PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 406585
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Gra o Tron s06e03

ocenił(a) serial na 8

Po średnim 1 odcinku , i dobrym drugim dostajemy nudny 3 :(

kite_clayton

Nie znam drugiej postaci, która by byla tak oblesna jak Pycelle

mania19

Cersei obrzucona kupą.

Arg

no dobra ale jak na nia patrzec to nie jest tak oblesna jak ten staruch

ocenił(a) serial na 10
kite_clayton

dokładnie... dobre to było ;)

kite_clayton

ja tak XD poczułam się w 1 chwili zniesmaczona, w drugiej rozbawiona do rozpuku, bo jak nie było w sali tego monstrum to Pycelle taki rozgadany, odważny co to nie on, a gdy wchodzi 'ten zacny orszak' to nagle nie kontroluje pierdów XD

kite_clayton

Już myślałam, że mi się przysłyszało, że puścił tajniaka na jego widok :D

użytkownik usunięty
Marsoni

Nie był nudny, był potrzebny by nakreślić tło przyszłych zdarzeń.
Zdecydowanie na plus akcja na Murze. Podoba mi się, że Jon po drugiej stronie nie spotyka bogów, nie ma wizji apokalipsy itd. Tam nie ma nic. Koniec, kropka. Podoba mi się jego niepewność, to że tak trudno mu się odnaleźć w tej rzeczywistości. Nie trafiają do niego słowa Melisandre, wypełnia swój ostatni obowiązek jako Lord Dowódca i po prostu odchodzi. Nie jest Mesjaszem, jest zwykłym człowiekiem, którego już nie powinno być.
Kevan też na plus, jednym prostym rozwiązaniem pokazał Cersei, gdzie jest jej miejsce. Nie zmienia to faktu, że w Królewskiej Przystani rządzi Wielki Wróbel i raczej trudno znaleźć kogokolwiek, kto go na tę chwilę pokona. Musiałby pojawić się ktoś, kto będzie potrafił zdeprecjonować tego człowieka, pokazać, że za wiarą tak naprawdę kryje się tylko żądza władzy. Na tę chwilę kandydata brak.
Północ pamięta, Północ musi sobie poradzić z Dzikimi i tysiącem innych realnych problemów. Umber jasno pokazał, że sojusze opiera się na wspólnych interesach, a nie na pustych sloganach i ceremoniałach. Szuka silnego wsparcia i nie ma złudzeń wobec Ramsaya. I na tym można coś zbudować, a nie liczyć na powrót Starków. Jon i tak ich wszystkich pogodzi.
Sceny za morzem są słabe, nawet Tyrion z Varysem nie ratują sytuacji. Trzeba czekać, że Drogon uratuje Matkę i może wtedy Daenerys w końcu ruszy do Westeros.

Konflikt w KL rozwiązać chcą pojedynkiem, który pokaże kogo faworyzują bogowie. Ekipa Cersei wystawi swojego czempiona na honorowy pojedynek, czyli zombiaka Grzegorza Silnorękiego. A ekipa Wróbla - prawdopodobnie odratowanego i nawróconego Ogara - Jedynego wojownika, który by chciał i potrafił pokonać zombie Lannisterów, czyli swojego znienawidzonego brata. Ale to tylko domysły, które jednak jak dla mnie są bardzo trafne.

ocenił(a) serial na 10
Arg

Oby tak nie było, miałabym mieszane uczucia :D nienawidzę wróbla, z drugiej strony fajnie jakby Ogar utłukł brata. Ciężka decyzja komu kibicować w takiej walce.

użytkownik usunięty
Arg

Sąd Boży pasuje do dotychczasowej wizji Korony, mam jednak wątpliwości czy Wielki Wróbel się na to zgodzi. Czy jego wiara jest na tyle wielka i naiwna by powierzyć wszystko jakiemuś rycerzowi, nawet Ogarowi. Ja widzę Wielkiego Wróbla jako zręcznego polityka, jego stosunek do Margaery... Sąd Boży to raczej instytucja świecka, przy takim stopniu nastrojów społecznych nie jestem przekonana, czy uspokoiłaby nastroje, czy nie doszło do swoistej rewolucji moralnej/obyczajowej.
Zapewne jednak masz rację i z punktu widzenia fabularnego tak to się pewnie skończy:) To najprostsze rozwiązanie.

Arg

A skąd właściwie miałby się tam wziąć Ogar? Przecież Arya go zostawiła w górach na odludziu, to byłoby naprawdę kiepskie, gdyby akurat Wróble go znalazły.

TorZireael

Skoro Brienne ma zdolność pojawiania się w idealnych momentach to czemu nie Wróble...

TorZireael

A mnie wspomnienie Ogara w tym odcinku nie wydało się przypadkowe! :) Liczę że wróci, jak dla mnie może w tym pojedynku stać nawet po stronie naszego polskiego Słońca Narodu, Umiłowanego Przywódcy, byle wrócił :P

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

oh, ja też tęsknię za Ogarem i jego celnymi ripostami...

ocenił(a) serial na 8
skalorek

Spokojnie. Jeszcze go zobaczymy. W drugiej połowie sezonu zawita do stolicy.

emo_waitress

Ogar niech się pojawia do woli, zawsze byłoby weselej, w tym serialu prawie tyle samo ponuraków co w TWD ;) Tylko wolałabym, żeby nie walczył jednak dla tego obrzydłego dziada Wróbla, mam alergię na fanatyków, nie znoszę tego indywiduum :/

TorZireael

Ponieważ cierpię na deficyt fajowiutkich bohaterów w GoT, to wezmę choćby to. Zdesperowanam.

ocenił(a) serial na 8
TorZireael

Wiem, że ma pojawić się w 7 odcinku septon Meribald grany przez Iana McShana.
Dla przypomnienia, książkowego septona Meribalda spotykają na swej drodze Brienne i Podrick. On to prowadzi ich w kierunku Cichej Wyspy, na której według niektórych teorii przebywa: Sandor Clegane :)

returner

Ahaaaa... no to właściwie powrót Ogara przesądzony. Kurcze, nadejście Białych Wędrowców właściwie niewiele zmieni w Westeros - już i tak co drugi trup wstaje ;)

ocenił(a) serial na 8
TorZireael

On nigdy nie był trupem. Trupami byli Beric Dondarrion, Jon Snow, Gregore Clegane, Catelyn Stark. W przypadku dwóch ostatnich trudno nazwać ich całkiem ludzkimi.

returner

To był tzw. żart ;)

Marsoni

Wstałam dziś wcześniej żeby obejrzeć przed pracą Wieżę Radości i zmartwychwstanie Lorda Commandera, ale nie, oczywiście rozciągniemy Wieżę na pierdylion odcinków, a wymordowywanie całych rodzin załatwimy w 5 minut. 

Tak na bardzo szybko:

Jon
Rhllorze, jak tu czuć brak materiału książowego. George napisałby to lepiej. Ależ to było miałkie. Jon znów nic nie wie i nic nie pamięta. Następny po Mellisadre z kryzysem wiary. 'Ludzie mnie nie lubio i po co to wszystko, smuteczek'. Jacy oni wszyscy w tych ciemnych trudnych czasach delikatni psychologicznie byli. Lord Davos powinien założyć gabinet psychologiczny i kazać sobie płacić za psychoterapię. Najlepiej za minutę, biorąc pod uwagę ile to zajmuje czasu antenowego. Stasiek odszedł do krainy wiecznych łowów, ale ktoś w końcu musi być tym Azorem, więc no dobra, bierzemy co jest, co sie aktualnie wskrzesiło. Co było śmieszne: 'twoje oczy są dalej brązowe' - to było takie 'trolololo **je' w stronę fanów książek Jeśli Jon jest Targiem to dowiemy się tego pewnie na 5 minut przed końcem sezonu, a w miedzyczasie będziemy oglądać wymiotującego Sama i Ramseya bez koszuli znęcającego się nad Starkiem. 

Sam
Crasterzątko nie jest już niemowlakiem, zawsze to jakiś postęp  Czy naprawdę musieliśmy przez tyle czasu oglądać wymiotującego Sama?

Arya
Czy naprawdę musieliśmy przez tyle czasu oglądać okładanie Aryi kijem? Zwłaszcza że po tylu ciosach w twarz pewnie miałaby złamaną szczękę albo wstrząs mózgu

Wieża Radości
To Dayne walczył 2 mieczami? No dobra nie czepiam się. Ale Bran mógłby się bardziej emocjonować walką ojca. Dlaczego Neil Patrick Harris gra Neda? No dobra, to nie on, ale tylko tak mi si kojarzy. Oczywiście teraz zabrakło czasu dla pokazania Wieży, ale co tam, pokażemy więcej okładania kijem Aryi oraz wymiotującego Sama, albo jak Tyrion się nudzi. Potem pokażemy Wieże na 2 minuty przed końcem jakiegoś ostatniego odcinka. Bloodraven wybitnie gra. Bran też bardzo dobrze. 

Meeren
Scena jak Tyrion się nudzi z Robakiem i Mis dobrze podsumowuje wątek: co tu wymyślić jak nie mamy żadnego pomysłu na ten wątek i postacie. 

Winterfell
Bękart dostał kolejnego Starka oraz kobietę co by się nad nimi znęcać, no jakież to oryginalne, nie oglądaliśmy tego od paru odcinków, wszyscy tylko na to czekali. Lordowie Północy to niezłe debile, i aż żal patrzeć jak twórcy starają się nagiąć prawa logiki żeby usprawiedliwić ich zachowanie. Wystarczyło zatrzymać Rickona albo syna Waldy przy sobie, ogłosić że Ramsey jest niepoczytalny, zebrać wokół siebie inne rody, Boltona odesłać do KP jako zdrajcę za ślub z Sansą. Serio będziemy teraz przez 5 odcinków oglądać jak ten debil z plot-armorem znęca się nad Rickonem? 

Chędożcie się D&D

KP
Cersei goes Stalin = dobrze i książkowo. Tommena nie powinno się nigdzie posyłąć samego bo młody jest i podatny na wpływy, jeszcze matkę na drugi marsz pokutny pośle

Dany
Odcinek bez wymienienia tytułów Dany to odcinek stracony  Pewnie Drogon wbije na imprezę podczas decydowania przyszłości Khalisi

Ogólnie: rozwlekanie nieciekawych wątków, skąpienie ciekawych wątków, daje się odczuć brak materiału ksiązkowego tak że sceny które mogły by być znaczące są śmieszne.

burberry

Dobre podsumowanie odcinka. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Jedynie KP i Winterfell się jakoś trzymały. Chociaż z dwojga złego, lepszy jest brak akcji, niż akcja bezsensowna (jak np. wybicie Martellów). A co do Tommena, to chyba jako król może chodzić gdzie chce ;)

ocenił(a) serial na 9
NikKlik

Przesada, sceny w domu "Czerni i Bieli" mają swój klimat, walka sir Arthura Dayne'a ws. Young Ned Stark & Co. była niezła, sceny w Czarnym Zamku też ok......dla mnie to taki odcinek "spinający" kilka wątków . To, że już w tym epizodzie nie ujawniono co/kogo zastanie Ned Stark w Wieży, było do przewidzenia.......jedna z największych tajemnic , którymi ekscytują się fani, tajemnica pochodzenia Jon'a Snow nie może być ot tak szybciutko ujawniona.......:]

Gryzio_2

sceny w domu "Czerni i Bieli" były niezłe, ale mogliby sobie darować okładanie Aryi kijem przez 2 poprzednie odcinki. z tego jak to pokazali to żeby zostać elitarnym asasynem trzeba tylko regularnie dostawać solidny wpierdziel. wszystko inne ułoży się samo. Co do Czarnego Zamku to przyjemnośc popsuły mi niewiarygodne reakcje wszystkich postaci: najwyżej lekkie zdziwko, nikt nie próbuje Jona przebić osinowym kołkiem, Mellisandre gładko przechodzi do opcji Azor Ahai 2.0. ('biere co jest'). Wieża radości była ok, ale naprawdę wkurza mnie to zostawianie wszystkich taje,nic i zaskoczeń na ostatnie odcinki sezonu zapewne. W efekcie pierwsze i środkowe odcinki to straszna nuda. I nie chodzi tu o brak akcji tylko o zero przekazu - rozmowy Tyriona, Sama czy Wróbla nic nie wniosły, nie były nawet śmieszne czy inteligentne. Strata czasu i dobrych aktorów. Z takiego materiału ksiązkowego nie dało sie wybrać jakich naprawdę ciekawych i głebokich watków?

NikKlik

Jak w ogóle można z takiego materiału i takich bohaterów zrobić coś tak nudnego i nielogicznego. Trzeba miec naprawdę talent :D

Co do Tommena - może i może chodzić wszędzie sam, ale naprawdę nie powinien. Jeszcze ktoś namówi go żeby skoczył z wieży i chłopak posłucha.

burberry

"Dlaczego Neil Patrick Harris gra Neda?"

A już myślałam, że mam coś z głową - podczas seansu zaczęłam krzyczeć "Barney! Barney!" ;)

użytkownik usunięty
agnieszka_40

haha miałam to samo... myślę sobie skądś znam tego gościa, po chwili naszło olśnienie Barney Stinson :D

burberry

"Ależ to było miałkie. Jon znów nic nie wie i nic nie pamięta. Następny po Mellisadre z kryzysem wiary. 'Ludzie mnie nie lubio i po co to wszystko, smuteczek'. Jacy oni wszyscy w tych ciemnych trudnych czasach delikatni psychologicznie byli. Lord Davos powinien założyć gabinet psychologiczny i kazać sobie płacić za psychoterapię."

No serio? Wybacz, ale miałki to się wydaje ten komentarz. Rozumiem, że odcinek mógł się wydawać niektórym nudny, ale załamanie Jona jest akurat zupełnie zrozumiałe. Człowiek został zabity! Przez ludzi, których uważał za przyjaciół. Tylko dlatego, że postanowił zrobić coś dobrego. A później okazało się, że po śmierci na nikogo nic nie czeka. A jeszcze później, ściągają go z powrotem do okrutnego świata i mówią, że ma zostać Mesjaszem. No nie wiem, mnie się wydaje, że takie rzeczy mogą wstrząsnąć ;) Jon w tym momencie przeżył więcej niż ktokolwiek Westeros, no może poza Berickiem.

Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Domyślałam, że Jon będzie miał Weltchmerz, ale że jeszcze w tym samym odcinku chwyci miecz w mocarną prawicę i popędzi gromić wroga pod Winterfell. Tylko, że to nie jest LOTR. Kryzys Jon jest bardzo realistyczny - załamanie się silnego człowieka, upadek ideałów, opuszczenie przez wiarę, poczucie samotności i rozczarowania. Historia Jona i legenda o Azorze Ahai jest przecież inspirowana historią Jezusa. Musi więc pojawić się element zwątpienia. Jon za jakiś czas pewnie odzyska wiarę, trochę czasu mu potrzeba ;)

Bran się nie emocjonował, bo walka wydarzyła się lata wcześniej i finał był powszechnie znany ;)

Ogólnie zgadzam się, że Umberowie mogli bardziej pokombinować (nie tracę nadziei, że może jeszcze coś z tego wyjdzie), tyle że Umberów nie interesują jakieś tam spiski, knucia i namiestnikowanie Północy. Królewska Przystań jest daleko, Dzicy i Zima blisko, a nowy lord Umber po prostu chce mieć spokój na dzielni.

"Cersei goes Stalin = dobrze i książkowo." Chyba niespecjalnie książkowo, bo w książkach póki, co królowa regentka również przechodzi załamanie, a jej szanse na powrót do władzy są mizerne

ocenił(a) serial na 10
TorZireael

Jon Snow się nie załamał, po prostu doszedł do wniosku że skoro jest tylko tu i teraz to nie ma czasu na bycie jakimś tam lordem dowódcą, nic nie znaczącej straży. Teraz może już z czystym sumieniem ogłosić się Starkiem i zmieść w pył Ramsaya i jego przydupasów.

Lodowy

No nie wiem. Nie wyglądał na kogoś, kto sobie myśli "Jestem badassem, chędożę głupią Straż, idę zmieść Ramsaya i jego przydupasów." ;) Miał raczej minę, jakby miał serdecznie wyje*ane na świat, bo świat go zawiódł - zarówno doczesny, jak i nadnaturalny. Jon wierzył w Straż i jej misję , gdyby był w formie psychicznej nigdy by jej nie zostawił. Nawet jeśli śmierć formalnie zwalniała go z przysięgi. Miałby za silne poczucie obowiązku, żeby po prostu odejść, nic nie stało na przeszkodzie, żeby raz jeszcze złożył śluby.

ocenił(a) serial na 10
TorZireael

Może stwierdził że nie chce jednak żyć w celibacie po raz drugi, skoro z tego tytułu i tak nie ma żadnych profitów, a dodatkowo widmo błękitnookich ożywieńców maszerujących w jego stronę uświadomiło go że jedyna droga prowadzi na południe :)

Lodowy

"Pie*dolę, nie robię, od dzisiaj żyję chwilą". W następnym odcinku: Jon Snow leczący traumę w jakimś przytulnym lupanarze w Lys :D

ocenił(a) serial na 10
TorZireael

Kto wie może po odbiciu Winterfell, zgłosi się do Littlefingera :)

TorZireael

Hmm, nie wiem co byłoby dla niedoszłego denata większym szokiem - to że umarł, to że ożył, czy okoliczności zejścia? Na pewno przeżywał by zdradę, ale myślę że z perspektywy życia, śmierci i zmartwychwstania, wydawałby się jednak trochę mniej istotna. Poza tym, Jon miał już drastyczne doświadczenia - stracił prawie całą rodzinę. Neda zdradzono i niesłusznie stracono, Robb został zdradzony przez sojuszników i własnych ludzi, były wychowanek Starków zabił Brana i Rickona, dwóch bezbronnych chłopców, Aryę wydano za psychopatę. Widział też, jak Nocna Straż buntuje się i zabija poprzedniego Dowódcę. W Straży Jon też już swoje przeszedł. Ktoś po takich przeżyciach moim zdaniem nie powinien przezywać zdrady z miną jak biedny skrzywdzony mały pieseczek. Jakoś mi to bardzo nie pasuje. Po prostu tak to odbieram.

Z tym Mesjaszem to nie zostało to porzadnie wytłumaczone - dlaczego Mel uważa go za Azora? My wiemy że pewnie dlatego że Wieża radości pewnie będzie dopiero za parę odcinków, ale dla postaci nie ma to sensu.

""Cersei goes Stalin = dobrze i książkowo." Chyba niespecjalnie książkowo, bo w książkach póki, co królowa regentka również przechodzi załamanie, a jej szanse na powrót do władzy są mizerne"
Chodziło mi o jej metody i zapał do śledzenia i informowania o nieżyczliwych elementach :D

burberry

Wszystko razem ;)
Sama widzisz, Jon nigdy nie miał lekko, zdrada braci była, że tak się wyrażę, ostatnim gwoździem do trumny ;) Stracił całą rodzinę, więc to Straż dawało mu sens życia - dla Jona służba na Murze to było w końcu zawsze coś więcej niż smutna konieczność. Tymczasem Straż go zdradziła, zdradzili go ludzie w jakiś sposób bliscy. I to mimo tego, że z której by strony nie spojrzeć - po prostu miał rację. Współczucie dla drugiego człowieka oraz zwykły zdrowy rozsądek okazały się kompletnie niczym. W dodatku odkrył, że po śmierci nic nie ma - upadła jego wiara w jakikolwiek sens świata, w to, że warto walczyć, cierpieć, dobrze postępować. Przecież dla wielu ludzi to wiara jest czynnikiem trzymającym na powierzchni - wszyscy mogą zawieść, no ale przecież jest "coś więcej", co jakoś uzasadnia całe zło.

No i w ogóle, śmiem stwierdzić, że śmierć zmienia ludzi ;D Beric nie miał wcześniej tak złych przeżyć jak Jon, a i tak powracanie z martwych nie wprawiało go w entuzjastyczny nastrój ;) Zresztą Jon na pewno się ogarnie, nie sądzę, żeby Dedeki długo pozostawiły go w takiej depresji.

TorZireael

Masz rację, miał prawo to przeżywać i w końcu rzucić wszystkim. Nie tak wyobrażałam sobie jednak momenty po wskrzeszeniu i te sceny mnie mocno zirytowały. Ciekawe co będzie dalej z tą postacią i jak 'umarnięcie' wpłynie na 'starego' Jona i jego wartości

burberry

Ja też się nie spodziewałam, że on rzuci wszystko tak definitywnie, jeszcze czarnym płaszczem ciśnie (ten płaszcz to był na wyposażeniu Straży?) i pójdzie se precz z zamku (bo chyba poszedł?). Myślałam, że raczej będzie leżał z kocem na głowie i przeżywał ;)

Na razie umarnięcie wpłynęło na fryz i poczucie humor (może to odejście to był taki trolling? ;D). Myślę, że nawet jak już zacznie Azorować, to i tak będzie zrezygnowany. Raczej "Niech się dzieje wola nieba", niż "Yupiekayay, madafakaaa". Czy bardziej bezwzględny - może, ale nie sądzę, żeby miał popaść w okrucieństwo, nawet z egzekucją zdrajców miał problem. Jakoś nie wierzę jednak w happy end dla Jona, mariaże z Danką i siądnięcie na Żelaznym Tronie. Pewnie sobie gdzieś smutno umrze po wypełnieniu misji, może nawet na własne życzenie, zmęczony wszystkimi przejściami.

burberry

1. Jak myślisz co się stanie teraz z Melisandre? Podąży za Jonem czy co?

2. O co chodziło z tą miksturą co Arya coś tam dodawała?

Sugetzu

1. Szczerze to nie mam pojęcia.. Wspominała, że Rhllor przywrócił Jona do życia bo ma plan i pewnie to on jest Azorem Ahai. Więc pewnie uważa, że to on jest Księciem którego obiecano i może będzie chciała na niego wpływać / pomagać mu.

2. Ludzie bez Twarzy stosowali w swoim fachu wiele mikstur i 'magicznych' napojów -o ile pamiętam - żeby np. wyostrzyć zmysły czy czasowo stracić wzrok. Częścią treningu było pewnie tworzenie takich mikstur.

ocenił(a) serial na 10
burberry

"Aryę wydano za psychopatę. Widział też, jak Nocna Straż buntuje się i zabija poprzedniego Dowódcę"

Mała poprawka, nie Aryę, tylko Sansę. I nie widział jak Nocna Straż zabija poprzedniego Dowódcę, bo wówczas był z Dzikimi. To Sam widział. :)

"Z tym Mesjaszem to nie zostało to porzadnie wytłumaczone - dlaczego Mel uważa go za Azora?"

Melisandre w pierwszym odcinku tego sezonu powiedziała, że widziała w płomieniach Jona walczącego na murach Winterfell, więc pewnie dlatego.

dirt16

"Mała poprawka, nie Aryę, tylko Sansę. I nie widział jak Nocna Straż zabija poprzedniego Dowódcę, bo wówczas był z Dzikimi. To Sam widział. :)"

Z Aryą myślałam o ksiązkach (wypieram ze świadomości oddanie Sansy psychopacie do zabawy bez żadnych podstaw logicznych i bez żadnej korzyści) . Co do oglądania śmierci dowódcy to mogło mi sie coś pozajączkować, ale myślałam że to widział w książce albo serialu.

"Melisandre w pierwszym odcinku tego sezonu powiedziała, że widziała w płomieniach Jona walczącego na murach Winterfell, więc pewnie dlatego. "

Może i tak, ale i tak skojarzyło mi się z 'dobra, bierzemy co jest' ;)
https://www.youtube.com/watch?v=EYlwRMHb3FY

burberry

"Wystarczyło zatrzymać Rickona albo syna Waldy przy sobie, ogłosić że Ramsey jest niepoczytalny, zebrać wokół siebie inne rody, Boltona odesłać do KP jako zdrajcę za ślub z Sansą."
również przyszło mi to do głowy. Stark w garści - o czym dobitnie informował choćby Tyrion - to klucz do Północy. Umber nie wyglądał w tym odcinku jak utytłany gnojem kmiotek, był odważny, ogarnięty i odporny na bulszit. Dlaczego nie mógłby czegoś dla siebie ugrać, mając Starka pod pachą? Naprawdę najlogiczniejsze wydaje się oddanie Wilka pod opiekę niezrównoważonego sadysty, który właśnie zabił ojca, brata, macochę, acha, i zgubił innego Wilka?
Dodatkowy gracz na Północy mógłby sporo namieszać, ale PO CO, to by tylko niepotrzebnie skomplikowało uproszczoną na maksa fabułę. Moglibyśmy się jeszcze zgubić w tych aż kilku wątkach.

"jeszcze matkę na drugi marsz pokutny pośle"
dokładnie to samo sobie pomyślałam :D Jeszcze zobaczymy Tomcia żarliwie namawiającego matuchnę do dodatkowych upokorzeń "dla dobra jej duszy"

Natomiast całkowicie nie zgadzam się z twoją oceną Jona :) Przecież chłopina to nie Jezus, co miał się obudzić z doskonale aryjskimi niebieskimi oczami, kasztanowymi puklami i zacząć głosić nauki? Może powinien robić cuda i latać na obłoku? :D
Wg mnie Jon pokazał DOKŁADNIE to, co powinien czuć ktoś taki jak on po ożywieniu.
Jon od zawsze żył z piętnem gorszego Starka, bękarta o czym przypominano mu na każdym kroku, w czym wydatnie pomagała Cat. Został zesłany w gówniane miejsce, gdzie był traktowany gównianie, miał mnóstwo ciekawych, acz wciąż gównianych przygód, kiedy wydawało mu się, że zyskał coś dla siebie, jak Braci i nawet girlfrend - i tak to stracił w gównianych okolicznościach. Został wielokrotnie zdradzony, w tym w najgorszy sposób.
Jon stracił w życiu wszystko, włącznie z życiem. Być może śmierć powitał jak błogosławieństwo.
I został wrócony WBREW swojej woli na ten gówniany świat, do swoich gównianych wspomnień, został zaraz po ożywieniu zaatakowany przez fanatyczkę i jej gradobiciem bezczelnych pytań, został zaatakowany przez Davosa "misją". Zwróć uwagę, że jedynie kiedy się uśmiecha, to przy Eddzie i Tormundzie, którzy jako jedyni NIC od niego nie oczekują i nie patrzą na niego jak na UFO.
Ja myślę, że biorąc pod uwagę naturę Jona, jego gówniane życie, fakt, że został ożywiony, co tylko dokłada cegiełkę do jego dotychczasowej opinii freaka, wyrzutka, bastarda, nierozumianego przez większość ludzi, to, że ledwo po ożywieniu, kiedy sam jest w szoku jest zmuszony brać udział w egzekucji, że mało kogo obchodzi, co on czuje, za to ochoczo składa się mu na barki dodatkowy ciężar zbawienia świata - tak wiec biorąc to wszystko pod uwagę, myślę, że cudem jest, że nie rzucił się jeszcze na miecz.
Ja bym zrobiła to samo, co on, będąc na jego miejscu. Po prostu bym wyszła. Jon chciał pomagać, chciał ratować. Zobacz, jaką wdzięczność serwuje się prawdziwym bohaterom. Jon to poznał na własnych żebrach.
Z czego ma się cieszyć? Jak ma nie mieć depresji? :) To nie Czerwona Wariatka, która zdrowieje w minutę, Jon nie jest prostym fanatykiem, który może jechać przez życie na swoim opętaniu!

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Ja to chyba prosta babka jestem, bo choć rozumiem punkt widzenia o Jonie "który nie jest Jezusem" - w depresji , to jednak ta jego boroczność , tupnięcie nóżką na końcu pt; " Walcie się wszyscy, miałem sobie umrzeć w spokoju - i tak w końcu miałem przekichane życie" - jest bez jajeczne totalnie. A gdzie poczucie odpowiedzialności za tych co go uratowali (że tak uproszczę) , za tych wiernych przyjaciół Lorda Komandra- którzy widząc w nim sensownego przywódcę stłumili ten malutki buncik , opatrywali ciałko konserwując go czule co by nie pogniło za bardzo, w czary mary uwierzyli dla niego etc... Gość się budzi-i ma to wszystko w d...., wraca do pierwszego sezonu bodajże gdzie był markotny i nieszczęśliwy, jakby wszystko co przeżył do tej pory nie miało sensu , jakby nie stał się po drodze liderem -mężczyzną. Słabe dla mnie jest pokazanie tej załamki- i powrotu do korzeni Jona Snowa chłopca. Nie twierdzę że miał rozgorzeć ogniem pomsty, zebrać dzikich i ruszyć do Winterfell zrobić porządki- ale jaja zachować powinien. A nie w typie- zaliczyłem zgon-zabiłem swoich oprawców no to nara chłopcy bawcie się dalej na murze beze mnie. Ktoś tu napisał że to taka wrażliwość nie przystająca do czasów w których się żyje- i to jest racja, czas zdrady, krwi i walki, spisków, Jon miał w sporo czasu żeby wyhodować sobie cohones - a tymczasem D&D nas przekonują że powrót do życia,i drugą szansę można potraktować jak obrażona panienka i zdezerterować bo dzięki temu widzom szczęki opadną i będzie halo.

EndlessForms

Nie nie nie, będę bronic tego Jona jak wolności :D

Proszę pamiętać, że Jon nie jest prostą postacią jak Cersei, która choćby przeszła goła przez miasto uyebana gównem i cholera wie jakim plugastwem, to pierwsze co zrobi po obmyciu, to zacznie knuć zemstę. To nie jest prościutka Sansa, której wystarczyło sprzedać parę sucharów, żeby szła dosłownie z gołą dupą się mścić.
Jon jest inteligentny, wrażliwy, porządny (wbrew pozorom to nie jest tak powszechne) i łatwo go zranić (wiem, że dla wielu jest to oznaka słabości, ale ja tym bardziej doceniam każdą osobę, która mu nie robi krzywdy).
Jon dał z siebie wszystko, podjął decyzje, do których nikt nie był zdolny i zapłacił za to najwyższą cenę. Został zdradzony, zadźgany jak bandzior i porzucony jak pies pod płotem - ani pochodzenie, ani nazwisko, ani pozycja, ani jego dobroć go przed tym nie uchroniły.
Jon się "obudził" i pamięć mu dobrze działa. Naprawdę proponuje postawić się w jego miejscu.

Piszesz o odpowiedzialności za tych, co go uratowali, że powinien być im wdzięczny. No okeej, ale tak na dobrą sprawę... to za co? Czy oni go wrócili z miłości? Nie, Davos i Melisandre wrócili go, bo Jon ma coś zrobić. Poważnie, niechże im jeszcze Jon padnie do stópek. Tormund i Edd się ucieszyli i to była prawdziwa radość. I im Jon okazał uczucia.
Jon został ożywiony do wykonania zadania, do walki. A może on już nie chciał walczyć i zabijać. Czy zwróciłaś uwagę, jak nie chciał przeciąć liny z wisielcami?

Ja może jestem skomplikowana :D ale rozumiem doskonale reakcje Jona i im kibicuję. Jon nie jest nic nikomu winien i ma pełne prawo do depresji, rozczarowania i smutku. Ja mu nie żałuję tej jego... żałoby po własnej śmierci :)

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

OK, ja się zgodzę z Twoim punktem widzenia i Twoim odbiorem i że lubisz ta postać taką jaką jest i z Twojego punktu widzenia- znowu zaznaczę- ma to sens, z mojego średnio po prostu. I jak pisałam (czytajta ze zrozumieniem) nie spodziewałam się u Jona płonącej zemsty - i knucia i snucia i porywów gniewu - bo racja nie jest takim bohaterem, ale skoro pamięc ma tak wybitną po swoim resurection to fajnie jakby i logicznie - byłoby nie zapomnieć o tym że od czasu pierwszego sezonu i postaci nieszczęśliwie dramatycznej , nieszczęśliwie skrzywdzonej przez życie Jon Snow co nic nie wiedział, coś się tam po drodze dowiedział czegoś się nauczył i trochę się zdołał zmienić. I nie- nie chodziło mi o to że miał być wdzięczny za ożywienie i radosny - ale powinien zrozumieć że skoro ktoś tak o niego walczył-znowu uproszczę bom prosta dziewoja jednak jest, to po coś to zrobili jak wspomniałaś- i właśnie dlatego trzeba spiąć poślady zachować się jak facet. Dialog z Davosem na początku jest tego uzasadnieniem- "dostałeś szansę dzieciaku ponownego życia, żyj i popełniaj błędy ale żyj do diabła".
Nie kupuję tej wrażliwości z chwili egzekucji- tego o czym piszesz- że było mu ciężko przeciąć linę, Jonowi jakiego poznaliśmy na początku powinno być ciężko, ale Lordowi dowódcy którym się stał już nie powinno.
Ale to oczywiście mój pońt wiu:)

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Ciekawa dyskusja :) Za pozwoleniem, coś tam od siebie dorzucę ;)

Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że masz dużo racji oceniając w ten sposób reakcję Jona po zmartwychwstaniu. Imho ten akurat aspekt jego ożywienia został przedstawiony wiarygodnie z powodów, które ładnie wyłożyłaś, nie ma sensu tego powtarzać. Jon absolutnie miał prawo załapać doła i dla mnie akurat jego rzucenie Nocnej Straży w cholerę jest całkowicie logiczne. Nie widziałem w tym focha, tylko uświadomienie sobie, że nie ma tam już dla niego miejsca. Po tym, co go spotkało służba w NS już nigdy nie byłaby tym samym. Jak pisałaś - dał z siebie wszystko i zapłacił za to najwyższą cenę i to w sposób najbardziej bolesny - został zdradzony przez ludzi których uważał za swych braci. A przecież NS była dla niego sensem życia, to miał być jego jedyny dom i jedyna rodzina. Po takim ciosie ciężko się podnieść.

Rozumiem jednak też argumenty Twojej rozmówczyni i oczekiwanie, by Jon jednak wziął się w garść. I myślę, że w końcu do tego dojdzie, trzeba tylko dać chłopakowi trochę czasu i dać mu nowy cel w życiu. Bo przy całej swej wrażliwości, to Jon jest człowiekiem czynu. Jakoś nie widzę go siedzącego nad kubkiem wina w jakimś ciemnym kącie szemranej gospody i użalającego się nad tym, co go spotkało ;) Myślę, że prędzej czy później wrodzone poczucie obowiązku i przyzwoitość każą mu zrobić ze sobą coś sensownego. Davos może być tu bardzo pomocny. Przyznam, że ja inaczej odebrałem jego słowa, nie widziałem tam "atakowania misją", jak napisałaś, tylko właśnie zachętę do tego, by się mimo wszystko nie poddawać - żyj, walcz dalej i sprzątaj ten cały bajzel najlepiej jak umiesz. Tu nie było nic o misji, o tym że wróciłeś z jakiegoś powodu (to poletko uprawia czerwona wariatka ;)). Davos podchodzi do tego bardziej po ludzku - sam mówi, że nie wie dlaczego Jon wrócił, może nigdy się nie dowiemy, ale nie to jest ważne. Ważne, że dostał drugą szansę i niech robi dalej to, co uważa za właściwe. Popatrz na samego Davosa. Jego życie też skopało po doopie nie raz i nie dwa. Stracił syna, stracił Shireen, którą bez wątpienia kochał jak córkę, stracił też swego króla, któremu poświęcił sporą część swego dorosłego życia. Został właściwie z niczym, ale nie załamał się. Niby co mu powinno zależeć na Jonie, czy na czymkolwiek innym? A jednak zależy. Trzeba po prostu robić to, co trzeba ;) Jon też to chyba pojmie, w końcu świat nie kończy się na Nocnej Straży.

Dwight_

Ależ mnie właśnie o to chodzi - właśnie o tę bezpośrednia reakcję. O dalszej przyszłości nawet nie chcę pisać, bo coś czuję, że będzie zawierała Melisandre, a nie wychowywanie sierotek po Hardhome z Tormundem. Więc się nawet nie zapuszczam w te rejony, żeby się nie wku*wić :D

Wiadomo, że Jon się ogarnie, to nie jest dupa wołowa. Ale byłoby głupio, jakby zrobił to JUŻ.

Ja widziałam atakowanie misją :D Pinć miniut po ożywieniu Davos sadzi mu teksty o tym, że PO COŚ został wrócony, że coś tam coś tam, zamiast wcisnąć w prawicę kubek grzańca galicyjskiego jak widać, że się chłopina trzęsie. Po prostu wydaje mi się, że na takie przemowy jest czas, jak się ogarnie trochę ten cud zmartwychwstania, a nie od razu Jon wróciłeś, to dobrze, jest tyle do zrobienia, tu masz listę. O a tu drugą. Wypad Melisandre, moja lista była pierwsza :D
Ok, wyzłośliwiam się, ale czujesz bazę :)

Davos stracił mnóstwo, to fakt. Teraz stracił wszystko. I kupiłabym jego kurczowe ułapienie się płaszcza Jona... gdyby odpracował żałobę po Shireen i Stannisie. A tego. W serialu. NIE MA.
Mimo tego fabularnego fakapu lubię Davosa (to nie jego wina), podziwiam go, ale nie widzę w jego zachowaniu krzty logiki. A byłby to świetny tandem, takich złamanych, skrzywdzonych ludzi, którzy stracili wszystko, lecz muszą jakoś dalej żyć i znaleźć nowy cel. Dla Davosa mógł to być Jon, czemu nie? Ale poproszę o ładne pokazanie tego.
Tylu ludzi straciło swoich ukochanych bliskich w GoT i prawie każdy jakoś zareagował.
A Davos nic.

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

To fakt, znając możliwości dedeków należy być pełnym obaw o dalsze losy Jona :/ Prawdopodobieństwo tego, że przykleją do niego czerwoną wariatkę jest b. wysokie, bo co z nią teraz zrobią? Zostanie sama na Murze? Zresztą, zdzierżyłbym ją jeszcze gdyby tylko przestała wyskakiwać z ciuchów...

Fakt, Davos wpisał się trochę w ogólną atmosferę pt. "szału nie ma" jaka zapanowała na Murze po zmartwychwstaniu Jona. Generalnie chyba powszechne oczekiwanie, że tak się stanie, udzieliło się również postaciom ;) Może rzeczywiście odbyło się to za szybko, ale wszak w tym poważnym serialu na takie błahostki jak przetrawienie faktu zmartwychwstanie nie ma czasu i miejsca. Jest na rzeczy naprawdę istotne - gadki o piciu i grach w zgadywanki, gadki o tym, że wyrazy "sea" i "see" brzmią tak samo (przerywane bełtem Sama) oraz gadki o tym, że Dany była żoną khala ale już nie jest oraz, że inne wdowy po khalach też były kiedyś żonami khalów zanim stały się wdowami... Przecież to jest takie fascynujące, że nie ma się co dziwić, że powrót chłopa z zaświatów nie zaprzątał zbytnio główek panów tfurców.

"Jon wróciłeś, to dobrze, jest tyle do zrobienia, tu masz listę. O a tu drugą. Wypad Melisandre, moja lista była pierwsza :D
Ok, wyzłośliwiam się, ale czujesz bazę :)"
Dobre podsumowanie :D Złośliwość jak najbardziej wskazana, kumam o co chodzi :)

Z tym Davosem to w sumie racja, ja się trochę może też uczepiłem samego pomysłu, by jakoś dalej połączyć ich losy, bo wydaje mi się, że to byłoby z korzyścią dla fabuły i samych bohaterów, których dużo łączy i mogliby fajnie zagrać taką trochę synowsko-ojcowską relację. Ale prawdą jest, że Davos też powinien mieć czas na refleksję i na to, by ten nowy cel odnaleźć. Można w sumie tłumaczyć to tym, że cel w tym przypadku trochę sam na niego spadł z zaskoczenia, śmierć Jona zastała go wkrótce po otrzymaniu wieści o Stannisie, jakoś musiał zareagować itd. Wiem, że mimo wszystko mogło to być lepiej przedstawione, ale moja sympatia do Davosa jest tak wielka, że usiłuję go jakoś wytłumaczyć ;)