Odcinek niezły. I tyle.
Plusy:
+ cycki Danuty
+ ponowne spotkanie Starków
+ Różowy List
+ Pyke
+ Winterfell
Minusy:
- Meereen
- historia WW (został fanatykiem, bo kac?) Serio, ku*wa?!
Plus/minus:
* KP
Oceniam na 7,5/10
A co wy sądzicie?
Całkowicie się zgadzam, nie wiem jakim cudem Babka i Margery istnieją w tym serialu, gdzie zdrowy rozsądek, pomyślunek, troska o swój dobrostan, pracowanie nad własnym losem i takie tam wśród kobiet zdają się wydawać nudne i takie nieżyciowe. Jeszcze kiedyś miałam dobrą opinie o Sansie, dopóki sobie nie umyśliła się "mścić".
I masz rację, panowie pozazdrościli i pracują pełną parą w tym wyścigu o palmę pierwszeństwa, kto "mądrzejszy" :D
"Co do Tormunda, to będąc facetem, wolałbym Jona od Brienne..."
przywracasz mi wiarę w ludzkość *chlip*
Tak a propo dyskusji o jedzeniu przy stole w CB - ale gastronomię twojego osobistego domu to ty szanuj panie Edd! Czy to jedzenie robi ten fajny kucharz, co się bił patelnią z Dzikimi? :)
Haha, czekałem na Twój komentarz i się nie zawiodłem :D
Również jestem pełen obaw co do dalszej kondycji wątku Czarnozamkowego po takim nagromadzeniu niewiast.
Wychodzi na to, że rzeczywiście gwałt był Sansie potrzebny - pacz jaka odmiana! :) Pozostaje ino czekać jak po emocjonalnym zaszantażowaniu Jona zbierze armie i zrobi epickie patataj na Winterfell. I jeszcze jak się odgrażała, że zrobi to i tamto i jeszcze owamto z Jonem lub bez niego. Chciałbym zobaczyć tą wersję "bez" :) Szkoda, że nie wpadła na to, by swą zemstę na Boltonach wywierać zanim zgodziła się na idiotyczny plan wujcia Petyra, no ale wtedy nie była jeszcze wyruchana przez Ramsaya, więc nie wiedziała biedaczka, że "WF to nasz dom, a oni go nam odebrali"... De facto powinna być więc Ramsayowi wdzięczna, że tak ją uświadomił...
Ale po odłożeniu logiki na półkę i wyparciu zeszłego sezonu z pamięci, można nawet przyklasnąć temu, że Sansa się ogarnęła ;)
Scena Davosowo-Melisandrowo-Briennowa był jakimś ponurym dżołkiem tfurców, jak mniemam. Zapamiętałem to jakoś tak:
Davos z alzheimerem: "O co to ja miałem...? Aha, już wiem! Jakoś mi to tak umknęło, albo nie było dobrej okazji, ale co do *uja stało się z moim królem i z księżniczką?"
Melisandra: "Yyy...eeee...." <wskazuje palcem za plecy Davosa> "O! A co to takiego?" <usiłuje dać dyla>
Brienne <podchodzi do nich Z OBNAŻONYM MIECZEM>: "No elo, to ja zajebałam waszego króla" <ogólna konsternacja> "To idę, nara" <odchodzi>.
Kurtyna!
Ale i tak wszystko wymięka przy intrygach Palucha, które opierają się na tym, że wszyscy wokół niego są idiotami i łykają każde jego żałosne kłamstewko jak młode pelikany. Wyobraź sobie - matka nakrywa dzieciaka w spiżarce z gębą umazaną dżemem i pustym słoikiem w ręku. "No ładnie, wyżarłeś cały dżem!" mówi, na co dzieciak: "To nie ja! Zaszedłem tu przypadkiem i nakryłem złodzieja dżemów - to on wyjadł cały słoik i uciekając zdążył jeszcze wepchnąć mi go do ręki i wymazać mi buzię, żeby było na mnie!". Na takim właśnie poziomie operuje największy intrygant Westeros, tylko że w rzeczywistości dostałby manto i/lub szlaban na dżem do odwołania, a w serialu otaczający go idioci stwierdzają "Aha, no skoro tak to w porządku" :/
KP - co by tu napisać? No było, wszyscy się pokazali, poględzili, pozwierzali się sobie, ten się spotkał z tym, ów z tamtym, podsumowali sytuację, która jest znana od zeszłego sezonu i tyle. Generalnie stagnacja i ziew. A nie! Coś tam uradzili na koniec. Szok! Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Meereen podsumowałaś świetnie, ale dodam, żeby nie być "opozycją totalną", że odnalazłem światełko w tunelu, a mianowicie - oni przynajmniej gadali tam o czymś, co nie miało nic wspólnego z piciem i z brakiem jaj Varysa! O pomysłach jak zażegnać kryzys w mieście, o tym czy warto dogadywać się z handlarzami niewolników czy nie, czy to słuszne czy nie. Normalnie aż mi się w głowie zakręciło od takiej ilości ważnych problemów, które poruszono! A że argumenty Tyriona były z doopy wzięte, a reakcja handlarzy kompletnie nielogiczna - przecież to już standard :)
No a co do Danuty, to niestety ale dla mnie to był gwóźdź do trumny tego odcinka. Kicz do potęgi entej, wtórna do bólu, na siłę "epicka" scena, której jedynym uzasadnieniem były cycki Khaleesi, którymi zaświeciła majestatycznie na tle płomieni... Te jej durne suchary, durne miny (mrużenie oczu i wydymanie warg jest taaaakie badassowe), te durne reakcje khalów i wszystkich obecnych - no nie mogę, po prostu nie mogę. Już nawet nie mówię o braku logiki, bo do tego idzie pomału przywyknąć, ale po prostu oglądałem tą scenę z rosnącym zażenowaniem... Przykro mi ;)
Kurcze, jak jest tyle stron to łatwo przegapić komentarz. Nawet taki duży! :D Sorry za późne odpisanie.
"I jeszcze jak się odgrażała, że zrobi to i tamto i jeszcze owamto z Jonem lub bez niego"
jak to Sansa. Jak był w Winterfell tak samo się odgrażała... Theonowi. Teraz robi to samo wobec Ramsaya... będąc od niego w bezpiecznej odległości. Jakoś dziwnie nie odgraża się swoim wrogom bezpośrednio im w twarz. To już wolę Dankę warczącą swoim wrogom w ich mordeczki, co z nimi zrobi. Bo co można o niej powiedzieć to to, że Danka jak obieca komuś, że go za przeproszeniem zayebie, to to robi :D
Nie powiem, moje obawy o Jona rosną. Bo raz, że Sansa - patrz od razu z lidera zrobiono z niego jej podwładnego, dwa, że Melisandre, tu każdy komentarz jest zbędny, trzy, że Jon oddali się od Muru, gdzie jest jego miejsce i gdzie fabularnie dobrze się mu wiodło, cztery, że oddala się od Innych.
A miejsce Jona jest albo z Tormundem i sierotkami po Hardhome, albo w szarpaniu się z Innymi. Jego miejsce do cholery to NIE JEST służba u największych kretynek Westeros.
Zapamiętaj moje słowa: Jon oczywiście dokona wielkich czynów, z pewnością odbije Winterfell. Ale czy będzie dla nas kimś takim, jakim był trzęsąc Murem? Szczerze wątpię.
W scenie z Davosem brakowało tylko, żeby Melisandre pokazała palcem za nim i powiedziała "o, samolot!".
Nie wiem, co wyjdzie z KP. Byle nie Babka nogami do przodu, bo tego nie zniosę.
Mnie jednak Meeren nudzi, chyba nawet bardziej niż KP. Tyrion jest bladym cieniem siebie, chyba wreszcie odzywają się skutki alkoholizmu.
" gadali tam o czymś, co nie miało nic wspólnego z piciem i z brakiem jaj Varysa"
jak żeście oglądali obywatelu, przecież jeden z nich powiedział o Varysie nie, że szpieg, że łysy, że gruby, że cichutki jak myszka, że jego szatki się ładnie komponują z cerą. Nie, że EUNUCH. Brak jaj Varysa - odhaczony!
Jak już wspomniałam w innej rozmowie - mi scena Danki nie przeszkadzała. To że była głupiutka, no cóż, grunt że wizualnie ładna :)
Luzik :) Ja też coś czasem zgubię w tym natłoku postów :)
To prawda, Danuta zawsze spełnia swe groźby, ale ona jest Khaleesi, Niespalona itd. i ma generalnie zagwarantowane od scenarzystów, że jej się zawsze powiedzie ;) Sansa ma nieszczęście nosić nazwisko Stark, więc z automatu kwalifikuje się do roli ofiary. Może dlatego jej pewność siebie aktywuje się dopiero w bezpiecznej odległości od oprawców.
No fakt, musimy chyba pomału przyzwyczajać się do myśli, że stary dobry Jon umarł (w przenośni i dosłownie), a nowy będzie miał już na głowie inne problemy i inne cele przed sobą. Trzeba się z tym pogodzić i zaakceptować nowego Jona. Fakt, był świetny w tych klimatach, w których żeśmy go oglądali przez 5 sezonów, więc będzie mi tego brakować. Jest jednak szansa, że z Tormundem u boku będzie dobrze :) No i niechże w końcu Starki też mają swoje 5 minut i skopią komuś dupska ;)
Gdyby nad Westeros latały samoloty, z pewnością to by właśnie powiedziała :) Ale że tam niebo wolne od takich wynalazków, a ptactwo nie robi na nikim wrażenia, to nie miała biedaczka pomysłu jak się wykręcić i Brienne musiała ratować sytuację ;) Ach, ta Brienne - zawsze ma świetne wyczucie czasu ;)
Też mam nadzieję, że babka nie da sobie zrobić kuku, ale radzę nie przywiązywać się za mocno, bo wiesz - valar morghulis ;) A tak w ogóle to babka też jakaś nijaka w tym sezonie... W tym KP chyba wszystkim jakaś niemoc dolega. Może to już depresja przedzimowa?
Fakt, chyba nie skupiałem się za bardzo na tym co mówią wisemasterzy, tylko na Tyrionie & co. i stąd moje niedopatrzenie. Czyli można powiedzieć, że jajca Varysa to w Meereen dyżurny temat rozmów. Patrz, w KL ich brak nie wzbudzał takiego zainteresowania jak w Meereen, gdzie przecież naokoło pełno eunuchów...
Cóż, myślę, że w kwestii 'wejścia smoczycy' możemy się różnić :)
Oj, obawiam się, że teraz Sansetka też dostanie gwarancję sukcesu. W końcu odbębniła już swoją "ścieżkę zdrowia", więc może się już pełnoprawnie bić.
Ale tak ciężko mi się pogodzić z Jonem poza Murem :C i to z tymi idiotkami pod pachą, które będą do niego GADAĆ swoje mądrości.
Skoro Varys nie ma czym się pochwalić w Mereen, to widocznie jego kastracja jest automatycznie jego najciekawszą cechą.
spotkanie Starków <3 w kocu coś pozytywnego :)
A Dany dobrze pomyślała. Raz się podpaliłam i poszedł za mną Khalassar, to teraz zrobię większe ognisko i zdobędę wszystkich Dothraków :D
Ostatnia akcja z podpaleniem była tak żałosna, że parsknąłem śmiechem. Nie sądziłem, że w tym serialu zobaczę takie głupoty.
Na plus Night Watch. Uwielbiam ich i Jona. Mam nadzieję, że dojdzie do pamiętnej bitwy. Ogólnie czy mi się wydaje czy Jon trochę schudł? Strasznie dziwnie mi się na niego patrzy w tym sezonie, zmienił się.
Kurde, właśnie poczytałem komentarze na zagranicznych serwisach i wszyscy się jarają tą ostatnią sceną i nie widzą braku logiki... Dedeki jednak wiedzą co robią. Serwują zwykłą papkę ze smokami i cyckami przeciętnym amerykańskim widzom, bo to się i tak sprzeda, więc po co się starać? Wielu się zachwyca również wspaniałą grą aktorską Clarke... Chyba pójdę walnąć kilka razy głową w ścianę, może to tylko zły sen.
Proponuję popełnić zbiorowe samobójstwo pod HBO, wysadzając się w powietrze. Serio.
Większość tutaj też sie tym zachywca. Jeden amerykanim też shejtował tą scene na jakimś tam forum
Wystarczy aby Dany gadała jakieś pompatyczne bzdury(a Khalowie słuchają, zamiast ją trzasnąć w ryj - to by była dobra scena! Tj Danuta znowu zaczyna ględzić te swoje pierdoły, a tu plask w gębę), potem aby przygrała pompatyczna muzyka i na koniec aby Dany pompatycznie wyszła z ognia nie tylko nie bojąc się owego ognia(ok jest na to odporna), ale i tego, że to wszystko zaraz na łeb jej spadnie. 'Muricans kochają pompatyczność.
Odcinek całkiem dobry, ale trochę nudy, Daenerys wreszcie przestała wymieniać swoje tytuły i wzięła się do roboty, chociaż tyle.
https://www.youtube.com/watch?v=oRCJzlCk0Qw
Moim zdanie najlepszy dotychczas odcinek bo otwiera wątki, które zapowiadają się arcyciekawie: Winterfell vs. Dzicy i Snow, Daenerys (i nie tu na na myśli tylko jej wspaniałych cycuszków - choć za samo to należy się 10) i Królewska Przystań vs. Wróble (nareszcie!) - nareszcie akcja posunie się naprzód, z wykopem!
Teraz ja się wypowiem, pełnokrwista, niedzielna fanka GOT :)
Cóż ja zapamiętałam z tego odcinka?
Sansa w pełnej tapecie na ryju nagle taka hop do przodu, że nawet Jon nie nadąża. Oczywiście musiała się taka stać dzięki sumiennym i regularnym naukom Ramsaya, bo przecież wyciąganie wniosków, może jakaś inteligencja i ogólna obserwacja (całkiem naturalne atrybuty naszego gatunku) nie zrobiłyby z Sansy poważnego gracza. Jakby zupełnie scenarzyści zapomnieli o tym, że Sansa troszkę oleje miała w głowie (obrona LF przed tą radą). Ale cóż - gwałty zawsze w cenie. Najlepiej podobała mi się Brienne, która podsumowała to, że młoda Starkówna nie poszła z nią za pierwszym razem czymś w rodzaju "Wszyscy popełniamy błędy"... Eh...
I też uważam, że mimo wszystko Sansie przydałoby się troszkę pokory, może troszkę jakiejś tam mini refleksji, pomyślunku (nie żeby się smutnie wlokła byle gdzie rozmyślając o tym, co ja spotkało). Niemniej jednak takie zgwałcili ją i stała się Larą Croft Północy do mnie nie przemawia.
Dalej co tam było... Eee... DANUTA! Boże, już nigdy nie będę musiała patrzeć jak pisać te jej imię!
Z Danuś miało być tak przez najbliższe kilka odcinków:
- mają ją zgwałcić, ale jednak nie
- wrzucą ją do nory jak u "Wróbli"
- troszkę tam poszarpią i jej blond kłaki piasek przyprószy
i co?
poszła, machnęła tymi tam "zniczami" i nara. no i cycki. no i brwi. Czegoż więcej pragnie lud? :)
Czarownica. Po co właściwie ona tam jest? Taka postać z dupy, która namiesza jak trzeba ("ups, magia mi nie wyszła, YOLO") lub wręcz przeciwnie ("Wskrzesiłam Jona, taka jestem zajebista")?
Nic więcej nie pamiętam :)
"Jakby zupełnie scenarzyści zapomnieli o tym, że Sansa troszkę oleje miała w głowie (obrona LF przed tą radą)."
O czym mieli zapomnieć, przecież gdyby Sansa miała choć trochę rozumu to wyeliminowałaby Baelisha, który wrobił ją w morderstwo, a nie ratowała mu tyłek. Ta scena właśnie potwierdziła, że nadal jest naiwna i jak każdy Stark przejechała się na zaufaniu do Baelisha, który wysłał ją do Boltonów. A wystarczyło użyć mózgu.
Poza tym odcinek wcześniej zapytała Baelisha, dlaczego zabił Joffreya, chociaż jej to łopatologicznie wytłumaczył. Także nie daj się nabrać, że ona zrobiła jakiś postęp w 4 sezonie.
Sansa doskonale wiedziała, że Littlefinger kochał jej matkę i w związku z tym żywi też afekt do niej. Uznała więc, że z nim będzie najbezpieczniejsza. Oczywiście R'Hllor jeden wie czego tak naprawdę chce Petyr, ale jak na ówczesną wiedzę Sansy, to była bardzo rozsądna i logiczna decyzja.
Logiczne jest jedynie to, że skoro kochał jej matkę, to nienawidził ojca. Patrz, a Ned zginął, bo nie miał przyjaciół w stolicy, gdyby tylko był wtedy w pobliżu ktoś kto mógłby mu pomóc.
Sansa nie ma mózgu, żeby dodać dwa do dwóch. Gdyby pozbyła się Baelisha byłaby bezpieczna, lordowie doliny nie skrzywdziliby jej, być może już zbierałaby chorążych. Żadnych Boltonów, żadnych gwałtów, żadnych traumatycznych wspomnień. Mogłaby też skontaktować się z Jonem na Murze, ale to już szczegóły.
Masz rację, Neda nienawidził, ale wydawało się, że w Sansie widzi Catelyn i w związku z tym nigdy nie pozwoliłby jej skrzywdzić (vide pocałunek w 4. sezonie). Sansa akurat bardzo dobrze zagrała, szyjąc sobie suknię, dzięki której bardziej przypominała Catelyn. Starała się nim manipulować i to były właśnie narodziny nowej, silniejszej Sansy. Oczywiście myliła się i to Littlfinger wykorzystał ją, ale cóż- przegrać z mistrzem manipulacji to nie ujma. Zaczekajmy na przyszły odcinek i zobaczmy, co zrobi Sansa jak ponownie spotka Petyra :)
Dlatego ciężko nazwać to krokiem w stronę bycia graczem, czy innym zmądrzeniem Sansy, bo to Baelish nią manipulował, nie na odwrót. Pewnie widział, że z Sansy nic nie będzie, jak nawet nie ogarniała, dlaczego zabił Joffreya.
No już widać na zwiastunie co Sansa zrobi jak go spotka - zapyta czy wiedział o Ramsayu XD Żadna postać w serialu nie jest tak tępa jak ona.
Głównie miałam na myśli to, że potrafiła myśleć na tyle, że znane gó.wno jest lepsze od nieznanego ;)
Mogli z niej zrobić gracza po tym wydarzeniu w sposób inny sposób niż powiedzmy ramsayowski.
"No już widać na zwiastunie co Sansa zrobi jak go spotka - zapyta czy wiedział o Ramsayu"
powiedz, że sobie jaja robisz. albo źle zrozumiałeś co ona mówi. albo nie znasz angielskiego i zgadujesz. powiedz proszę, że Sansa o to NIE ZAPYTA.
Zapyta Emo, zapyta :D A kiedy będzie to robić to za jej plecami Brienne będzie robiła groźną minę do LF-a.
W sumie dobrze, że wiem o tym wcześniej. Jakby mnie wzięła z zaskoczenia tym tekstem, to jeszcze mogłabym sobie coś uszkodzić, np. spaliłby mi się kabelek łączący uszy z korą mózgową, bo by nie wytrzymał przeciążenia głupoty, albo mogłyby mi się oczy wywrócić na stałe i tak bym wyglądała głupio gapiąc się na swój mózg, dzieci by uciekały z krzykiem na widok moich skrwawionych oczodołów i posoki cieknącej po kołnierzyku z uszu...
"I też uważam, że mimo wszystko Sansie przydałoby się troszkę pokory, może troszkę jakiejś tam mini refleksji, pomyślunku (nie żeby się smutnie wlokła byle gdzie rozmyślając o tym, co ja spotkało). Niemniej jednak takie zgwałcili ją i stała się Larą Croft Północy do mnie nie przemawia."
serial w okropny sposób trywializuje przemoc wobec kobiet. Regularne brutalne gwałcenie, w obecności "brata", trzymanie w zamknięciu, poniżanie, przemoc psychiczna - po czymś takim Sansa wstaje, otrzepuje się, pfft, w sumie to nic to, tapeta na gębę, przypływ zdolności przywódczych, odwagi, buńczuczności...
Wiesz, aż dziw, że takie "lekarstwo" nie jest proponowane na nieśmiałość i brak zdecydowania, jak widać się sprawdza.
A wystarczyło zapytać pierwszą z brzegu osobę zajmującą się kobiecymi ofiarami długotrwałej przemocy domowej, seksualnej, czy jakiejkolwiek, żeby poczuć wstyd za takie prostackie potraktowanie tego wątku.
To się nie kończy w taki sposób, brak tu wiarygodności. Prowadzone książkowo inne kobiety mają więcej sensu. Przykładowo wystawionej na ciągły stres i widok przemocy Aryi, czy żyjącej w dysfunkcyjnym małżeństwie Cersei odbija, jest widoczny defekt na ich psychice. A Sansa jak wytrawny polityk, prawie warlord prowadzi na zimno wojenną agitację, sypiąc argumentami, strategiami i ogólnie jest twardym graczem. Po jej traumie nie ma śladu, ona się nawet nie boi!
Jeszcze to kupię, gdy okaże się jej "Ile masz ludzi? dawaj na spontana" to była maska, na którą zużywała ostatnie siły. Imo po tym nie powinno mieć siły na nic a i próba samobójcza nie byłaby czymś od czapy.
Nie licz na to kochana, Sansa stanie drugą Dajnerys, wszyscy będą ją podziwiać, ile się założysz, że to ONA zabije Ramsaya? Oczywiście pokonanego wcześniej przez Jona i przywiązanego przez niego do iksika? Ale i tak wyjdzie, że to ona jest super git!
Zabije? :) Dorwą go żywcem, Jon będzie chciał go tam kill w miarę humanitarnie, ale Sansa wyjdzie przed szereg, je.bni przemowę taką jaką tylko Sansa można je.bnąć i na IKSIK ^^ Brawo ja, brawo ty, brawo my ^^
Hmm... Sam nie wiem co myśleć o tym serialu. Z jednej strony uwielbiam go oglądać i zawsze daje mi to dużo radości, a z drugiej... Logikę olewają tak bardzo, że aż boli. I to nie chodzi o to czy oglądać czy nie, bo i tak będę oglądał, ale o to co myśleć. Dobry serial, bo nadal potrafią przykuć uwagę i wywołać mnóstwo emocji, czy słaby, bo logiki brak, postacie prowadzone niekonsekwentnie itd... Sam nie wiem.
W tym odcinku miała miejsce jak na razie najbardziej wzruszająca scena w serialu, przynajmniej dla mnie. Spotkanie Sansy i Jona wyszło pięknie i naprawdę ani Krwawe Gody, ani śmierć Neda nie były w stanie wywołać we mnie tylu emocji, co piękne spotkanie, po tylu przejściach. Wiadomo, że ten sezon będzie naleć do Starków (poza Rickonem), ale nie sądzę by odzyskanie Winterfell ucieszyło mnie bardziej niż to spotkanie. Coś wspaniałego. Reszta Muru raczej na plus, ale bez rewelacji. Żelaznych Wysp już się nie czepiam, nieźle było, ale tylko nieźle. Stolica świetna w sepcie, słaba w Czerwonej Twierdzy. Meereen o dziwo wygrzebuje się spod ziemi. Już poprzednio była świetna scena z Varysem, teraz i Tyrion zaczyna funkcjonować, a w następnym odcinku atmosferę może podgrzać Kivara. Kto by się spodziewał, że Meereen może mieć jeszcze potencjał ? Danusia w Vaes Dothrak była trochę śmieszna, ale w sumie lepsze to niż ratunek przez smoka i liczę, że był to mały przejaw jej szaleństwa. Oby, bo bardzo na nie liczę. Szalony też jest LF, który po prostu wygrał konkurs na najśmieszniejszy dowcip. "Byliśmy w drodze na Paluchy, kiedy zaatakowały nas przeważające siły Boltonów." I nikogo nie dziwi, że nikt o nich nie słyszał, jak znaleźli się w Dolinie, dlaczego LF nie został pojmany/zabity, względnie dlaczego nie było go kilka miesięcy (zakładam, że tyle trwa podróż do Winterfell, KP i znów do Doliny). To można podsumować tylko cytatem samych dedeków: "Creatively it made sense for us, because we wanted it to happen".
Niemniej jest dobrze na warstwie emocjonalnej, chcę więcej i dałbym z 8, ale jeśli zwracałbym uwagę na logikę to chyba wyżej niż 3, dać bym nie mógł.
Oj tak, spotkanie Sansy i Jona najlepsze;) Do tego zakochany wzrok Tormunda:P Wyspy bez rewelacji, ale się spoko. Opowieść Wielkiego Wróbla że wstąpił na ścieżkę wiary bo miał kaca? No proszę:P Panowie twierdzą że to nie oni stoją za synami harpii, tak sobie myślę że to Daario za nimi stoi, Dany ma czekać jeszcze jedna zdrada według przepowiedni. Nie mogę się doczekać tej nowej czerwonej kapłanki Kivary, już na zwiastunie wypadła nieźle;) Melisandre uważa Jona za Azora, teraz dojdzie Kivara która będzie uważać Dany za Azora:P Dany znowu ku uciesze napalonych widzów pokazała cycki, i zyskała 100 tys. Dothraków, a tak liczyłem na Drogona:P Bajka LF że napadli ich Boltonowie, tylko kretyn uwierzyłby w to, ten Robin to jeszcze większa ciota niź Tommen;P
PS; Ciekawe czy ta nowa kapłanka też jest staruchą jak Melisandre, nie wiadomo co kryję się za tym naszyjnikiem:P
Tak jak odpuściłam sobie już ten serial, tak jednak obejrzałam ten fragment z Danutą, no i jebł*am. Już nigdy więcej nie popełnię tego czynu, pozdro 600, a teraz idę odpokutować klękając na grochu i wykonując pieśni pochwalne ku czci JPK. *odjeżdża batmobilem*