Valar morghulis!
Dotarliśmy na półmetek, a ja dotarłam w końcu do odcinka, który od początku do końca sprawił mi niezmierną przyjemność podczas oglądania, będący wszystkim, co tak lubię w GoT, na czele z Jonem i Sansą :)
Pierwszy Swego Imienia (jeden z moich ulubionych tytułów w tym sezonie) napisany został przez panów D&D i wyreżyserowany przez Michelle MacLaren, a ja osobiście dałabym mu podtytuł – Ach, te plany :D
OPENING
I tu największy minus tego odcinka – nie pojawia się Orle Gniazdo, a szkoda :(
(ale obyśmy tylko mieli takie minusy)
KRÓLEWSKA PRZYSTAŃ i plany Korony
W tym najważniejszy - Oby jego rządy trwały długo - który to (jakby ktoś nie wiedział) popieram całym sercem. Zaserwowano nam też po raz pierwszy jak wygląda obrzęd namaszczania na króla, co bardzo ładnie wyszło i było kolejną okazją do utrwalenia wśród widzów poszczególnych Siedmiu. Jedyny zgrzyt (dla mnie) to aktor odgrywający króla Tommena, ale mam nadzieję, że się przyzwyczaję, no, gdy nic nie mówi, a ogranicza się do patrzenia czy uśmiechania to nawet nawet.
Potem mamy planowanie kolejnych ruchów Korony i moje łotdefaki odcinka: Cersei-czujne-oko chce żenić Tommena z Margaery tak od siebie 0_0? Zachodnie kopalnie od trzech lat puste? Ale fajne przemycenie widzom kolejnych informacji o Żelaznym Banku, i tak jak rozmowa Cersei z Marg wydała mi się dziwna, tak dialog Tywina z Cersei (poza tym brakiem sr#nia złotem) w pełni mnie usatysfakcjonował.
A przy okazji matczynych planów Cersei względem córki, dostaliśmy i księcia Oberyna, i wszyscy narzekający na jego bi-z-akcentem-na-gej-sposób przedstawiania powinni tym razem być zadowoleni.
ESSOS i plany Dany
Dany dowiaduje się, że samo wyzwalanie niewolników łatwiejsze jest od zostawienia ich samym sobie, a że ambitna z niej pannica, decyduje się odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość swe podbicie Westeros. Scena jak dla mnie bardzo dobra, nierozwleczona, Barristan zrobił swoje, Jorah (wciąż wyróżniany przez Matkę Smoków) zrobił swoje, ba, nawet Daario mi nie przeszkadzał.
DOLINA i (przeszłe) plany Lysy (czyt. Petyra) i przyszłe
Trochę żal pominięcia Paluchów i genezy imienia Alayne, ale cała reszta bardzo ładnie, chociaż Robin jakiś taki żywotny i wesolutki, ale to szczegół :D I już się miałam nabrać na zadowoloną z przybycia Sansy Lysę, aż zobaczyłam jej minę w czasie przytulania siostrzenicy, gdy nikt (czyt. Petyr) nie patrzył, czyli myślę, dobra stara Lysa :) A co do przeszłych planów Lysy (czyt. Petyra) to w końcu możemy rozmawiać o zabójstwie Jona i liście do Cat bez zaznaczania o spoilerze :) Przyszłe plany Lysy zaskoczyły nawet Petyra, a przynajmniej ich tempo, ale go przekonała, choć może nie z takich powodów, o jakich myślała. Za to plan dotyczący krzyczenia został wypełniony w 100%, nie wiem, czy nieskalani książką zdawali sobie sprawę z jej temperamentu, ale tak, to właśnie była Lysa :D
Poza tym miałam wrażenie, jakoby Lysa mówiła bardziej o swoich nawykach żywieniowych i figurze, ale może panowie D&D patrzą na to inaczej, świetna scena sam na sam z Sansą, no i bardzo podobała mi się Krwawa Brama (pokazanie, jak i podkreślenie jej znaczenia).
GDZIEŚ W DRODZE i plany
Ogar i Arya jak zwykle nie zawodzą, zwłaszcza jeżeli chodzi o me ulubione teksty odcinka. Ta druga dzieli się z pierwszym swymi planami morderczymi, wśród których imię Ogra wciąż nie straciło na aktualności. No i piękna scena z treningiem, a szok Ogara i miotanie po przebudzeniu – bezcenny.
W/w dwójka dostała parę rywali pod względem sytuacyjno-słownych akcentów komediowych, plany kierunkowe (Jon i Czarny Zamek) kocham pani,ser-Poda, a biedna Brienne tęskni za Jaimem :D
ZA MUREM i plany
Każdy ma swoje. Karl Tanner chce się zabawić z Meerą, co zostaje brutalnie przerwane przez Jona i jego plany dotyczące pomszczenia Starego Niedźwiedzia. Pomiędzy dostajemy jeszcze trochę bardziej wykrystalizowany cel Brana (który miał ogromną pokusę spotkania z Jonem, ale cóż, zdaje sobie sprawę, że nie może sobie na to pozwolić) plus realizację planów Boltona poprzez Locke’a (Roose byłby wielce ukontentowany szybkością znalezienia młodego lorda, gorzej z realizacją, gdyż…. HODOR! :D Niech i tak będzie)
A plany crasterowych żonocórek bliżej niesprecyzowane, nie żeby kogokolwiek z widzów to zapewne generalnie odchodziło, ale ja jestem ciekawa, jak zamierzają sobie same poradzić, do tego bez dachu nad głową.
Trochę zabrakło mi tego, że Jon nigdy nie wwargował się w Ducha, żeby chociaż w ten sposób wyczuć Lato (czyli Brana), no ale skoro i tak Sam się wygadał, że ich widział, no to muszę się pogodzić chyba, że jonowego wargingu raczej w serialu nie będzie. Ale wszystkie sekwencje z okolic, jak i samej chaty Crastera – ogromnie mi się podobały.
Podsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10.
Najlepszy/ulubiony cytat: „Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz”
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Hodor (wiadomo, że Bran, ale jednak... Hodor:)
Która postać Cię zawiodła: tym razem żadna, to zachodnie kopalnie mnie zawiodły.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Hodor vs. kark Locke’a
Hmm, od razu powiem że specjalistą od książek nie jestem. Czytałem je naprawdę dawno temu..
Ale Cersei zapamiętałem.
Z książek to była właśnie taka "bitch", jakby pozbawiona głębi (mogę się mylić, bo niezbyt się wtedy zastanawiałem nad niuansami)
Serialowa Cersei jest głębsza, bardziej skomplikowana, ma więcej godności i królewskie dostojeństwo.
To raczej osoba doświadczona życiowo, nieufna.
Bękarty Roberta Tyrion przypisał Joffowi (a ja wcale nie jestem pewny, czy ktoś iny się w to nie mieszał).
Na razie nie ma nawet jakiegoś potwierdzenia że Cersei maczała palce w śmierci Roberta.
Zabójstwo Jona Arryna odpadło. To nie Ona zepchnęła Brana.
Te złe "dokonania" Cersei to na razie zabicie wilkora Sansy, pozbawienie oka służącej - złodziejki w dzieciństwie (rozmowa z Tyrionem) i, hmmm...., a , chciała wskazac Tywinowi "dziwkę Tyriona". Romans z bratem ?
Poza tym jest cyniczna i bywa często nieprzyjemna, ale.. to chyba w zasadzie wszystko.
Trochę mało....
"W serialu tylko 2 sceny tego duetu w sumie sugerują, że Tyrion i - zwłaszcza - Cersei mają jakąś 'nacechowaną bliskość': w s2 w rozmowie o Myrcelli bodajże i w s3 gdy omawiany był Joff."
Hmm...
Niechronologicznie...
http://www.youtube.com/watch?v=53ZY_EEl6j0
Cersei przychodzi do Tyriona po prostu porozmawiać i bardzo się przed Nim otwiera
http://www.youtube.com/watch?v=54uFBfeuATA
Tu jest całkiem ciekawa rozmowa, zwłaszcza w końcówce widać że Tyrion i Cersei to "jedna paczka" :)
http://www.youtube.com/watch?v=2p73WngHAwM
Tu się kłócą, ale w mojej opinii, jak rodzeństwo
http://www.youtube.com/watch?v=6wxdrhHlcnQ
Tutaj Cersei się sypie i zwierza, Tyrion Ją pociesza i wspiera
http://www.youtube.com/watch?v=bVfClyxJOHA
Koci, diabełkowaty uśmieszek Cersei (chyba jedyna taka sytuacja w serialu).
Tyrion jest lekko wstrząśnięty nowiną o nowej żonie, ale to gdy pada stwierdzenie o Cersei i Lorasie atmosfera poważnieje. Dla Niej to jest gorsze i Tyrion poważnieje jeszcze bardziej...
http://www.youtube.com/watch?v=AU-AqxMUs_o
Tyrion myśli ze to Cersei stoi za zamachem, ale rozluźnia się gdy wchodzi, zamiast się sprężyć.. zaczynają się pogaduchy, badania, wspominanie dzieciństwa...
Możliwe że coś pominąłem, ale całościowo... :p
Kurcze, to filmiki 'inside the episode' mówią tylko o tych dwóch scenach, o których wspomniałem xD
Pisząc wyżej: "Ale chętnie poczytałbym opinie wielu innych osób." myślałem, że założysz temat - może więcej ludzi się wypowie w sprawie wybielania Cersei w serialu i czy to nie/prawda, ALBO temat ogólnie serialowy, w którym zadane jest pytanie, jak postrzegają Cersei czy coś, itp.itd. : )
Przecież wiadome jest raczej, że mało który czytelnik zastanawia się - jak to kolega wyżej ładnie nazwał - nad niuansami związanymi z Cersei w książce. Nie chce zauważyć, że to głęboko doświadczona przez życie osoba i że wszelkie jej działanie ma racjonalne podstawy i wynika z czegoś. Martin bardzo fajnie ją rozbudował i nadał jej dużo głębi oraz pozwolił spojrzeć nam nad nią z różnych perspektyw.
Najwyraźniej obraz jest bardziej przemawiający. Były już podobne tematy i w zasadzie większość hejtowała Cersei, przy czym za najgorsze uznawała, że śmiała być ona z konflikcie z ich biednym Tyrionkiem.
Ogólnie, nie wiem czy zauważyliście, jak ciekawie się układają relacje w rodzinie Lannisterów.
Tywin jest surowy dla wszystkich, ale wyraźnie faworyzuje Jamiego -syn, postawny, przystojny, świetny rycerz.
Idealny na "spadkobiercę rodu".
Ale Jamie buntuje się przeciwko tej roli.
Cersei i Tyrion to "gorsze dzieci". Cersei jest tylko kobietą - ma korzystnie wyjść za mąż, Tyrion jest karłem , więc automatycznie plamą na wizerunku rodu.
Cersei z Tyrionem więc wojują ze sobą o lepszą pozycję , nie ufają sobie - ale świetnie się rozumieją.
Co ciekawe jednak, żadne z Nich nie nienawidzi osoby szzcególnie uprzywilejowanej - Jamiego...
Ale co to znaczy negatywna czy pozytywna postać? Nie uważasz, że to trochę banalny podział? U Martina generalnie postaci są żywe, złożone, jak w życiu, mają swoje motywacje i cele, a poznanie ich przeszłości i doświadczeń pozwala zrozumieć ich późniejsze wybory i uczucia, i każdy ma właściwie swoje racje. Coś łątwo przychodzi Ci ocenianie bliźniego. Pochodź choć chwile najpierw w jego butach....
Oczywiście, że Tyrion i Cersei są sobie w jacyś tam sposób bliscy. Swego czasu był jej najbliższąpostacią w KP (a przynajmniej ona tak myślała). Na pewno, gdyby Tyrion tego nie olał, mogliby stworzyć sztamę. Ona wychodziła do niego z inicjatywą w KP, ale on miał ją gdzieś, bo od dawna jej nienawidził, życzył tylko jej śmierci, potem po szczerej z jej strony rozmowie ją otruł, a następnie wykorzystywał jej dzieci w swych planach, totalnie pomijając aspekt ich bezpieczeństwa. Nie patrzył w ogóle na jej uczucia. Ciągle upokarzał Joffa. Nie chciał chronić jej, swojej siostry, ani rodziny, tylko napawał się władzą (jest taka fajna scena, w której mówi Shae, dlaczego musi zostać w KP, a do tego nie rozumie ojca, który mówi mu, że Lannister niczego nie robi dla chwały i poklasku). Odrzucił normalne stosunki z nią, do tego ją szantażował, groził w najgorszy sposób, no to czego od niej wymagać? Tym bardziej, że jeszcze jest ta podła przepowiednia, która nie daje jej spokoju, mam nadzieję, że w końcu wspomną o niej w serialu. Cersei miała dobre intencje w związku z osobą Tyriona. To nie jej wina, że nie wyszło.
Ależ to prawda o Robercie. Ona wyszła za niego z nadziejami na udane małżeństwo, a on wszystko spieprzył. Nie rozumiem, o co Ci w tym chodzi.
Szarżuje w sprawie wilkora? Nie sądzę. Zdajesz sobie sprawę, że tylko ze względu na przyjaźń Neda z królem nie została też surowo ukarana Arya? Wiesz, jaka jest kara za podniesienie ręki na króla lub jego dziedzica? Niech się Ned cieszy, że tak się to skończyło. Przeszarżowała Arya, przeszarżowała Sansa (to przez nią zabito Damę), i trochę przeszarżował Ned, bo mimo tego, co zrobiły jego dzieci, mógł nie zabijać Damy tylko coś ukartować
Aaa, to chodziło o tą rozmowę, gdzie on myśli, że może mówić Królowej, co ma robić i dziwi się potem, że kobieta nie była mu posłuszna. A nawet potrafi przejawić własną inicjatywę Normalnie szok dla Neda... Napisałam Ci chyba przy innej okazji, że dla mnie to nie docenenie, a oznaka goryczy Cersei spowodowana jej życiem i ciągłą walką. A tak to za Roberta by jej wtedy raczej nie wydali, za Neda zresztą też nie. A sam Ned bardzo dobrze wie, jakiego męża miała, więc nie ma w tym nic dziwnego, że jej współczuje.
Cersei dobrze wiedziała, że nie uwiedzie Neda, a co do reszty, to ona ma po prostu więcej klasy niż sądzisz. Po co miała histeryzować? Ona się nie bała Neda, była u siebie. Była spokojna, bo się spodziewała, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Po prostu trzeba było zacząć działać. Była z Nedem szczera, bo najwidoczniej potrzebowała w końcu zrzucić to i brzemię i z kimś pogadać.
A pomysł z wysłaniem Neda na Mur nie jest wybieleniem Cersei (to zresztą zgodne z książką, więc nie rozumiem tego zarzutu) tylko już wtedy pokazuje, że w przypadku sytuacji stresowych, wymagających szybkich decyzji. Cersei ma tendencję do głupoty. Nie chce go zabić (jak już wspomniałam, nikt nie chce, osób o takiej pozycji się nie zabija, zwłaszcza podczas wojny), ale nie chce też ryzykować, że komuś wypapla, woli się go pozbyć ze stolicy, najlepiej z łatką zdrajcy, co miałoby oznaczać, że i tak nie można mu wierzyć, cokolwiek powie na temat króla.
No, nie przesadzałbym z tym zdarzeniem z Aryą.
Joff wyciągnął na Nią miecz. Mógł Ją okaleczyć lub zabić.
Jakby to "wyszło"...
Próby zabójstwa małych dziewczynek, zwłaszcza gdy są córkami potężnych lordów, bez echa nie zostają.
Coś takiego mogłoby kompletnie pogrzebać szanse Joffa na koronę. "Król Joffrey Dzieciobójca"?
"ale nie chce też ryzykować, że komuś wypapla, woli się go pozbyć ze stolicy, najlepiej z łatką zdrajcy, co miałoby oznaczać, że i tak nie można mu wierzyć, cokolwiek powie na temat króla."
Tjaaa... To jest Eddard Stark. Z wyjątkiem tłumu i kilku zawistnych osób nikt by przecież nie uwierzył w to co Ned "wyznał"
Po "wybyciu" z królewskiej przystani Ned mógł na przykłąd pojechać do swoich dzieci. Dla swoich dzieci mógł złamać swój honor. W ten sposób "wydobyto" wyznanie :p
Nie pamiętam sytuacji pomiędzy Nedem a Cersei w książce, ale typ relacji, chęć uwolnienia plus zachowanie Cersei na egzekucji - pokazują ja w naprawdę korzystnym świetle...
W świetle różnych rozmów, relacji Cersei które widzieliśmy w serialu - ta rozmowa z Nedem jest naprawdę trochę inna....
Negatywna postać to dla mnie np Góra :p
Pozytywna - Ned Stark.
Ale każda postać jest jakąś mieszanką tych negatywów i pozytywów.
Jednak np Jaimiego, który zepchnął dziecko z wieży i zaszlachtował ludzi Starka ocenia się lepiej niż Cersei, którą uważa się za "tą złą".. w zasadzie tylko dlatego ze ma nieprzyjemny charakter. I z reguły nie zauważa się pozytywów tej postaci.
Dziwne.
Przesadzasz ze zdarzeniem z Aryą, chociaż nie w tą stronę. On był dziedziczącym tron. Mógł sobie zrobić z rzeźnikiem co chciał, mógł go sobie upokarzać, jak miał taki kaprys, to była jego własność. A nikt z wyjątkiem samego króla nie miał prawa podnieść ręki na niego. Tak jest nawet dzisiaj, nie masz prawa nawet werbalnie obrazić pewnych osób, a co dopiero to, co zrobiła Arya (nawiasem mówiąc, gdyby się nie wtrąciła, Mycah by żył).
Tak samo jak w Winterefell Jon nie miał prawa ćwiczyć z królewskimi synami walkę mieczem, tak Mycah nie miał prawa robić tego z Aryą i Joffrey po prostu zareagował. Zrobił po swojemu, a jakże, był z laską, chciał się popisać, ale podkreślam, on miał do tego prawo. A dobrze wychowana Arya powinna wiedzieć, gdzie jest jej miejsce. Normalnie by się to tak nie skończyło, gdyby to nie była córka Neda. Ale Robert zdawał sobie sprawę, że coś musi zrobić. Takich rzeczy się nie zostawia. Ned też to wiedział, dlatego nie uratował Damy,
No ale taka była Cersei w książce. Ja nie wiem, o jakie światło Ci chodzi, skoro to było jej światło. Skoro jej działanie stawia ją w Twoich oczach w pozytywnym świetle to po prostu najwyraźniej błędnie myślisz o niej tylko negatywnie.
Co do Góry to jako jedna z nielicznych postaci ma totalnie jeden wymiar. Ale już taki Ned nie był kryształowy i budzi pewne kontrowersje. Jasne, że nie był złym człowiekiem, ale ma różne odcienie szarości.
Jaime jest bardzo skomplikowaną postacią, ale w książce miał tyle magapozytywnych działań, myśli, współczucia w stosunku do zwykłych ludzi, choć nie tylko (no bo w końcu Edmure i jego rodzina czy Brienne to już nie zwyczajna kasta), że z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że to naprawdę dobry i empatyczny człowiek, który miał w życiu strasznego pecha.
A Cersei - jak napisałeś, mało kto się stara się w ogóle dostrzec jej niuanse w książkach, a w serialu wszelkie jest aspekty ubogacające charakter przyjmuje się z jakimś niedowierzaniem, oskarża o fałsz w stosunku do książki. Wielu rzeczy też się nie dostrzega, nawet tych, o których pisałeś wyżej. Do tego jest w konflikcie z biednym Tyrionkiem, a to już wystarczy, żeby ją totalnie hejtować.
,,Jaime jest bardzo skomplikowaną postacią, ale w książce miał tyle magapozytywnych działań, myśli, współczucia w stosunku do zwykłych ludzi, choć nie tylko (no bo w końcu Edmure i jego rodzina czy Brienne to już nie zwyczajna kasta), że z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że to naprawdę dobry i empatyczny człowiek, który miał w życiu strasznego pecha."
Ja od dawna uważam, że największą tragedią Jamiego był wybór przed jakim został postawiony przed laty - czy dochować wierności Aerysowi czy zasadom rycerskim. Cokolwiek by wtedy nie postanowił, i tak był z góry na przegranej pozycji. To chyba trochę go złamało, tego chłopaka, młodego rycerza jakim wtedy był, który wierzył w honor i te sprawy. Od tamtej pory całe życie wszyscy mu wmawiali, że ma gówno zamiast honoru, nie wiem czy znalazłoby się w Westeros wiele osób, które podjęły próbę usprawiedliwienia jego czynu. Kto by na miejscu Jamiego też nie stał się cynikiem?
Oj, ja uważam, że nie trochę go złamały, a bardzo ;) Szczerze stał się zgorzkniały. A ta cała otoczka cynika to była zwykła maska, przyjęta już w momencie spotkania wtedy z Nedem, w ramach własnej tarczy (co nie do końca się sprawdziło, jako że i tak bolały go różne opinie na swój temat). Utrzymywana przez tyle lat stała się drugą twarzą. Ale zaczyna wychodzić na prostą, szkoda, że przy okazji stracił wszystko, co do tej pory było całym jego jestestwem, ale zawsze.
Ja myślę, że nie tylko maska, czasem kiedy człowiek tak długo udaje coś lub kogoś, to trudno mu pozbyć się dawnego nawyku.( Wypchnięcia Brana prze okno mu nie zapomnę) Jednakże, te dobre odruchy wciąż w nim tkwią.
Podobała mi się ta scena z Brienne w wannie, kiedy to wszystko się z niego wylało, historia z jego punktu widzenia, rozczarowanie.Jestem ciekawa, czy kiedykolwiek wcześniej był z kimś równie szczery, czy komuś jeszcze opowiedział, jak z nim jest. Nie pamiętam książki co do słowa, wyglądało jednak, jakby pierwszy raz wyrzucił z siebie co go gniotło tyle lat.
Swoją drogą, Brienne ma zdolność do wyciągania z Jamiego tego, co w nim najlepsze, w przeciwieństwie do Cersei.
Tak jak napisałam, maska stała się drugą twarzą ;)
Co do Brana to było to spowodowane nagłą i niespodziewaną sytuacją, naciskiem, żeby coś szybko zrobić, no i z tego wybrał rozwiązanie najgorsze z możliwych. Cersei miała do niego o to pretensje, sam też żałował.
Zdarzało mu się rozmawiać z Cersei czy Tyrionem, ale nikogo tak naprawdę do siebie nie dopuścił przed Brienne. Prawdę mówiąc nie spotkał chyba wcześniej osoby, która byłaby w stanie zrozumieć co on czuje.
Mi nie chodzi o Mycaha (bo tutaj Joff faktycznie mógł zrobić co chciał) - tylko o Aryę. :p
Naprawdę pozytywna postać nie może być super -jednolita. Bo wtedy staje się karykaturą.
Jeśli chodzi o postacie naprawdę negatywne - tak naprawdę jak dotąd w serialu ich nie ma.
Jamie - z kompleksem bohatera, syna, rycerza.
Tywin - bezwzględny, ale.. nie okrutny. Jest po prostu głową rodu i stara się być skuteczny.
Littlefinger -nimogący zrealizować swoich uczuć,ambicji i zdolności bo jest ze zbyt małego rodu.
O Cersei już pisałem, o Joffie też.
Ogar -swój chłop :p
O innych wiemy trochę zbyt mało aby ocenić (jak np o Czerwonej Kapłance ).
Jedynym naprawdę czarnym charakterem jest jak dotąd Góra - i stąd moje wielkie rozgoryczenie że tak słabo go wykorzystali w serialu... (p
Ja się w ogóle dziwię, że jeszcze do tej pory nie pokazali go w s4 - myślałem, że dadzą mu więcej scen przed wiadomo czym <w trailerach była scena egzekucji z nim w topless w roli głównej, a tutaj jak tego nie ma tak dalej nie ma..>
A w pierwszym sezonie był taki fajny Gregor.. Miało być tak pięknie...
http://www.youtube.com/watch?v=YBGjfeUmK3w
http://www.youtube.com/watch?v=VaIwtO6VWCU
Ten nowy Góra coś strasznie niewysoki jak na Górę.. Ale muskułami nadrabia...
Taa, w promo genialne to pokazane po raz kolejny <w sensie: dali sceny z trailera..> - bliżej mu do Gregora z s1 właśnie niż do Gregora z s2 <który to był wysoki.. no tylko wysoki, bez krzty muskulatury>. Już nawet zdjątko, które wyszło podczas produkcji s4 z nowym Górą, jak się uśmiecha, wyleciało mi z pamięci, haha.. xP
"Wows, każdy odcinek podoba mi się bardziej pod poprzedniego. :P”
Wiesz, no ten tego, to co będzie przy odcinku 10-tym? Skali zabraknie xd
„Wy książkowcy”
Nie jesteś książkowcem?
„rotfl, było aż tak dobrze? :D”
Petyr to wkońcu ‘paluszek’, nom xd
„Ogólnie to po tym odcinku zaczęłam fangirlować na Jona :o”
To nic w porównaniu z moim fanbojowaniem Oberyna, patrz:
- Oberyn
„Niezachwiani, Nieugięci, Niezłomni”
http://25.media.tumblr.com/367b369c2b3e2fef788fd49fb38476dc/tumblr_mzbovlet1N1sn vkzro1_500.gif
http://25.media.tumblr.com/6eab10ae868dae5deb7f9d2a98de0205/tumblr_mzbovlet1N1sn vkzro4_r1_500.gif
http://24.media.tumblr.com/95af0b6925099d6ec248696a9359706e/tumblr_mzbovlet1N1sn vkzro3_500.gif
<3
Haha, znaczy, są dla mnie coraz lepsze, ale nie idealne :P
Niestety nie jestem :( Zastanawiam się nad przeczytaniem, ale widzę dość często oburzenie ludzi tutaj którzy czytali wcześniej i ja wolałabym tego uniknąć. Bez czytania książek już wystarczająco podoba mi się serial, dlatego nie chcę sobie psuć tego wrażenia. No i lubię być zaskakiwana tym co się w danym odcinku wydarzy czy coś, więc po prostu na razie jakoś wolę się za to nie zabierać. Przeczytam pewnie po zakończeniu serialu albo wtedy kiedy wyjdzie cała seria - nienawidzę czekać na wydanie książki, a patrząc na to co ile wychodzą kolejne to musiałabym cholernie długo czekać :P
''Petyr to wkońcu ‘paluszek’, nom xd''
Hmmm... http://2.bp.blogspot.com/-PXD6aS6GX7k/U1OrIqrvVKI/AAAAAAAADk4/BeEtvTDSRl4/s1600/ little+finger+meme.jpg
Trzeci gif robi wrażenie :) Aż dziwnie się ogląda tego aktora w 'Mentaliście', gdzie gra taką bezbarwną postać :P
Ja uważam, że zaskoczenia przeżyte podczas czytania sagi są fajniejsze. No, ale kwestia gustu :) Ja w każdym razie się cieszę, że nie znałam wydarzeń podczas czytania. A co do Jona to ja go fangirluję od pierwszego odcinka :D
No tak, kwestia gustu :) Chociaż pewnie wzięłabym się za czytanie, bo zaskoczenie wtedy bym miała tak czy siak bo staram się nie czytać spoilerów, ale po prostu nienawidzę czekać długo na książki, i to mnie odrzuca :P
Mi był wcześniej obojętny, ale w momencie kiedy przywitał się ze swoim wilkorem pomyślałam 'ugh jakie to słooodkie omg' i nagle dostrzegłam wyraźnie jego atrakcyjność xD
Może to i dobrze, albo tak jak fune napisała, kwestia gustu. W sumie obczajenie tego forum rzeczywiście może sprawiać wrażenie, że nie opłaca się czytac <nawet temat takowy powstał, pewnie nie pierwszy ani nie ostatni>. Winszuję może tylko tego, że jesteś odporna na spoilery i jeszcze nie natrafiłaś na żaden <szok> xd
http://2.bp.blogspot.com/-PXD6aS6GX7k/U1OrIqrvVKI/AAAAAAAADk4/BeEtvTDSRl4/s1600/ little+finger+meme.jpg
HAHAHAHA, dobreee, 'ready for my littlefinger' XD
Gra w 'Mentaliście'? Serial na mojej liście do obejrzenia, która się stale powiększa. Życia nie starczy na to wszystko : (
btw. patrz co znalazłem:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f5/Nutria-orange.JPG
xP
No niby jestem odporna, ale czasem jest ciężko :( Kilka razy niestety nie mogłam wytrzymać i przeczytałam kilka rzeczy np. wiem jak to będzie z Lysą Arryn, żal i teraz zero zaskoczenia, a to by było takie epickie gdybym nic nie wiedziała :<
http://zapodaj.net/images/e060fb5d89fec.png
To też jest świetne, uwielbiam ludzi którzy tworzą te memy XD
Taa, gra, ale dopiero od drugiej połowy 6 sezonu, więc... ;>
ooh jake słodkie stworzenie :D
Oj tam, dalej będzie epickie bo nie wiesz, jak to w serialu zostanie ukazane.. chyba xP
Ten mi się nie chce wczytać : (
Aaaa, to mi ulżyło, jakiś epizod, tak?
Wpisałem z ciekawości Twój nick do gugla i wyskoczyły mi te urocze zwierzątka, a to było najpiękniejsze wg mnie, haha xD
Wiem w jaki sposób w książce to jest ukazane, więc :(
ooo, a mi się normalnie wczytuje, no trudno :P
Nie epizod, chociaż wielkiej roli to on też nie ma, raczej został na siłę wepchany żeby tylko coś się działo :P
haha, wiem, wiem :D
Ale czy nie przyjemnie będzie można popatrzeć na wizualną interpretację twórców, jak zostało to zaprezentowane w serialu dzięki dwójce tych niemalże świetnych aktorów? xD
Mi wyskakuje, że hotlinka nie można podpinać czy cuś : (
Ooo, czyli coś większego? Pedro szaleje, jak widzę <dżołk>
Z ciekawości zapytam: ulubione zwierzątko czy zwierzątko w posiadaniu? xP
No niby tak, ale i tak jestem głupia, zepsułam sobie tylko przyjemność z zaskoczenia i tyle :P
Cóż, niby tak, niby nie, ale prawda jest taka że nie lubię jego postaci w 'Mentaliście', jak chyba większośc fanów i najlepiej żeby już zniknął stamtąd, haha :P
haha, ani to, ani to, jak brałam ten głupii nick nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje xDD
Oj tam, przyjemność zaskoczenia z fabularnego punktu widzenia na przyjemność zaskoczenia z wykonania technicznego w serialu xP
To dobrze czy źle? Jeśli w OP czy po OP pisze, że to aktor występujący gościnnie to zawsze może zejść z fabuły dosyć szybko <ew. chwile to potrwa i dołączy do stałej obsady.. xd>
: O Nie wiedziałaś? To jak Ci się napatoczyło to słowo? Przecież sama CHYBA nie wymyśliłaś, haha xD
Różnica między Daenerys, a Margaery jest taka, że jedna jest sprytna, cierpliwa i przebiegła, a druga myśli, że tylko z racji tego, że ma białe włosy to jej się wszystko należy. Jedynym asem Daenerys są smoki, jak ich w końcu nie będzie to skończy się jej cwaniakowanie. Dlatego o wiele bardziej wolę "Córę Wysogrodu", niż "Zrodzoną z burzy".
Hm... Ja nie odniosłam wrażenia jakby Cersei nagle zmieniła charakter czy przekonania, wydaje mi się, że najzwyczajniej w świecie (i ten odcinek dobitnie to pokazał) dąży do przeciągnięcia na swoją stronę trzech sędziów ;). Najpierw miła dla Tyrellówny, wyrażająca współczucie i aprobatę dla ślubu. Później rozmowa z ojcem i pokazuje się jako posłuszna córka, która rozumie, że wszystko "dla dobra rodu" (plus zakończenie rozmowy, które dość jasno wskazuje na jej motywację) i wreszcie Oberyn - granie na emocjach, przekonywanie, że są w podobnej sytuacji, wywoływanie współczucia etc.
Dobra rozkmina z ta Cersei. Przez mysl mi nawet nie przeszlo ze moze miec taki glebszy plan. Ale faktycznie tak moze byc. Jak dla mnie to Oberyna juz ma w swojej kieszeni, facet w rozmowie z nia mial mine jakby zaraz mial ja przytulic. Cwana suczka z niej!
Genialne? Jeżeli takie były zamierzenia twórców to dla mnie to strasznie słabe. Tywin-który-nie-rozmawia-o-procesie miałby dać się tak banalnie manipulować? Marg miałaby cokolwiek robić dla Cersei przed ojcem, po tym jak ją wcześniej potraktowała (już nie mówiąc o tym, że książowa Cersei w życiu by sie nie zgodziła na ten ślub, a co dopiero wpaść na taki pomysł)? A co do Oberyna to ta rozmowa byłaby przeprowadzona tak czy siak, owszem, wiadomo, że po zmianie sytuacji każdy nawiązałby do procesu, ale to nie zmienia faktu, że Cersei była bardzo zaniepokojona losem Myrcelii w Dorne (zwłaszcza, po tych weselnych groźbach), a prezent dla córki także nie dziwi.
A moim zdaniem wcale nie słabe, wprost przeciwnie, pokazuje, że Cersei potrafi doskonale manipulować ludźmi ;). Marg przecież nie padnie do jej stóp i nie będzie robić wszystkiego pod jej dyktando, ale chce być królową (Tyrellowie tego chcą), a Cersei pozuje na taką, która będzie to małżeństwo wspierać - wspólny interes. Tywina niełatwo zmanipulować, od razu wyczuł, że Cersei zmierza do sprawy z Tyrionem, odniosłam wrażenie, że jej nagła pokora też go zdziwiła, ale tu znowu Cersei odwołuje się do dziedzictwa rodu, które dla Tywina jest kluczowe. Oberyn - prezent i tak dalej jasne, ale choćby ta rozmowa w stylu "po co nam to wszystko, skoro nie możemy uratować naszych bliskich" "by ich pomścić" i znaczące spojrzenie Cersei, gdy potwierdza "Właśnie po to". Nie twierdzę, że wszyscy ci ludzie tej manipulacji ulegną, po prostu wskazuje na to, że moim zdaniem jak na dłoni widać, iż Cersei manipulować nimi próbuje.
Przeczytałem też posty na poprzednich stronach, gdzie pada podobna myśl i przyjdzie nam to zweryfikować po następnym/ych odcinkach czy rzeczywiście tak było, fune i Silencium : )
Wiesz, ja nie twierdzę, że twórcy może nie mieli takich intencji, ale oni się ostatnio jakoś gubią, tak jak np. z Lockem. Jeżeli faktycznie poszli tą drogą to strasznie to naciągane i dużo luk ma.
Ale kim manipulować? Ojcem? Tywinem Lannisterem? Nikt nie manipuluje Tywinem Lannisterem, a to czy córka będzie posłuszna czy nie, nie ma żadnego znaczenia, bo dla Tywina proces a reszta się nie wiążą. On w ogóle nie pomyślał o jakiejś zmianie w swoim myśleniu o procesie po tej rozmowie z Cersei. Dlaczego miałaby go zdziwić pokora Cersei? A to pierwszy raz, kiedy jest posłuszna? Zawsze była posłuszna ojcu, to raczej ten wybryk z Lorasem to ewenement, którym Tywin i tak się nie przejął, bo wiedział, że ona nie ma wyboru, a temperament córki zna. Ale też wiadome jest, że z jego dzieci jedynie ona przejawia jakiekolwiek zainteresowanie rodem i rozumie starania Tywina z nim związane, ba, po tej rozmowie rozumie jeszcze bardziej. A w dodatku w procesie nie chodzi tylko wzajemną niechęć między Tyrionem a Cersei, co dla Tywina nie jest niczym nowym. On chce dojść do tego, kto zabił jego wnuka. Cersei może i chciała się czegoś dowiedzieć, chociażby jakie są jego własne podejrzenia względem Tyriona, ale ojciec ją bardzo szybko zgasił.
A co da Cersei wzięcie do rodziny Marg, dla której utworzyła osobną kategorię nienawiści i której widoku nie może znieść? Na którą nie może patrzeć? Pozbędzie się brata, a w zamian wpadnie w równie zły kompot? Wszystko kupię, ale nie to, ze Cersei z jakiegokolwiek powodu dałaby swemu obecnie jedynemu synowi tą zdradziecką i podłą s#kę manipulantkę. A jakie ona ma gwarancje, że to w jakikolwiek wpłynie na Mace'a w sprawie procesu? A jakie ma gwarancję jak Marg to przedstawi ojcu i w jakim świetle ją postawi? Wszak groziła jej kiedyś śmiercią... I teraz zamiast iść do niego i pogadać jak rodzic z rodzicem, to oddała by sprawy w ręce Marg? Może być teraz miła, na czas procesu, ale bez przesady. Ani się niczego nie dowiedziała od niej, ani za bardzo nie ma co liczyć, że coś jej to pomoże. Ta propozycja to chyba najgłupsza zmiana w stosunku do książki ever.
Cersei się bardzo boi o Myrcellę, nie ma co się dziwić, wszak jest w Dorne i nie wie zupełnie, co u niej słychać, a jak na razie dostała tylko groźby. I czekała cały czas, żeby zastać Oberyna nie w burdelu i nie z Ellarią, żeby jakoś normalnie do niego zagadać. Owszem, była miła, bo nie może być niemiłą do Oberyna, tak jej to Tyrion załatwił. Niezależnie od procesu i tak ta rozmowa by się odbyła, a prezent do Myrcelli wysłany.
Dość dobrze opisałaś ten odcinek wiec w zasadzie nie wiem co dodać by nie zaśmiecać , ja byłam bardzo zadowolona z odcinka , bylam w szoku ,że ktoś przed premierą umieścił tutaj na forum temat w którym dokładnie opisał co sie wydarzy w odcinku i wgl sie nie pomylił ciekawe skąd miał te informacje ...
Najbardziej podobał mi sie watek Brana w tym odcinku choć zupełnie inny niż w książce daje rade i mnie zaskakuje ciekawe przedstawienie Jojena , widać nie pozbawiają tego wątku fantastycznych elementów i dodają coś od siebie (czardzrzewo i płonąca ręka) to zdecydowanie na plus.
Na minus Cercei i jej rozmowa z Margery ,w poprzednim odcinku wydawało sie że regentka traci zmysły powoli ale jednak , a ty nagle znów udaję świetna graczke i spryciule , nie wiem jak dla mnie lepsza Cercei kiedy nie nienawidzi wszystkich wokół i wcale tego nie ukrywa .
Najlepszy cytat oczywiśćie "... i miał kur*ewsko wielki miecz" :D Ogar jest mistrzem reposty tyle w temacie .
Mam to samo z Branem i jego wątkiem, tzn. chociaż wolałabym wersję książkową (tym bardziej, że jego POVy należą do moich ulubionych), to i serialowa daje radę ;) Fajne wizje i w ogóle.
SPOILER Do do Cersei to ona się jeszcze jako tako trzyma, totalnie to się załamie wiadomo po czym, ale i tak to, że propozycja wyszła z jej strony to jednak jak dla mnie przegięcie.
A jeżeli chodzi o Ogara to aż żal się człowiekowi robi, że nie miał własnych POVów :D
No i dzięki wielkie za wsparcie, bo już zaczęłam mieć wątpliwości ;)
"Podsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10"
Powiem więcej, to najlepszy odcinek tego sezonu i jeden z lepszych w przeciągu dwóch ostatnich serii. Dałbym 10, ale czekam na odcinki kiedy zacznie się proces Tyriona.
Najlepszy/ulubiony cytat:
„Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz” Pozwoliłem sobie skopiować, genialne podsumowanie złotoustego Ogara, nie bawił się w subtelności i wyłożył wodnej tancerce kawę na ławę. Dawno tak nie ryknąłem śmiechem :-)
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Oberyn Martel. Wreszcie, wreszcie, wreszcie, dostajemy prawdziwą Czerwoną Żmiję!
Która postać Cię zawiodła: Chyba żadna.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Było ich kilka. Sceny Littlefinger/Lysa/Sansa, sceny Ogara z Aryą (dobrze, że go jednak nie zabili), sceny Brianne i Podricka. Nr jeden to chyba trening Aryii i kpiny Ogara. Jego pozbawiona wyrazu, znudzona mina gdy go dźgnęła w zbroję bezcenna.
Wyraźnie czujesz bluesa tego odcinka :D Zdecydowanie dla mnie najlepszy w tym sezonie, jak zresztą pisałam, w końcu od początku do końca sama przyjemność oglądania (mimo paru dziwności), co w tym sezonie mi się jeszcze nie zdarzyło.
Cytat to się nawet cały nadawał, razem z "Najlepszy szermierz świata zabity przez jeb#nego Meryna Tranta?" czy "Najlepszy szermierz świata nie miał nawet miecza?" :D Mimo wielkiej sympatii do Syrio, te słowa wypowiedziane ogarowym tonem były bezbłędne i przedstawiały całą jego filozofię życiową. Jak gdzieś tu już pisałam, aż żal, że nie dostaliśmy jego POVów w książce.
W ogóle Ogar jest ewenementem, ciężko jest go nie lubić nawet oddanym fanom Starków (i to nie personalnie do Ciebie, tylko tak ogólnie:)
Żmija nie siedzi w burdelu, ba, Żmija nawet nie myśli o seksie, a tęskni za córkami i co najważniejsze - nie wycięli istnienia żadnej :)
"Jak gdzieś tu już pisałam, aż żal, że nie dostaliśmy jego POVów w książce"
Jeszcze nic straconego, niektóre drugoplanowe postaci dostawały narracje w kolejnych tomach, więc może George zrobi fanom Ogara tą przyjemność, zwłaszcza, że ma chyba świadomość jak popularną postacią jest w serialu.
Wiem, że piszesz personalnie do mnie jako fana Starków, ale mam wrażenie, że tak o mnie myślisz, więc muszę sprostować :-) To, że krytykowałem Lanninsterów, nie czyni za mnie zwolennika Starków. Jestem zwolennikiem świetnie skonstruowanych postaci, gdybym brał udział w wojnie frakcji fanów i opowiadał za Północą, jakbym mógł kochać Tyriona i darzyć sympatią odrodzonego z popiołów Jaime'a? Nawet jeśli czasem biorę w obronę Neda i spółkę, to tylko w proteście przeciwko zbyt daleko idącym stwierdzeniom "idiota" i "słabeusz" itp.
Dobrze, żeś to dodał :D W każdym razie miałam na myśli, że nie miał to być jakiś przytyk specjalnie do Ciebie (w ogóle nie miał to być przytyk, tylko stwierdzenie) chociaż fakt faktem, że zaliczałam i Ciebie do fanboyów tego rodu. Czyli co, tylko Stannis?
Wiem, że stwierdzenie, ale chciałem sprostować :-) Co do Stannisa, to nawet nie ukrywam, że jestem gorącym fanem tej postaci, chyba zaraz po Tyrionie. Lubię dużo pomniejszych rodów i ich przedstawicieli, jednym z moich ulubieńców jest spaślak Manderly, który jak dla mnie gdyby zabrakło Starków mógłby władać Północą :-) Kiedyś trzeba będzie założyć temat z listą ulubionych postaci, chętnie się wypowiem.
Trochę rozczarowujący odcinek. Praktycznie nic się w nim nie działo, jedynie w wątku Night's Watch i Brana fabuła została nieco pchnięta do przodu (acz też nie w galopie).
Ja od siebie tylko dodam, że Dany ma nową obłędną sukienkę, znowu nie będę mogła (i pewnie nie tylko ja) oderwać od niej wzroku - i dobrze, bo przynajmniej nie będę się skupiała na tym jak gra Emilia, bo po tym jak Kit się poprawił, ona jedna zdecydowanie odstaje od genialnej obsady. Po drugie - GoT staje się mistrzem kreowania tzw. odd couples. Do tego chwalebnego grona, tuż obok Jamiego i Brienne, Aryi i Ogara, Davosa i Shireen, od dziś spokojnie można dołączyć Brienne i Podricka.
Najlepszy/ulubiony cytat: oczywiście: "Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz” i "Zrobię to, co robią królowe - będę rządzić" (podobał mi się głównie ze względów feministycznych, ale co tam, też się liczy;p)
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Littlefinger - master of puppets powraca! Mam nadzieję, że już na stałe.
Która postać Cię zawiodła: Dziewczyna wbijająca nóż w przywódce buntowników. Jak to jest, że w filmach ludzie (gł. kobiety i Frodo) zawsze upadają z przerażenia? Jak można komuś wbić nóż w plecy, a potem upaść i już tak ślęczeć bez pomysłu na siebie?!
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Bran wwargujący się w Hodora.
"Dziewczyna wbijająca nóż w przywódce buntowników. Jak to jest, że w filmach ludzie (gł. kobiety i Frodo) zawsze upadają z przerażenia? Jak można komuś wbić nóż w plecy, a potem upaść i już tak ślęczeć bez pomysłu na siebie?!"
:D A może to jest jakiś nagły skok adrenaliny, który tak wymęcza, że potem już się leży bez dychu ;)
"Jak można komuś wbić nóż w plecy, a potem upaść i już tak ślęczeć bez pomysłu na siebie?!"
a mają zatańczyć oberka? :D wiesz, to jest poważna sprawa, takie zabójstwo, trzeba przetrawić, podumać, widocznie najlepiej robi się to klęczkach :D
" Jak to jest, że w filmach ludzie (gł. kobiety i Frodo) zawsze upadają z przerażenia? Jak można komuś wbić nóż w plecy, a potem upaść i już tak ślęczeć bez pomysłu na siebie?!"
Była autentycznie przerażona tym, CO zrobiła i KOMU to zrobiła - w końcu przez ostatnie tygodnie Karl był znaną legendą w Twierdzy Crastera ; )