje to niech sie stresci jednak ksiazke przez 8 lat mogł wydac, skoro kolega mógł wydac w sumie 7 bo oprócz cyklu wikińskiego napisał jeszcze jedna w innym temacie w roku 2012.
Dokładnie, o marności tego drugiego odcinka świadczy właśnie to, czego w nim nie było. Zwłaszcza Brann i to jak bardzo jest w tle to parodia. Tak jakby GoT i Winterfell było pokazane niczym reprezentacja w "Łączy nas piłka", chodzimy po pokojach by podpatrzeć co się dzieje, ale nie mamy pozwolenia by wejść i nagrywać to, co naprawdę się dzieje między najważniejszymi postaciami.
"Tak jakby GoT i Winterfell było pokazane niczym reprezentacja w "Łączy nas piłka", chodzimy po pokojach by podpatrzeć co się dzieje, ale nie mamy pozwolenia by wejść i nagrywać to, co naprawdę się dzieje między najważniejszymi postaciami".
Świetne porównanie :D Dawno już orzekliśmy na tym forum, że najciekawsze i najważniejsze wydarzenia w tym serialu dzieją się poza kadrem ;) My, szary plebs dostajemy wgląd tylko w jakieś mało ważne pierdoły. I mamy nie narzekać, w końcu i tak nas zaszczyt spotyka, że obcujemy z "największym wydarzeniem w historii telewizji" ;)
Wspaniała recenzja :D
Całkowicie podzielam irytację manierą przerywania rozmów w ważnym momencie. Działo się tak w poprzednim odcinku i kontynuują w ostatnim. Bran: skąd wiesz, że będzie coś potem? DZYŃ DZYŃ WAŻNE. Koniec sceny. Sansa: co masz zamiar zrobić z Północą jak zostaniesz królową? DZYŃ DZYŃ WAŻNE. Koniec sceny. A niechby Jamie trochę przydusił Brana, niechby Bran coś ożył, niechby się Dajnerys pożarła z Sansą, niechby obie zrzuciły te zatwardzeniowe maski z gęby.
Zapewniam Cię, że Bran nie miał ani jednej sceny z rodzeństwem, w którym owo rodzeństwo zachowałoby się jak, no, te, nooo, rodzeństwo. Na najwięcej zdobyła się Sansa, która na monotonne wywody Brana jestem trójoką wroną, odpowiedziała "nie wiem co to znaczy". Jon: jesteś mężczyzną, Bran: prawie, Jon: co to znaczy prawie, co masz na myśli, coś ci się stało? HAHAHA TEGO NIGDY NIE BYŁO.
Arya dopytuje Gendry'go o Innych (nie czekając, aż odpowie), a przecież kto lata nad Innymi i ma pełny pogląd NK i jego armii w full HD i nawet z audio? Kto mógłby udzielić wyczerpujących odpowiedzi, które zwiększyłyby szanse na wygraną? och, gdyby tylko ktoś taki był na zamku :)
Hejka :)
"Bran: skąd wiesz, że będzie coś potem? DZYŃ DZYŃ WAŻNE. Koniec sceny. Sansa: co masz zamiar zrobić z Północą jak zostaniesz królową? DZYŃ DZYŃ WAŻNE. Koniec sceny".
Dokładnie :D Nie zapominajmy również o coming-oucie Jona, który ujawnił najbardziej doniosły plot-twist całej sagi swojej ciotce na sekundy przed syreną alarmową ogłaszającą nadejście Innych ;) Znamienne, że ciotka najbardziej przejęła się faktem, że ma konkurenta do tronu, bo tylko to zdążyła skomentować. Jak widać mniejsze wrażenie zrobiło na niej to, że:
a) Nie jest ostatnim Targiem, jak przez lata myślała, ale ma rodzinę (Kurcze, czy to nie super sprawa? Emocje mile widziane. Nie? Żadnych? Aha... No trudno...)
b) Raptem dwa odcinki temu bzyknęła się ze swoim bratankiem (Kurcze, to już takie super nie jest - pewnie trochę dziwnie się musisz z tym czuć, Wasza Niedoszła Wysokość, prawda? Co? Też zero reakcji? Co jest z wami, ludzie? :/ )
No właśnie, nie kumam tego, jak można mieć pod ręką materiał na dobre sceny i nie wykorzystać go choćby w minimalnym stopniu. Ja nie wiem co ci twórcy tak się jarają tymi reunionami, skoro nie stać ich nawet na napisanie jakiejś przyzwoitej reunionowej scenki między rodzeństwem, które przecież nie widziało się tak długo, myślało, że reszta rodziny nie żyje, tyle przeszło po drodze itepe itede. Jedynym, który zainteresował się Branem i jego przeżyciami był Tyrion. Ale oczywiście nie ma mowy, żeby twórcy choć trochę to pociągnęli, pokazali że opowieść Brana robi wrażenie na kimkolwiek z tej strony Muru - ot, Tyrion siadł, wysłuchał historii poza kadrem, potem przesiadł sie do Jaime'a i popijał winko rozprawiając o duperelach. Kurcze, a mogliby przecież rozmawiać o Branie, o tym co Tyrion właśnie usłyszał i jak się tym przejał i jednocześnie wtajemniczyć w to kolejną postać. A przy tym Jaime mógł wyznać bratu, co zrobił Branowi. Słowem, była szansa na scenę O CZYMŚ, a nie dialog w stylu "O! Pamiętam tą posadzkę z naszego ostatniego pobytu tutaj" :/
"Arya dopytuje Gendry'go o Innych (nie czekając, aż odpowie), a przecież kto lata nad Innymi i ma pełny pogląd NK i jego armii w full HD i nawet z audio? Kto mógłby udzielić wyczerpujących odpowiedzi, które zwiększyłyby szanse na wygraną? och, gdyby tylko ktoś taki był na zamku :)"
Czekaj, czekaj, był tu taki dziwny typek na wózku, który ponoć coś tam o nich słyszał... Kojarzy go ktoś? Wyglądał znajomo, ale za cholerę sobie nie przypomnę kto to był... No nic, trudno, może się jeszcze napatoczy, to go zagadniemy. A tymczasem ściągaj gacie, Gendry! ;)
A jak oceniacie taką teorię odnośnie NK?
1. Dzieci lasu wybrały gościa, ze względu na jego „magiczną” krew czyli był:
a) patrząc na zapędy Martina – kazirodczym dzieckiem Targów pomieszanym ze Starkami lub
b) protoplastą obu rodów i
c) Trójoką Wrona i wargiem czyli a+c lub b+c
2. Czego chce NK
a) Zniszczyć ludzi ponieważ byli powodem jego przemiany w NK
b) Zemścić się na Trójokich Wronach a zwłaszcza na Branie, ponieważ Bran „był” przy przemianie gościa w NK i nie przeszkodził Dzieciom Lasu/nie pomógł mu (być może nawet Bran przyczynił się jakoś do pomysłu stworzenia NK)
c) Zgarnąć dziecko Jona i Danki, żeby stworzyć swojego następcę – nowego NK, zdjąć z siebie "czar/klątwę" i stać się znów człowiekiem
3. Dlaczego czekał tysiące lat
a) Ponieważ dopiero teraz urodził się Bran, więc musiał czekać na swoją zemstę
b) Ponieważ dopiero teraz pojawi się odpowiednio zmiksowany. kazirodczy Targo-Stark
c) Ponieważ ruszając wcześniej mógłby zakłócić warunki potrzebne do urodzenia Brana oraz Targo-Starka
4. Teoretyczne argumenty za:
a) Jon miał immunitet od NK dopóki nie począł dzieciaka
b) Danka ma immunitet od NK dopóki nie urodzi
c) Działania NK – inwazja, sposób i termin jej prowadzenia pośrednio doprowadzają do spiknięcia Jona i Danki
d) Ma jakiś ogólny sentyment do Targów i Starków
NK nie wyglądał na kogoś komu zależy na śmierci Jona Snowa czy Daenerys.
Nie rzucał lodową magiczną bronią w smoka na którym siedziała Daenerys. Nie czaił się za Jonem/Aegonem, gdy wpadł w przeręble z Białymi wędrowcami. To trochę wyklucza to, że jest zielonym jasnowidzem mimo, że część uważa, że jest i wiedział, że potrzebuje smoka, by zniszczyć magiczny mur. Prawie wszyscy spodziewali się, że przez naznaczenie Brana będzie mógł zniszczyć magię muru i przejdą przejściem pod murem lub obok muru, bo zamarznie morze.
to właśnie mnie zastanawia - niby "znacząco się patrzy" na Jona lub na Dankę, ale nie ma parcia, żeby ich zabić za wszelką cenę - mimo, że są dla niego teoretycznie największym zagrożeniem. dlatego wydaje mi się, że oni są mu na razie potrzebni - właśnie do zrobienia "odpowiedniego" dzieciaka
Sugerujesz, że NK chce przekazać swą moc małemu dziecku, które ma w sobie krew Targów oraz Starków i uczynić chciałby go swoim następcą. hmm
W sumie już Jon ma w sobie krew zarówno Targów i Starków. Może do Dorne byłoby mu za daleko iść :)
Jest to możliwe, że Dany będzie umierająca podczas porodu. Wiele razy w PLIO miało to miejsce więc może i jej się to przytrafi np: Joanna Lannister, Lyanna Stark itp.
myślałem nad Jonem, ale jego mogły wykluczyć dwie rzeczy:
- NK nie mógł dobrać się do Jona jako do niemowlaka ponieważ Jon urodził się przed Branem i akcja NK mogłaby wpłynąć na "nieurodzenie" Brana
- może jest mu potrzebna krew Targów do potęgi - czyli z kazirodczego związku Jona i jego ciotki Danki
skoro chce zabic Brana to lepiej zeby sie nie urodził i po problemie, jesli NK może widziec przyszłosc bo raczej nie może
Nie jestem pewny czy patrzał się znacząco na Dany. Bardziej zwrócił uwagę na smoki, że palą mu armię.
Natomiast na Jona rzeczywiście patrzał się trzy razy:
-W Hardhome, gdy zobaczył jak Jon zabił WW
-W Hardhome, gdy ożywił zmarłych magią i stał na mostku
-Po tym jak zabił smoka i czekał na drugą lodową magiczną włócznię (tu w sumie nie wiadomo, bo on mógł patrzeć się na drugiego smoka, a tylko Jon mierzył go wzrokiem)
W 8 sezonie ma być podobna scena między NK, a Jonem jak ta w Hardhome.
Prawdopodobnie zobaczymy jak wskrzesza po kilku godzinach bitwy poległych na oczach Jona
To nie było przeciąganie tylko pożegnanie. Ostatnia szansa na zobaczenie wielu bohaterów żywych, moim zdaniem przynajmniej połowa nie przeżyje bitwy. Najpierw też byłam zawiedziona i wręcz znudzona drugim odcinkiem, ale później doszłam do wniosku, że to nie było łatanie dziurawego scenariusza i braku pomysłów tylko coś w rodzaju "zobaczcie ich last time".