PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 408 tys. ocen
8,7 10 1 407852
7,9 63 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

S06E01, było ok.

użytkownik usunięty

Jak na pierwszy odcinek nie jest najgorzej. Dobra kontynuacja finału piątego sezonu.

Dla mnie osobiście największym zaskoczeniem był taki szybki obrót sprawy w Dorne, wiedziałem, że długo nie pozyja ale, żeby juz w pierwszym odcinku...

Z Jonem to było oczywiste, że po tym odciniu nic nadal nie będzie wiadomo.
Sansa ma swój #dreamteam. Arya i następny pozim szkolenia, wszystko jasne. Cersei i jej przemiana (za spokojnie przyjęła śmierć córki).

No i w końcu mamy prawdziwe oblicze Melisandre !!

Z ogólnej analizy odcinek na +, jeżeli ktoś liczył na coś więcej to chyba nie wie, że po woli zbliżamy się do końca i jeżeli teraz miałby być fajerwerki to na ostatni sezon nie zostanie nic ciekawego.

Qwertyna71

No to jest nas dwie :D Mi się w ogóle cała scena u khala podobała, łącznie z "utnij jej głowę" żonami :)

ocenił(a) serial na 10
fune

A dla mnie to akurat było nyndza z bryndzą. :((
Dothrakowie to tacy tamtejsi Tatarzy - lud prosty, dumny i bitny, który dupoko w głębie ma jakieś dywagacje na temat tego, co jest fajniejsze od gołej baby. Oni niewiasty ustawiali na czworakach i ujeżdżali, a nie teoretyzowali na temat ich piękna.

Ech, gdzież ten Khal Drogo?
Ten przynajmniej miał jaja i nie przynudzał.
:-)

ocenił(a) serial na 8
Thauron

Myślałem, że ją na dzień dobry ujedzie 40 rozbójników, a tu jakieś nudy. Jeszcze się może skończyć, że przez cały sezon nikogo nie zgwałcą :/

ocenił(a) serial na 10
Kinokio

Faktycznie strach jest, że się nadto cnotliwie zrobi, tym bardziej, że Emilia Clarke grająca Daenerys już w IV sezonie zapowiadała, że ma dosyć grania nago. :((
HBO jednak chyba nie chce stracić widzów, więc pewnie jakieś rajcowne orgietki nam zaprezentuje, szkoda jednak, że najprawdopodobniej bez udziału naszej słodkiej smoczej blondyneczki...

fune

I niezapomniane: Każdy to wie! <3

fune

I fune Tobie się pewnie spodobało "jestem Dany khalissi morza, matka smoków blablabla" i jego śmiech "jesteś khalissi niczego"

Qwertyna71

Mi się podobała cała konwencja tej sceny*, od dziecka lubię takie i chyba nigdy nie wyrosnę :D Jak dla mnie była najlepsza w tym odcinku (no obok tej z Davosem i Allisterem:) i dobrze się na niej bawiłam, padały niezłe teksty, żony w ogóle wymiatały, to ich niezadowolenie :D {chóralne "każdy to wie" takoż cudne:) i czekałam, kiedy w końcu Dany się odezwie po dothracku, żeby zobaczyć ich miny :D Chyba jako jedyna nie odebrałam odpowiedzi khala Moro (czy jak mu tam było) jako zgaszenie Dany, raczej jako przejaw jego wolnego kumania... no bo kto inny poza kimś powiązanym z khalasarem będzie siebie nazywał khaleesi? Nawet jeżeli reszta była dla niego nic nieznaczącym gdakaniem to tytuł Khaleesi Wielkiego Morza Traw powinien go choć trochę zainteresować, bo a nuż to jest ktoś, komu szacunek, że już o samym życiu nie wspomnę, się należy. Ale nie, musiała głąbikowi wyłożyć czarno na białym o co biega. Szkoda tylko, że przy tym wyglądało, jakby zapomniała, co to właściwie dla niej oznacza.... tzn. i tak trzeba było to powiedzieć, właśnie ze względu na status, jaki jej się należał jako wdowie, ale wyglądała na ździebko zdziwioną na wspomnienie o Vaes Dothrak.

*zdecydowanie poza początkową dwójką rodem z dothrackiej gimbazy, o której powiedzieć "żenująca" to mało

fune

Tak, Ci na przodzie byli niesmaczne. Zdziwiona była nie wieścia o VD, raczej tym, że nie odwioza jej do meeren ;)
Świetnie ujelas to czego ja nie umiem opisywać słowami. Więc napiszę po prostu-fune zgadzam się z Tobą ;)

użytkownik usunięty
Qwertyna71

Ta scena w sumie.mogłaby być dobra gdyby nie blondyna, ten jej poziom gry...

Ten kto był odpowiedzialny za casting do tej roli to po.prostu spieprz...ł...

ocenił(a) serial na 10

Niby spoko ale tak naprawdę to od pewnego czasu trochę się zawodzę. Niby można dostrzec, że dzieje się dużo ale tak naprawdę to złudzenie. Sezon ma tylko 10 odcinków. Gdyby teraz obejrzeć cały 5 sezon na raz to po tych marnych 10 godzinach okazuje się, że tak naprawdę działo się mało. Inne seriale mają po 20+ odcinków i tam jest czas na rozwinięcie wszystkiego. Tu na odcinek średnio każdy miewa po 2 akcje, niektórzy po jednej akcji na dwa odcinki i to takie smutne porównanie trochę do żartu z Mody na Sukces, że Rich przez 200 odcinków jechał do Brook a gdy dojechał to okazało się, że jej nie ma. Tyle jeżeli chodzi o serial.

Jeżeli chodzi o odcinek to jestem zaskoczony Melisandre. Wbili nóż w plecy wszystkim facetom (widzom) :D To nie była pierwsza jej scena nago i jako facet uważałem zawsze, że jest piękna w całej okazałości. Od tego odcinka przed oczami raczej będę miał nieco inny widok... Jak już niszczyć to niszczyć wszystko :D Good job.

użytkownik usunięty
mejki

Ja trzymam się tej wersji, lepiej mieć niedosyt niż mieliby nas nudzić.

Bo chyba wiesz, że w tych serialach co na sezon mamy ok/ponad 20 odcinków, wiele odcinków wieje nudna.

ocenił(a) serial na 10

Kto tak właściwie ma teraz pełne prawo do tronu ? Wcześniej uważałem Stannisa ale teraz nie żyje

ocenił(a) serial na 10
Ged24

Dobre pytanie!
Załóżmy, że ród Bartheonów wyginął. Pozostaje więc linia żeńska, a więc wdowa po Robercie, czyli Cersei - a dokładniej jej dzieci.
Wychodzi więc chyba na to, że Tommen.

W serialu.
Bo w książce Stannis, jego żona i córka czują się całkiem dobrze. :-)

Ps.
Pozostaje jeszcze kwestia bękartów Roberta.
W tej sytuacji nieco zapomniany Gendry ma chyba lepsze prawa sukcesyjne niż Tommen!
;-)

ocenił(a) serial na 9
Thauron

Sugerujesz, że w książce Stannis ma większe prawo do tronu niż Tommen? Bo tak to zrozumiałam. Dlaczego niby brat ma dziedziczyć przed synem? ee? Gendry ma mieć większe prawo niż Tommen? No tu już kompletnie pojechałeś/aś. Gendry nie ma żadnych praw, to bękart.

ocenił(a) serial na 10
haily

Nie sugeruję, tylko twierdzę.
Tommen jest synem Jaime'a Lannistera, a przecież Jaime nie jest królem.
W tej sytuacji, wobec braku legalnego królewskiego potomka, sukcesja wskazuje na najstarszego brata króla, a więc na Stannisa.

No, chyba że weźmiemy pod uwagę bękartów.
A wtedy trzeba wziąć pod uwagę Gendrego, jeszcze przed Tommenem.

Thauron

Nie wystarczy być czyimś biologicznym synem, żeby mieć jakieś prawa do czegokolwiek (jeżeli nie masz dowodu, że jesteś czyimś synem, nie zobaczysz nic ze spadku po nim, to chyba oczywiste; a już zwłaszcza, gdy nie masz wiedzy na temat, kto jest Twym biologicznym ojcem:D). Bękarty można brać pod uwagę tylko wtedy, gdy są oficjalnie uznane przez ojca (dostają wtedy szlacheckie bękarcie nazwisko wedle swego regionu) i gdy nie ma żadnych innych krewnych z prawego łoża, czy to kuzynów czy wujków. Natomiast przed krewnymi bocznych linii są tylko wtedy, gdy zostają prawnie usynowieni, czyli dostają tytuł, nazwisko, herb. Jak to się przydarzyło Ramsayowi. I jak chciał zrobić Robb dla brata, może ten papier się jeszcze kiedyś znajdzie.

Tommen jest synem Jaime'go jedynie poprzez DNA, natomiast oficjalnie (a co za tym idzie prawnie) należy do rodu Baratheon, jest synem króla Roberta i to on, wedle woli króla, po nim dziedziczy (technicznie rzecz ujmując po swym starszym bracie).

Obecnie (w serialu) jedynym przedstawicielem rodu Baratheon jest Tommen i jeżeli umrze przed zaciążeniem Margaery, ród się skończy. Ponieważ sytuacja dot. kwestii przedłużenia rodu jest, delikatnie powiedziawszy, kiepska, powinien odbękarcić uznane bękarty ojca. Jak na razie sukcesorką rodu Baratheon jest Daenerys (zresztą na odwrót jest tak samo, gdyby Dany się teraz zmarło, to jej dziedzicem jest Tommen).

fune

Qyburn na pewno coś z tym DNA poradzi... Natomiast skoro nawet w obecnej Polsce można przeprowadzić sądowe zaprzeczenie ojcostwa (jak i uznanie innego ojca, bo dla mężatki jest domniemanie pochodzenia potomstwa od ślubnego, bardziej rozumiane jako ochrona praw dzieci), to zapewne w Westeros też jakiś sąd religijny mógłby odebrać Tommenowi prawa. Poza tym istotą bycia królem jest uznanie przez poddanych, czy to wasali dających siłę militarną (którzy sami mają chrapkę na tron), czy sam lud, zawsze mogący władcę obrzucić g.., jak Joffreya. Tommen nie znajdzie potomków Roberta, bo Złote Płaszcze ich wykończyły, poza Gendrym którego pochodzenia nie ma kto potwierdzić (chyba że jakieś wydarzenia magiczne, a na Północy go i tak nie polubią jako dawcę krwi). Najbardziej znanym władcą-bękartem jest Wilhelm Zdobywca, ale tam nie było innego dziedzica (poza siostrą, ale prawo salickie bruździło), a i uznawali go baronowie.

bazant57

No właśnie - jak matka dziecka jest mężatką (ew. do 9 mies. po rozwodzie) to dziecko prawnie (inaczej mówiąc legalnie) jest męża, czy tego chce/chcą czy nie, z wszelkimi prawami i obowiązkami. Jeżeli mają zajść jakieś oficjalne (czyli uznane przez prawo) zmiany, trzeba najpierw zwrócić się do sądu i to załatwić. Same gadanie/plotki nic nie daje i nic nie zmienia, same chęci zresztą też nie. Z tym, że u nas jedno badanie i po sprawie (tzn. do czasu uprawomocnienia się wyroku), a tam i czarymary Qyburna nie pomogą, bo jest już po ptakach.
Jedynie zmienić mógł coś Robert na łożu śmierci, no ale Ned nie był z nim szczery, bądź też sam Ned, no ale ten wolał głośno i wyraźnie potwierdzić swym namiestnikowym i starkowym słowem, że Joff jest synem nikogo innego jak Roberta, a co za tym idzie, prawowitym królem. A po nim Tommen i Myrcella.

To tyle, jeżeli chodzi prawa. Legalnym potomkiem dynastii Baratheon jest Tommen i to, że wedle poniektórych z racji genetycznych mu się nie należy, tej legalności nie zmienia.
To tak jak z rządami Wróbli. Dostali zgodę od króla na swoje działania, więc mogą robić co uznają za słuszne, nie łamiąc prawa. Nawet jeżeli oznacza to terroryzowanie królowej.
Nie ma nic bardziej naiwnego niż sądzić, że prawo równa się sprawiedliwość ;)

Tak że Tommen jest prawnym i legalnym królem (ma zresztą moje pełne poparcie, ale to już szczegół), co oczywiście nie oznacza, że nie można go obalić, że przejdę do dalszej części Twego postu. Bo jasne, że bez poparcia królowania nie ma. Tron nie tylko można odziedziczyć można go sobie też zdobyć. Nie zapominajmy, że sam Robert był uzurpatorem, a ci tak popierający prawa Stannisa wynikające ze sprawiedliwości i dziwnie pojętej legalności i praw, powinni raczej popierać Daenerys, bo to jej w pierwszej kolejności tron sie należy, jeżeli już idziemy tym tropem.

Myślę, że tak, Wróbel - jako już teraz jedyny - mógłby odebrać Tommenowi nazwisko (a co za tym idzie i tron), ale musiałby mieć podstawkę, a bez jakiegoś "confess" nic nie wskóra.
Jednakże Tommen (jego prawa do tronu) jest potrzebny Tyrellom, więc nawet gdyby Wróbel coś by próbował zrobić, raczej by nie zdążył.

Nie pamiętam już aż tak dokładnie, jak to było w serialu, w każdym razie o Edricu raczej nie było wzmianki, ale czy aby nie przewinęła się gdzieś Mya Stone? Może jakby poszukał, to kogoś by znalazł :D
Gendry'ego w serialu może potwierdzić Melisandre.

fune

No właśnie o taki "sąd religijny" mi chodziło. Wielki Wróbel wyraźnie stawia prymat wiary i prawdy nad doczesnością, dlatego jest taki niebezpieczny nie szacując ryzyka. A i wśród Wiary jest mnóstwo chętnych na męczenników. Jeżeli Cersei wpadnie na pomysł odcięcia dostaw żywności dla plebsu, to nikt jej nie obroni. A po ewentualnym zgładzeniu Wróbla septa Unella może być gorsza niż Ławrentij Beria.
A kto dla poddanych potwierdzi kompetencje Melisandre? Musiałaby dokonać jakiegoś cudu widocznego dla wszystkich.

bazant57

Septa Unella jako Wielka Wróblica? O Rulorze :D
To z Mel to bardziej teoretycznie było, że [w serialu] jedyną osobą zdającą sobie sprawę z powiązań Gendry'ego z tronem żyjącą jeszcze w Westeros jest ona. Jasne, że to do niczego nie doprowadzi (chyba:D), chodziło o sam fakt.

fune

Z Unellą to działanie ekonomicznego prawa Kopernika "zły pieniądz wypiera dobry". Z reguły autorytaryzm ewoluuje do tyrani, bo poddani się uodporniają na strach. A swoja drogą, kto powiedział że stolica musi być w KP. Przecież w wizji Daenerys sala tronowa była zniszczona (dziury w dachu i uwaga - śnieg). Nowa dynastia może chcieć się odciąć od przeszłości i kłopotów ze zbuntowaną dawną stolicą.

bazant57

Kto powiedział, że w ogóle ma być jakaś [jedna] stolica? Czy jakiś żelazny tron? Pożyjemy zobaczymy :)

fune

No niestety stołeczność jest podstawą systemu feudalnego, nawet Atylla ją miał, choć koczownik. Ale jest rozwiązanie, Westeros wstępuje do UE i niech Belgowie się martwią.
A żelazny tron (podobno niewygodny) Wiara przekaże na złom (może znajdą tam valyriańską stal na Innych), a uzyskaną kasę przeznaczą na zbożny cel (piwo, nowe pały - jak ONR-owcy).

ocenił(a) serial na 10
fune

No właśnie!
Pożywiom - uwidim, jak mawiają za Murem. :-)

Jeśli chodzi o Żelazny Tron, to znajdą się tacy (a będzie ich niemało), którzy dynastię Baratheonów uważają za uzurpatorów, a prawo sukcesyjne cedują tylko na Targaryenów - a więc w konsekwencji na bezpłodną Daenerys, względnie na jej żyjących krewnych, jeśli autentycznie takowi istnieją.

W Grze o tron jest jak w realnym życiu: wszelkie prawa to iluzja. Nie liczą się orzeczenia tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli ci, którzy są aktualnie przy władzy nie mają zamiaru ich respektować. :-)
A co się liczy? Oczywiście brutalna siła, przewaga mieczy i dobre układziki, dzięki którym i z Księżycowego Chłopca można zrobić monarchę.
:-)

ocenił(a) serial na 8

Dwie żmijki dogoniły statek do KL, a Gendry ciągle wiosłuje - gdzie tu sprawiedliwość? :(

użytkownik usunięty
Kinokio

Gendry to raczej jest już na dnie... Biedny został wsadzony do łódki a nawet pływać nie umie...

a dajcie spokój... straszne nudy. Co właściwie pokazali? Przejęcie tronu w Dorn i Melissandre. 7min odcinka? A reszta to co? Deneris coś tam sobie gada, wszyscy jej wierzą na słowo. Dwie bękarcice na statku, nie wiadomo skąd. Ta scena w lesie z Brien i Sansą... nawet nie wiem jak to opisać. Chowają się pod korzeniem, ten wybiega, gada jakieś pierdy o złamanej nodze i nagle wybawicielka z pomiędzy drzew wyskakuje... wtf? Boże... oby nie było tak przez cały sezon. Jestem po Wikingach i tam, to normalnie ciągle coś się dzieje. Każdy wątek jest super prowadzony i wszystko jest ciekawe, a tutaj? Jak zapychanie odcinka. Nigdy nie sądziłam, że GoT będzie mnie nudzić, ale kurcze... coooo toooo było? -.-

użytkownik usunięty
martynique_90

Ja się odniosę do Wikingów bo też lubie i odrazu się nie zgodzę. Ten 4 sezon to na razie porażka, powrót do tego co było w pierwszym czyli nic dobrego. Szkoda, że po świetnym 2 i dobrym 3 sezonie Wikingowie mają taki spadek formy. Oby ta część B była dużo lepsza.

ocenił(a) serial na 5
martynique_90

Akurat 4 sezon Wikingów jest najsłabszy z dotychczasowych, ale świetny mid-season finale trochę poprawił moje nastroje przed drugą częścią sezonu :D W tym jednym odcinku było więcej emocji niż w całym 5 sezonie GoT XD

Fass_

''W tym jednym odcinku było więcej emocji niż w całym 5 sezonie GoT XD'' - właśnie o tym mówię... Wikingowie też mają swoje słabsze sezony, ale wg mnie GoT pikuje ostrzej w dół. A tej pierwszy odcinek... no drama. Przypomina mi The Walking Dead- taki sam poziom. Flaki z olejem. Ale no dobra, poczekajmy na odc 2, może będzie pierd*lnięcie :D

użytkownik usunięty
martynique_90

W drugim odcinku będzie to samo tylko więcej.

A sztywny Jon, nadal będzie sztywnym Jonem.

ocenił(a) serial na 7

Twórcy zaczęli się gubić jakieś dwa sezony temu i póki co błądzą gorzej niż dzieci we mgle.

49 minut o niczym. Przegadany odcinek, rozwleczony do granic możliwości. Widać,że jego zamierzeniem było "dać coś, ale jednocześnie nie dać nic". I w porządku, to był znak rozpoznawczy GOT, coraz więcej tajemnic, zagadek... Tylko gdzieś zginął ten dynamizm i ta umiejętność zainteresowania widza. Umiejętne wymieszanie tego, co przecież GOT wciąż ma - świetne aktorstwo, świetną historię do dokończenia.

I wszystko fatalnie napisane. Scenarzystów wywaliłabym na zbity pysk.

Twórcy niestety poszli wyłącznie w stronę efekciarstwa i tanich podniet (jak np. zabicie Shireen) i zapomnieli czym sobie zaskarbili uwielbienie widzów i krytyków.

Cały piaty sezon był nie tyle słaby, co żenujący. W tym dopiero zobaczyliśmy jeden odcinek, mam ogromną nadzieję,że to co najgorsze już za nami.

użytkownik usunięty
Mantra_2

Nie, że się nie zgadzam ale bardzo mnie denerwuje jak wszyscy oceniają negatywnie ten sezon a za nami dopiero jeden odcinek...

Sam odcinek oczywiście nie jest najlepszy, takie 4/5 na 10 ale jak dla mnie jest ok. Nie spodziewałem się niczego więcej. Finał 5 sezonu został kontynuowany i otworzyli po prostu sobie akcje(znaczy nadal otwierają, pewnie jeszcze przez dwa odcinki będą wprowadzać to na czym w tym sezonie się skupimy) na cały sezon, proste.

A piąty sezon oczywiście nie był najlepszy ale to pewnie dla zrównania tego, że ma na swoim koncie najlepszy odcinek całej serii.

Ja ten sezon ocenie dopiero po finale bo ocenianie po jednym odcinku oznacza tylko to, że ktoś kompletnie się nie zna na serialach. I mam tu na myśli wszystkich którzy ten sezon już skreślili...

ocenił(a) serial na 7

Mam wrażenie, że zupełnie inaczej odebrałam wydarzenia tego odcinka niż reszta ludzi. :d

Po pierwsze - dziwi mnie, że tyle osób ma za złe Sansie, że nie pamiętała jota w jotę słów tej przysięgi. Kiedy ostatni raz ją powtarzała? Na pewno dawno. A w takiej traumie i szoku to wręcz zrozumiałe i bardzo ludzkie, że człowiek nie potrafi wyklepać wierszyka z pamięci. Poza tym dostała jedną podpórkę i potem poszło jej gładko. Więc jak dla mnie - brawo Sansa! Co mnie jedynie ubodło w tej scenie, to to, że szukała poparcia Theona w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie zostanie jej czołowym doradcą.

Po drugie - co dziwnego w tym, że matka opłakuje swoje dziecko? Cersei ma na sumieniu wiele, wiele zła i ja rozumiem, że Wam jej nie było żal. Ale ja odbierałam tą postać zawsze jako osobę, która po trupach idzie do celu, a jej celem było bezpieczeństwo i dobrobyt jej dzieci, więc kiedy w tym zawiodła to chyba naturalne, że ma wątpliwości? Poza tym nie wydaje mi się, żeby od zawsze była taką podłą kreaturą, to raczej z wiekiem i kolejnymi "dokonaniami" pozwalała sobie na większe zbrodnie i po pewnym czasie po prostu przestała się przejmować osobami, którym wyrządzała krzywdę, o ile jej i jej najbliższym było dobrze. Nie widzę również nic dziwnego w tym, że matka uznaje swoje dziecko za chodzący ideał, którego nikt nie ruszy, bo jest taki dobry i piękny jak aniołek. :)

A skoro już piszę... To powiem, że akcja w Dorne to dla mnie z kolei jakaś parodia i żenada. Nie rozumiem po co, nie rozumiem dlaczego i powiem szczerze nie chcę tego analizować, wątek dla mnie spalony, dobrze, że trwało to krótko. :)

Arya zupełnie mnie nie interesuje.

Nocna Straż - póki co mnie zaciekawiło. Jednak nie wierzę, że Jon Snow ożyje. Ludzie za bardzo tego oczekują i biorą za pewnik, spekulują jak ożyje, a mam wrażenie, że się gorzko rozczarują. Chociaż mam nadzieję, że się mylę. Co do Melissandre przychylam się do teorii, że po prostu czuje się osłabiona i ma przysłowiowego doła, ale kto wie. :)

Wątek wieloimiennej ani mnie ziębi, ani grzeje, czekam jakiś ciekawy rozwój wypadków.

ocenił(a) serial na 10
laurrier

1. Też mi się podobało to jej zająknięcie. Było bardzo prawdziwe, zważywszy na sytuację. A Theon właśnie jej życie uratował i też wcześniej służył Ramsay'owi i znał jego ludzi, więc mógł wiedzieć czy to podstęp czy nie.

2. Ja miałam nawet wrażenie, że za mało ją to ruszyło.

ocenił(a) serial na 7
Agness_92

Mogę Ci przyznać rację, co do tego, dlaczego szukała poparcia u Theona, ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie podejmował za nią decyzji w kolejnych wydarzeniach.

laurrier

Zdecydowanie z Sansą mam to samo wrażenie, jest zachowanie wydało mi się bardzo naturalne. Nie dziwię się, że wsparła się na Theonie, cieszę się też, że pękła ta bariera między nimi i zaczynam tam widzieć prawdziwą przyjaźń i bliskość. Oby tak dalej. Nie myliłabym tego z podejmowaniem decyzji, za chwili Sansa przypomni sobie, że jest lady Stark (bo dalej mimo ślubu nazywa się Stark, skoro zachowała swoje nazwisko po ślubie z Lannisterem to tym bardziej nie przeszła na Bolton, głupota z tym jakaś ze strony dedeków) i się otrząśnie.

Co do Cersei to ze zdziwieniem zauważyłam wiele komentarzy typu, że żadncyh emocji po stracie dziecka, że żadnej reakcji, a tam przecież było tyle bólu, że aż się wylewał przez ekran. Nie wiem, może oglądający spodziewali się jakiś histerii i gróźb i okrzyków, biegania po komnacie i skakania, bicia pięściami, rwania włosów z głowy... Jak dla mnie zupełnie normalna reakcja, pełne załamanie po stracie drugiego dziecka i uświadomienie sobie nieuchronności zabójstwa trzeciego, że co by nie zrobiła to i tak nie ochroni Tommena.
Bardzo dobrze pokazana rozpacz matki, jedna z nielicznych naprawdę udanych scen w tym odcinku.

"wyrządzała krzywdę, o ile jej i jej najbliższym było dobrze"
Nie o ile, ale właśnie po to robiła to wszystko. Dla dzieci. Żeby im było dobrze bądź żeby po prostu przetrwały.

ocenił(a) serial na 7
fune

No właśnie, mam wrażenie, że wiele osób oczekuje, że w każdej scenie będą fajerwerki, rzeź i generalnie wielkie bum. Nie wiem dokładnie jak to ubrać w słowa, ale mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi.
A tu trzeba pamiętać, że postacie GoT to po prostu ludzie, w innej rzeczywistości i mentalności niż nasza, ale z drugiej strony nie tak odmienni od naszej codzienności, gdzie też panuje tzw. wyścig szczurów i chociaż dążenie po trupach u nas, nie jest dosłownie po trupach, to można spokojnie założyć, że to co odczuwają nie jest nam obce.
I ja właśnie oczekuje, że ich charaktery nie będą w typie Mary Sue, tylko będą się łamać, że taka Cersei, która chce uchodzić za nieposkromioną i wszechmocną, w czterech kątach sobie płacze, bo w życiu nie idzie po jej myśli i co gorsza, uświadomiła sobie to wszystko za późno. I też nie sądzę, żeby przeszła jakąkolwiek przemianę, po prostu ma żałobę nad tym co straciła. I jak widzieliśmy już szykuje odwet nawet. ;)

Tak samo nie rozumiem czemu ludzie narzekają na to, że Sansa nie chciała wejść do lodowatej rzeki. W śniegu i minusowych temperaturach też bym szukała innej drogi ucieczki. I jak się okazało, wcale się ta przeprawa nie opłaciła, bo i tak ją znaleźli - i za pewne dotarli do nich inną drogą. Jedyne co jej to "dało", to że jest kompletnie wyziębiona i w zasadzie dziwić to ja się będę, jak nie zachoruje od tego, ale wygląda na to, że nie.

laurrier

Jasne że rozumiem, dodam, że oczekują tego zwłaszcza względem pewnych postaci i Cersei do nich należy. Im bardziej zachowuje się jak wariatka tym są szczęśliwsi. Myślę, że ona od lat płacze po kątach, co najmniej od czasu małżeństwa z Robertem, śmierć matki też zresztą była dla niej ogromnym ciosem. Coś takiego zresztą pokazała i Sansa w Winterfell, w swojej komnacie łkając do poduszki, ale poza drzwiami dumna i niezłomna.
A Cersei jet lwicą, więc i tak będzie próbować, chodzi o jej dziecko, więc z pewnością będzie, nawet jeżeli będzie miała poczucie beznadziei. Jednakże przy tak osobistym podejściu nie będzie w stanie myśleć chłodno i z dystansem, więc raczej nie obejdzie się bez kosztownych błędów. Zwłaszcza, że otoczenie jej tego nie ułatwi. Nie sądzę, że jest dla niej jakaś nadzieja, że będzie jakimś poważnym przeciwnikiem, ale może namieszać z tym swoim Strongiem i Qyburnem ;)

Mi również wydaje się, że myślała wtedy racjonalnie, o konsekwencjach, bo masakra jest przejść taką rzekę i dalej pomykać w tamtejszych okolicznościach przyrody. Z drugiej strony nie dziwię się też Theonowi i jego panice, on skupiał się na samej ucieczce, a że przy okazji zamarzną, cóż, to inny problem na inną porę. W każdym razie byli w sytuacji nie do pozazdroszczenia, i tak źle i tak niedobrze.

ocenił(a) serial na 5
fune

Mam nadzieję, że dedeki nie zrobią Sansie dzieciaka, bo coś za dużo gadania starego Boltona było o dziedzicu Ramsaya. Oby spacer w lodowatej wodzie pozbawił ja tego czegoś, ( o ile to w sobie nosi).

ocenił(a) serial na 7
kite_clayton

Też mam taką nadzieję... To byłby najgorszy zwrot akcji ever. Wtedy się nie wyplącze tak łatwo z bycia Lady Bolton

laurrier

Przy okazji poprzedniego sezonu krążyły jakieś ploty o jej ciąży, ale jak nie upadek to mróz i strach powinna zapobiec rozwinięciu się tego tematu, ale w Westeros zdarzają się rzeczy przedziwne, tak że jakiś tam % mały jest. I wyplątała by się wtedy szybciusieńko, jako że od razu byłaby dla Boltonów, a już zwłaszcza dla męża, kandydatką do killim.

A jeżeli chodzi o wyżej wspomnianą pogadanką o Bolton dziedzicu, to odbyła się ona raczej po to, żeby skłonić Ramsaya do bardziej zdecydowanego działania względem ojczulka i jego kochającej żony.

użytkownik usunięty
laurrier

To z tym spojrzeniem Sansy na Theona też mi się podobało. Przecież tak na dobrą sprawę on jest jej "bratem" i na pewno teraz będzie dla niej oparciem.

Przynajmniej wie, że nie jest sama.

ocenił(a) serial na 10

chwila, czy Melissandre nie zdejmowała tego naszyjnika wcześniej? wydaje mi się, że były sceny, kiedy go nie miała.

użytkownik usunięty
Agness_92

Ja tylko pamiętam akcję podczas kompieli przy Lady Selyse. I może tylko ona widziała jej prawdziwe oblicze a nam pokazali tę samą postać. Albo to nie zależy od naszyjnika tylko od samej Melisandre, od jej mocy.

ocenił(a) serial na 8

Naszyjnik to tylko narzędzie, ważna jest sama moc. Istotny szczegół - zdjęła "kamuflaż" i położyła się spać. Wcześniej nie spała, nie jadła, nie odczuwała chłodu, teraz widać ma słabą baterię, musi wyłączyć aplikacje zużywające za dużo zasobów i zrestartować system.

W tej scenie, gdy Meli była w kąpieli, coś dodawała do wody, prosiła królową, by podała jej drugą fiolkę, dokładnie nie pamiętam, ale coś mówiła, że niektóre z tych środków tworzą iluzje. Wtedy jeszcze pokazała jej coś w płomieniach (spalenie Shireen konkretnie).

ocenił(a) serial na 9

Jak dla mnie failu z łodzią nie było , siostrzyczki mogły w końcu do niej dopłynąć .
Co innego znikające psy no nie wierze nawet ja to zauważyłem , traktują widzów jak idiotów .

użytkownik usunięty
draiver1998

Psy mogły uciec, nie wiemy, mogły to być psy myśliwskie typu tropowce (jeżeli się nie mylę co do rodzaju).

A jeżeli się nie mylę to na prawdę mogły się spłoczyć, przecież sporo się działo.

draiver1998

Taa, dopłynąć sobie zupełnie niezauważonym w świetle dnia do Królewskiej Przystani i dokonać zamachu, zapewne też na łodzi Jaimiego nie było żadnych innych ludków prócz księcia, więc nikt nic nie zauważył, alarmu żadnego nie wszczął, normalnie akcja pierwsza klasa, Bond by się nie powstydził.
A psy wyraźnie nie były z tych egzemplarzy z żądzą mordu w oczach i wściekle płynącą śliną z pyska, Ramsay wysłał najlepsze psy pod względem tropienia, niekoniecznie zaraz zabójców ludożerców, więc spokojnie mogły sobie wrócić do zamku, skoro już zrobiły co miały. Albo się kręciły gdzieś w pobliżu, nie mając już nic do roboty.

ocenił(a) serial na 5
fune

Przecież wiadomo co ogary robią z ludźmi, jak już ich znajdą. Sam Theon przed przeprawą przez rzekę mówił Sansie,że lepiej zginąć od lodowatej wody niż w pyskach ogarów. Zniknęły, choć teraz zastanawiam się, czy same nie wrócą z powrotem do Winterfell. Nie mam pojęcia. Jak tego nie usprawiedliwią jakoś to stracę resztki szacunku do tego serialu.