Mimo kilku żenujących scen odcinek dla mnie na plus, bo nie było aż tak rażących idiotyzmów (jak przed tygodniem zupełnie puste Dragonstone i Sam, który zapomniał rozmowę ze Stannisem). Dziwi tylko trochę, dlaczego flota Dany z Dothrakami i Nieskalanymi nie popłynęła na południe. Na co oni czekają? Przecież to kawał drogi. Może popłynęli, ale jakoś na skróty, inną drogą niż Yara?
. Pozytywy:
+ Aria i Buła
+ bitwa między Greyjoyami
+ doktor Sam
+ Cersei przemawiająca do lordów, używająca argumentów jakie usłyszała w 1. sezonie od Roberta
+ Randyll Tarly
Na minus:
- Misia z Szarym Robakiem bez robaka. To jest po prostu dno, jak można tak na siłę wciskać ten wątek?
- lizanko Yary z tą sunią. Żenada, na szczęście przyszło wybawienie w postaci Eurona
- Jorah pisze list pożegnalny do "Khaleesi". No litości, ona tytułuje się królową Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi, jest królową Meeren, Yunkai, Qarth i Astaporu. A ten się zwraca do niej jakby to była po prostu przywódczyni bandy dzikusów.
- Varys. - miał być głównym graczem, teraz żal, upadł tak nisko. żeby przed Danką się płaszczyć. A za czasów Baratheonów i Lannisterów miał władzę, wpływy. A teraz co? Po co mu w ogóle to było?
- Littlefinger - dno dna, mam nadzieję że wreszcie go miłosiernie uśmiercą, nie da się na to patrzeć
Ja też nie mogę patrzeć na spłycenie postaci Varysa. Rola pokornego sługi, który wykonuje każde skinienie władcy, pasuje do niego tylko i wyłącznie jako maska za którą sam toczy swoją własną grę.
Varys w ogóle miał wejście smoka w książkach :)
Zabicie Kevana Lannistera i Pycella oraz zrobienie dobrego gruntu pod inwazję młodego Gryfa.
W sumie zanosi się, że błyskawicznie może przez młodego Gryfa zostać zdobyty Koniec Burzy.
No i zmierza do niego Arianne Martell, by wybadać czy jest tym za kogo się podaje.
Mimo wszystko nie byłbym taki pewien czy uda się mu zdobyć tron w królewskiej przystani.
Varys był też super w serialu, mój ulubieniec. Bardzo mnie wkurza, że od ucieczki z KL pojawiał się tak rzadko i i praktycznie zawsze jako obiekt wulgarnych żartów Tyriona. Po obejrzeniu 2-godzinnej kompilacja scen Varysa mogę ci powiedzieć, że ostatnie 3 sezony to bodajże jakieś niecałe półgodziny ciągłego wysłuchiwania żalów Tyriona i żartów Tyriona na temat kastracji. Trzy sezony w pół godziny i to czas całkowicie zmarnowany! Spadek jakości scen jest KOLOSALNY.
A teraz jeszcze dorżnięcie w postaci tej sceny z Dajnerys.
W tym odcinku wszyscy gdzieś idą. Miałam nadzieję, że do jakiegoś spotkania dojdzie, chociaż Aryi z rodzeństwem. No poczekam jeszcze, bo Jon też idzie;) Nie potrafię być zła na ten serial, nawet jak akcja tak się wlecze i w sumie nie dzieje się nic kluczowego. Mam nadzieję, że robią taki długi wstęp do czegoś epickiego.
I było mi bardzo smutno po tym, jak potraktowali dziewczyny z Dorne. To jakaś pechowa kraina. Chyba nikt nie został z tych Dornijczyków. A tacy byli fajni. Szkoda.
własnie to samo wrazenie miałam, nies tało sie nic kluczowego nic waznego w tym odcinku, taki przejsciowy odcinek, moze za tydzień cos sie wydarzy waznego dla serialu
Ok widzę że to jedyny popularny temat (mam nadzieje że będzie powstawał tylko jeden):
Ten odcinek przypomniał mi że oglądam Gre o Tron. Poprzedni był jak to określiło wiele osób "komercyjny" i przewidywalny.
1. Podoba mi sie że pomimo sojuszu wszyscy w siebie wątpią. Dana kwestionuje lojalność Varysa a następnie Melissandry (albo Tyrion). Ale sama Khalessi działa mi na nerwy. Nie potrafie nawet powiedzieć dlaczego. Ona po prostu wydaje się być strasznie irytująca. Czy taki był plan twórców i aktorki?
2. Spięć w sojuszu ciag dalszy jak ludzie Snowa odradzają mu płynięcie do Dany. Znowu nie wiem czy to plan twórców ale Jon od czasu śmierci wydaje się być strasznie wyprany z energii życiowej i uczuć. Nawet się nie zastanawia nad sugestiami doradców + grożenie Little Fingerowi. To trochę nie w jego stylu ale zrobiło to na mnie wrażenie bo od razy przypomniało mi się jak Ned groził Małemu Palcowi w taki sam sposób.
3. Kiedy scena seksu się tak ciągnęła pomyślałem sobie "musi być zapotrzebowanie cycków na cały sezon". Zazwyczaj takie sceny mi się nie podobają ale ciężko jest nie kibicować eunuchowi. (śmieszna sprawa. Nawet eunuch "zaliczył" a ja nie :/ )
4. Przejście ze sceny ściągania skóry do jedzenia genialne :D. Tylko co to było za jedzenie?
5. Nie rozumiem sceny z wilkami. Nymeria żyje i poznaje Arye. I tyle? Mam nadzieje że coś jeszcze z tego będzie bo byłaby to najbardziej niepotrzebna scena w tym sezonie.
6. Nie czytałem ksiażek ale w internecie naczytałem się dużo o Victarionie i bardzo żałuje że nie dali tej postaci w serialu. Czy ktoś wie dlaczego? Szkoda im było zatrudniać aktora czy po prostu jak typowi amerykanie pomyśleli "2 braci Greyjoy to za dużo danych do przyswojenia dla naszych widzów"?.
Jeszcze dodam że Theon jest dla mnie bohaterem odcinka. Zamiast być idiotą i dać się zabić on uciekł i kto wie co dalej z tego będzie. Zawszę będę uważał że:
Mądry/żywy tchórz > głupi/martwy bohater.
"ale zrobiło to na mnie wrażenie bo od razy przypomniało mi się jak Ned groził Małemu Palcowi w taki sam sposób"
I jak Ned potem skończył? ;)
"Nie rozumiem sceny z wilkami. Nymeria żyje i poznaje Arye. I tyle? "
Ale czego nie rozumiesz? Arya kiedyś odepchnęła Nymerię i jeszcze obrzuciła ją kamieniami, o ile pamiętam. To się nie dziw, że wilkorzyca miała focha. Przywitała się, po czym tym razem to ona odepchnęła Aryę. Dobrze, że oszczędziła jej kamienia :D
"Mądry/żywy tchórz > głupi/martwy bohater."
Pełna zgoda :)
"To się nie dziw, że wilkorzyca miała focha. Przywitała się, po czym tym razem to ona odepchnęła Aryę. Dobrze, że oszczędziła jej kamienia :D"
Chodzi mi o to że jeśli z wilkorem się już nic nie stanie to ta scena nie będzie miała sensu. Chyba ze to była tam symbolika której nie zauważyłem.
No własnie to, że się spotkały, wiemy że Nymeria żyje i sieje postrach w Dorzeczu, ale w przeciwienstwie do Aryi założyła własną watahę. I bardzo dobrze, że pamiętała Aryi dawne dzieje, dzięki temu wyszło bardzo wiarygodnie, a i historia zatoczyła koło. W sumie Nymeria to jedyny wilkor, który nie żyje samotnie (w sensie wśród swoich) i możliwe, że dzięki temu właśnie tylko ona przeżyje, jako że wilki czy tam wilkory potrzebują stada. No może jeszcze Duch da radę, ten to zawsze był inny.
Co do samej wilkorzycy i jej sfory to możliwe, że włączy się do walki z Innymi, fajnie by było
a moze cos sie wydarzy? no raczej ciezko oceniac czy ma sens czy nie kiedy byly dopiero 2 odcinki sezonu?
Scena z Nymerią jest prosta. Nymeria nie ma focha. Nymeria już jest wolnym wilkorem, ma swój świat, idzie swoją drogą, zmieniła się. Tak jak Arya.
Czy Melissandre zbada ilość Azora Ahai na jednostkę Danuty poprzez rozebranie się, gadkę o byciu kobietą i.. yyy kobietą (ruchajmy się eniłej) i wsadzeniu Dance swojego cyca do ręki? Czy będziemy mieli kolejny seks na stole wyrzezanym przed przodka Danuty, czy jednak panna się oprze i udowodni świętość? :D O! Czy Melissandre w trakcie "doradzania" Dance przerwie na chwilę na "o tu ze Stachem spłodziliśmy demona, ech, wspomnienia".
No po prostu Czerwona Wariatka w Dragonstone u boku Danki to jest jedno wielkie źródło beki, facepalmu i żenuy, będę się nad tym znęcać cały sezon :P
Moim skrytym marzeniem jest uwędzenie Melissandre w wykonaniu Davosa i Varysa. I żeby ją wtedy jej pan bóg opuścił, zajęty dopieszczaniem Ogara :) marzenia...
Czy Melissandre zbada ilość Azora Ahai na jednostkę Danuty :DD
Tym razem dedeki naprawdę pojechały równo. Cały czas była mowa, o obiecanym "zbawicielu" płci męskiej i to zarówno w sadze, jak i w serialu. A teraz, "nie wiedzieć czemu", lingwistka Missandei wyskakuje z info, że w zasadzie to nie wiadomo czy zbawiciel, zbawicielka czy cuś ( w końcu jest jeszcze rodzaj nijaki). A Mela, która przez kilka sezonów zawracała Stannisowi dup...ę, teraz nagle ma wizję, że w sumie czemu nie, może być i laska. Czyli jakby spotkała wilkora mogłoby się okazać, że i on może być zbawicielem. A co, jak szaleć to z rozmachem.
Nie wiem, jak Martin pociągnie postać Melisandre, ale to kolejna zje..... bana postać w tym uniwersum. Chyba zaczynam podzielać Twoje marzenie, by Pan Światła objął Mel swymi gorącymi ramionami. Na dobre.
"lingwistka Missandei"
która w dodatku informuje Daenerys o czymś, co powinna wiedzieć, Valyriański to jej ojczysty język.
która w dodatku informuje Daenerys o czymś, co powinna wiedzieć, Valyriański to jej ojczysty język
Dokładnie. Jedyne co mi się nasuwa to, że przepowiednia była w starovalyriańskim, i faktycznie tłumaczenie na valyriański, a potem inne języki było obarczone błędem. Z tym, że takie tłumaczenie mogłoby być w stylu dedeków ( o ile by się o nie w ogóle pokusili), Martin takiej fuszery raczej by nie odstawił.
Książki nie czytałam, ale nigdy nigdzie w żadnym opisie, wiki i to w języku polskim i angielskim, spoilerze, czymkolwiek nie spotkałam się z opcją żeńską tegoż zbawiciela.
Ale że specjalistą od tego nie jestem, więc nie dam sobie uciąć ręki :)
Poza tym wg mnie ten Pryns to Ogar, tak że Melissandre może się wydurniać przed Jonem i Danką do woli, kolejne pudła na długiej drodze pudeł :D
Nie czytałaś, bo nie było. Cały tylko "azorowanie" w męskim wydaniu. To nie jest pudło, to jest kontener ;D
Ależ Pani, jakaś tam aluzja jednak padła :P
"W Braavos wydawało się, że Aemon może wrócić do zdrowia. Słowa Xhonda, który opowiedział mu o smokach,
niemalże przywróciły mu siły. Tej nocy zjadł wszystko, co dał mu Sam.
- Nikt nigdy nie szukał dziewczyny - mówił. - To miał być książę, którego obiecano, nie księżniczka. Myślałem, że
to Rhaegar... dym oznaczał pożar, który pochłonął Summerhall w dzień jego narodzin, a sól łzy wylane nad tymi, którzy wówczas zginęli. Kiedy Rhaegar był młody, również tak sądził, ale potem zrodziło się w nim przekonanie, że to jego syn spełni proroctwo, ponieważ nocą, gdy Aegon został poczęty, nad Królewską Przystanią widziano kometę, a Rhaegar był pewien, że krwawiąca gwiazda musi być kometą. Jakimiż głupcami byliśmy, choć uważaliśmy się za tak mądrych! W tłumaczenie zakradł się błąd. Smoki nie są ani samcami, ani samicami, Barth dostrzegł tę prawdę, lecz są to jednym, to drugim, zmienne jak płomień. Język wyprowadził nas na manowce na cały tysiąc lat. To Daenerys jest tą, która zrodziła się pośród soli i dymu. Dowodem na to są smoki. - Wydawało się, że już samo mówienie o niej dodaje mu sił. - Muszę do niej popłynąć. Muszę. Gdybym tylko był choć dziesięć lat młodszy."
Fakt, przyznaje się bez bicia, o tym nie pomyślałam :(. Może dlatego, że kochany Aemon troszkę majaczył niemal na marach. Wtedy oczywiście sprawa mogłaby wyglądać zupełnie inaczej i Martin mógł by się odwołać np. do tej aluzji. Z drugiej strony , że Azor to jednak facet w każdym chyba tłumaczeniu. A może być też tak, że skoro dedeki znają z grubsza przebieg fabuły, to rzeczywiście Dany jest Azorką? A w sumie, to co mi tam. Niech se będzie :)),
btw. Ty to masz jednak pamięć :)). Tak dawno nie miałam w ręku sagi, że na Rulora wkrótce stanę się "nieskalana" ;D
Jako wielka fanka POVów Sama jak i jego losów, nie mogłam zapomnieć tej dramatycznej chwili z maesterem Aemonem i jego nagłym odkryciem a potem zejściem z tego świata ;) Wszak wtedy Sam zaliczył :d Tylko musiałam fragmentu poszukać, co by się upewnić, że pamięć nie szwankuje i co by jakiegoś babola nie walnąć.
Ale nie bój żaby Żaba, każdy z nas rdzewieje przez te lata, stąd własnie przed Wichrami chcę sobie sagusie odświeżyć, tym bardziej, że po bożemu, czyli ciągiem od początku do końca, to zdarzyło mi się tylko raz. A ze względu na stare dobre czasy nie chciałam, co bys w błędzie tkwiła ;) Tak czy owak wyżej intuicja podpowiadała Ci, że "Jedyne co mi się nasuwa to, że przepowiednia była w starovalyriańskim, i faktycznie tłumaczen"ie na valyriański, a potem inne języki było obarczone błędem" tylko żeś potem własną intuicję olała :P
A co do meritum to w każdym majaku jest szczypta prawdy, przynajmniej u Martina :D A czy Azor i książę dowolnej płci to w ogóle musi być jedna osoba? W każdym razie księciem musi być albo Jon albo Dany, tak że stawiam, że któreś z nich przejmie rolę Nissy Nissy, kto wie czy nie świadomie i poświęcając się świadomie. Ale zanim do tego dojdzie, muszą przywiązać się do siebie emocjonalnie, tak że Jonku, do roboty :D
Ale zanim do tego dojdzie, muszą przywiązać się do siebie emocjonalnie, tak że Jonku, do roboty :D
I tego się kurna właśnie obawiam. Jon i Danka razem. Tzn. może i Clarke plus Harrington ładnie by się razem prezentowali na plakacie reklamowym - on czarny, ona blondie, obydwoje młodzi i atrakcyjni, tak, że kontrakty reklamowe mają w kieszeni, ale szczerze mówiąc nie wiem, jak by miało do tego dojść i w jakiej formie. Tzn. wiem, ale średnio to do mnie trafia. Za dużo cukru w cukrze.
A czy Azor i książę dowolnej płci to w ogóle musi być jedna osoba?
Hmm, teoretycznie nie musi. Ale po co multiplikować bohaterów? A może Dany zostanie Nissą Nissą a Jon potraktuje ją mieczem? Ech ... nic nie wiem :(((
Tak, saga wymaga w moim wypadku pilnego odświeżenia. Bardzo pilnego. Tak po prawdzie, to i serial zaczyna mi się zacierać. Pierwsze 3 sezony oglądałam nie znając sagi, więc i odbiór był zupełnie inny. Przydałby się urlop na poratowanie reputacji quizowicza ;D. Człowiek by siedział, czytał i wiedziałby na czym stoi.
Przedostatnie zdanie to trochę mało gramatycznie mi wyszło widzę :d Ja już się nie obawiam, od kiedy widziałam promocyjne zdjęcia Dany na Północy zdążyłam sie psychicznie do tego przygotować, w sumie jak w serialu nie ma Val to wszystko mi jedno w czyim łożu Jon wyląduje, bardziej obawiam się, jak to rozwiąże się w książkach.
Jednakże wciąż mam nadzieję, że ta emocjonalna więź to jednak bardziej platoniczna, na krwi oparta i może się po prostu polubią, i tak trochę z wyposzczenia emocjonalnego i cielesnego będą się miziać, a nie że jakieś big love nagle, i że jednak nie będzie w tym cukrze aż tyle cukru ostatecznie. Wszak i tak jest pisane dołączyć do Drogo i synka kiedyś ;)
Ech, Val i Jon to była moja wymarzona para. Idealna kobieta dla niego pod każdym względem. Co do Dany, może gdy Jon dowie się kim jest, to nie będzie skłonny wizytować łoża swojej ciotki? Dance to pewnie byłoby wsio ryba, ale Jon jest wychowany na Północy, to "syn" Neda, a wiadomo jak Westeros patrzyło na takie wyskoki. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie tego, chyba, że Jon się skusi na ciocię zanim będzie wiedział z kim ma do czynienia. Wtedy to możliwe.
Ja jestem ciekawa,, czym go ta Dany skusi. Bo na cycki Melisandre, apetyczne zresztą, ani drgnał. No nawet jak drgnał to tego po sobie nie okazał. W sumie Ygritte sama go sobie wzięła :D Skoro kuzyni pierwszego stopnia mogą (jak chociażby dziadkowie Jona) to dlaczego nie z ciotką, ale również jakoś Jona nie widzę w tej konfiguracji. W ogóle go w sumie nie widzę w żadnej, może nam twórcy tego oszczędzą, choć wątpię.
Kuzyni to jednak kuzyni czyli wiadomo, twojego ojca brata syn. A w przypadku Danki mówimy o: twojego ojca siostra. Za blisko.
Pomijając nasuwające się oczywiste "epic love story", któremu tfurcy mogą zwyczajnie się nie oprzeć (bo internety oszalejo), tak naprawdę nic, ale to zupełnie nic nie sugeruje takiego kierunku rozwoju ich relacji oprócz oczywistych, że są babą i chłopem i są ładni:
- ani Jon nie jest w typie Danki, ani Danka w typie Jona
- ich pierwsze i wielkie miłości skończyły się w okolicznościach zgoła traumatycznych..
- ... na dodatek każde z nich przeżyło poniewierkę, zdrady ze strony najbliższych, zgony przyjaciół....
- ... więc z psychologicznego punktu widzenia może im być zwyczajnie ciężko pozwolić sobie znowu się zakochać i wystawić tym samym na nowe ciosy
- tak samo w tej teorii mówiącej, że jeżeli oboje będą wybrańcami i jedno będzie się musiało poświecić, to do tego potrzeba związku emocjonalnego. Choć wydaje mi się, że wiem o co chodzi fune - chyba o to, że tak było w podobnej już zaistniałej sytuacji znanej z historii (?), to jednak oboje jak dotąd udowodnili, że mają ciągoty do bezinteresownego poświęcenia (szczególnie Jon) i pomocy obcym, z którymi przecież nie czują żadnej więzi. Więc w przypadku tej dwójki poświęcenie się dla drugiej osoby, która jest przyjacielem, lub zwyczajnie jest lubiana i szanowana nie powinna stanowić problemu nie do przeskoczenia
- poza tym jeżeli oni są wybrańcami to przecież czy nie chodzi w tym wszystkim o poświęcenie się dla ŚWIATA? Że nie chodzi o oddanie życia za drugą osobę, lecz za wszystkich? No to skoro tak, to święci Jon i Danka naprawdę nie potrzebują do tego wzajemnych uczuć podlanych pikantnymi scenami ruchanka :)
- Jon i Danka współpracujący w sojuszu opartym na wzajemnym szacunku, tych samych wartościach, wypracowanej przyjaźni jest po prostu wartościowszym wątkiem niż
https://images.gr-assets.com/hostedimages/1485663127ra/21837107.gif
Pozostaje tylko pytanie co jest ważniejsze dla tfurcuf: wiarygodność psychologiczna bohaterów i niesztampowe rozwiązania fabularne czy fanswerwis totalny.
Obawiam się fanserwisu. Oglądam czasami filmiki na YT z reakcjami na odcinki GOT. Widzę amerykańskie reakcje na których ludzie sikają po nogach na takich absurdach nieraz, żadnego przemyślenia tam nie ma, nic, pustka, aż czasami ciężko uwierzyć, jak bezkrytycznie przyjmą każdą bzdurę, byle by było WOW.
ALe fanserwis, fanserwisem, zakończenie ma być Martinowe i tego się trzymam. Idzie jak po grudzie.
No niestety, tak jak tu ktoś napisał - GoT stał się serialem tworzonym pod masturbację fanboyów. Nie fanów. Właśnie fanboyów, którzy czują się tak bardzo ważni, że aż muszą się nagrywać :) I dla tfurcuf to jest reprezentatywna grupa odbiorców, a cóż nie spowoduje u tych ludzi większego kiśla w majtkach, niż epic love story, który zaleje internety gifami i memami?
Najśmieszniejsze jest to, że osobiście nie znam ani JEDNEJ osoby, która by chciała tego związku. Ani JEDNEJ.
Pozostaje tylko pytanie co jest ważniejsze dla tfurcuf: wiarygodność psychologiczna bohaterów i niesztampowe rozwiązania fabularne czy fanswerwis totalny.
Niestety droga emo, wydaje mi się, że nie mam dla Ciebie dobrej wiadomości :(( . Wiarygodność psychologiczna w wydaniu dedeków? Przebijająca możliwość ruchanka? Ciemność, widzę, ciemność.
Oczywiście, że mogli by się poświęcać w poczuciu misji. Co by nie powiedzieć, to obydwoje nie uchylają się od odpowiedzialności, szczególnie Jon. Można by to fajnie rozegrać, i być może Martin to zrobi. Co do dedeków uważam, że możliwe jest każde najgorsze, najdurniejsze, najbardziej sztampowe, ewentualnie pozbawione elementarnej logiki rozwiązanie.
Cała nadzieja w Emilii Clarke i jej niechęci do obnażania się na ekranie. Kiedy tylko poczuła się mocniej jako filar obsady Gota, skończyły się rozbierane sceny. Może rozegrają to nieco bardziej subtelnie? ( nie wierzę, że to napisałam).
Ja też nie mam złudzeń w tej kwestii, choć z sympatii do Jona wciąż tli się we mnie jeszcze maciupka iskierka nadziei. Ale to jest taki ledwo widoczny w ciemności płomyczek, bardzo wątły :)
No cóż przekonamy się już w poniedziałek, zakładam, że od początku narzucą ton w tej relacji.
Niestety śniłam dzisiaj o 3 epizodzie w którym Danka już uprawia seks z Jonem. Mam nadzieję, że jak zwykle w moich snach, w rzeczywistości będzie na odwrót. Mam na myśli ogólnie uprawianie przez nich seksu, bo nawet jak na GOT w 3 odcinku to za szybko.dziwię się fanboyom, że nie widzą nic niewłaściwego w tym związku.
Wszyscy krzyczą np: JonxSansa fuj, kazirodztwo, kuzyni jednocześnie ciesząc się na ew, związek Jona z własną ciocią!
Hipokryzja
"Moim skrytym marzeniem jest uwędzenie Melissandre w wykonaniu Davosa i Varysa. I żeby ją wtedy jej pan bóg opuścił, zajęty dopieszczaniem Ogara :) marzenia..."
BORZE SZUMIĄCY.
Przeczytałam UWIEDZENIE Mellisandre w wykonaniu Davosa i Varysa i aż się oplułam.
Dzięki
Niezamaco :D
W sumie uwiedzenie też może być, przecież nie będę ludziom odmawiać odrobiny miłości w życiu :D
Mass media zżerają Grę o Tron i The Walking Dead od środka. Niestety robi się kontent dla ogółu, kontent dla famdomu który na najbardziej charakterystyczne sceny czeka z zapartym tchem przez cały tydzień. Ja oglądam dla samego oglądania - skoro już zacząłem to skończę - dzięki temu mogę obiektywnie spojrzeć na wiele kwestii.
Dawno już w serialu nie byłem szczerze zszokowany i nie przewijałem odcinka żeby zobaczyć jeszcze raz jakąś zaj*bistą scenę. Aż do dzisiaj! Zakładałem, że skoro twórcy wydusili z siebie tylko 8 odcinków i jest to zarazem przedostatni sezon serii, to materiał, historia, fabuła będzie niezwykle szybka aby jak najwięcej pokazać. Ba! Bałem się, że wszystko może być poupychane na siłę. A tutaj się okazuje, że tempo serialu jest jeszcze wolniejsze niż było w siódmym sezonie. To było jak ósmy odcinek trzydziestego czwartego sezonu naszej Gry. Taki tam jeden z tysiąca. Dlaczego tak mówię? Lwią część odcinka zjadła Daenerys, która przygotowała plan ataku i list, rozważania Tarly'ego nad łuszczycą, podróże Aryi i kolejna narada podczas której Jon Snow zdecydował się, że na ów wcześniejszy list odpowie osobiście. Ciągnie się to jak najlepsza prl-owska krówka ciągutka.
Ale muszę też pochwalić serial za dużo nawiązań do przeszłości - czy to Nymeria, czy o Robercie Baratheonie, Gorąca Bułka. Nawet miłe były takie wstawki żywcem wzięte z książki - choćby książkowa Daenerys często myślami wracała do Viserysa i analizowała co on by zrobił.
W osobnym punkcie chciałbym odnieść się do degradacji pozycji LF - jeszcze jakiś czas temu będąc w Małej Radzie brał czynny udział w królewskich spiskach na skalę światową; dziś stał się przydupasem Sansy, a pomiata nim bękart Neda Starka. Książkowy Petyr Baelish nie zniósłby tej przywary.
Najbardziej podobała mi się scena rozmowy pomiędzy Daenerys i Varysem, szczerze mówiąc dziwię się, że doszło do niej tak późno.
Daenerys przeszła długą drogę od naiwnej dziewczyny, która wierzyła, że zbawi świat (scena z Matką). Ta Królowa nie wierzy w bzdury o byciu wyczekiwanym, ale chłodno ocenia rzeczywistość.
Zdecydowanie na plus Varys, który podkreślił, że służy ludowi, obywatelom, prostym ludziom, a jego kryterium wyboru monarchy jest zapewnienie jak najlepszej przyszłości krajowi. To dosyć nowoczesna postawa, jak na mentalność średniowiecza.
Generalnie mam wrażenie, że Daenerys ma najwięcej szczęścia do doradców: Tyrion, Varys, sir Barristan...
Na plus scena z Olenną, tak kobieta ma wiele mądrości i charyzmy. Wszyscy marzą o pokoju, a to tylko mrzonka, bo okres pokoju nigdy nie trwa długo. Szkoda, że Olennę czeka rychły koniec.
Ojciec Sama też mi zaimponował. Jego credo: nie łamiemy przysiąg, nie wbijamy noża w plecy, nie zabijamy gości... Po tylu latach wojny domowej, gdzie ten człowiek się uchował ?
Scena z Jonem logiczna, tylko on widział Białych Wędrowców w akcji, więc niedowierzanie pozostałych Lordów realistycznie przedstawione.
Na minus uproszczenia:
- balista przeciwko smokom ?, serio ? tak to jest jak wyrzuca się ważny element z powieści czyli róg,
- Melisandre przybywa do Daenerys i wspomina o Jonie, Tyrion nagle sobie przypomina jak go szanuje, a Jon dostaje wieść od Sama o bogatych złożach smoczego szkła, które nomen omen są w posiadaniu Daenerys ? Chyba już prościej nie można...
- Arya cudem wpada na Gorącą Bułkę i słyszy o Jonie... Skoro przez moment była u Freyów, podróżowała z Lannisterami, to wieści o Winterfell nie mogły do niej dotrzeć wcześniej.
- kolejna rada w Winterfell, czy Północ jest tak mała, że Lordowie non stop siedzą u Starków ???
Mimo wszystko odcinek mi się podobał, mimo kilku niepotrzebnych scen.
A ja mam takie oto zdanie, że ja czuje się jakoś zawiedziona. Tyle czekałam na sezon 7 i jestem po 2 odcinkach, które były dla mnie dość przeciętne, szału u mnie nie wywołały. Zostało 5 odcinków i jeśli twórcy podsycać chcą naszą ciekawość i jak to mówią do trzech razy sztuka, czyli liczę, że 3 odcinek to będzie w końcu jakieś mega widowisko...
Z tego odcinka mogę jedynie być zadowolona ze spotkania Aryi z wilkorem...
Joanno trochę się z tobą zgadzam przeciętne były te odc. w porównaniu do najlepszego odcinka w serialu "Hardhome" lub kolejnego na Arenie ze smokiem, lecz przez te 2 odc. 2-óch rodów już nie ma Freyów i Dornijczyków a godziny Elarii są policzone
Oficjalny ród Martellów przestał istnieć w 6x1, kiedy ubito Dorana i Tristiana wobec tego,
że w serialu nie było Arianne i Quentynna. Nikt nie liczy bękarcich cór oficjalnie do rodu Martell :)
Bardzo dziwne to było, że Elaria z bękartami przejęły władze w Dorne i miały jakiekolwiek poparcie.
Zgadzam się, że Hardhome to czołówka najwyżej cenionych epizodów serialu.
W wieku rankingach jest w pierwszej czwórce najwyżej ocenianych epizodów całego serialu obok 3x9, 6x9, 6x10.
Tu poniżej ranking wszystkich epizodów:
http://www.imdb.com/title/tt0944947/eprate?ref_=tt_eps_rhs_sm
Prowadzą 6x10, 6x9, 3x9, 5x8, 6x5, 4x2, 4x6 4x8, 2x9, 4x10, 1x9
Widzę że 4 pierwsze miejsca są takie same 9.9 ale nie zgadza się ilości głosów 142,011 ma 6x9 więc ten powinien być najwyżej, później 6x10, 5x8, 3x9
Pewnie w setnych częściach punktów kto ma lepszą ocenę jest wyżej,
a nie który ma większą ilość głosów :)
W każdym razie, by mieć ocenę 9,9 to praktycznie na 1000 ocen 990 to "10". Szok.
O kurcze! Racja, czy co liczymy, że twórcy wpadli na pomysł i zamiast pojedyncze jednostki, zaczną likwidować całe rody...
Nie będę tobie spoilerował, ale 100% pewne jest, że wielkie widowisko będzie w 7x4, 7x6 i finale sezonu 7x7.
Aczkolwiek w 3 epizodzie też będzie sporo się działo :)
Nie miałem czasu odpisać wczoraj więc odpisuje dzisiaj. Cieszę się za taki spoiler tym bardziej nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, GOT chyba wróciło na swoje tory, ale jakby nie było mało zostało odcinków do końca serialu (w tym jeszcze 5 a w następnym 6) więc akcje będą często bo muszą wszystko zakończyć w tych 11 odcinkach